Reklama

Już kiedyś podejmowałam na blogu Tylko dla Mam, temat uzależnienia od smartfonów. Sporo uwagi poświęciłam mu także w książce Trudne tematy dla mamy i taty, jednak wciąż mam wrażenie, że to za mało.

Mam pewien problem z pisaniem o ekranach, bo z jednej strony zdaję sobie sprawę z tego, że dokładnie tak wygląda współczesny świat i nasze dzieci będą korzystały ze smartfonów przez większość życia. To znaczy… dzisiaj tak myślę, choć technologia postępuje w zawrotnym tempie. Dzisiejsze smartfony będą raczej przeżytkiem za jakieś pięć lat. Za dziesięć już całkiem o nich zapomnimy. 

Jednak żyjemy tu i teraz, z nasze dzieci potrzebują wsparcia i zrozumienia właśnie dzisiaj. Jeśli założymy, że nie będziemy reagować na niepokojące sygnały, bo i tak przecież nowoczesne technologie są i będą częścią naszego życia, to obawiam się, że możemy wiele przegapić. 

Ich nowoczesność jest wspaniała, jest wygodą, ale jest też oczywistym zagrożeniem, o którym zostało już tyle powiedziane. Dlatego nie chcę dzisiaj tak do końca skupiać się wyłącznie na zagrożeniach. Zależy mi na kilku prostych podpowiedziach, które pomogą ogarnąć smartfonową rzeczywistość na tyle ile się da. 

Uzależnienie od gier

Od razu też powiem, że nie wszystko się da. Postawa – wszystko albo nic,  nie działa w większości sfer życia i zdecydowanie nie zadziała w przypadku porządkowania zasad związanych z używaniem w domu nowych technologii. My (dorośli) dopiero się tego wszystkiego uczymy, dzieci tym bardziej. Właśnie z tego powodu jest tak wiele obaw, rozterek, zamieszania, bo nie do końca wiemy, z czym mamy do czynienia. 

Poza tym jesteśmy wygodni, a smartfony to bardzo, ale to bardzo przemyślane narzędzie, które ma skłonić nas do korzystanie z niego na wielu płaszczyznach i jakoś usprawiedliwili fakt, że większość tych aktywności do niczego nie jest potrzebna. I fakt, że komórka kradnie nasz czas. 

Uzależnienie od telefonu

Zanim zaczniemy odciągać nasze dzieci od smartfonów, warto sprawdzić, czy przypadkiem sami nie jesteśmy uzależnieni. 

Tak, rozmawiamy o uzależnieniu i objawach podobnych do uzależnienia od narkotyków, hazardu czy alkoholu. Można uśmiechać się pod nosem i mówić: Ot, kolejna przewrażliwiona mamuśka naczytała się o smartfonach. Nie mam nic przeciwko takiemu myśleniu, bo moim celem nie jest przekonanie świata o tym, że komórki to zło. Moim celem jest rozmowa o budowaniu relacji rodzinnych, w których telefon jest tylko przedmiotem. 

Z tym uzależnieniem to wcale nie jest przesada. Powiedz tak szczerze, ile razy w ciągu tygodnia wychodzisz z domu bez komórki? Tak naprawdę nie jest ona w zasadzie do niczego potrzebna jeśli założymy, że jest urządzeniem do dzwonienia w ważnych sprawach. 

Jeśli takie założenie nie mieści nam się w głowie, warto się jednak zastanowić nad słowem: uzależnienie.  Nie mam na myśli wyłącznie sytacji, w których siedzimy z nosem przyklejonym do ekranu. Mam na myśli sytuacje, w których wyjście z domu bez komórki  kojarzy się z dyskomfortem. Coś w tym jest, jeśli wychodząc z domu bez telefonu (bo np. zapomniałaś), czujesz się jakaś taka bezbronna, samotna, jakby naga.

Albo sytuacja kompletnie nieplanowana, na pewno każdemu choć raz się przytrafiła – uświadomienie sobie, że telefon został w domu, po prostu w biegu zapomniałaś o nim. Jeśli to sprawia, że będąc poza domem czujesz niepokój lub stres, może warto poszperać w badaniach związanych z fonoholizmem lub efektem zwanym FOMO, czyli „lękiem przed przegapieniem” (ang. fear of missing out).

Jak sobie pomóc? 

