O co mu chodzi z tym wymuszaniem płaczem? Kiedy to jest wymuszanie, a kiedy po prostu płacz?
Wyobraź sobie taką sytuację… zresztą, chyba nie musisz sobie wyobrażać, bo pewnie znasz ją z doświadczenia, kiedy małe dziecko czegoś chce, a ty wiesz, że nie powinnaś mu tego dawać, bo nie jest to zabawka. Ale ono chce i domaga się tego coraz głośniej.
Chyba nie było trudno wyobrazić to sobie, prawda? Sytuacja znana każdemu rodzicowi małego dziecka. Małego, czyli między pierwszym a trzecim rokiem życia. One najczęściej czegoś chcą. Kiedy nie dostają, zaczyna się płacz. Na nich dzisiaj skupię się najbardziej, choć technika, którą opisuję, sprawdzi się też przy starszych dzieciach.
To ten moment, w którym rodzice najczęściej mówią:
- Co zrobić, kiedy dziecko wymusza płaczem?
- Wymusza rzeczy lub moje konkretne zachowania.
- Jak wytłumaczyć takiemu maluchowi, że nie może dostać tego czy tamtego?
- Boję się, że jak odmówię, to znowu zacznie ryczeć. I to jeszcze głośniej.
- Ta sytuacja mnie dobija!
Dlaczego biorę „wymuszanie” w cudzysłów?
Zacznę od tego, że samo słowo „wymusza” jest dość kontrowersyjne. Zdecydowałam się go dzisiaj używać, bo dzięki niemu łatwiej wyjaśnić pewne wyobrażenie dorosłych o zachowaniu dziecka. Umówmy się, że używam go roboczo i na końcu okaże się, dlaczego.
Trudno mówić o wymuszaniu płaczem, kiedy nie ma się żadnego innego narzędzia do komunikacji. Jeśli nie płaczem, to jak inaczej dac znać, że bardzo mi się coś nie podoba? To trochę tak, jakby ktoś tobie mówił, że wymuszasz na mężu podanie ci herbaty, używając słowa proszę. Słowo proszę jest narzędziem komunikacji dla ciebie, płacz jest narzędziem komunikacji dla dziecka.
Jednak zależy mi też na tym żeby współcześni rodzice nie bali się używać pewnych słów, które od dawna funkcjonują w naszej mowie i plastycznie obrazują, co mamy na myśli. Jeśli czujesz, że dziecko wymusza na tobie jakieś decyzje, to masz prawo tak czuć. Poczucie wewnętrzne to jedno, a zrozumienie całej sytuacji i odpowiednia reakcja na płacz czy krzyk, to już zupełnie inna sprawa. Obie ważne z punktu widzenia rodzica.
Jak reagować na „wymuszanie” płaczem?
No bo tak serio, co byś doradziła maluchowi, który nie potrafi mówić lub mówi jeszcze słabo, w sytuacji wielkiego zdenerwowania? Żeby… jak okazał uczucia i emocje? Jak ma ci zakomunikować, że jest mu smutno, źle, jest rozczarowany i naprawdę zdenerwowany? Serio pytam, co byś doradziła 1,5-rocznemu dziecku?
Jeśli w ten sposób podejdziemy do płaczu, krzyku czy innych podobnych zachowań, to łatwiej zrozumiemy świat dziecka. Ono nie dysponuje żadnym innym narzędziem. Krzyk jest rodzajem języka, komunikacji. Trudno to nazwać wymuszaniem z premedytacją, choć tak to wygląda z dorosłego punktu widzenia.
Krzyczy, wybucha, pyskuje
Wiesz kiedy ten krzyk (jako narzędzie) zamienia się w coś w rodzaju wymuszania (choć nadal jest narzędziem komunikacji)? Kiedy ty na to pozwalasz. Nie traktuj tego jako zarzut, ale jak dopełnienie pewnego obrazu, żeby zrozumieć sytuację. W momencie, kiedy pokazujemy dziecku (wystarczy jeden raz), jak osiągnąć cel, dostać przedmiot lub naszą uwagę dzięki temu, że zacznie wrzeszczeć… w tym momencie, komunikacja krzykiem zamienia się w tzw. wymuszanie. Podobnie zresztą jest u starszych dzieci.
To wciąż nie jest złośliwość z ich strony, tylko pokazanie, że zrozumiały twój przekaz. Jeśli reagujesz na krzyk tak jak oczekiwały, to będą krzyczeć. Ty to odbierasz jak przymus (stąd wymuszanie) i nawet czasem boisz się tego wrzasku (zwłaszcza w miejscach publicznych, bywa to męczące). Dziecko odbiera to jako (dość głośne, ale jednak skuteczne) informowanie ciebie o swoim pragnieniu.
Moje dziecko bywa złośliwe!
Wiem, że to tak łatwo się mówi, a macierzyńska rzeczywistość jest taka, że czasami człowiek już nie ma siły tłumaczyć. Ulega, bo chce mieć chwilę spokoju. Świetnie to rozumiem. Niestety, z niektórymi rodzicielskimi posunięciami tak to jest, że akcja rodzi natychmiastową reakcję. W tym wypadku tak jest.
O ileż łatwiejsze byłoby życie rodzica, gdyby można było równie szybko dało się nauczyć korzystania z nocnika, czytać, pisać, jeść nożem i widelcem. Ale nie, natura tak to urządziła, że łatwo idzie tylko z tym „wymuszaniem”. Może jeszcze z powtarzaniem przekleństw jest równie łatwo. Cała reszta wymaga więcej pracy.
