Trzeba mieć czas dla rodziny. Każdy o tym wie. Jednak nie każdy głośno mówi o tym, że rodzinne spędzanie czasu może być męczące. Nie mam na myśli znudzenia własną rodziną, ale taki… brak pomysłu na wspólne chwile.
Tak, wiem, że zawsze można sięgnąć po planszówkę, wyjść na spacer i po prostu poszwendać się po okolicy. Jeśli chodzi o gry, zebrałam tu kilka moich ulubionych.
Ten rodzaj rodzinnego spędzania czasu rownież bardzo lubię. Jednak dla tych, którzy mają ochotę wykorzystać popołudnie lub weekend na wzmocnienie więzi rodzinnych poprzez zabawę, podrzucam dwa proste pomysły.
Nieważny wiek i możliwości
Nieważne, jak liczna jest wasza rodzina, czy patchworkowa, czy nie. Czy macie dzidziusia w wózku i biegające dookoła rodzeństwo, czy może jedynaka albo ucznia. Spróbujcie zaangażować wszystkich członków rodziny. Na tyle, ile każdy zdoła i chce. To nie szkoła, nic nie jest na ocenę i nikt nic nie musi. Jeśli masz dziecko, które jeszcze nie mówi, a nawet nie chodzi, to weź je na ręce i wspólnie działajcie. Chodzi o to żeby nikt z rodziny nie był z tych zabaw wykluczony, z jakiegoś ważnego powodu. Słowo klucz – razem.
Takie aktywności, to po prostu budowanie relacji dzisiaj i wspomnień, które zostaną w pamięci dzieci już na zawsze. Wspólne (sensowne) chwile tworzą szczęśliwe dzieciństwo.
Przypomnij sobie najszczęśliwsze chwile ze swojego dzieciństwa. Czy masz przed oczami zmarszczki mamy? Czy przeszkadzały ci siwiejące włosy na skroniach taty? Czy może ważne było raczej to, co robiliście i że byliście razem?
Emocje. Kiedy dziecko będzie (już jako dorosłe) oglądało wspólne zdjęcia z dzisiejszych zabaw, wciąż będzie pamiętało emocje. Może wtedy dostrzeże te zmarszczki i całą resztę. Ale dopiero wtedy. Dzisiaj liczy się to, co tu i teraz.
Czerwony, zielony, niebieski
Ta zabawa ma kilka warstw do odkrycia. Uczy kontrolowania ciała i orientowania się w sytuacji. Nie chodzi w niej o to, kto zrobi coś najszybciej lub najlepiej, ale o to, żeby zareagować odpowiednim zachowaniem na konkretne hasło. Ćwiczycie więc także pamięć i skojarzenia.
Umawiacie się wszyscy, że na hasło wypowiedziane przez wyznaczoną osobę, wykonujecie konkretne gesty:
- czerwony – stajecie na jednej nodze,
- zielony – kucacie,
- niebieski – przybijacie piątkę najbliżej stojącej osobie z rodziny.
Żeby utrudnić zabawę, możecie ustalić, że można je wypowiedzieć dopiero wtedy, kiedy zauważy się coś zielonego, niebieskiego lub czerwonego. Wtedy jeszcze najmłodsze dzieci nauczą się rozróżniać kolory.
To też nie muszą być te konkretne hasła. Jeśli wymyślicie jakieś inne, mogą być śmieszne, też będzie fajnie.
Ta zabawa ma w sobie jeszcze jedną ważną warstwę. Na podstawie tej (często ćwiczonej) zabawy, ustalcie rodzinne hasło, na które dzieci będą się zachowywały w określony sposób. To może się potem przydać przy ćwiczeniu samodzielności i bezpiecznych zachowań.
Wielu rodziców ustala obecnie z dziećmi tzw. bezpieczne hasło, które zawsze wymagane jest od nieznajomych dorosłych, zaczepiających dziecko. Wtedy, nawet jeśli dorosły twierdzi, że jest przyjacielem rodziców, a nie zna hasła, dziecko będzie wiedziało, że ten dorosły kłamie.
Pobawcie się też podobnie, ale zamiast kolorów użyjcie np.:
- stop – zastygacie bez ruchu,
- skok – podskakujecie jak najwyżej
To będzie okazja poćwiczyć zabawę, która kiedyś być może, uratuje życie dziecka. Będzie miało zakodowane (wyuczone podczas zabawy), że na hasło: Stop!, trzeba się zatrzymać. Przy ruchliwej ulicy i ruchliwym dziecku, taka zabawa może się okazać najcenniejszą, jaką znasz.
