Na blogu NTylko dla Mam, często rozmawiamy o emocjach. Uczucia i emocje, te dziecięce i rodzicielskie, to często poruszany temat. Zebrałam w jednym miejscu artykuły, książki dla dzieci, odcinki podcastu Nie Tylko dla Mam i poradniki, na temat dziecięcych emocji.
Trefny Tatuśto kolejna książka Davida Walliamsa wydana w Polsce. Na blogu Nie Tylko dla Mam jest już kilka tytułów tego autora wydanych przez Małą Kurkę.
Z wielką radością objęłam patronatem Trefnego Tatusia, bo nie jest tajemnicą, że Davida Walliamsa darzę ogromną sympatią, jako bardzo współczesnego i odważnego autora.
Przyznać trzeba, że Trefny Tatuś jest zdecydowanie odważnym tytułem. Podobnie jak w poprzednich książkach i w tej, nasz bohater nie jest ani czarny, ani biały. Można mieć co do jego postępowania, mieszane uczucia i świetnie, bo gdyby był oczywisty, ta przygoda nie dawałaby tak dużo do myślenia.
Posłuchaj fragmentu książki (pierwsze 4 rozdziały).
Wypadek zmienia wszystko
Pewnego dnia, rodzinę Filipa, naszego głównego bohatera dziecięcego, spotyka tragedia. Tatuś, który na życie zarabia, jako kierowca rajdowy, ulega wypadkowi i traci nogę. To zdarzenie rzuca się ogromnym cieniem na życiu rodziny i tak rodzi się Trefny Tatuś, dość dwuznaczna etycznie, postać.
Brzmi to wszystko dość dramatycznie, jednak każdy, kto zna książki Davida Walliamsa wie, że potrafi on ubrać te dramaty w zabawne słowa. Inaczej nie dotarłby z przekazem do taj dużej rzeszy dzieci w taki wielu krajach.
Między innymi za ten talent, lekkość w opowiadaniu zabawnym językiem o niezmiernie ważnych sprawach, cenię go bardzo.Na blogu znajdziesz więcej tytułów tego autora i tematów, o których można porozmawiać z dziećmi. Zostawiam listę na dole tej recenzji.
W recenzji filmowej wspominam o kolejnym trudnym temacie podejmowanym przez Davida Walliamsa – parnetyfikacji.
Czasem, niekoniecznie w sposób zamierzony przez rodzica, dziecko przejmuje rolę dorosłego i bierze na siebie bardzo za dużą odpowiedzialność. W przypadku Franka właśnie tak się stało. Tatuś, mając wiele dobrych chęci, obarczył syna „byciem tym dojrzałym”.
Oprócz postaci ojca bardzo wielowymiarowej, bardzo wrażliwej, troskliwej i zdesperowanej, jest w książce wiele innych wątków społecznych. Jednym z nich jest pozytywna, nieco roztargniona, poetycka ciocia. Bardzo wzruszający i współczesny temat.
W polskich realiach pewnie dla wielu osób będzie to WOW!, że kobieta może się zakochać w kobiecie. Niepotrzebnie, to tylko miłość. :) Wprawdzie to jedynie wątek poboczny, jednak podkreślam, bo David Walliams nie boi się poruszać najróżniejszych tematów. Choć akurat tego nie nazwałabym trudnym, po prostu kolejnym. I mam nadzieję, że nie jedynym.
O wiele mniej pozytywną postacią jest za to mama Franka. Jej postać jest też marginalna, ale jakże wymowna. Kobieta odeszła od rodziny, do tego nie stroni od alkoholu.
Trudne tematy
Ostatnio ktoś obrażał mnie niewybrednymi epitetami za to, że mówię publicznie o mieszkających w Polsce rodzinach tęczowych. Żadne epitety nie zmienią jednak faktu, że na świecie istnieją również trudne tematy, a książki dla dzieci są świetnym narzędziem do podejmowania ważnych rozmów z najmłodszymi.
Jest to lektura dla dzieci, których rodzice nie boją się prawdy, życiowych rozterek, prowadzą z dziećmi rozmowy na każdy temat. Nawet ten niewygodny światopoglądowo.
Tak właśnie pisze David Walliams. Współcześnie, mądrze, dosadnie i do tego zabawnie. Dla samodzielnie myślących dzieci i młodzieży.
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Bestia z Pałacu Buckingham >> podróż do przyszłości, dokładnie do roku 2120 i wyobraźcie sobie, że na tronie Anglii wciąż zasiada rodzina królewska.
Demoniczna Dentystka >> horror dla dzieci, które nie widzą niczego złego w nadużywaniu słodyczy.
Pan Smrodek >> o niedostępności emocjonalnej rodziców i nierówności społecznej, klasowej, finansowej.
Najgorsze Dzieci Świata >> o tym, żeby pozwolić dzieciom być dziećmi. Jednocześnie o tym, że przerysowanie pewnych cech lub zachowań, może dać maluchom do myślenia.