Mówię „nie wolno”, a ten dalej swoje!
Pierwsza rzecz, jaką możesz dla siebie zrobić, jeśli chcesz uniknąć takich scen, jest usunięcie z pola widzenia malucha tego, co zazwyczaj te sceny powoduje. Czasem to twój telefon komórkowy, innym razem widelec, wspólne wyjście do sklepu (czy to zawsze konieczne?) itd.
W przypadku tak małych dzieci, mamy do czynienia z uwagą mimowolną. To oznacza tyle, że dziecko koncentruje się na tym, co widzi tu i teraz. I zazwyczaj taki maluch chce mieć to, co widzi tu i teraz.
Jeśli więc tu i teraz usuniesz mu z pola widzenia ten telefon, pewnie znajdzie sobie inne zajęcie. Ale nie wtedy kiedy już miał go w rękach. Lepiej to zrobić, zanim dziecko go zobaczy. Jeśli przygotujesz bezpieczne miejsce do zabawy, z atrakcyjnymi przedmiotami, które bez problemu dziecko może poznawać na różne sposoby, to na pewno nie będzie się dopominało o twój telefon.
Ale ja to chcę!
W tym wypadku (uwagi mimowolnej) obowiązuje zasada: Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Jeśli jednak oczy zauważą przedmiot pożądania, nie ma zmiłuj. Dlatego, że dzieci w tym wieku żyją chwilą obecną. I tylko nią. Nie istnieje żadna przeszłość ani żadna przyszłość. Kiedy więc mówisz: Dam ci ten telefon za chwilę albo Kupię ci lizaka jutro, to dziecko słyszy: Nigdy, przenigdy tego nie dostaniesz.
Nie rozumie, co znaczy za chwilę. Nie potrafi też odraczać pragnień, czyli poczekać jakiś czas na spełnienie marzenia, prośby, potrzeby. Kiedy taki maluch widzi telefon, w tej chwili jest on największym marzeniem. Tu i teraz. I żadne tłumaczenia nie pomogą, żadne logiczne argumenty też nie. Zdecydowanie ułatwisz sobie życie jeśli nie będziesz dziecku pokazywać przedmiotów pożądania, których nie chcesz mu dawać.
Więcej o tym, jak rozmawiać z półtoraroczniakiem i dwulatkiem przeczytasz w artykule pt. Chcesz banana? Tak, nie, nie wiem! >>
I może ci się wydać odrobinę niesprawiedliwe, że musisz się chować po kątach z telefonem, bo dziecko wymusza go płaczem, ale niestety… to taki etap w waszych relacjach. Wybór należy do ciebie. Albo się będziesz chować albo stawisz czoło negocjacjom z roczniakiem.
Jak oderwać dziecko od telefonu?
Kto daje i zabiera, ten się w piekle poniewiera… coś w tym jest. O wiele trudniej przebrnąć przez takie negocjacje, jeśli już kiedyś dałaś telefon dziecku do zabawy. Rozumiem, że są sytuacje wyjątkowe np. niespodziewany korek, a dziecko nudzi się w samochodzie, czy kolejka w urzędzie. Zdarza się.
Tylko weź pod uwagę, że twój maluch nie jest w stanie zrozumieć wyjątkowości tej sytuacji. Skoro dałaś raz, to dlaczego nie chcesz dać kolejny raz? I muszę przyznać, że staję po stronie malucha w tych negocjacjach. To jest nie fair wobec dziecka, jeśli raz dajesz coś do zabawy, a następnym razem mówisz, że nie wolno.
Warto więc dobrze przemyśleć, jakie sprzęty są dozwolone, a które zdecydowanie zabronione. Ale znowu, to się tak łatwo mówi, a przecież zwykły śmiertelnik (najczęściej śmiertelnie zmęczony i niewyspany) nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, co zrobi, dotknie, posmakuje, złapie w ciekawskie rączki, taki maluch.
Każdemu się zdarza popełnić błąd
Dziecko czasem weźmie coś, co wydaje nam się w miarę bezpieczne do zabawy. Jednak po chwili np. na drugi dzień, dochodzimy do wniosku, że za tym pierwszym razem zniszczyło to na tyle, że więcej nie chcemy tego dać do zabawy kolejny raz. Niech to będzie książka leżąca na nocnym stoliku przy twoim łóżku. Możemy się umówić, że to któraś z tej listy: Poradniki dla rodziców >>
I znowu mamy płacz, bo dziecko właśnie ją zauważyło. Leci do niej bez mrugnięcia okiem, bo doskonale pamięta, że wczoraj się nią świetnie bawiło. Ale ty już nie jesteś taka pewna, że to dobry pomysł. Wczoraj ta zabawa dała ci kilka minut wytchnienia, ale dzisiaj zdecydowanie ci nie pasuje. Co wtedy?
Weź pod uwagę, że to znowu jest nie fair w stosunku do dziecka, ale takie jest życie. Sytuacja wymaga zdecydowanych posunięć. Można z niej wybrnąć. Przecież wychowanie nie polega wyłącznie na podejmowaniu bezbłędnych decyzji i zaciskaniu zębów ze zdenerwowania.
Dziecko to nie jest wróg z obcej planety, który ma prawo demolować wartościowe dla ciebie przedmioty (i całe mieszkanie). Jesteście rodziną, trzeba się nauczyć funkcjonować wspólnie. Tak, żeby każdy czuł się w tym zespole dobrze. To wymaga czasu i ćwiczeń. Kosztuje trochę nerwów i dużo płaczu. Ale uda się.