W tym wypadku warto zadać sobie pytanie, ile czasu w ciągu dnia telefon leży gdzieś daleko? Czy jest zawsze pod ręką – wygoda czy uzależnienie? Czy może na tyle daleko, że aby go wziąć do ręki lub choćby zerknąć na ekran, trzeba wejść do innego pomieszczenia? Możesz sobie pomóc sprawiając, że telefon nie będzie na wyciągnięcie ręki. To pierwszy mały kroczek.

Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, naprawdę uważam, że zadaniem współczesnych rodziców jest sprowadzenie komórki do statusu przedmiotu. Czasem mam wrażenie, że telefon traktowany jest bardziej jak przyjaciel rodziny, ulubiony zwierzak, a nie jak przedmiot. Wychodzimy z nim na spacer, dokarmiamy (żeby przypadkiem nie opadł z sił). Kupujemy ubranka, personalizujemy wygląd i powierzamy całą masę sekretów. Przyjaciel jakich mało!  

Nie miej do siebie pretensji jeśli czujesz, że przegrywasz w tej walce, bo to jest walka. To jest wręcz batalia, w której szary człowiek stoi na straconej pozycji, jeśli nie wkłada w swoje „relacje” z telefonem odrobiny (a nawet całkiem sporej dawki) wysiłku. 

Uporządkuj przestrzeń

Co się dzieje ze wszystkimi przedmiotami w twoim domu? Zakładam, że leżą lub stoją na swoich miejscach. Czy telefon ma swoje miejsce na konkretnej półce? Czy jednak zawsze jest gdzieś blisko? Kiedy mamy w domu nowy stół, kanapę, krzesło lub inny przedmiot użytkowy, to oczywiście bardzo nas raduje możliwość posiadania go, ale nie jest tak, że co chwilę podchodzimy, tulimy ten nowy stół, głaszczemy i jemy co pięć minut żeby go tylko poużywać. 

Wiesz dlaczego tego nie robimy? Bo przy projektowaniu stołu nie pracował sztab naukowców z największych światowych uniwersytetów. Nikt nie zaprojektował go tak żeby skupiał całą naszą uwagę. Nad komórką, a konkretniej aplikacjami jakie w niej mamy, pracuje każdego dnia sztab najtęższych głów z całego świata.

I nie chodzi wyłącznie o to żeby telefony były bardziej użyteczne. Profesorowie pracują nad tym żebyśmy my, zwykli użytkownicy, nie mieli szansy się od tych telefonów oderwać. Logiczny wniosek jest tylko jeden – skoro dorośli nie są w stanie obronić się przez tym uzależnieniem, dzieci tym bardziej nie mają na to najmniejszych szans. 

Dziecko mnie nie słucha!

Dlatego wymaganie od dziecka oderwania się od telefonu/komputera, bo przecież co za dużo to nie zdrowo, jest nie fair. Dziecko bez prawdziwego treningu nie potrafi tego zrobić. Jeśli kojarzysz sytuację, w której dziecko poproszone o odłożenie telefonu:

  • udaje, że nie słyszy, 
  • reaguje opryskliwie,
  • przeciąga „chwilę” z nieskończoność,
  • obraża się,
  • obraża ciebie,
  • histeryzuje, 
  • denerwuje się,
  • negocjuje w nieskończoność,
  • marudzi aż wymarudzi dodatkowy czas,
  • strzela focha itp.

…to masz w domu normalne dziecko. Nie robi tego złośliwie. Robi to, bo nie potrafi wyłączyć się na zawołanie. To trochę tak jakbyś wciągnęła się w oglądanie serialu, takiego naprawdę fajnego serialu, który nagle ktoś każe przerwać w połowie, z wieloma argumentami typu: Ale jeszcze cała sterta prasowania czeka. Co zrobisz? Wstaniesz spokojnie i powiesz: W porządku, czy może zaczniesz dyskutować?

Zresztą, nie trzeba chyba tworzyć serialowych analogii. Wystarczy przypomnieć sobie codzienne akcje typu: Zerknę tylko na FB i zabieram się za pracę. Człowiek podnosi głowę po godzinie, drapie się w głowę i zastanawia, co poszło nie tak?