Gang Godziny Duchów >>gdzie główną rolę grają siła przyjaźni i wyobraźnia. To też lekcja, by nie oceniać nikogo po wyglądzie i okazywać szacunek dla inności, słabości.
Szczuroburger >> o samotności dziecka w tłumie i ignorancji (znieczulicy) dorosłych.
Cwana Ciotuchna >> o pazerności na pieniądze, bezwzględności dorosłych i podziałach społecznych, pośród których może się narodzić przyjaźń.
Babcia Rabuś >>o szacunku dla seniorów i szukaniu wspólnego języka między pokoleniami.
Mały Miliarder >> o zbyt zapracowanych rodzicach, zaniedbanych emocjonalnie dzieciach, podziałach społecznych i braku tolerancji.
Chłopak w sukience >>o rozpaczy po stracie żony i mamy, stereotypach, z którymi borykają się współcześni chłopcy, trudnych relacjach między synem i ojcem oraz braćmi.
Aktywne czytanie książek dla dzieci o dorastaniu, zazwyczaj wiąże się z pytaniem: Skąd się biorą dzieci? Być może nie jest to ulubione pytanie rodziców, ale jest ważne! Jak do wszystkiego w rodzicielstwie, do tego też warto się przygotować.
Podpowiadam kilka propozycji dopasowanych do konkretnego wieku. Inaczej będziemy przecież odpowiadać na pytania 2-3 latka, inaczej rozmawiać z przedszkolakiem, a jeszcze inaczej z uczniem.
To książka dla 4-9 latków. To tytuł pod patronatem Tylko dla Mam. Bliskościowo, mądrze i w pięknym wydaniu przekazuje najważniejsze informacje o dojrzewaniu, zapłodnieniu, ciąży i narodzinach. Napisana przez lekarkę, bardzo rzeczowo odpowiada na dziecięce pytania, choć jest tu też fabuła.
Wydawnictwo Albus zaproponowało trochę abstrakcyjne ilustracje, połączone z bardzo konkretnym tekstem. Myślę, że ze względu na te ilustracje, książka będzie bardziej czytelna dla dzieci powyżej szóstego roku życia. Wiek 6-9 lat. Opowiedziałam o niej ze szczegółami w recenzji: Skąd jestem? >>
To książka o ciąży. Nie ma tu zagłębiania się w dorastanie, dojrzewanie czy samo „skąd się wziąłem”. Pierwsza strona to informacja o połączeniu plemnika z komórką jajową. Każdy kolejny rozdział to jeden miesiąc ciąży. Pięknie opowiedziane o tym, co dzieje się z mamą i dzieckiem w jej brzuchu. Dla dzieci w wieku 6-9 lat.
To książka dla 9-12 latków. W prostych słowach i obrazach przeprowadz dzieko przez dylematy związane z dorastaniem. Co się będzie działo? Jak to wygląda? Jak o siebie zadbać w tym czasie?
To książki dla 9-13 latków. W tej odsłonie główną rolę gra chłopiec, jest on bratem Mai z książki powyżej. Maja jest jego starszą siostrą. Te dwie pozycje uzupełniają wiedzę dziecka i moim zdaniem, powinny być czytane zarówno chłopcom, jak i dziewczynkom. Warto przeciez wiedzieć, jak to wygląda z perspektywy obu płci. Tu sprawdzisz cenę i dostępność – KLIK!
Najlepsza, jaka dotychczas czytałam książka przygotowująca osoby miesiączkujące do tej zmiany w życiu. Proste, konkretne informacje, piękne rysunki. Taka trochę forma pamiętnika. Po przeczytaniu można poczuć się zaopiekowanym. Dużo więcej o tej książce opowiedziałam w recenzji: Miesiączka. Chce wiedzieć! >> Wydawnictwo Debit
Książka dla czytelników 10+.
„Opowieści dla dzieci, które chcą być wyjątkowe. 100 historii kobiet i mężczyzn, którzy wyrośli ponad przeciętność” to… wyjątkowa książka.
Od dawna czekałam na propozycję mieszczącą się w trendzie „inspirujące postacie dla najmłodszych czytelników”, skierowaną po prostu do dzieci.
Doczekałam się!
Znajdziemy tu całe mnóstwo mniej lub bardziej znanych nazwisk ludzi, którzy przyczynili się do tworzenia rzeczy ważnych, do lepszego świata. Co ciekawe, wielu z tych ludzi miało poczucie misji i potrzebę dzielenia się dobrem z innymi.
Nie są to więc jedynie opowieści o tym żeby skupiać się na własnym talencie i go rozwijać, ale też o tym żeby być po prostu wrażliwym człowiekiem. Z tych historii wręcz wysypują się mądre myśli, godne przekazania kolejnym pokoleniem. Mogą być wspaniałą inspiracją dla dzieci, ale też rodziców, którym zależy na budowaniu w dziecku poczucia wartości i otwartości na świat.
