Tola na wsi, Lato Toli, Jesień Toli, Zima Toli, Wiosna Toli. W tej serii książek poznajemy dziewczynkę, jedynaczkę w wieku przedszkolnym. Ma kochających rodziców i jest ciekawa świata.
O tej ciekawości, rodzącej się, gdy dziecko ma szczęśliwą rodzinę, już wiele razy wspominałam na blogu Tylko dla Mam.
Tola chodzi do przedszkola, bacznie obserwuje świat i zadaje ciekawe pytania. To, że jest jedynaczką, akurat bardzo mi się podoba, bo zazwyczaj w ksiązkach dla dzieci, mamy rodzeństwo. Świat jedynaka jest nieco inny, ani lepszy, ani gorszy, po prostu inny. Warto go poznać.
W każdej części Tola przeżywa różne przygody związane z porami roku. Dowiaduje się sporo o przyrodzie, przezywamy z nią oczywiście także święta i inne doroczne uroczystości.
Ale na czterech porach roku, seria się nie kończy. Piątą (i mam wrażenie, że nie ostatnia) jest Tola na wsi. Wyjeżdża tam z rodzicami na wakacje i po prostu odpoczywa.
Ale na czterech porach roku, seria się nie kończy. Piąta (i mam wrażenie, że nie ostatnia) jest Tola na wsi. Wyjeżdża tam z rodzicami na wakacje i po prostu odpoczywa.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Lato Toli
Kliknij w dowolne zdjęcie – sprawdź cenę i dostępność.
Jesień Toli
Kliknij w dowolne zdjęcie – sprawdź cenę i dostępność.
Moje opowieści są ścieżką dźwiękową z recenzji filmowych, dlatego czasami mówię o oglądaniu ilustracji. Słychać też szelest przewracanych kartek, bo to się często dzieje na żywo. Nie każdy jednak może (lub chce) oglądać, niektórzy wolą posłuchać.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Chodzi o wytrwałość w dążeniu do ich spełniania oraz pewien rodzaj odwagi w podejmowaniu decyzji.
Marzenie to duże słowo. Często go używamy, czasem nadużywamy. Sama najcześciej życzę znajomym spełnienia marzeń, choć gdy się nad tym zastanowić, to ich spełnienie okupione jest wieloma dylematami. I ciężką pracą.
To ważne, żeby do tak ogólnych życzeń kierowanych do dzieci, dodawać, że spełnianie marzeń jest ciężką praca. Rzadko coś po prostu spada nam z nieba.
Ktoś może zapytać, czy naprawdę dzieciom potrzebna jest do czegoś taka wiedza? Nie lepiej, żeby wierzyły w spełnienie marzeń… tak po prostu, bez żadnego „ale”? To już indywidualny wybór każdego rodzica. Ja wierzę, że współczesne dzieci bardzo potrzebują tej wiedzy.
To pokolenie, dla którego czekanie na cokolwiek, jest kompletną abstrakcją. Dlatego nasze maluchy nie są cierpliwe i szybko się poddają.
Nie jest to ich wina, to jest uwarunkowanie świata w jakim żyjemy. Wszystko jest praktycznie na wyciągnięcie ręki. Choć nam – dorosłym – zdarza się tracić cierpliwość i krzykiem wyjaśniać, że „za moich czasów to było inaczej”.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
W tej książce dla dzieci poznajemy trójkę bohaterów. Liść, ślimak i mucha, podążają za swoimi marzeniami. Każde w osobnej opowieści. W każdej trochę inaczej udaje się im osiągnąć cel. O wszystkim ze szczegółami opowiedziałam w recenzji filmowej, ale jeszcze zostawiam zdjęcia ilustracji.
Na blogu NTylko dla Mam, często rozmawiamy o emocjach. Uczucia i emocje, te dziecięce i rodzicielskie, to często poruszany temat. Zebrałam w jednym miejscu artykuły, książki dla dzieci, odcinki podcastu Nie Tylko dla Mam i poradniki, na temat dziecięcych emocji.
W tym zestawieniu książek dla dzieci będziemy zerkać do malowanek, zagadek, quizów i wycinanek wydawnictwa Aksjomat. Wybrałam książki, które zachęca dziecko do aktywnego czytania.
Zależało mi też na pokazaniu maluchom, że samo obcowanie z książką, nie oznacza wyłącznie siedzenia i słuchania. Przedszkolaki mogą mieć wiele frafjy z podążania za poleceniami, a w szczególności, z rozwiązywania zagadek.