Postaw na szczerość
Mów, czego chcesz, co widzisz i co jest dla ciebie ważne. Spokojnym, ciepłym głosem.
Widzę, że chcesz się bawić tą książką. Jednak nie chcę żebyś się nią bawił. Wiem, że ci wczoraj pozwoliłam, ale nie chcę żeby była zniszczona. Pomożesz mi odłożyć ją na półkę? Dziecko raczej ci nie pomoże, raczej zaprotestuje. Raczej złapie książkę i zacznie się nią bawić. Nie poddawaj się.
Widzę, że chcesz się nią bawić. Rozumiem. Nie powinnam była wczoraj pozwalać ci się nią bawić. To był mój błąd, zdarza się, że ludzie popełniają błędy. Ale naprawdę nie chcę żebyś się bawił tą książką. Przepraszam, że wprowadziłam cię w błąd. Wezmę ją i położę na półce. Cały czas pamiętaj o zasadzie „czego oczy nie widzą”.
Zauważ, że nie pytasz malucha, czy się na to zgadza. Informujesz, jak jest. Jestem prawie pewna, że zacznie protestować kiedy zabierzesz mu książkę. Ten moment trzeba przetrwać i wykazać się naprawdę ogromnym zrozumieniem. Pamiętaj, że odbierasz największe marzenie, tu i teraz. Dziecko ma prawo do rozpaczy, bo w jego świecie to jest ogromna tragedia. Nie ma innej możliwości pokazania ci, że jest niezadowolone. Ma natomiast świadomość, że to ty wyznaczasz zasady. Ty ustalasz granice.
Podążam za potrzebami czy spełniam zachcianki?
Z dorosłego punktu widzenia może to wyglądać jak zniewolenie. Jestem większa, silniejsza, mogę ci zabrać co chcę i kiedy chcę. Jednak jeśli tłumaczysz te zasady z szacunkiem, akceptujesz niezadowolenie i ten krzyk, to jesteś w porządku. Ba, jesteś rewelacyjnym rodzicem.
Bardziej niż chwilowej zabawy tą książką, twoje dziecko potrzebuje przewodnika po świecie. Jest jeszcze malutkie, wielu spraw nie rozumie. Twoje opanowanie i spokój w waszych relacjach, nawet kiedy maluch płacze, są najważniejsze. One dają poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. A tobie dają poczucie, że jesteś w tej relacji szczera. Nie musisz bawić się w podchody za każdym razem.
Tak, masz swego rodzaju przewagę nad dzieckiem, bo jesteś starsza, silniejsza, mądrzejsza. Jednak mądry rodzic, mądrze tę przewagę wykorzysta. Do podzielenia się doświadczeniem, a nie wymagania posłuszeństwa. To z kolei wiąże się czasem z wysłuchaniem płaczu, cierpliwym znoszeniem wrzasków i tzw. wymuszania.
Już wiesz, że to zachowanie nie jest skierowane przeciwko tobie. Nie jest skierowane przeciwko nikomu, to po prostu rodzaj komunikacji. Denerwujący, to fakt. Dlatego, im szybciej nauczysz dziecko innych rodzajów komunikacji, tym szybciej minie ta denerwująca faza.
Jak tego nauczyć?
Zawsze radzę żeby robić to na własnym przykładzie. Tylko, że to nie jest takie proste do wykonania, jak do przeczytania (i doradzenia). Bądź jednak pewna, że miedzy tym całym płaczem i wymuszaniem, dziecko bacznie cię obserwuje. Jeśli krzyk jest rodzajem komunikacji, to uwaga malucha skupiona jest na twojej reakcji. Bo tak wygląda komunikacja: akcja i reakcja.
Wyobraź sobie sytuację, w której dziecko pomaga ci w kuchni i miesza ciasto na naleśniki w misce. Miesza, miesza, miesza i świetnie się przy tym bawi. Oczywiście, po chwili zaczyna rozchlapywać przy tym mieszaniu i brudzi podłogę w kuchni.
O ile podoba ci się wspólne gotowanie, tak już to zamaszyste mieszanie, nie bardzo (nie mówię o nieporadnym mieszaniu, kiedy dziecko jeszcze nie panuje nad ruchami, tylko o zabawie polegającej na wychlapywaniu ciasta). Poinformuj dziecko o tym, co tobie nie odpowiada w tym zachowaniu. Bez przywoływania pustych słów: grzeczny, ładnie, inaczej. Powiedz, o co ci chodzi tu i teraz. Konkret. Bo dziecko żyje właśnie tą chwilą, a ta zabawa jest w danym momencie najlepsza na świecie.
Nie chcę żebyś rozchlapywał ciasto po podłodze w kuchni. Widzę, że świetnie się bawisz i mocno mieszasz, ale nie wychlapuj, proszę. W większości przypadków reakcją dziecka będzie dalsze rozchlapywanie, ale się nie poddawaj.
Widzę, że nadal wychlapujesz. Nie chcę żebyś to robił. Jeśli wciąż będziesz rozchlapywać, będę musiała zabrać ci miskę i łyżkę. Jeśli dziecko nadal rozchlapuje, podejdź i delikatnie zabierz łyżkę i miskę z informacją (spokojnym głosem): Dobrze, widzę że nadal rozchlapujesz. Pomogę ci odstawić miskę i łyżkę na blat. Już ich nie używamy.
Wspierający rodzic
Czy będzie płacz? Tak. Czy nadal uważasz go za wymuszanie?