Bardzo lubię zaglądać do cudzych życiorysów. Nie to żebym była wścibska, ale niezmiennie interesuje mnie, jak wygladało dzieciństwo tej lub tamtej wielkiej postaci. Najcześciej dzieciństwo nie było usłane różami. Co w gruncie rzeczy nie dziwi, bo nie od dziś wiadomo, że cierpienie i kłody pod nogami, bywają największą motywacją do działania. Zmiany.
Większość opowiedzianych tu historii dokładnie tak wygląda. Jeśli ktoś ma łatwe, wygodne życie, rzadziej myśli o zmianie, rzadziej szuka przygody, pomocy, innego życia. Nie każdy lubi wychodzić ze strefy komfortu. Jednak bez wyjścia z tej strefy, trudno o zmianę myślenia i działania.
Okazuje się, że wspomniane wcześniej kłody, bywają przydatne jeśli chodzi o rozwój osobisty i emocjonalny człowieka.
Już sam ten wniosek jest ważnym przesłaniem, a przecież to doiepiero początek inspiracji. O całej reszcie opowiedziałam filmowo. Dodam tylko, bo to dla mnie niezmiernie ważne, że za tymi dziećmi często stoją mądrzy rodzice, dorośli. Postacie, które w odpowiednim momencie wyciągnęły pomocną dłoń.
Jest to więc lektura nie tylko dla naszych dzieci. Warto ją przeczytać wspólnie, choćby po to żeby nie przegapić ważnego momentu, nie stracić czujności w kwestii pomagania innym ludziom.
Autor Ben Brooks Grupa Wydawnicza K.E.Liber Spodoba się dzieciom w wieku 6-12 lat.
Lubię opowiadać o książkach
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka i mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
Miłośnikom kryminałów i ZAGADEK detektywistycznych nie trzeba chyba przedstawiać bestsellerowych książek autorstwa Jo Nesbø. Nie każdy jednk wie, że ten autor pisze również książki dla dzieci.
Doktor Proktor jest bohaterem serii, którą Jo Nesbø stworzył specjalnie z myślą o najmłodszych czytelnikach.
Może nie takich całkiem malutkich, bo wydaje mi się, że najwięcej radości będą z niej miały dziewięciolatki i starsi czytelnicy.
To już pięć tomów, z czego dwa najnowsze pod moim patronatem. O całej serii opowiadam z ogromną radością, bo poczucie humoru, dystans i cała masa absurdu towarzyszące przygodom głównych bohaterów, to zdecydowanie moje klimaty.
Nawet pokazałam na Instagramie radość z tego, że wyczekane patronackie egzemplarze dotarły do nas tuż przed wyjazdem. Bałam się, że nie dotrą, ale są!
Kliknij w zdjęcie, jeśli masz ochotę obserwować na Instagramie!
Główni bohaterowie tej przygodowe serii dla dzieci
Lubię opowiadać o książkach DLA DZIECI
Podpowiem też, że te książki są do posłuchania w Audiotece! – KLIK!
O całej serii opowiedziałam więcej filmowo, jednak tu też zostawię dwa słowa o postaciach, z którymi spotykamy się w każdym tomie.
Tytułowy Doktor Proktor jest wynalazcą. To, co można znaleźć w jego pracowni, mogłoby zadziwić niejednego sceptyka w kwestii choćby nieistniejących zwierząt, podróży w czasie, latania, znikania, przyprawiania, gotowania, pisania, zgadywania i wielu innych (czasem zamkniętych głęboko na dnie szuflady) spraw.
Mieszka w niebieskim domu przy ulicy Armatniej. Robi pyszny karmelowy pudding i kocha na zabój Francuzkę Juliette. Właśnie w związku z tą miłością dzieje się wiele na kartkach książki, bo żeby odnaleźć ukochaną, doktor gotów jest nawet podróżować w czasie.
Lisa mieszkała przy ulicy Armatniej pierwsza, Bulek wprowadził się potem (to znaczy w pierwszej części książki). Dziewczynka jest miła, uczynna, wesoła i otwarta na przygody. Taka „wzorowa uczennica”. Jej tato jest komendantem policji, choć mówiąc szczerze, ma najczęściej niewielkie pojęcie o tym, co dzieje się pod jego własnym dachem. Za to jest świetnym, bardzo zaangażowanym policjantem, stojącym na straży porządku i prawa.
Bulek jest sąsiadem Lisy. Wieczorami przygywa jej na trąbce lub pokazuje teatrzyk cieni. Jest malutki, piegowaty, ma wielką rudą czuprynę i równie wielkie ego, choć to okazuje się dopiero w kolejnych tomach. Bywa zarozumiały, często kłamie, ale – jak twierdzi Lisa – jest najdzielniejszym dzieckiem jakie zna. Uwielbia muzykę, a dla przyjaźni gotów jest na wiele poświęceń. Sam ma sporo kłopotów w domu, ale z drugiej strony… kto ich nie ma?
Są też postacie sprawiające problemy. Spora część z nich to Zwierzęta, Których Istnienia Byś Sobie Nie Życzył. Bulek jest właścicielem księgi o tym tytule, skąd często czerpie wiedzę na temat dziwnych zjawisk, jakie bez wątpienia raz po raz przytrafiają się całej trójce… i całej Norwegii.
