Coraz częściej rodzice dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym mówią o histerii i wybuchach. To, co do tej pory było zarezerwowane dla dwulatków, nagle zaczyna eskalować na starsze dzieci. Dlaczego to się zdarza takim dużym dzieciom?

Tak to mniej więcej wygląda w pytaniach od rodziców, choć muszę przyznać, że nie jest to nowy temat. Po prostu, o wybuchach emocji starszych dzieci o wiele rzadziej się rozmawia (i nagłaśnia temat, bo to wstyd: Taki duży, a płacze!) niż o niesławnym buncie dwulatka.

Kiedy zaczyna wybuchać dwulatek, to najczęściej kiwamy głowami i mówimy: No tak, przyszedł czas na bunt. W porządku. I ze wszystkich sił staramy się wesprzeć malucha. Kiedy jednak wybucha 5-7 latek, w naszych rodzicielskich głowach zapala się czerwone światło. Zapala się z kilku powodów.

Już dawno nauczyłam się, że aby pomóc dziecku warto najpierw nazwać i rozłożyć na czynniki pierwsze emocje dorosłego. Często tak skupiamy się na zażegnaniu trudnej sytuacji, że nie zastanawiamy się, jak to zrobić małymi krokami. Chcemy działać tu i teraz, bo pani zgłaszała, że się źle zachowuje. Zgłoszenie od pani jest bardzo ważne, ale nie pomożesz jeśli nie weźmiesz głębokiego oddechu i nie spojrzysz na sprawę od początku do końca. Spróbuj, co ci szkodzi?

Zrób trzy kroki zanim zaczniesz „wychowywać”, dasz radę?

Przynosisz mi wstyd!

Wspomniany wstyd to jeden z tych powodów, dla których nie rozmawia się za wiele o napadach histerii u starszych dzieci. No bo co ludzie (i nauczyciele) powiedzą kiedy zobaczą histeryzującego 5-7 latka? Takie duże dziecko i nie panuje nad emocjami, pewnie rodzice coś zaniedbali. Rozpieścili i mają za swoje!

Wcale nie pomaga fakt, że często dziecko jeszcze jakoś panuje nad sobą w szkole czy przedszkolu, za to w domu kompletnie „odjeżdża”. W domu to w domu, nie ma co nagłaśniać sprawy jeśli w palcówce (jako tako) sobie radzi.

Jednak te wybuchy w domu, te o których tak rzadko rozmawiamy, niewątpliwie mają wpływa na funkcjonowanie całej rodziny. Na twoje zmęczenie, zirytowanie, niechęć do rozmawiania z dzieckiem i wyrzuty sumienia. Dlatego ja o nich mówię często i nie zamierzam przestać. Pisałam o nich tu:

Niekontrolowane wybuchy złości. Ja do niego grzecznie, a on do mnie krzyczy

Weź pod lupę własne emocje

Kolejną emocją towarzyszącą rodzicom jest rozczarowanie i może trochę czujemy się zawiedzeni w tej sytuacji. Jakoś udało się przebrnąć przez te dwulatkowe wybryki i wszystko wskazywało na to, że jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia stabilizacji emocjonalnej. A tu nagle: Zonk! Dziecko zaczyna szaleć w zupełnie niezaplanowany sposób.

Jesteśmy zdziwieni (w szoku!), bo nikt nas na bunt starszego dziecka nie przygotował. Przecież to już przedszkolak lub uczeń. Samodzielny, ogarnięty, a tu takie hece zaczynają się dziać. O co chodzi? Gdzie popełniliśmy błąd? Czy na za wiele mu się pozwalało? Czy może to wpływ rówieśników? Tak, na pewno to rówieśnicy. Nasze grzeczne dziecko jest w grupie z tymi niegrzecznymi i przynosi do domu takie zachowania. I co teraz będzie?

Niektórzy pewnie są też mocno zaniepokojeni, bo przecież już szkoła (lub za chwilę), a dziecko zamiast skupiać się na nauce zaczyna przeszkadzać na lekcjach, nie potrafi wysiedzieć, pani wiecznie je upomina. W ten sposób wyrobi sobie złą opinię i to się będzie ciągnąć przez kolejne lata.

Bywamy też po prostu zdenerwowani, bo kiedy pyskuje do nas dwulatek i w kółko powtarza „nie”, to jeszcze nawet da się znaleźć siłę, żeby się do tego nie uśmiechnąć, bo wiadomo, że maluch się uczy i poznaje zasady komunikacji. Jeśli jednak pyskuje do nas sześciolatek, to niektórym przechodzi przez myśl wizja oceny nagannej z zachowania oraz poprawczaka w przyszłości. Jak można tak się odzywać do rodziców i nauczycieli?

O pyskowaniu opowiedziałam tutaj:

Jak on do mnie pyskuje, to ja też zaczynam! Czy tylko ja tak mam?

Na pewno targają tobą jeszcze inne uczucia związane z buntem 5-7 latków. Nie dziwię się, bo zazwyczaj nie jesteśmy na to przygotowani. Mamy cichą nadzieję, że po tym dziecięcym testowaniu naszej cierpliwości, teraz już kolejna runda dopiero z nastolatkami. Zaskoczenie potrafi być irytujące pod wieloma względami. Niemiłe zaskoczenie, o którym rodzice czasem mówią w kategorii porażki wychowawczej.

Nie radzi sobie z emocjami

To jest najczęstsze hasło jakie słyszą rodzice 5-7 latków. Nie muszą zresztą mieć tego na piśmie lub dowiadywać się z pogadanki z nauczycielem, bo widzą to również w domu. Do tej pory dziecko jakoś sobie radziło z emocjami, a tu nagle zaczyna pyskować, przeklinać, nie słucha, nie chce współpracować i w dodatku robi to wszystko świadomie. Jest to tym trudniejsze do zaakceptowania, że nie ma już wymówki jak w przypadku dwulatków – on jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że płaczem nic nie wskóra, nie zmienię zdania.