Ja go uważam za wyrzucenie z siebie żalu i niezadowolenia. Ale w tej sytuacji jest jeszcze „drugie dno”. Pokazałaś dziecku konsekwencje pewnych zachowań. Zrobiłaś to spokojnie, bez karania, krzyczenia. Nie szantażowałaś mówiąc podniesionym głosem: Jeśli natychmiast nie przestaniesz, to nie dostaniesz deseru po obiedzie. Spokojnie, jasno powiedziałaś, co się stanie i co się tobie w tej sytuacji nie podoba. Dziecko może być w tym momencie rozżalone, ale właśnie tego oczekuje od mamy. Konsekwencji, spokoju i informacji.
W tej konkretnej sytuacji, powiedziałaś dziecku, co jest dla ciebie ważne. Bo relacje w rodzinie nie mogą się skupiać tylko na tym, co jest ważne dla dziecka (dla jednej ze stron). Jeśli nie miałaś ochoty na mycie podłogi w kuchni, to świetnie, że dziecko przestało na nią chlapać.
Opieka nad takim maluchem jest męcząca sama w sobie. Nie musisz się dodatkowo umartwiać i zgadzać na wszystko, w imię ślepego podążania za dzieckiem. Pewnie, są sytuacje, w których pobrudzenie podłogi, siebie i świata jest fajne i masz na to ochotę. Ale to nie była ta sytuacja.
Maluch nie będzie cię kochać bardziej za to, że na wszystko się zgadzasz. I nie przestanie cię kochać za to, że potrafisz postawić granice.
To wielki rodzicielski sukces. Powód do dumy, mimo tego, że pewnie wciąż słyszysz płaczące dziecko. Teraz płacze, ale przy kolejnych próbach, na pewno przestanie. Zrozumie, na czym polega konsekwencja w komunikacji, szanowanie twoich słów i ciebie, jako rodzica. Nie musi mu się podobać każda twoja decyzja, ale chce wiedzieć, że wiesz co robisz. Jeszcze wiele podobnych chwil przed wami.
Wspaniały artykuł, w idealnym dla mnie momencie! Dziękuję <3
Cieszę się, że trafiłam na moment 🙂 Dzięki!
Mój syn (1,5 roku) mial jeść śniadanie, zostawal pod opieką babci. Zaczął płakać i wyciagac ręce do mnie, chcial sie przytulić. Wzielam go i przytulilam, ale komentarz byl taki, że wymusił. Czy, w sytuacji kiedy mogę na cos pozwolić, moge spełnić prośbę dziecka wyrazoną placzem, czy utwierdzam go w tym sposobie komunikacji? Zazwyczaj najpierw mówię, nie musisz płakać, powiedz mamusiu chcę na rączki ( on po swojemu to potrafi powtórzyć). Czy mam czekac az przestanie płakać?
Witam Serdecznie
A co jeśli jesteśmy konsekwentni kiedy wymaga tego sytuacja, odmawiamy dziecku, tłumaczymy jak tylko możemy, a ono wciąż próbuje wszystko załatwiać ” wymuszaniem” krzykiem płaczem, tuptaniem, rzucaniem przedmiotami od czasu do czasu, robieniem na złość siostrze starszej po przez pomalowanie jej rysunku zniszczeniu zabawki itp. Co robić 😔 ponieważ tracę już nadzieję że coś się zmieni, tyle ryków, krzyków, złych zachowan ja się nie poddałam ani razu, a mimo wszystko to trwa i trwa.. Czasem powiem szczerze że jestem już wykończona, marzę o spokoju, chwili ciszy. Syn ma 3 lata ale nie wiem co mam już robić, skoro staram się być opanowana, odmawiam kiedy trzeba i nie działa.. Lubi jak wszystko jest po jego myśli, po nocach nawet wstaje i krzyczy że chce to czy tamto
Szkoda że nie było go rok temu kiedy mała miała 2 lata i te wszystkie Ryki w sklepie albo na placu zabaw. Jednak mogę być z siebie dumna i dużo tego co tu przeczytałam było jakoś instynktownie robione przeze mnie.
Własnie tego potrzebowałam 🙂 ostatnio mam wrażenie,że mój syn o wszystko płacze.. Gorzej, że potrafi tak 40min a ja nie wiem o co jest awantura..
Jak zawsze, o dorastanie 😉 A tak serio, to wiem, że ten płacz daje popalić, mam nadzieję, że wyjdziecie na prostą i się dogadacie 🙂
U mnie jest tragedia i już wiem czemu. Będzie ciężko ale od jutra zmieniam taktyke. Dzieki za artykuł!
Koniecznie daj znać, czy zmiana taktyki zadziałała 🙂
Super 😉 ❤❤
Chociaż z wychlapywaniem i miską powiedziałabym inaczej.
„Nie chcę żebyś rozchlapywał ciasto. Robisz bałagan. Jeśli będziesz dalej chlapał poproszę abyś odłożył łyżkę i odszedł od blatu.”
Zwykle działa
Na hasło „zabrać” dzieci zwykle reagują tym, że zachowują się jeszcze gorzej. Jak płachta na byka.
Staram się też uczyć, że nie zabieramy zabawek tylko wymyslamy inne opcje, nawet jeśli zabawka należy do kogoś kto chce ją zabrać.
