Sześciolatek to fantastyczne dziecko. Na tyle duże, że w wielu sprawach jest samodzielne. I na tyle małe, żeby widzieć w jego oczach dziecięce iskierki radości, kiedy odkrywa świat.
Jednak wielu rodziców sześciolatków ma obawy, czy dotychczasowe wychowanie nie zbłądziło gdzieś po drodze, bo w dziecku zaczyna budzić się… no właśnie, co? Czasem nazywacie to Godzillą, innym razem diabełkiem. Nieważne jest zresztą nazewnictwo. Ważne, że niektórzy nie poznają własnego dziecka i zaczynają winić siebie za „złe zachowanie” sześciolatka.
Opowiadałam też o sześciolatkach zatrzymując się na wybuchach emocji u starszych dzieci. Dziecko przechodzi ogromną przemianę i warto zrozumieć, skąd biorą się niecodzienne zachowania. Przeczytasz o nich w artykule:Krzyczy? Wybucha? Pyskuje? Spokojnie, to tylko sześciolatek >>
Ten odcinek podcastu jest w zasadzie uzupełnieniem ostatniego artykułu. Zależy mi uspokojeniu rodziców sześciolatków.
Nie robicie (lub nie zrobiliście) niczego „nie tak jak trzeba”. Dziecko w tym wieku po prostu zachowuje się inaczej, bo ma (najogólniej mówiąc) więcej na głowie: początek szkoły lub koniec przedszkola, zmiana wymagań ze strony dorosłych, nieznana sytuacja, pożegnanie z kolegami.
To wszystko są ważne powody do stresu i z tym właśnie zmaga się w dużej mierze sześciolatek.
Jeśli lubisz słuchać krótkich podpowiedzi na temat wychowania wspierającego i komunikacji w rodzinie, dobrze trafiłaś. Nie przegapisz żadnego odcinka subskrybując Newsletter >>
Tym razem w podkaście Nie Tylko dla Mam, rozmawiamy o seksualności dzieci. Mam na myśli dzieci w wieku przedszkolnym i młodsze.
Rodzice coraz cześciej pytają, jak rozmawiać o seksualności i złym dotyku. Super, że jest zainteresowanie tym tematem ze strony dorosłych. Warto szukać informacji, jak rozmawiać na tak wrażliwe tematy.
Dorosłe myślenie o seksualności
Na samym początku warto oddzielić dorosłe myślenie o seksualności od tego dziecięcego. Czym się różni myślenie dorosłego? Dla dorosłych (siłą rzeczy) samo słowo seksualność kojarzy się z seksem.
Dzieci nie mają takich skojarzeń, choć niewątpliwie są istotami seksualnymi. Nie mają za sobą seksualnych doświadczeń, ale są zainteresowane tematem.
Super będzie, jeśli podczas takich rozmów odłożymy na bok myślenie o seksie, tym dorosłym. Dla dziecka pytane o seksualność jest dokładnie tym, co pytanie na każdy inny temat np. pogody czy podróżowania.
Dziecięce myślenie o seksualności
Dla dzieci, seksualność sprowadza się do pytań o to, skąd się biorą dzieci i do poznawania własnego ciała (ludzkiego ciała, niekoniecznie tylko swojego). Ani w jednym, ani w drugim nie ma niczego niestosownego.
Jak nazywać części intymne?
Tak jak określają to książki i podręczniki. Dorośli wychowani najczęściej w warunkach, kiedy seksualność dzieci była tematem tabu, mają z tym często problem. Świetnie to rozumiem. Jak byłam w szkole podstawowej, nie istniało hasło seksualność dzieci.
Natomiast, jakoś te części ciała się nazywało. Były to często zdrobnienia, powymyślane na poczekaniu słowa. Dzisiaj stoimy na stanowisku, że kiedy przedszkolak pyta o części ciała, nazywamy je prawidłowo.
To ważne, żeby dziecko znało prawidłowe nazwy, tak samo , jak zna nazwy innych części ciała np. noga, oko, broda. Prawidłowe nazywanie części ciała (i wszystkich innych rzeczy w otoczeniu dziecka) jest potrzebne do rozumienia rzeczywistości.
Zdrabniać czy nie zdrabniać?
Wyobraźmy sobie sytuację, w której chcemy się czegoś dowiedzieć na wybrany temat np. jakiejś choroby, a osoby informujące nas o niej, używają wymyślonych słów. Potem z tą wiedzą idziemy do kolejnego lekarza czy rodziny i co? Jakoś tak trudno się dogadać, prawda?