Jednak nie tylko zwierzęta potrafią sprawiać kłopoty. Bulek i Lisa męczą się z łobuzami, bliźniakami Trulsem i Trymem, których ojciec próbował zawłaszczyć święta Bożego Narodzenia!
Jak się rozwiązuje te zagadki detektywistyczne?
Jeśli ktoś nie jest gotowy na zwariowaną, naprawdę absurdalną dawkę poczucia humoru, to raczej nie polubi się z trójką naszych bohaterów. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych, choć wcale nie jest tak, że szukają na siłę przygód czy adrenaliny. To raczej przygody znajdują ich.
Często mnie ktoś pyta, czy trzeba czytać w kolejności? Podaję niżej kolejność tomów, jednak od razu powiem, że ja i Karolina nie zaczęłyśmy od części pierwszej tylko od tej świątecznej, bez problemu wszystko zrozumiałyśmy. W każdej części są wprawdzie wtrącenia dotyczące np. rzeczy wynalezionych w przeszłości, ale to nie rzutuje na konkretną historię zawartą w danej książce. Każda ma swoją osobną przygodę.
Autor Jo Nesbø Wydawnictwo Dolnośląskie Umieszczam w mojej wirtualnej biblioteczce na półkach: książki dla dziewięciolatka, książki dla dziesięciolatka i starszych dzieci. Tematy przewodnie: książki przygodowe, zagadki detektywistyczne, zabwne wynalazki
Doktor Proktor i proszek pierdzioszek
To jest pierwsza część. Tu poznajemy naszych bohaterów, tu Bulek wprowadza się na ulicę Armatnią. Tu też cała trójka musi się rozprawić z czarnymi charakterami, jednak najważniejsze jest wynalezienie najsilniejszego na świecie proszku na prykanie.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność tych książek dla dzieci.
Doktor Proktor i wanna czasu
W tej części Doktor wyrusza w podróż do przeszłości żeby odnaleźć swoją ukochaną i sprawdzić ją do „teraz”. Wpada jednak w tarapty, dlatego Bulek i Lisa wyruszają jego śladami. Spotykają prawdziwe postacie znane z przeszłości, odrobinę zmieniają jej bieg, ale co tam! Najważniejsze, że Doktor i Juliette znowu są razem.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność tej książki dla dzieci.
Doktor Proktor i niemal ostatnie święta
Od tej części zaczełyśmy przygodę z serią Jo Nesbø dla dzieci. Niemożliwie zwariowana opowieść, w której czarny charakter (znamy go z części pierwszej) postanawia wykupić święta. Co za tym idzie, świętować mogą tylko osoby, które wydadzą odpowiednią ilość pieniędzy w jego sklepie. O tej części – Doktor Proktor i niemal ostatnie święta – opowiedziałam filmowo.
Pierwsza z dwóch najnowszych części pod patronatem Tylko dla Mam. Tym razem okazuje się, że coś dziwnego dzieje się z mieszkańcami Oslo. Osoby oglądające telewizję zaczynają dziwnie się zachowywać. Nasi bohaterowie snują domysły i wpadają na trop Kameleona Księżycowego, bardzo niebezpiecznej postaci, która może doprowadzić do… końca świata.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność tej książki dla dzieci.
Doktor Proktor i napad na bank
Drugi tytuł pod patronatem Tylko dla Mam. Tym razem akcja toczy się w Londynie, a nasza trójka postanawia – żeby rozwikłać zagadkę – napaść na bank. Więcej o treści opowiedziałam filmowo, jednak dodam, że znakomitym gadżetem, takim dodatkiem do ksiązki, są wysypujące się z niej dolary. Brawurowa akcja i kolejne zwierzę z tajemniczej księgi Bulka.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność.
„Obiecanki” to wymowny tytuł, bardzo wymownej książki. Wzruszająca do bólu, komiksowa opowieść o rodzinie, w której już nie ma taty. Są za to obiecanki o rozmowy o rozwodzie. Właściwie po rozwodzie.
Na początku poznajemy starszą siostrę. Tę odpowiedzialną, pilną uczennicę. Mogłoby się wydawać, że to w porządku. Ale nie w świcie nastolatków. Bycie prymuska oznacza drwiny ze strony rówieśników i nieustanne zaczepki.
Poznajemy też młodszą. Kilkulatkę, która nie do końca rozumie odejście ojca, depresję mamy , zmęczenie i złość starszej siostry. Zreszta, starsza siostra stara się chronić młodszą przez tymi wszystkimi problemami.
Jest też mama. Zabiegana, zdenerwowana, zapracowana, zmęczona. Rozwód sprawił, że ma więcej na głowie i oczywiście w sercu. Ma więcej smutku, z którym niekoniecznie dobrze sobie radzi. Sporą część obowiązków rodzica przejmuje więc starsza siostra. Głównie opiekę nad młodszą.