Wybrałam książki, które z powodzeniem sprawdzą się w podróży. W recenzji filmowej wspominam o moim patencie na nudę w podróży, restauracji, wszędzie. Zawsze staram się mieć w plecaku małą książkę lub choćby jedną kartkę z książki, żeby w razie czego, mieć czym zając dziecko. Ale nie chcę też dźwigać ciężkich tomów, dlatego doceniam takie propozycje dla dzieci.
Tak, te książki mają wyrywane kartki, kiedy więc idę gdzieś tylko na chwilę, zabieram jedną kartkę, żeby jak najmniej dźwigać.
Zdarza mi się zabierać na wyjazdy książki, które są jednorazowe. Wiem, że już ich nie będę przywozić do domu, bo zużyjemy w całości, a potem wyrzucimy. Nie, nie wszystko czego dziecko dotknęło, zostawiam na wieczną pamiątkę. Czasami jest to po prostu makulatura. Zwłaszcza, gdy mówimy o kolorowankach i wycinankach.
To książka z mazakiem suchościeralnym, ważnym narzędziem małego detektywa. Dziecko czytając książkę, ma za zadnie złapć złodzieja uśmiechów. I ma na to 24 strony! Dzięki mazakowi, ma też wpływa na kształt i wygląd historii. Może również dowolnie ją zmieniać i po zmazaniu, całą akcję ułożyć od nowa, tylko w inny sposób.
To książka z wyrywanymi stronami, przeznaczona dla dzieci w wieku 4-6 lat. Jednak zdecydowanie uważam, że spodoba się też młodszym. Zawiera 20 tekturowych kart, coś jak blog techniczny.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność.
To książka z wyrywanymi stronami, przeznaczona dla dzieci w wieku 4-6 lat. Zawiera 20 tekturowych kart, z zaznaczonymi liniami do wycinania po śladzie.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność.
Magiczny quiz. Potrzyj i sprawdź!
Ta propozycja zdobyła nagrodę Zabawki Roku 2019. Nie dziwię się, bo jest świetnym pomysłem na czytanie i zabawę jednocześnie. Quizy są różne, dedykowane trzylatkom, czterolatkom i pięciolatkom. Każda książka zawiera 76 zadań. Magia polega na tym, że zaznaczamy prawidłową odpowiedź pocierając palcem po kwadracie, pomalowanym specjalną farbą reagująca na ciepło.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność.
Bajka o rozczarowanym rumaku Romualdzie. Romulad ma pretensje do świata, bo czuje, że jest dzielny, ważny i mógłby dokonać wiekich rzeczy. Jednak w bajkach zawsze jakoś jest w cieniu, na drugim, albo i dalszym, planie.
Nie pasuje mu ta pozycja, dlatego kiedy słyszy wołanie o pomoc, natychmiast rusza do akcji. Jak się ta akcja skończy? Z pewnością rodzinnym śmiechem, bo tę książkę koniecznie trzeba przeczytać dziecku na głos.
Wtedy razem zaglądamy do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Kosmiczne silent booki do aktywnego czytania to dwie książki dla dzieci, w których nie tylko śledzimy fabułę i poznajemy zabawnych bohaterów, ale też ćwiczymy koncentrację i skupienie.
Obie książki są spore, kartonowe, z mnóstwem detali. To, że są kartnowe akurat jest świetnym rozwiązniem, bo przecież silent booki można czytać wiele razy i to na różne sposoby. Kto lubi bawić się w detektywa, na pewno nie będzie się nudził.
Poznajemy chłopaca i dziewczynkę. Są rodzeństwem, ale bardzo różnią się w kwestiii zainteresowań. Mela to raczej roztargniona wolna dusza, dla której o wiele ciekawsze niż sprzątanie pokoju, jest na przykład wymyślanie zabawnych imion dla zwierzaków. Z kolei Kostek lubi porządek, lubi wszystko liczyć, segregować i planować.
Ta dwójka, mimo różnic, jest naprawdę zgranym duetem. Na każdej stronie książki dowiadujemy się o dzieciach odrobinę więcej. Ale samo oglądanie obrazków to nie wszystko.