Każdy ma swoje powiedzenia, w tekście są przykładowe wypowiedzi. 🙂 Z kolei staram się uczyć (głównie siebie), że nie ma takich słów, których będę się bała używać (mam oczywiście na myśli zwykłe słowa z szacunkiem dla dziecka) tylko dlatego, że dziecko „źle zareaguje”. Bywa, że czasem z nich rezygnuję, ale generalnie zależy mi na naturalnej komunikacji i jeśli zakładam, że będę musiała coś dziecku zabrać/schować itd. to jasno o tym mówię, z pełną świadomością tego, że może mu się to nie spodobać. Raczej się skupiam na pomocy w „przejściu przez niezadowolenie”, do którego ma pełne prawo, bo przecież zabieram fajną zabawkę. Dziecko ma swoje racje, dorosły swoje i takich chwil w codzienności będzie jeszcze całkiem sporo (piszę, jako mama jedenastolatki). 😉
a co zrobić jeżeli moja 2 letnia córka ciągle by chciała żebym nosiła ją na ręku? próbuję ją zabawić, pokazać coś innego – nic nie działa, od momentu powrotu z pracy i ze żłobka jest płacz- bo mama próbuje zjeść obiad – ryk, stoi przy mnie i wyciąga rece, ide do łazienki stoi pod łazienką i płacze, sprzątam – płacze. trwa to już ponad rok. co najlepsze w żłobku jest dzieckiem, które pięknie się bawi, nie chce być noszone na ręku. … nie wiem co robić. Tata nie może nic przy niej zrobić jeżeli jest mama….nie mam sił…
Dwulatki bardzo często przeżywają lęk separacyjny i to taki czas kiedy własnie ĺwisząģ na mamie. Wiem, że to bardzo trudne, ale właśnie teraz potrzebuje jak najwięcej Twojej uwagi i akceptacji tego wiszenia. Im więcej okażesz zrozumienia, tym szybciej minie. Skoro to trwa tak długo, to pewnie rozłąka z powodu Twojego powodu do pracy też swoje zrobiła. W żłobku to zupełnie inna sytuacja, koniecznie zerknij na ten artykuł, choć dotyczy przedszkolakóW, to myślę, że w Waszym wypadku jest też podobnie https://nietylkodlamam.pl/przy-mnie-zaczyna-wariowac/
Corka ma na dniach skończy rok. Takie zachowanie towarzyszy nam od około miesiąca. Wiele bliskich minosob nazywa to wymuszanie, a mnie aż trzęsie jak to słyszę.
Bardzo dziękuję za ten wpis. Jest zgodny z tym co czuję, choć do końca nie wiedziałam jak radzić sobie w takich sytuacjach. Teraz będzie łatwiej!
Cieszę się, że mogę Cię wesprzeć w podążaniu za maluszkiem. Daj artykuł do przeczytania tym bliskim 😉
Mam takie poczucie że cały czas od 3 lat uczę się być Mamą. Obecnie często są momenty płaczu. I w zależności od natężenie takich zachowań w ciągu dnia zmienia się moja cierpliwość. Rano jest łatwiej, popołudniu już gorzej, a wieczorem już się bardzo irytuję. I taką samą zależności widzę u Córki. Poranne krzyki szybciej odchodzą niż te wieczorne 😉 Teraz dzięki Tobie mam jeszcze lepszy obraz tej sytuacji! Podczas jednej histerii mojen Córki powiedziałam do niej „Rozumiem, że…” a Córka przestała płakać i tylko powtórzyła „rozumiesz? ” i to był dla mnie taki moment, który uświadomił mi jakie ważne jest to zrozumienie nawet dla 3latki 😉 Zadziałało póki co raz, ale naprawdę warto rozmawiać na spokojnie.
Jedno słowo, a ile zmienia, prawda? Cierpliwości. 🙂
Mądry, wiele wnoszący wpis. Akurat jesteśmy na tym trudnym etapie krzyków i tupania nogami 😉 Teraz nieco inaczej spojrzę na mojego 2,5 latka 🙂 dzięki 🙂
Dzięki 🙂
Moja córka 10 letnia, od zawsze wymusza na mnie wszystko co chce. Nie zgadzam się na to co nie mogę od lat. Od lat toczymy wojny. Ja jestem po nerwicy i depresji i trudno mi było zrozumieć o co chodzi, a zwłaszcza umieć kontrolować swoje nerwy. Ona, kiedy nie może czegoś mieć, staje się złośliwa, nieznośna, pyskata, nie słucha mnie od lat. Kompletnie zaczyna mnie obrażać. Od kąd nie chcę kupić jej telefonu, jest histeryczna, nienawidzi mnie i mówi, że chce sie zabić. Nie mam pojęcia jak dalej reagować. Nasze życie toczy sie wokół kłótni i walki, a innych tematów praktycznie nie ma, bo jest tylko okrutna, sroga matka i nieznośna, zbuntowana córka. Kompletna klapa
No dobra konsekwencja wiadomo. Ale co zrobic gdy tak placze? W sensie zabralam mu juz ta miske i jest ryk. Wiadomo ze leci do mnie na utulenie. Ja go w tym momencie tule i mu tlumacze dlaczego tak nie mozna. Tata oczywiscie ma odmienne zdanie. Brzdac 2.5 roku, niegadaty wiec duzo „wymuszajacy”. I co w przypadku ryku nie wiadomo o co? W sensie cos chce ale my nie mamy pojecia co. On sie wkurza ze go nie rozumiemy ale to nic nie zmienia. Proby odwrocenia uwagi nie zawsze daja rade
Jeśli tulisz, jesteś i płacze, to niech chwilę popłacze. Jeśli zabierasz coś co maluch chiał, to ma prawo popłakac sobie z żalu. Jeśli okażesz zroumienie dla tego płaczu zamiast go na siłę „likwidować” to pewnie nic się nie stanie. Na postawę taty nie mam niestety wpływu 🙂
Witam. Spróbuję zastosować u moich rocznych bardzo żywych trojaczków, bo właśnie wchodzimy w tą fazę
Ooo! to dopiero wyzwanie 🙂
Mądrze napisane. Jakbym czytał panią Stein lub Jespera Juula.