Brzmi poważnie i niewiarygodnie, jednak takie przerzucenie rodzicielskiej odpowiedzialności zdarza się bardzo często. Niekoniecznie jedynie w rozbitych rodzinach. Często po prostu z braku czasu dla najbliższych robimy to zupełnie nieświadomie. A konsekwencje są ogromne i na całe życie.
Cała książka to komiks. W szarych barwach, z masą najróżniejszych scen z życia rodziny szopów. Jedynie sceny z marzeń, wyobrażone przez starszą siostrę, mają żółte (rodosne?) elementy. Tak skomponowana całość jest naprawdę wyrazistym przekazem.
Całą historię poznajemy z punktu widzenia nastolatki. Widzimy jej zmagania, jej próby bycia dzielną i odpowiedzialną. Widzimy – strona po stornie – jak coś się w niej wypala.
Za dużo jak na barki dziecka. Nawet nastoletniego dziecka. I nie chodzi o to, że ona się nie stara, nie umie, jest załamana. Cała rozpaczliwa akcja polega na tym, że ona jest dzielna, uśmiechnięta, odpowiedzialna i niezłomna: Ja nigdy nie płaczę.
Czym są obiecanki?
W tej historii bez ojca… on się momentami pojawia. Głównie w myślach, marzeniach i rozmowach (tych z żółtym kolorem). Musi się pojawiać, bo dzieci za nim tęsknią. Życie rodziny zmienia się bez niego. Jest trudniej i nie można wiecznie udawać, że tematu nie ma.
Jest jeszcze to wypracowanie które musi napisać nastolatka. Zadano temat: Moja rodzina. W tym wypracowaniu tato staje na wysokości zadania i odwiedza córki. Rozmawia z nimi, próbuje naprawić sytuację i zażegnać problemy, budując życie rodziny na innych warunkach.
Taka prawda o rozwodach
Komiks porusza niezmiernie ważny i dość rzadko tak dosadnie opisywany problem wielu współczesnych rodzin. Trafiamy na moment rozsypki, kiedy wszyscy są w szoku, rany są świeże, a codzienność niepoukładana.
Dużo się mówi o budowaniu nowych, patchworkowych rodzin. O wiele mniej o przeżyciach tuż po rozpadzie rodziny. O depresji i nieporadności dorosłych, o wszystkich niedotrzymanych obietnicach.
Z pewnością dla nastolatków z rozbitych rodzin. Tych, które przeżywają koniec świata i nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Tych, które czują się oszukane przez dorosłych i gniewają się na rodziców.
Z całą pewnością przyda się też dorosłym, którym własne emocje często przesłaniają potrzeby dzieci. Tych młodszych i tych starszych.
Autorka Agnieszka Świętek Wydawnictwo Kultura Gniewu
Kliknij w dowolne zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność tej książki.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Kot kameleon to bardzo klimatyczna historia o pewnej zadziwiającej przyjaźni. Natalia mieszka z rodzicami i nie przepada za wyjazdami na wieś do babci. Nie zna za dobrze babci, a po śmierci dziadka… nic się nie zmieniło, nadal nie czuje się komfortowo w domu babci.
Sprawy toczą się jednak tak, że dziewczynka musi zostać u babci na kilka dni. Do tego jeszcze zostaje na tej wsi bez elektronicznych gadżetów i zabawek, bo niechcący w podmienionej walizce rodzice zabrali je ze sobą na wyjazd.
I co teraz?
To historia o budowaniu relacji. Babcia nie narzuca się wnuczce, choć też nie daje się ponieść jej fochom czy marudzeniu z powodu braku telefonu. Powoli pokazuje jej własny świat. Do tej pory obcy, z dnia na dzień staje się ciekawszy.
Nie ma tu żadnych fajerwerków, niesamowitych atrakcji czy zwrotów akcji rodem z filmów sensacyjnych. Jest za to wspólne spędzanie czasu, poznawanie siebie, są – jak to u babci – wspomnienia zamknięte na strychu.
A gdzie tytułowy kot?
Tak, jest i na tym strychu często rozmawia z Natalią. Pokazuje jej kolorowy świat, który da się zobaczyć przez kolorowe szkiełka potłuczonej przed laty lampy. Czasem było to granatowe, wzburzone morze i latarnia morska. Innym razem zielone, spokojne fale, łąki, smok.Za każdym razem, każdego dnia pojawiał się też jeszcze jeden kot. Codziennie ten kot miał inny kolor. Jak on to robił?
W całej tej opowieści czuć magię. Unosi się jakby między kartkami, ale nic nie jest do końca powiedziane. W niektórych opowieściach wiemy, że chodzi o magię. W innych rozwiązania są realistyczne. A tu… jest jedno i drugie. Mówiący kot? Tak, ale może to tylko wyobraźnia dziewczynki? Kot zmieniający kolory? A może da się to jakoś wyjaśnić? A babcia? Czy ona jest czarownicą? Zna tyle eliksirów, potrafi leczyć ludzi, choć nie jest lekarką. Mnóstwo w tej opowieści zagadek.