Dobrym sposobem na uporządkowanie spraw związanych z telefonem jest odkładanie go na półkę (najlepiej tak żeby nie było go widać) kiedy się z niego nie korzysta. Jest to najprostsza z możliwych porad i jednocześnie najtrudniejsza do wykonania. Jednak to od nas zależy czy powiemy: Nie da się tego zrobić. Czy jednak po prostu odłożymy ten przedmiot na bok. Nauczymy się odkładać. 

Warto też nauczyć dziecko SŁUCHAĆ tego, co mówimy, zanim zaczniemy wymagac natychmiastowych reackji. Więcej na ten temat opowiedziałam w jednym z odcinków podcastu Tylko dla Mam pt. Najpierw naucz słyszeć. Wtedy zacznie słuchać >>

Trudno oderwać się od ekranu

Oprócz tego, że cały ekranowy system pomyślany jest tak, by przyciągać naszą uwagę, jest to też kwestia przyzwyczajenia. Nie raz i nie dwa słyszałam od rodziców słowa: Popełniłam błąd i dawałam dziecku telefon podczas jedzenia. Teraz znowu się go domaga, a ja wiem, że nie powinno tyle siedzieć przed ekranem. Jednak już się przyzwyczaił. 

Nie wiem skąd w tak wielu rodzicach przekonanie, że jeśli dziecko przyzwyczaiło się do smartfona, nie może się od tego odzwyczaić? Nie mówię oczywiście o kilkulatkach lub nastolatkach kompletnie uzależnionym od telefonu, bo tu działania będą zdecydowanie bardziej sprecyzowane. Chodzi mi o sytuacje, w których rodzice dawali dziecku telefon, ale w pewnym momencie doszli do wniosku, że to nie był dobry pomysł. 

Sama wpadłam w taką pułapkę dziewięcioletnią córką. Z racji tego, że do szkoły i ze szkoły jedziemy tramwajem, a to wiąże się z nudnym czekaniem na przystankach, w trakcie tego czekania prosiła mnie o telefon żeby sobie zabić czas graniem. I kilka razy dałam jej moją komórkę. Po kilku dniach zorientowałam się jednak, że to jest pierwszy krok do uzależnienia – rutyna, o którą sama zadbałam. 

Widziałam i rozumiałam, że nudzi się czekając na przystanku i pewnego dnia złapałam się na tym, że oszczędzam baterię własnego telefonu załatwiając sprawy w mieście,  po to żeby mogła sobie pograć na przystanku jak ją odbiorę ze szkoły. Ktoś może powiedzieć, że to miło z mojej strony. Jednak gdy tylko uświadomiłam sobie, że rezygnuję z wykonania ważnego telefonu związanego z pracą, po to żeby dziecko mogło sobie pograć, coś mi się w głowie poustawiało. 

Już się przyzwyczaiła do ekranu, no trudno!

Dotarło do mnie, że to jest absurdalne zachowanie. Nie dość, że robię sobie zaległości w pracy odkładając coś na później (nie dzwonię żeby oszczędzać baterię), to jeszcze wciągam ją w uzależnienie.

Oczywiście można powiedzieć, że to tylko gierka na przystanku. Jednak dla mnie to jest jasne jak słońce – sama podawałam jej ten narkotyk. Regularnie. Dbałam żeby dostawa była na czas i w odpowiedniej ilości. Wkręciłam się sama w sytuację, w której miałam wrażenie, że jak dziecko nie dostanie tego telefonu na przystanku, będzie się bardzo nudzić, będzie jej przykro, będzie miała żal… bo się przyzwyczaiła. 

I dokładnie na tej samej zasadzie często działamy uzależniając własne dzieci – bo się przyzwyczaiła. I teraz uwaga, informacja–petarda: Jak się ktoś do czegoś przyzwyczaił, może się też odzwyczaić. W wielu przypadkach nasz dorosły lęk przed tym odzwyczajaniem jest o wiele bardziej wyolbrzymiony niż faktyczne zachowanie dzieci. Dla dzieci to najczęściej kwestia chwil lub dni. Nic więcej.

Nic się dziecku nie stanie kiedy chwilę się pozłości w związku z niemożnością grania na przystanku. Nic się też nie stanie jak się chwilę ponudzi. Nie straci dzieciństwa, nie wpadnie przez to w depresję, nie będzie gorsze od rówieśników, nie przestanie mnie kochać. Choć oczywiście też jakoś szczególnie mi dzisiaj za to nie podziękuje. To, czy dziecko się odzwyczai jest decyzją, działaniem i odpowiedzialnością dorosłego. 