Dziękuję 🙂 To jeden z najmilszych komplementów dla mojego pedagogicznego ucha 🙂
Co prawda moja córka ma zaledwie 3 tygodnie ale pewnie czas kiedy dane mi będzie się zmierzać z takimi wyzwaniami zleci tak szybko ze nie zauważe. Dlatego mam nadzieję do tego czasu nadrobic wszystkie Pani artykuły, a wieść o planowanej książce raduje jeszcze bardziej 🙂 Świetnie się „Panią” czyta! Dziękuję 🙂
Dziękuję bardzo, tak mi miło 🙂 Niech się córeczka szcześliwei chowa. Przed Wami wspaniała przygoda 🙂
Czy jeśli dwulatek reaguje histerycznym płaczem na tatusia który próbuje go nakarmić, zmienić pieluche, wykąpać pod prysznicem czy nawet włączyć bajkę którą dziecko lubi oglądać to czy taki tatuś też powinien usunąć się z pola widzenia skoro jest przyczyną tej histerii? Dodam, że jeśli trzeba dziecko podnieść bo wypatrzyło coś na regale to rączki tatusiowe nie parzą bąbelka, albo jak trzeba przesunąć kanapę bo wrzucił tam swoje ulubione autko to też wie do kogo się zgłosić. Sytuacje takie mają miejsce od kiedy w domu pojawiła się młodsza siostra, jakieś 4 miesiące temu.
Napisz proszę maila, to dłuższa sprawa, chętnie odpowiem 🙂 ale myślę, że trochę też możesz się dowiedzieć z tego artykułu https://nietylkodlamam.pl/pojawia-sie-mlodsze-rodzenstwo-podcast/
Witaj 🙂 moj maluszek ma 10 msc. Już zaczyna swoje 'wymuszanie’ jestem bardzo miękka w obec niego. Jest moim pierwszym dzieckiem i bardzo długo na niego czekałam. Dzięki twojemu wpisowi zrozumiałam co robić i jak postępować. Dziękuje 🙂
Cieszę się bardzo, że wpis pomógł 🙂 Dzięki 🙂
Płacz i histeria to jedno…ale jak się zachować w tej sytuacji? ja biorę za ręce, bo nie chcę by płakał w podłogę a on mnie wtedy gryzie swoimi malutkimi ząbkami cąłkiem sprawqnie i bije rączkami całkiem mocno, jeszcze przy okazji drapie i ciągnie za ucho. I co wtedy?
Jestem całą duszą za RB, więc chce być blisko i nie zostawiac go samego, płaczącego w podłogę. Ale nie radzę sobie z tego jegozłością wyładowywaną na mnie – fizycznie.
Bardzo ciekawy i pouczający tekst. Myślę, że powinny go przeczytać nie tylko rodzice, ale i dziadkowie, sąsiedzi i inne osoby.
Dziękuję. Trzymam kciuki żeby tak się stało. 🙂
A co robić jak dziecko w nocy się przebudzi i zaczyna płakać po chwili histeryzowac ma dwa lata.Mi już ręce opadają…
No dobrze, ale przecież dziecko, ktore jest w trakcie płaczu/histerii nie słucha co do niego mówimy. Widzę to u swojej córki. Im więcej próbuje jej tłumaczyć tym głośniej płacze.
Co w ogóle robić w takich sytuacjach kiedy dziecko potrafi wrzeszczeć w niebo głosy po kilkanascie-kilkadziesiat minut? Przecież można zwariować i tak dzień w dzień.
Dawaliśmy się jej wypłakać, tulilismy, odwracalismy uwage, tlumaczylismy, nawet do kąta stawialiśmy w skrajnych już przypadkach (tak, wiem – bezradność), próbowaliśmy już wszystkiego po prostu. I nic.
Jak dziecko krzyczy to nie czas na tłumaczenia. Może po prostu zapytać córkę, co jej pomoże w trudnej sytuacji? Skoro przerabiała już wszystkie wymienione sytuacje, być może nie wie czego się spodziewać w nerwowym momencie. Nie wie czy tym razem będzie tulenie, kara, czy może coś innego. Często pomaga zbudowanie bezpiecznego rytuału, żeby córka wiedziała co się wydarzy i nauczyła się (z pomocą rodziców) pomagać sobie w takich chwilach.
Bardzo ciekawy artykuł . Mój 15 miesięczny syn właśnie zaczyna próbować mojej granicy wytrzymałości . U nas problem polega na tym że umnie zasypiać tylko w domu, niestety czy na spacerze w wózku czy w podróży w aucie gdy tylko poczuje senność zaczyna się najpierw krzyk , za moment placz i wkoncu wierzganie nogami , pręży się , zaczyna się zanosić , wyglada to makabrycznie a my jesteśmy bezsilni – nie wiemy jak do końca zachowywać się w takich sytuacjach i jesteśmy ograniczeni ;(
Tak najogólniej, maluch toczy walkę sam ze sobą. Jest zmęczony, ale „żal mu” spać, stąd ta złość. Jedyne, co można zrobić, to zapewnić poczucie bezpieczeństwa i pomóc przejść przez ten wybuch złości.