Jasne, że można mieć też swój rodzinny język do nazywania części intymnych, ale ważne jest też udzielanie prawdziwych informacji. Uczenie dzieci prawidłowych nazw części ciała.
Słowna przemoc seksualna
Nasz dorosły wstyd w uświadamianiu sobie, że niektóre żarty czy słowa, są przemocą seksualną, wnika z wychowania w warunkach, kiedy każdy temat związany z seksualnością był tabu, zakazany („grzeszny”) lub obracany w żart.
Właśnie przez takie nieświadome podejście do tematu, dzieci czasami przynoszą z przedszkola wulgarne żarty seksualne. Nie jest to przypadek, kiedy dziecko opowiada wulgarne żarty, nie wymyśliło ich samo, po prostu od kogoś usłyszało i powtarza.
Widzi, że to skupia uwagę wszystkich dookoła, głównie dorosłych. Dzieci mają niewiele okazji, żeby zawstydzić dorosłych, takie żarty są do tego świetne i wiele maluchów korzysta z tej niecodziennej okazji.
Warto pamietać, że dziecko w wieku przedszkolnym może powtarzać żart, ale nie do końca rozumie kontekst. Może nam się wydawać, że rozumie, ale to dlatego, że my (dorośli) go znamy. Dziecko nie ma pojęcia, czym tak naprawdę jest seks.
Powinno natomiast dowiedzieć się, że większość tych żartów jest przemocą słowną, obrażającą innych ludzi. Słowa mogą ranić, tak często mówimy to naszym dzieciom. Te żarty również zaliczają się do kategorii raniących słów.
Uporczywe powtarzanie wulgarnych żartów, wciąż jednak nie jest myśleniem o seksie w dorosły sposób. Dopiero wraz z burzą hormonów, zaczyna się seksualne postrzeganie drugiego człowieka. Przedszkolaki nie mają więc szansy myśleć w ten sposób.
Asertywność dziecka w obronie granic
Aktrat w tym odcinku, nie skupiałam się na rozwijaniu tematu złego dotyku, jednak na blogu Tylko dla Mam, temat wyznaczania granic był poruszany m.in. w artykule pt. Lekcja nieprzytulania >>
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Po co uczyć dziecko dzielić się radością? Dzielenie się radością może przynieść zaskakujące efekty wychowawcze. Sama radość to przecież także wdzięczność, zachwyt, ale też zwykły odpoczynek, z poczuciem, że jest nam dobrze, bo jesteśmy rodziną. Lubimy się radować, ale – paradoksalnie – często radości nie doceniamy.
Wydawać by się mogło, że radość jest emocją, nad którą nie trzeba się szczególnie pochylać. Każdy potrafi się cieszyć, chcemy, żeby nasze dzieci były radosne. I w większości przypadków, nikt nie mówi maluchom, że trzeba zapanować nad tą emocją. Warto jednak przyjrzeć się z bliska tej emocji… potrafi zaskoczyć.
Najwięcej radości dają inni ludzie. Oczywiście pozytywni ludzie wokół nas. Dlatego ważne jest nauczenie się omijania tych gorszych kontaktów, unikanie toksycznych relacji rodzinnych i nie tylko rodzinnych. Zamiast na siłę próbować się wpasować, lepiej czasem zrezygnować z jakiejś znajomości. Więcej na temat trudnych relacji rodzinnych pisałam w artykule pt. Jak przetrwać trudne spotkanie rodzinne? 8 prostych zasad >>
To tak coachingowo brzmi, ale powiem szczerze – najlepsze momenty w moim życiu zaczęły się wtedy, gdy nauczyłam się odcinać od ludzi, którzy tylko pozornie chcieli mojego szczęścia. Tak naprawdę chcieli żebym myślała jak oni i żyła jak oni uważają za słuszne.A prawda jest taka, że jeśli ktoś ma z tobą problem, to jest jego problem, nie Twój. Odetnij się od tego zamiast próbować sprostać oczekiwaniom.
Oczekiwania rodziców
W przypadku dzieci jest to trudne, jeśli rodzice mają za duże oczekiwania. Jest taka książka „Hamak zestanika”, napisana praktycznie w całości przez dzieci odpowiadające na najróżniejsze pytania. Między innymi o to, co daje im radość. Jeśli dziecko dopowiada, że radość daje mu wygrywanie zawodów w tenisa, bo rodzice wtedy się cieszą… to coś jest nie tak z tą radością. To nie jest wspierający rodzic.