Problem polega na tym, że nie tylko dzieci trzeba obecnie przekonywać do oderwania się od komórki, tylko właśnie dorosłych, którzy często bezradnie rozkładają ręce mówiąc: Takie czasy. 

Takie czasy

To prawda, że czasy są ciężkie pod tym względem, ale też dlatego, że komórkowe korporacje utwierdzają nas w przekonaniu, że nie mając ciągłego dostępu do telefonu, coś nam umyka. Tracimy szansę na kontakt z ludźmi, na dowiedzenie się więcej, bycie na bierząco i lepszą przyszłość dla naszych dzieci. I oczywiście koronny argument – wszyscy tak robią. Cała młodzież siedzi z nosami w telefonach, nie chcę żeby moje dziecko odstawało. To jest bardzo wygony argument, który zresztą nasze dzieci potrafią w najróżniejszy sposób wykorzystać. 

Nie tak dawno miałam okazję rozmawiać z moim osiemnastoletnim bratankiem, który powiedział, że jego znajomi nie dzielą się na tych, którzy nie korzystają z komórek i na tych, którzy korzystają. Oni dzielą się na tych, którzy sami zagadują w każdej sprawie przez komórkę lub czekają, aż ktoś do nich zagada (napisze, bo najmłodsze pokolenie rzadko używa komórek do telefonowania). 

Oczywiście w wielkim uproszczeniu to podsumowuję, ale fakt jest taki, że kolejne pokolenia nie rozważają kwestii CZY używać telefonów (to już jakby sprawa przesądzona), ale JAK ich używać.

To JAK używasz telefonu wiele o tobie mówi. I właśnie na tym JAK może lepiej się skupić, zamiast prowadzić niekończące się dyskusje o tym, że najlepiej to dzieci od tego odciąć raz na zawsze, bo za naszych czasów komórek nie było i jakoś się wychowaliśmy. Nie da się odciąć. Da się nauczyć świadomie korzystać.

Uzależnienie od nowoczesnych technologii

Wszystko sprowadza się do naszych decyzji i świadomości, kiedy dzieci jeszcze są małe. Z tą świadomością jest też kłopot, bo nowoczesne technologie są na tyle nowe, że trudno przedstawić jakieś długoterminowe skutki takiego lub innego z nich korzystania. To też dotyczy uzależnienia od komórek. 

Kto chce ten znajdzie. Gdzie będzie szukał? Pewnie w telefonie (smutna ironia, prawda?). Problem polega na tym, że mamy dostęp do tak dużej ilości informacji, że tak naprawdę nie mamy szansy zweryfikować, które z nich są prawdzie, a które nie. 

Mogę teraz przytoczyć kilka faktów na temat uzależnienia od ekranów. Mogę wypisać kilka niepokojących objawów związanych z odcięciem od komórki, na które rodzice powinni natychmiast reagować. 

  • Zwiększona pobudliwość.
  • Nieadekwatne reakcje w codziennych sytuacjach.
  • Rozkojarzenie.
  • Kłopoty z pamięcią.
  • Kłopoty z wysławianiem się (nauką mówienia też). 
  • Problemy z koordynacją.
  • Niechęć do zajęć ruchowych.
  • Wycofanie w sytuacjach towarzyskich i rodzinnych.
  • Problemy z zasypianiem.
  • Nieumiejętność opowiadania o swoich emocjach.
  • Problemy z nauką.
  • Brak samokontroli.
  • Problemy ze wzrokiem.
  • Nadmierne pobudzenie.
  • Agresja (słowna i fizyczna).
  • Histeria.

Jednak nie wiesz, czy to co napisałam jest podparte badaniami. Może tak po prostu marudzę? Łatwo to sprawdzić. Jeśli masz dziecko przyzwyczajone do telefonu i w którejś z powyższych sytuacji dajesz mu do ręki telefon w ramach „uspokojenia sytuacji”, zażegnania irytacji (bo płacze, marudzi, nie chce jeść, jest zmęczony itp.) to wiedz, że już czas zastanowić się nad uzależnieniem. Wiesz, że telefon nazywany jest smoczkiem XXI wieku? 