Dziękuje za odpowiedź. Tylko czy zapewnić mu bezpieczeństwo w ten sposób ze na porę drzemki wracać do domu czy jednak próbować aby może udałoby się mu usnąć na spacerze ? Jedziemy właśnie na wakacje i nie ukrywam mojego lęku i obawiam się jak to będzie . Ostatnio na spacerze Pani zwróciła mi uwagę taki mały a tak wymusza do mamy na ręce
tej Pani to bym powiedziała kilka słów, bo takie wtrącanie się do cudzych spraw jest skandaliczne. Każde dziecko inne, wiadomo. Powiem, jak u mnie było, zawsze starałam się wracać do domu na porę drzemki, bo mojej córce akurat ta domowa cisza bardziej odpowiadała niż hałasy na spacerze. Było to moooocno męczące, ale pomagało. Więc tak robiłam jak najcześciej się dało.
Gorzej gdy do gry wchodzą dziadkowie z którymi mieszkamy, pół dnia syn ma na wszystko pozwolenie a potem wracają rodzice i zaczynać się dramat.:((
Mój syn (22 mies) w komunikacji ze mną cały czas płacze i krzyczy, bo wie że to działa i dostanie co chce. Niestety moja wina bo brak mi konsekwencji i trudno przychodzi mi mówienie mu nie bo nie mogę znieść jak płacze. Głównie chodzi o to, żeby być cały czas na rękach i poświęcać mu niepodzielna uwagę. Zastanawiam się teraz czy jak zacznę mu konsekwentnie odmawiać czy nauczy się, że krzykiem i płaczem nie osiągnie tego co chce. Jest mi ciężko, ale ten artykuł uświadomił mi, że konsekwentnie nie zgadzanie się na pewne zachowanie nie rani go a pomaga w radzeniu sobie z negatywnymi emocjami. Tylko jak zacząć, żeby nie miał traumy, że go odrzucam.
Bywają momenty kiedy dziecko trzeba po prostu odłożyć i to nie jest dla niego jakaś wielka trauma. Warunkiem jednak jest poczucie malucha, że jest bezpieczny, że rodzice są blisko i że nie musi walczyć o tę bliskość. Nie ma jednej wskazówki, bo każda sytuację warto rozważyć od nowa. Są momenty kiedy trzeba wszystko rzucić, bo dziecko nas potrzebuje, ale nie każdy taki przecież jest.
Nie chodzi o to żeby mu ciągle odmawiać, tylko w pewnych sytuacjach tak, w innych nie. Nauczy się, że mama nie jest na każde zawołanie, czasem nie może nosić na rękach. Wtedy jednak maluch będzie potrzebował bliskości i czułości przy tej odmowie, bo nie ma co liczyć na to, że z uśmiechem ją zaakceptuje.
Świetny artykuł! Wreszcie konkrety, bo wszędzie tylko suche teksty typu „on nie wymusza, tylko komunikuje”, które tylko wywołują w rodzicu poczucie winy. A tu super podejście do tematu i sprawy z konkretnymi radami.
Jesteśmy z synem właśnie na tym etapie. On dużo już mówi ale jak wpadnie w histerię to koniec. Często nawet nie wiem o co i choćbym chciała zaspokoić potrzebę to po prostu nie mam najmniejszego pojęcia jaka ona jest. Najczęściej siadam na podłodze obok niego i mówię, że jak już się uspokoi to może się przytulić i porozmawiać. Zwykle po kilku / kilkunastu minutach przychodzi i sam nie pamięta o co płakał.
Dziękuję za ciepłe słowa. Faktycznie, trudny to czas, takie dywanowe posiedzenia, gdzie dziecko czuje, że mama blisko i że jest OK, są chyba najlepszym rozwiązaniem. 🙂
Dziękuje za wskazówki, jesteśmy na etapie (3 lata) że uświadamiamy sobie że synek ciezko panuje nad swoimi emocjami. Niestety dopiero znalazłam Twoją stronę i trochę mi zajmie aż przeczytam wszystkie artykuły. Staramy się postępować jak opisałaś, ale moje pytanie brzmi? Czy przykładowo w akcji z chlapaniem ciastem (co jest standardem u nas) jak już w końcowym etapie odstawienia miski pozostawić malucha by sam płakał? Teoretycznie powinnam dalej robić te naleśniki – a on ma płakać na podłodze w kuchni? Wysłać go do pokoju by płakał? Czy lepiej by go zając czymś innym? Tylko jak by go zająć – to dla mnie jak by zamiatać problem pod dywan. Będę bardzo wdzięczna za pomoc.
Dziękuje bardzo.
Artykuł daje mnóstwo konkretnych pomysłów.
Od niedawna czytam twoje artykuły i są mi tak bliskie. Jest w nich dużo fachowej wiedzy. Dzięki nim czuję że właśnie moje postępowanie jest słuszne. Jestem bardziej stanowcza i nie daje się zwieść „dobrym doradcom „. Bardzo dziękuję że jesteś ????