Przed małym czytelnikiem stoi mnóstwo zadań do wykonania. Na każdej stronie jest jakieś wyzwanie, które przy okazji zachęca do ćwiczenia koncentracji. Obserwowanie tak sczegółowych obrazków jest wysiłkiem (ale też frajdą) dla kilkulatka. Dzieci w ten sposób ćwiczą cierpliwość i skupienie, o które tak często martwią się rodzice.
Jeśli jesteś tym zamartwiającym się rodzicem, zerknij do artykułu, w którym mówię o zaburzeniach koncentracji u dzieci:
W tej książce poznajemy detektywa, do którego przychodzi zmartwiona dziewczynka. W kosmicznym biurze opowiada o kosmicznym problemie z jej kosmicznym psem. Nie ma tu zadań na każdej stronie, za to jest konretna fabuła i zagadka detektywsityczna do rozwiązania.
Hewelisz Kwazar oczywiście podejmuje się niebezpiecznej misji, a mali czytelnicy mogą podążać za tropami i… śledzić całe śledztwo. Brak pisanych treści jest znakomitym rozwiązaniem, bo zostawia dziecku ogromne pole do ćwiczenia opowiadania. Jedni zwrócą uwagę na detale związane z tłem, inni skoncetrują się na emocjach, jeszcze inni po prostu podążą za głównym bohaterem.
Całą książkę można więc czytać za każdym razem inaczej. I na tym (między innymi) polega moc silent booków.
Wtedy razem zaglądamy do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
„Dziecko w brzuchu mamy” to naprawdę wyczekany patronat. Książka dla dzieci, z której maluchy dowiedzą się, co naprawdę dzieje się w maminym brzuchu, kiedy pada zdanie: Jestem w ciąży!
Mówię o wyczekanym patronacie, bo bardzo brakowało na polskim rynku książki, która dziecku w wieku przedszkolnym (i starszemu) wyjaśni prosto i zrozumiale, o co chodzi z tym zachodzeniem w ciążę. Między bocianami, zawstydzonymi uśmiechami i niedomówieniami dorosłych, są prawdziwe dzieci i prawdziwe pytania. A tu mamy nowoczesne narzędzie dające nie tylko rzetelną wiedzę biologiczną, ale otwierające furtkę do rozmów na temat bliskości, relacji i emocji. To buduje zaufanie do rodzica i nadchodzącego rodzeństwa.
Fakt, w polskim słowniku brakuje ładnych nazw części intymnych, ale ich średnia uroda nie oznacza, że należy omijać rozmowy na ten temt. Większość rodzin ma w swoich domowych słownikach najróżniejsze, całkiem fajne określenia. Jednak to nie zwalania nikogo z nauczenia dzieci, jakie są nazwy anatomiczne. Bez nich dość trudno będzie wyjaśnić sprawę seksu, poczęcia czy narodzin. Jesli ktoś woli wersję o boćkach i pszczółkach to w porządku, ale mam wrażenie (i nadzieję), że niewiele jest takich osób pośród świadomych rodziców.
Jest już dziecko w brzuchu mamy
Dwójka głównych bohaterów to bliźniaki – Oskar i Mia. Pewnego dnia Mia przychodzi do mamy z wiadomością, że koleżanka będzie miała rodzeństwo. Mama wykorzystuje okazję do powiadomienia dzieci, że też będą mieli nowego brata lub siostrę. Od razu też powiem, bo wiele osób pytało, zanim jeszcze książka się ukazała, że urodzi się mały Kuba. Dowiadujemy się o tym na końcu. Przez cały czas starszaki czekają po prostu na dzidziusia. Nowego członka rodziny.
Cała fabuła – napisana przez mamę lekarkę – poprowadzona jest na zasadzie rozmowy dzieci z rodzicami, ich szczerego zdziwienia, czasem dziwnych pytań i otwartości dorosłych w odpowiadaniu na te wszystkie dziecięce wątpliwości.
Z pełnym szacunkiem dla niewiedzy, ale też braku możliwości zrozumienia, czym tak naprawdę jest ciąża i powstawanie nowego życia w brzuchu mamy. Z nowoczesnym podejściem do spraw związanych z miłością i seksem, dzięki któremu może (choć nie musi) powstać nowe życie.
Co czuje dziecko czekające na rodzeństwo?
Oprócz konkretów na temat zapłodnienia, cudownych ilustracji i prostego języka, został tu poruszony temat emocji związanych z miłością i ciążą, a potem przyjściem na świat nowego członka rodziny.