Magiczne są też oczywiście ilustracje Emilii Dziubak. Świetnie oddany klimat kocich pomruków, kolorowych szkiełek, zakurzonego strychu pełnego skarbów i krain wprost z wyobraźni małej dziewczynki. Wszystkie zagadki rozwiązują się na końcu. Jak? Powiem tylko, że Natalia wracając z rodzicami do domu, już nie będzie się czuła samotna i smutna.
Autorka Joanna Wachowiak Ilustracje Emilia Dziubak Wydawnictwo BIS Spodoba się dzieciom w wieku 7-10 lat.
Czasami lubię opowiadać o książkach
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Metoda haków pamięciowych jest wspaniałą techniką wspierającą uczenie się. Konkretniej jest to mnemotechnika pozwalająca zapamiętywać konkretne rzeczy przez skojarzenia. Znasz ją? Podpowiadasz dzieciom żeby wykorzystywały ucząc się nowych rzeczy?
Jest wiele obszarów, w których haki pamięciowe bardzo się przydają. Jednym z nich jest ortografia. Nie od dziś wiadomo, że zapamiętywanie regułek ortograficznych jest dość nudne, konkretniej mówiąc – nudne.Kluczem do opanowania tych regułek jest więc coś znanego od dawna – zaciekawienie dziecka i odpowiednie skojarzenie.
Być może niektórzy pamiętają własne doświadczenia związane z wkuwaniem trudnych słówek. Jedni powtarzali do znudzenia (jeśli się powtórzy odpowiednio wiele razy to da się zapamiętać). Inni pisali ściągi. Jeszcze inni układali wiersze. Może niektórzy szykowali tzw. fiszki (małe karteczki). Każdy sposób jest dobry o ile przynosi efekty.
Haki pamięciowe
Haki pamięciowe to łącznie tego co mamy do zapamiętania np. ósemka czyli wyraz, który piszemy przez „ó”, z jakimś obrazem. Tak żeby ta ósemka zaczęła się kojarzyć z „kreskowanym”, podobnie jak inne kreskowane wyrazy.
Tym sposobem można sobie wyobrazić ósemkę w spódnicy stojącą na szóstym peronie. Ona tam czeka na pociąg, bo wybiera się do przyjaciół. Taka krótka historia, dzięki której w jednym miejscu zebraliśmy wyrazy z „ó”, a dziecku łatwiej będzie je zapamiętać, bo to już nie jest sucha regułka, ale zabawna opowiastka. Inny sposób uczenia mózgu… jak się uczyć.
Ortograficzne haki pamięciowe
Dokładnie na tej zasadzie stworzone zostały haki pamięciowe dla dzieci potrzebujących wsparcia przy nauce ortografii – niemal każdy potrzebuje na pewnym etapie –Ortografia Metodą Hakową.
Podczas kursu dziecko poznaje głównych bohaterów, odpowiadających za poszczególne litery:
Rzodkiewka odpowiadająca za wyrazy z RZ,
Urwis odpowiadający za wyrazy z U,
Żaba odpowiadająca za wyrazy z Ż,
Hiena odpowiadająca za wyrazy z H.
Ósemka odpowiadająca za wyrazy z Ó.
Chińczyk odpowiadający za wyrazy z CH.
Każda lekcja składa się z kilku etapów, które w sumie zajmą dziecku kilkanaście minut dziennie. Opowiem o pokazowej żeby zobrazować na czym cała zabawa polega. Nie mam wątpliwości, że uczenie się ortografii powinno być kojarzone z zabawą.
Co ważne, dziecko nie może samodzielnie skakać z lekcji na lekcję. Przechodzi do kolejnej po skończeniu poprzedniej, a rodzic ma do wszystkiego wgląd w panelu ogólnym. To także świetne ćwiczenia związane z wytrwałością, samodzielnością i systematycznością.
Wszystko dzieje się online. Program najlepiej działa na komputerach stacjonarnych z przeglądarką Chrome. Z kolei jest zbyt rozbudowany żeby działał na telefonach komórkowych, bo jest w tu mnóstwo, całe mnóstwo najróżniejszych ćwiczeń i wyzwań edukacyjnych.
Inne podejście do nauczania
Relaksacja
Zaczynamy od relaksacji, podczas której dziecko podąża za głosem prowadzącej i ćwiczy oddychanie, wycisza się, przygotowuje mózg do pracy. Już samo wprowadzenie bardzo różni się od szkolnego podejścia do nauki, kiedy tuż po dzwonku z bardzo rozkrzyczanej przerwy, dzieci wpadają do klasy, wyjmują zeszyty i nikt nie ma czasu na złapanie oddechu. Cóż dopiero relaksację.
Rozgrzewka
Na tym etapie dziecko powoli wychodzi z relaksacji i podczas prostego zadania przygotowuje się do ćwiczenia haków pamięciowych. Każdy dobry trener wie, że bez rozgrzewki można zrobić więcej złego niż dobrego. Mózg też do dobrego funkcjonowania potrzebuje rozgrzewki. Tu akurat memo.