Jeśli używasz go jako smoczka (w przenośni dotyczy to też starszych dzieci – jak mu nie dam to się nie uspokoi, jak mu zabieram to mnie wyzywa i złości się), z pewnością czas wrócić do rozmawiania o tym, że telefon jest tylko narzędziem, a dziecko przyzwyczajone do niego wcale nie ucierpi kiedy zaczniesz je odzwyczajać. 

Przecież nie wyrzucę komórki

W wielu przypadkach uświadomienie sobie zagrożenia związanego z uzależnieniem od telefonu skutkuje lękiem i męską decyzją – od dzisiaj szlaban na ekrany. I okazuje się, że dziecko dopiero teraz zaczyna szaleć. Ma jeszcze większe problemy z emocjami, koncentracją, snem, nie wspominając o wieczynych pretensjach i fochach. 

Wiedząc, że ekran działa jak narkotyk, ty działaj jak z osobą uzależnioną. Wielu specjalistów mówi: Odetnij od nałogu i koniec! To dobre  strategie stosowane np. z osobami uzależnionymi od narkotyków. Odrywamy od dostaw, środowiska itd. Jednak kolejny raz okazuje się, że współczesne czasy stawiają współczesne wyzwania. Nie da się odciąć uzależnionego dziecka od nowoczesnych technologii, bo nawet jeśli zostanie przeniesione do innej szkoły, na każdym kroku będzie miało styczność z narkotykiem. Stare dobre metody tutaj więc niekoniecznie się sprawdzają.

Parę razy miałam do czynienia z rodzicami, których dzieci za dużo przesiadywały przy ekranach. Sprawdziło się nieco inne podejście –  nie odrywaj jednym cięciem, bo to droga do tego żeby dziecko zaczęło cię oszukiwać w każdej możliwej sytuacji. Zamiast radykalnego cięcia, lepiej ustalić zasady. Nie mówię o dzieciach do 1-2 r.ż., które generalnie nie powinny mieć w rękach telefonów, ani nawet przebywać w ich pobliżu. Sporo na temat wpływu fal elektromagnetycznych na zdrowie i rozwój dzieci, napisałam w „Trudnych tematach”. 

Mówię o starszych dzieciach – uczniach. Z nimi można ustalić dzienny czas i konkretne sytuacje, w których telefon pojawia się w naszym życiu. Do rodzica należy pilnowanie tego czasu, bo już wiadomo, że dziecko nie potrafi oprze się magii nowoczesnych technologii. Od dziecka może zależeć moment, w którym sięga po telefon, jednak odgórne ustalenia mówią, jaka jest dzienna dawka. Jeśli to np. godzina, to można ją podzielić na 2 lub 3 posiedzenia, za zastrzeżeniem, że: 

  • nie przy posiłkach, 
  • nie podczas rodzinnych spotkań,
  • nie tuż przed snem.

Szantażowanie… nie jest sposobem

Sporo mówimy o komórkach jako elemencie uzależniającym, jednak często w praktyce wykorzystujemy je do manipulowania zachowaniem dziecka, dawkując ten „narkotyk” według własnego uznania. Nie warto stosować ekranu jako kary lub nagrody.

Z moich doświadczeń wynika, że dzieci mające świadomość, że będę mogły skorzystać z urządzenia, którym lubią się bawić (przez ustalony wcześniej czas), niezależnie od tego czy „były grzeczne”, o wiele spokojniej podchodzą do wszystkich tematów tzw. wychowawczych. Nawet jeśli coś przeskrobałem to wiem, że mój czas na przyjemność (ekran) nie zostanie mi odebrany. 

Wbrew pozorom – szantażowanie dziecka szlabanem na granie lub nagrodą za dobre zachowanie/oceny, nie jest (na dłuższą metę) efektywnym środkiem wychowawczym. Być może jest wygodne, bo dziecko zrobi wszystko żeby sobie spokojnie pograć, ale w żadnym stopniu nie buduje to sensowej relacji w rodzinie. Nie uczy obchodzenia się z nowymi technologiami.

Oswoić cyfrową pokusę

Dokładnie tak jak uczymy nasze dzieci rozumienia wartości pieniądza i operowania nim, świadomego sięgania po zdrowe jedzenie, informujemy o szkodliwym działaniu słodyczy itd., na tej samej zasadzie warto je nauczyć korzystania z nowoczesnych technologii.