Jasno jednak podkreślam, że jest to książka o ciąży, kładąca nacisk na to, skąd się biorą dzieci, a nie na skomplikowane relacje między starszym i młodszym rodzeństwem, czyli tym wszystkim, co dzieje się po porodzie.
Najcześciej maluchy (nieco automatycznie, na zasadzie lustra) podzielają emocje towarzyszące dorosłym np. radość i ekscytację. To jednak bardziej przypomina emocje związane z otwieraniem jajka niespodzianki (Co to będzie? Co to będzie?!), niż faktyczne rozumienie sytuacji i jej dalszych konsekwencji.
Często dziecięce emocje podczas ciąży są bardziej odpowiedzią na oczekiwania rodziny (wszyscy się cieszymy), niż prawdziwą, wewnętrzną potrzebą. Im starsze dziecko tym więcej rozumie, wiadomo. Ale to i tak jest dość abstrakcyjna sprawa. Dlatego tak ważne jest wyjaśnianie i obrazowanie w rozmowie z dzieckiem.
Oswojone, znane sytuacje nie budzą w dziecku lęku i stresu. Dlatego to takie świetne, że książka prowadzi maluchy przez niemal całą ciążę i daje odpowiedzi na jak największą ilość pytań.
Odliczamy dni do porodu
Mówiąc o emocjach, mam na myśli wyczekiwanie, odliczanie dni. Dla mnie ważne jest bardzo plastyczne wyjaśnienie, jak wygląda to czekanie, ile trwa. W pewnym momencie dzieci nawet się martwią, że dzidziuś w brzuchu mamy po prostu się nudzi. Tak długo już tam przecież jest.
Dlaczego to odliczanie jest ważne? Z kilku powodów. Z typowo poznawczego, biologicznego. Wiele dzieci uważa, że od samego początku mama ma w brzuchu duże dziecko, a przecież nie jest to prawda.
Podanie wielkości dziecka w brzuchu mamy w centymetrach jest ważna sprawą. Jednak zdecydowanie ważniejsze jest zobrazowanie tej wielkości np. maluch jest wielkości kciuka taty albo wielkości książki. To o wiele bardziej przemawia do wyobraźni rodzeństwa niż cyferki.
Jak się rodzi dzieci?
Znakomicie został tu przedstawiony temat spokojnego czekania na nowe dziecko, z informacją o porodzie. Żeby starsze rodzeństwo nie było zdziwione (nawet przestraszone), gdy pewnego dnia mama pojedzie do szpitala. To i tak jest stres. Im mniej wiedzy mają dzieci tym większa szansa na zaburzenie poczucia bezpieczeństwa.
Na samym porodzie zatrzymam się też przez chwilę, bo chcę zauważyć coś ważnego, czego nie widziałam w wielu książkach dla dzieci. Jest tu wyjaśnione, że rodzić można wszędzie, nie tylko w szpitalu. To cudowna treść dla rodziców, którzy coraz cześciej decydują się na porody domowe. Jest też informacja o tym, że dziecko może chcieć przyjść na świat wcześniej niż w zaplanowanym terminie.
To niezmiernie ważne, że dzieci dostają takie informacje. Kiedy naprawdę zdarzy się przedwczesny poród dziecko będzie wiedziało, że to w zasadzie mogło się zdarzyć. Tak prosta informacja sprawia, że sytuacja (na pewno podwójnie stresująca dla wszystkich) nie będzie jednak kompletnie nowa, było o niej w książce!
Tak samo zresztą jak o cesarskim cięciu. Już nie chcę nawet podejmować polemiki z idiotycznymi twierdzeniami, że cesarskie cięcie to pikuś, a tak naprawdę to nawet nie poród. Zakładam, że żyjemy w cywilizowanym świecie i czasach, w których dzieci po prostu informuje się, że i tak poród może wyglądać.
Skąd się wzięło dziecko w brzuchu mamy?
Z naszej dorosłej perspektywy, ciąża często nazywana jest cudem i to trudnym do wyrażenia słowami. Dla dzieci jest to tym bardziej trudne, że mają mniejszą wiedzę, możliwości językowe, poznawcze i mniejsze doświadczenie w myśleniu abstrakcyjnym. Tak naprawdę, mało które dziecko potrafi wyobrazić sobie brata lub siostrę w brzuchu mamy.