Koncentracja
Kolejne ćwiczenie polega na mocnym wytężeniu mózgu. Przykład w tym ćwiczeniu wymaga od dziecka wybrania czy obraz i słowo są prawdą, czy może fałszem. Trudność polega na tym, że naszemu mózgowi łatwo zapamietać i skojarzyć to co wizualnie pasuje. Jednak napis pomarańczowa pod czarną owcą naprawdę pozwala wejść na najwyższe obroty jeśli chodzi o koncentrację.
W dłuższej perspektywie takie ćwiczenia mają usprawnić kojarzenie prawidłowej pisowni wyrazów bez zastanawiania się nad nimi, trochę automatycznie. Pewnie każdemu czasami zdarza się powiedzieć: Nie jestem pewna jak czy tu nie ma błędu. Czekaj, napiszę sobie to słowo na kartce i będę wiedziała czy pasuje.
Lekcja 1
Dopiero na czwartym etapie zaczynamy lekcję. Możesz w każdej chwili zerknąć na darmową lekcję pokazową –KLIK! Jednak zanim to zrobisz, w wielkim skrócie powiem co się tam wydarzy. Dziecko poznaje historyjkę o Urwisie (już wiadomo, jaką literę dzisiaj ćwiczymy). To ważne żeby maluch patrzył na ekran i czytał razem z narratorem.
W tej opowieści pojawią się cztery wyrazy z U. Dziecko widzi ich pisownię, ale też animację, w której U w wyrazie zamienia się w Urwisa. Tak się ma przecież kojarzyć ten wyraz, to jest hak pamięciowy.
W podsumowaniu lekcji jeszcze dodatkowo dziecko słyszy i widzi dany wyraz, jednocześnie słysząc (jakby w tle) słowo Urwis.
Przyznaję, że jestem pod wielkim wrażeniem tego sposobu nauczania. Dużo się mówi o wykorzystaniu nowoczesnych technologii do wspierania edukacji. Tu mamy je podane na tacy, bo gdyby ktoś chciał w ten sposób nakładać głos w realu… byłoby trudno.
Pod koniec lekcji dziecko jeszcze poznaję regułkę – wierszyk, dzięki której będzie wiedziało, jak zastosować „Urwisa” w innych wyrazach, takich, o których w tej lekcji nie było mowy. Oczywiście podczas kursu tych zasad/regułek będzie więcej, chodzi o ich polubienie i zapamiętanie, a wiersz jest tylko jednym (przykładowym) z narzędzi.
Wybieranka
Po lekcji można pobawić się w wybieranie odpowiedniej brakującej litery w wyrazie. Oczywiście te wyrazy pochodzą z przerobionych lekcji. Dzięki temu dziecko nie tylko powtarza materiał, ale też samodzielnie kontroluje wyrazy, z którymi miało kłopot. Do każdego dołączony jest rysunek z postacią odpowiadającą za dną literę wiec jest to jednocześnie kolejna porcja wiedzy ortograficznej.
Co ciekawe, to już nie jest nazywane lekcją. Może drobiazg, ale dla ucznia informacja, że już przerobił lekcję i teraz jest „zabawa” może być bardzo motywująca. Co nie oznacza, że ta pozalekcyjna zabawa nie jest nauka ortografii.
Pociąg
To już jest gra, do której potrzebujemy nie tylko koncentracji, ale też refleksu. Pociągiem sterujemy za pomocą czterech klawiszy, co oznacza, że pracują również nasze dłonie i oprócz skojarzenia litery uzupełniającej dany wyraz, dodatkowo wybieramy czy chcemy do pociągu załadować literę U czy Ó przy wyrazie KUBEK. Takie manipulowanie świetnie wspiera zapamiętywanie.
Do tego rolę gra czas, jest wyzwanie, trzeba szybko podjąć decyzję. Wprawni gracze mogą sobie sterować szybkością pociągu. Liczą się więc szybkość kojarzenia i refleks.
Komnata
Kolejna gra, w której dziecko ćwiczy kojarzenie pisowni słów. Pingwinek skaczący z jednego bloku lodowego na drugi. Pingwin porusza się po podświetlonych blokach, a dziecko ma do wyboru np. przez jakie U nasispać BUKIET. Po zakończonej rundzie można iść dalej lub wykonać zadanie jeszcze raz i poprawić błędy.
Zaliczenie
To ostatni etap lekcji. Tutaj dziecko ma do wyboru odmienione na różne sposoby wyrazy, które poznało w danej lekcji. Uzupełnia tekst, jednocześnie utrwalając sobie pisownie poznanego wyrazu w różnych konfiguracjach.
Kto za tym stoi?
Osoby uważnie śledzące mój blog dobrze wiedzą, że staram się polecać rzeczy przetestowane i sprawdzone. Dlatego przed napisaniem artykułu porozmawiałam z twórcami kursuOrtografia Metodą Hakową.