Z tym „robieniem świadomie” to bym tak do końca nie przesadzała. Czasem rzeczy dzieją się w afekcie, o czym napisałam w tym artykule. Jeśli masz w domu pięciolatka lub siedmiolatka, to też zerknij, bo wiadomo, że książkowe „granice rozwojowe“ są płynne, a każde dziecko jest inne.

Krzyczy, wybucha, pyskuje? Spokojnie, to tylko sześciolatek

Miało być tak pięknie

Są jeszcze nasze wyobrażenia o tym jak dziecko powinno się zachowywać. A się nie zachowuje. Oczekujemy od 5-7 latka, że już będzie wiedział, bo inne dzieci wiedzą. Najgorsza z możliwych pułapek to porównania do innych dzieci. Inne dzieci są inne i mają inne problemy. Twoje jest właśnie takie i na nim warto się skupić. Oczekiwania są bardzo dobrą sprawą, pod warunkiem, że nie siedzą wyłącznie w naszej głowie.

Jeśli dziecko je zna i rozumie – wtedy można oczekiwać. Jednak oddajmy tym histeryzującym dzieciom odrobinę sprawiedliwości. Jak czułabyś się gdybyś w pracy zderzała się tylko z oczekiwaniami? Gdybyś w domu miała tylko roszczenia, obowiązki oraz świadomość, że masz bardzo niewiele do powiedzenia w sprawach dotyczących bezpośrednio twojego życia?

Dziecko ma taką świadomość. Zasypane wyłącznie oczekiwaniami (jest ich wiele w domu i w szkole/przedszkolu), po prostu zacznie wybuchać. Tym bardziej, jeśli te oczekiwania nie są zrozumiałe, dostosowane do możliwości itd. Jeśli teraz masz ochotę powiedzieć: No dobrze, to dziecko ma się tylko bawić, a ja mam potulnie znosić wybuchy bez oczekiwania, że nauczy się nad nimi panować?

Nie, jasne że nie. Jeśli jednak masz jakieś oczekiwania wobec dziecka, to upewnij się że ono:

  • wie co to za oczekiwania (zna zasady),
  • rozumie te oczekiwania (rozumie i wie dlaczego one istnieją),
  • są dostosowane do możliwości dziecka (również emocjonalnych),
  • nauczyłaś je jak sprostać tym oczekiwaniom (przez ćwiczenia i zabawy),
  • ćwiczycie nieustannie radzenie sobie z oczekiwaniami (jedno pokazanie/wyjaśnienie nie wystarczy),
  • wspierasz dziecko w radzeniu sobie z porażkami, bo mały człowiek nie od razu wszystko umie.

Wsparciem w ostatnim podpunkcie może być ten artykuł:

Trzy pytania do zadania codziennie przy kolacji

Do twoich oczekiwań trzeba jednak dorzucić oczekiwania dziecka, którymi najcześciej niewiele się przejmujemy. 5-7 latki potrafią precyzować oczekiwania, powiedzieć co im się podoba, a co nie. Im więcej pytasz tym więcej się dowiadujesz. Sama rozmowa na ich temat jest formą terapii pomagającej właśnie radzić sobie z tym, co się dziecku w rzeczywistości nie podoba.

Chciałabym powiedzieć, że najlepsze co można w tej sytuacji zrobić, to pozwolić starszakowi nie radzić sobie z emocjami. Chciałabym, bo to normalne i naturalne, że 5-7 latek nie panuje nad własnym gniewem. Chciałabym poprzestać na wyjaśnieniu, że to normalne i koniec. Ale nie jestem oderwana od rzeczywistości, codziennie rozmawiam z rodzicami 5-7 latków i wiem, że samo zrozumienie i wyjaśnienie nie załatwiają sprawy. Problem nadal istnieje. O ile jeszcze na początku przedszkola nauczyciele tylko sygnalizowali, tak teraz bez skrupułów pewnie każdy wymaga żeby dziecko jednak bardziej panowało nad emocjami.

Skończyłam niedawno pierwszą edycję rodzicielskiego kursu on-line, w którym rozmawialiśmy o tym, jak przestać krzyczeć w komunikacji rodzinnej. 80% dorosłych przyznało, że kiedy zaczęło kontrolować swoje emocje, to krzyk i awantury zostały mocno zredukowane.

Skoro dorośli potrzebują kursu żeby zrozumieć takie sprawy i nauczyć się panować nad emocjami, normalne jest że dzieci mają prawo jeszcze tego nie umieć. Jeśli 30-40 latek nie potrafi tego zrobić bez wsparcia, to 5-7 latek tym bardziej nie będzie umiał. Dlatego wybucha. I dlatego wpada w histerię.

No dobrze, wiesz już jak zająć się swoimi emocjami w sprawie tych wybuchów, ale co dalej? Jak pomóc dziecku? Opowiadam o tym w kolejnym artykule.

Jak pomóc przy wybuchach złości i histeriach u starszych dzieci? Rozbrajamy bombę!

Te informacje mogą ci się przydać

30 niezawodnych sposobów na uspokojenie dziecka i „Zmartwienie Róży”

40 książek o emocjach ❤️ Książki dla dzieci o emocjach

Jeśli czujesz lekki niedosyt i zależy ci na dowiedzeniu się więcej na temat wychowania wspierającego, zapraszam cię do naszej grupy, w której rozmawiamy na wszystkie rodzicielskie tematy – klik.

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.