Dlatego też wspomniałam o szacunku i szczerości wobec małego czytelnika. Całość napisana jest bardzo lekkim językiem, ale nie pozostawia cienia wątpliwości, co do tego, jak to się dzieje, że w brzuchu mamy znajduje się dziecko. I kto może je urodzić.
Autorka wyjaśnia dzieciom, czym jest poczęcie, używając słowa seks, ale też „osadzając” termin w kontekście „kochania się”. To bardzo naturalnie prowadzi do rozmowy o rodzajach miłości. „Kochać się” a „kochać kogoś” to dwie różne sprawy.
Dzieci pytają o sprawy dosłownie: Jak to zamieszkało w brzuchu? Kiedy się wprowadziło? Cudownie, że kilka razy w tekście powtarzają się te dosadne zdziwienia. Dla dorosłych wszelkie ogólniki typu: „Pojawi się dzidziuś” są oczywistością. Dla dziecka to kompletna abstrakcja. Pojawi się? Skąd? Jak?
Oprócz konkretnego, prostego języka, niezmiernie mocną stroną tej książki są ilustracje. Ciepłe, przyjazne dla oka, bardzo szczegółowe, nie pozostawiające „pola dla bociana”. Idealnie uzupełniają teksty i to również w tych (dla niektórych) krępujących obszarach, jak na przykład rozmawianie o seksie czy częściach intymnych. Są też przygotowaniem do lekcji biologii w szkole, gdzie dziecko będzie już wyposażone w podstawową wiedzę.
Wiedza daje poczucie bezpieczeństwa
Daje też poczucie komfortu, bo pozwala odnaleźć się w najróżniejszych sytuacjach. Także tych rówiesniczych, kiedy Jaś czy Marysia rzucają w eter słowo „penis” i nie do końca wiadomo czy to przekleństwo, czy może jakieś zwierzę? Im więcej dzieci wiedzą, tym łatwiej odnajdą się na takich momentach. Ta wiedza ma związek również z niewybrednymi żartami, na które niekoniecznie będą sobie pozwalały rozumiejąc ideę szanowania własnej (i cudzej) intymności.
Nie tylko dla oczekujących
To nie jest książka wyłącznie dla dzieci wyczekujących rodzeństwa, jest dla wszystkich dzieci, bo nie znam domu, w którym prędzej czy później nie padnie pytanie: Skąd się wzięło dziecko w brzuchu mamy?
Zdecydowanie przyda się też do rozmawiania z najmłodszymi o bezpiecznym zachowaniu czy złym dotyku. Ciocia w pewnym momencie tłumaczy rodzeństwu, czym miłość różni się od seksu, wyraźnie podkreślając, że seks jest zarezerwowany dla dorosłych, choć mówi się, że ludzie się kochają. Ta różnica jest wyraźnie opisana. Dzieci powinny mieć takie informacje żeby wiedzieć, jak asertywnie stawiać granicę w żartach lub konkretnych sytuacjach zagrożenia np. molestowanie.
Autorka Anna Herzog Ilustracje Joëlle Tourlonias Wydawnictwo Sam Spodoba się dzieciom 5-8 lat.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter Nie Tylko dla Mam >>
Jednorożce w książkach dla dzieci to hit. Zresztą, jednorożce ogólnie są hitem, bo ostatnio stały się bardzo modne. Poznajmy więc „Stowarzyszenie magicznych jednorożców” i „Oskara. Głodnego jednorożca”.
W tej książce magia aż skrzy się na każdej stronie. Przepięknie wydana, na papierze kredowym, z mnóstwem delikatnych zdobień i kolorowymi ilustracjami.
Miłośnicy jednorożców będą zachwyceni, bo w tym oficjalnym poradniku, kryją się wszystkie tajemnice związane z tymi magicznymi stworzeniami.
Oskar nie jest typowym jednorożcem. O ile oczywiście bierzemy pod uwagę znane nam powszechnie, delikatne, niemal eteryczne jednorożce. Większość przynajmniej tak się kojarzy.
Oskar ma jeden cel – jedzenie. Zjada wszystko, co nawinę się w okolicę pyska. Nie przysparza tym sobie przyjaciół w baśniowej krainie, ale wygląda, jakby się nie przejmował.
W końcu i on trafią na osobę, która kocha go z tym całym apetytem i nie oczekuje, że Oskar się zmieni. Bo niby po co miałby się zmieniać?
Wtedy razem zaglądamy do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.