Miód na moje serce, że nie tylko czytasz, ale też widzisz zmianę w sobie. Dziękuję, że tu wpadasz. 🙂
Witam co powinnam zrobić w takiej sytuacji ponownie, jestem z dzieckiem w przychodni 30min opóźnienia pokazuje dziecku wszystko co się da a ono ciagle chce już wyjść i nie chce czekac tłumacze ze zaraz wchodzimy do lekarza który ja zbada, brzuszek nosek gardło a dziecko dalej nie chce iść płacze. Ciagle ucieka do wyjścia głównego jak ją podnoszę to się wygina rzuca płacze krzyczy, wszyscy sie oglądają w przychodni a ja zwyczajnie sobie nie radzę. Idę do apteki to dziecko wpadło w histerie ze chce wyjść zaczęła się rzucać pani zaczęła wolniej obsługiwać bo chyba nie mogła sie skoncentrować ciagle sie na nas patrzyła a ja prosiłam córkę żeby była cicho bo pani mgr liczy da lekarstwo ka kaszel na chory nosek i wychodzimy. Zaczęła wyć plakalc krzyczeć wyginać sie nie mogłam jej opanować. Pani mgr wyszukała jakaś piłkę, dziecko za minute sie wyciszyło zdążyłam zapłacić zmęczona, bezradna, wzięłam jej przy samochodzie ta piłkę znowu sie popłakała ze to jej piłka powiedziałam ze tyle razy prosiłam zeby nie płakała ze sie nic nie dzieje ze muszę kupić lekarstwo na kaszel a ona jakby była nerwowa. Tłumaczyłam ze to złe zachowanie córka 2latka i 2miesiace.
Trudno wyprosić u takiego malucha, żeby zrozumiał sytuację i to tak stresującą. Jedyna rada to właśnie zapewnienie atrakcji, żeby ten czas nie kojarzył się ze stresem i nudą. Po czekaniu w przychodni kolejne pomieszczenie nudne z punktu widzenia dziecka wywołało taką reakcję. Żadne tłumaczenia w takiej chwili raczej nie pomogą. Na taki czas warto mieć dla dziecka zabawki, coś interesującego. Odebranie piłki wykończonej histerią dwulatce tylko pogorszyło niestety sprawę. Na przyszłość lepiej zabrać własne zabawki, nie będzie dramatu z oddawaniem.
U nas temat sklep wchodzę do sklepu i jest koszmarrr nie pomaga to ze mam wózek z półrocznym dzieckiem i na dostawce do wózka stoi dwuletnia córka jak tylko przekroczymy próg sklepu odrazu ucieka wszystko chce wziąć a jak ja łapie i próbuje wyjaśnić ze nie to nawet nie słyszy co mówię jest w takiej histerii :(((
U nas w domu 3 letnia córka i jej półtoraroczny brat. Plus wycieńczona mama…fizycznie i psychicznie i nie wiem co jest gorsze 🙁
Syn płacze i krzyczy od rana do nocy… Dosłownie. Odkąd się obudzi, to jest wrzask o wszystko. Ciągle się rzuca na podłogę, jak próbuje go wziąć na ręce i uspokoić, to się pręży, wygina, krzyczy jeszcze głosniej, bije mnie, rzuca wszystkim co ma pod ręką… Plakac mi się chce, naprawdę…
Przy tym wszystkim, jeszcze starsza siostra, która też ciągle ma mamozę, tata nie może jej pocieszyc, przytulić, usypiac itp. Kiedy biorę młodego na ręce, córka wypada w histerię, bo ona też akurat wtedy chce być na rękach… Sytuacja tak trudna też już koło pół roku, teraz jeszcze eskalowala bardziej, bo od tygodnia mieszkamy za granicą, więc zmiana mieszkania, języka, otoczenia… A od września jeszcze przedszkole – słabo mi na samą myśl…
Naprawdę staram się być dobrą, spokojną mamą, ale po prostu opadam już z sił…I jedyne na co mam jeszcze siłę, to placz… I często kończy się krzykiem niestety… :(((( co robić :((((
Mam 26 miesięcznego chłopca który ni mówi, tylko płacze, histeryzuje. Robi od rana. Zaraz po wstaniu z łóżka i potem po powrocie ze żłobka. Potrafi ryczeć cały czas. Ponoć tak się nie zachowuje w żłobku. Jak mam rozmawiać z dzieckiem które nie mówi? Nie mam już siły i psychicznie jestem wykończona takim zachowaniem. Byliśmy u neurologa i dr stwierdziła ze nie widzi zaburzeń i zeby dać mu jeszcze czas na rozwój mowy. A moje ostatnie 2 lata to słuchanie płaczu bo płacze odkąd się urodził. Co ja mam zrobić?
Proponuję poczytać o wychowaniu wysoko wrażliwego dziecka.
Moja córka ma 2 latka 🙂 od samego początku była nauczona spać sama w pokoju w swoim łóżeczku. Zasypiała szybko czasem pośpiewała ale nigdy nie było problemów. Tak samo śpi u dziadków. Natomiast od jakiegoś czasu nasza córka przed spaniem zaczęła krzyczec. To nie jest płacz, to jest taki ogromny krzyk że doprowadza to dziecko do wymiotów. Jestem mama konsekwentna, potrafię postawić granice i małej tłumaczyć i z nią rozmawiać co jest dobre, a co nie, natomiast kiedy dochodzi już do wymiotów to oczywiście wracaliśmy do niej do pokoju i siedzieliśmy z nią aż zaspała. Teraz każdego wieczoru i zawsze gdy czegoś bardzo chce właśnie używa tego krzyku i aż wymiotuje. Czy jest konieczność zgłoszenia się do psychologa czy raczej to tzw bunt dwulatka i trzeba to przeczekać. Czy jest możliwe że dziecko jak ciągle chciało spać same w pokoju nawet mówiła żebyśmy wyszli (bo dosyć sprawnie mówi), że nagle pojawił się jakiś lęk separacyjny i po prostu potrzebuje zasypiać z nami? Dodam że u dziadków nadal zasypia sama tak jak robiła to wcześniej też u nas i nie ma problemu 🙂