Mam tę moc
Tym razem zamieniacie się rolami. A właściwie nie do końca rolami, co… kompetencjami. Umawiacie się z dziećmi, że pewne rzeczy wykonywać będziecie dokładnie pod ich dyktando. Wiem, byłoby bardzo nierozsądnie umawiać się tak na wszystko, ale na kilka spraw – jak najbardziej.
Po co? Po to żeby uzmysłowić dzieciom, które czasem narzekają, że muszą tylko słuchać i nic im nie wolno, że bycie rodzicem (może bardziej dorosłym, niekoniecznie rodzicem) nie jest wcale takie proste. Słowa, które się wypowiada i decyzje, które się podejmuje, rzutują na emocje i zachowania innych. Mają moc.
Poza tym, taka zamiana ról dobrze robi także rodzicom. Mają okazję zaobserwować siebie i odbicia własnych zachowań w oczach (i komunikatach) dzieci. Można się o sobie wiele dowiedzieć, bo dzieci (często nieświadomie) kopiują po prostu nasz język, nasz ton, nasze komunikaty.
Chcesz porozmawiać z pedagogiem on-line? Kliknij po więcej informacji»
Zacznijcie od prostych zabaw np. narysowania na dużej kartce papieru (może być na podłodze) wybranej przez dziecko postaci np. królewny, zwierzaka czy jakiegoś potwora. Dziecko mówi co i jak, a ty podporządkowujesz się i rysujesz zgodnie ze wskazówkami.
Jeśli masz jakieś pytania np. Czy z dobrej strony narysowałam tę kokardkę?, to oczywiście pytaj, ale nie poprawiaj dziecka, nie wtrącaj się, nie wyśmiewaj. Podążaj za tym, co mówi pociecha. Czasami wychodzą z tego bardzo śmieszne rysunki, ale czasem rodzice mają wielki opór przed tym żeby – tak po prostu – słuchać dziecka. Wykonywać jego polecenia.
Często powtarzana tego rodzaju zabawa może przynieść całej rodzinie naprawdę wiele korzyści. Niby zwykłe rysowanie, ale dla dziecka to także możliwość poprowadzenia dorosłego do swojego świata. Większość z nas powtarza, że przecież zależy nam na tym zawsze, ale w praktyce, nie zawsze jest czas żeby za dzieckiem podążać. Zdobycie na chwilę (i tylko w zabawie) „władzy” nad całą uwagą, a nawet uczynkami dorosłego, to dla dziecka ogromne przeżycie. Jeśli rysunek się uda, maluch poczuje, że dokonaliście wspólnie czegoś niezwykłego.
To też jest dobre ćwiczenie w rozmawianiu. Tak po prostu. Czasem dziecko chce coś wytłumaczyć, a nie potrafi. Takie zabawy sprawiają, że uczy się komunikować, o co mu właściwie chodzi. I naprowadzać rodzica na to, co miało na myśli.
Propozycja z rysunkiem, to tylko jedna możliwość, choć od niej warto zaczynać, bo wydaje się dość łatwa do przeprowadzenia. Zabawa może też dotyczyć np. robienia wspólnego posiłku, dekorowania domu, przemeblowania dziecięcego kącika, pracy w ogrodzie.
Wersja dla najmłodszych i jeszcze niemówiących dzieci, to naśladowanie. Pobaw się przez chwilę w naśladowanie tego, co aktualnie robi pociecha (i niech to tym razem nie będzie drzemka, choć wiem, że to kuszący pomysł). Sprwdź, czy dziecko podchwyci tę zabawę i daj się wciągnąć, jeśli tak.
Im większe wyzwanie podejmiecie, tym trudniej może się okazać podążanie za wskazówkami dziecka. A właściwie to podążanie jest kluczem do całej zabawy więc wybierajcie takie aktywności, które nie sprawią, że zabawa zakończy się sprzeczką.
Jeśli masz jakieś zabawy, które uwielbiacie rodzinnie, koniecznie napisz mi w komentarzu. Im więcej pomysłów, tym lepiej!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.
Moja 4letnia córka uwielbia bawić się w raz, dwa, trzy babajaga patrzy, tyle, że my mówimy niedźwiedź patrzy???? i zbiegamy z górki, żeby dotknąć niedźwiedzia ????
Ale super zabawa, dzięki!