Chciałam wiedzieć, jaka stoi za tym opowieść. Stoi za tym wiele lat doświadczenia i osoba pracująca z dziećmi od lat. Chcesz ją poznać?
Po co wprowadzać haki w życie?
Same haki pamięciowe to metoda znana od dość dawna, ale jak to często w życiu bywa – wiemy o metodzie, jednak dalej zmuszamy dzieci do wkuwania nudnych rzeczy, zamiast zamienić to na ciekawszą formę edukacji.Podobnie jak twórcy, ja też wierzę, że dziecko może się nauczyć wszystkiego, tylko trzeba je wesprzeć odpowiednią formą/narzędziem.
Jednym ortografia nie sprawia trudności, dla innych to ogromne wyzwanie. Kurs jest dla wszystkich, bo przecież wszyscy musimy się jej zasad nauczyć.
Pokazując dziecku od samego początku, że to nie musi być nudne wkuwanie, ale może być świetna zabawa, dajemy szansę na polubienie ortografii. To też niewątpliwie ukierunkowanie myślenia (sposobu uczenia się) na zupełnie inne tory niż te praktykowane kiedyś (często też dziś) w szkołach. Haki pamięciowe to uniwersalna metoda, przydatna nie tylko w nauce ortografii. Przyda się z pewnością także w wielu innych dziedzinach.
Zdecydowanie kurs może pomóc także dzieciom z zagrożeniem dysleksją lub dyslektykom., bo uczy mózg pracować i kojarzyć inaczej niż wyłącznie przez zapamiętywanie reguł pisowni.
Ogólnie też można powiedzieć, że kurs otwiera na język i poznawanie polskiego. Przecież są tu dodatkowo rymy, budowanie zdań, odmiana wyrazów, liczba mnoga itd. Wszystko czego tak naprawdę każde dziecko powinno się nauczyć żeby biegle władać językiem.
Jeśli komuś się wydaje, że stworzenie takiego kursu to „bułka z masłem” to może się zdziwić. Autorzy edukują dzieci od szesnastu lat. Obecne postacie i haki pamięciowe oraz cała metodologia dojrzewały w swoim tempie. Bardzo lubię, jak za produktem stoją lata wzlotów i upadków, bo to dla mnie oznacza, że ludzie go tworzący ciągle się rozwijają, nie poddają, szukają nowych rozwiązań.
Kilkanaście lat temu nie było dostępu do nowoczesnych technologii, dlatego najpierw powstały (zresztą przy współpracy z artystami z ASP) książkowe słowniki ortograficzne. Dopiero potem zrodził się pomysł na postacie – haki. Najpierw zostały ulepione z plasteliny, następnie dostały wirtualne życie.
Dlaczego o tym mówię? Jeśli mamy w domu dziecko marudzące, że ta ortografia jest trudna, nudna i głupia, można mu (oprócz pokazania kursu), opowiedzieć historię powstania tej (i każdej innej) pomocy edukacyjnej. Nic w życiu nie dzieje się ot tak, na pstryknięcie palcami. Uczenie się ortografii też nie, nie wysysamy jej z mlekiem matki. Regułki trzeba zapamiętać i wyćwiczyć, a małe kroki są kluczem do osiągnięcia celu.
Dla kogo jeszcze?
Osobiście kurs ortograficzny z metodą haków pamięciowych polecam też dzieciom wychowującym się dwujęzycznie. Dokładnie jak moja córka. Obecnie chodzi do angielskiej szkoły, gdzie oczywiście mówi i pisze po angielsku, ale chcę żeby znała też polski.
O ile z mówieniem nie ma najmniejszego problemu, tak już z pisaniem bez błędów – owszem. Nie ma zbyt wielu okazji do pisania po polsku, a samo czytanie polskich książek nie załatwia sprawy (choć niewątpliwie pomaga).
Uczyłam ją ortografii wykorzystując dostępne ćwiczenia i książki, ale to wciąż takie szkolne podejście do sprawy. Zabawy online zdecydowanie bardziej jej odpowiadają, zwłaszcza, że ma w tym sporo swobody i samodzielności. Sama kontroluje co umie, co jej sprawia trudność. To trochę co innego niż wypełnianie kolejnych zeszytów ćwiczeń. No i są haki pamięciowe. Na podstawie obrazów, które sobie utrwaliła: hiena, Chińczyk itd. działamy dalej i właśnie w tym kierunku budujemy wszelkie skojarzenia, nawet już abstrahując od kursu.
Ogromnym wsparciem jest fakt, że każde ćwiczenie wykonane przez dziecko zapisywane jest w bazie do podglądu dla nauczyciela prowadzącego i rodziców.
W ten sposób można sprawdzić czy dziecko pracuje systematycznie, jakie robi postępy, czy potrzebuje pomocy przy konkretnych zadaniach, czy potrafi samodzielnie kontrolować swój czas pracy z kursem itd. To pozwala monitorować działania, ale też wyraźnie pokazuje, nad czym jeszcze warto popracować. Wszystko w formie zabawy.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.