To nie komórka ma rządzić nastrojami rodziny, to tylko przedmiot. Nadawanie jej jakichkolwiek dodatkowych cech, wartości, mocy, świadczy o tym, że fachowcy od wszelkich aplikacji robią świetna robotę. Uświadomienie sobie, że to tylko przedmiot jest bardzo oczyszczające… i trudne.

Nawet bardzo trudne. Ostatnio oglądałam film, w którym ktoś opowiadał o tym, jak telefon działa na naszą podświadomość. Mówiono o tym, że kiedy przebywamy w towarzystwie osoby trzymającej w dłoni telefon, czujemy się mniej ważni. Nawet jeśli podczas rozmowy nikt na ten telefon nie spogląda, to podświadomie wiemy, że on jest i kiedy zadzwoni/wyda jakiś sygnał, wkroczy do naszego życia i np. przerwie rozmowę.  

I nie ma znaczenia, że nasz rozmówca nie odbierze tego telefonu. Jeśli telefon jest widoczny (nawet milczący) to zakłóca budowanie relacji. Długo się nad tym zastanawiałam i doszłam do wnisoku, że to jest prawda. Inaczej czuję się rozmawiając ze znajomymi kiedy telefony są na wierzchu, a inaczej kiedy ich nie widać. Jak się poczuję idąc do znajomych i wyłączając telefon? Nie wiem, dawno tego nie robiłam. Sprawdzę przy najbliższej okazji. 

Dziecko ważniejsze od telefonu

Jednak staram się nad tym panować. Od pół roku robię sobie takie wyzwanie, w którym odkładam telefon/laptopa kiedy tylko Karolina się zbliża i chce ze mną porozmawiać. Często też powtarzam: Już odkładam telefon, bo nie jest ważniejszy od naszej rozmowy. Chowam go lub wynoszę, a ona to widzi. Być może dla kogoś z boku brzmi to idiotycznie. Być może uzna to za dziwactwo i przesadę, ale ja po prostu widzę zmianę jej zachowania w takich sytuacjach i wiem, że gra jest warta świeczki (choć męcząca z punktu widzenia mojej pracy, której spora część polega na działalności w świecie wirtualnym). 

To wyzwanie związane z odkładaniem telefonu na bok jest kolejnym elementem mojej walki z tym, żeby komórka była tylko przedmiotem. I takich codziennych drobiazgów, pomagających zrozumieć i zarządzać czasem związanym z ekranami, jest naprawdę wiele. Nawet nie uświadamiamy sobie, jak bardzo wiele. Dlatego warto spokojnie usiąść i przeanalizować czy to my – rodzice, czy może jednak ekran dyktuje warunki budowania relacji w naszym domu? 

Układanie rzeczywistości z nowymi technologiami

  • Świadomie z nich korzystaj i świadomie nie korzystaj – odkładaj daleko od zasięgu wzroku i dłoni. 
  • Ustal limit czasowy i się go trzymaj – dla siebie i dla dzieci.
  • Ustalcie rodzinną regułę – dzień bez telefonu (lub chociaż popołudnie w tygodniu).
  • Pilnuj czasu spędzanego przez dzieci przy ekranach – to jest odpowiedzialność rodzica.
  • Proponuj inne aktywności w nudnych miejscach np. w kolejce, na przystanku – zabawy słowne, zgadywanki, kolorowanki.
  • Mając mnóstwo przydatnych (jedocześnie uzależniających aplikacji) pilnuj się każdego dnia żeby świadomi rezygnować z ich każdorazowego używania. Aplikacji nie będzie przykro jak się nie odezwiesz codziennie.
  • Pokazuj dziecku inne źródła zdobywania wiedzy i rozrywki niż komórka.
  • Ustalcie sztywne zasady miejsc bez ekranów np. posiłek, czas przed snem itd.
  • Planszówki uratują niejedną sytuację – tu moje podpowiedzi dla przedszkolaków i uczniów KLIK!
  • Nie wykorzystuj czasu przy ekranach jako nagrody lub kary. Nie robisz tego z jedzeniem – w nagrodę słodycz, za karę zdrowa kolacja. Nie robisz tego z pieniędzmi – za karę nie kupię ci butów na zimę, chodź w sandałach. Nie rób tego z telefonem.

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.