Oczywiście, dla każdego radość może oznaczać coś innego, ale dla zainteresowanych zostawiam ściągę o tym:Jak być wspierającym rodzicem >>
Co daje radość?
Radość daje też pokonywanie siebie. Znowu trochę książkowo brzmi, ale dobrym sposobem na docenianie siebie, swoich wysiłków i nauczenie się wytrwałości jest ściganie się ze sobą. W tym celu warto zatrzymywać np. stare zeszyty do nauki pisania. Pokazujesz dziecku jakie robi postępy i już jest (namacalny – co ważne w przypadku maluchów) powód do radości.
Dobrze też dzielić wyzwania na mniejsze części, wtedy dziecko widzi, że pokonuje kolejne stopnie. Jak z wchodzeniem po schodach. Jeśli widzisz, że masz stanąć na szczycie to już się czujesz zmęczony. Jeśli wiesz, że za pół godziny będzie przystanek i piknik, to od razu chce się wchodzić. Małymi krokami.
Radość daje też sprawianie przyjemności drugiemu człowiekowi. Nie bez powodu niektórzy wolą dawać prezenty niż je dostawać. Jak dostajesz, czasem czujesz się skrępowana (dzieci tego nie mają), bo twoja radość już jest „wciśnięta w konwenanse’. Warto nauczyć tego dzieci – dawać dobro i dzielić się nim. To naprawdę procentuje, nie jest to tylko slogan.
Ludzie starsi, seniorzy pomagający innym żyją dłużej i mają się lepiej, bo czują radość z bycia potrzebnymi, sami niosą ją potrzebującym. Tak jak nie chcemy rozsiewać gniewu, choć łatwo to zrobić, tak dzielenie się radością trudniej zrobić, ale warto.
Radość mobilizuje (do poznawania świata). Jeśli coś Ci się uda osiągnąć (sukces) chcesz spróbować czegoś innego. Jeśli uda ci się przeczytać wyraz z trzech liter, jest duża szansa, że będziesz chciał przeczytać dłuższy. A potem zdanie. Dlatego efekt czerwonego długopisu jest o wiele mniej skuteczny niż efekt zielonego.
Podcast. Radość w „Przewodniku po emocjach”
O tym wszystkim i wielu jeszcze innych radosnych momentach w życiu dziecka i rodzica, rozmawiamy z Piotrem Zagórowskim, autorem bloga i podkastu Tato na Wyspach Magis. Razem przygotowujemy cykl pt. Przewodnik po emocjach. Tym razem właśnie radość jest tematem wiodącym. Kliknij w zdjęcie żeby posłuchać tego odcinka o radości.
O zaletach audiobooków dla dzieci pisałam już kilka razy na blogu, głównie przy okazji dużych zestawień. Dla mnie najważniejsza w zasadzie jest ich… poręczność. Nic nie ważą, mam je w telefonie i kiedy tylko dziecko ma ochotę, odpalamy i już. Nie słuchamy zamiast czytania, ale oprócz.
Co ważne, myśląc o audiobookach np. w podróży czy miejscach publicznych (o ile to świetniejsze niż dawanie dziecku za każdym razem telefonu „dla zabicia czasu”) warto pomyśleć o dobrych słuchawkach dla dzieci. Bezpiecznych, wygodnych, dopasowanych z wszelkimi certyfikatami.
Jednak wdaje mi się, że audiobooki, które właśnie pokazuję, najfajniej odpalać na głośnikach, żeby słuchały nie tylko dzieci, ale też dorośli. Dlaczego najlepiej razem? W tym wypadku dorośli też mogą się czegoś dowiedzieć. Sama nie znałam odpowiedzi na wszystkie pytania, które tu padły.
Fachowiec pisze i czyta
To seria audiobooków opracowana przez Dorotę Sumińską, ona też czyta wszystkie trzy audiobooki, z radością i poczuciem humoru odpowiadając na pytania. Pytania zadaje mała dziewczynka, Lea Breszka–Łasowska.
Pani Dorota z zawodu jest lekarzem weterynarii, co wyjaśnia, dlaczego dwie pierwsze części opisują najróżniejsze sekrety świata zwierząt. I skąd te bardzo wnikliwe odpowiedzi. Jest autorką wielu książek o zwierzętach i podróżach, prowadziła też tematyczne programy w TV.
Lea – ta mała zadająca pytania – naprawdę nie ma żadnych hamulców! Autorka odpowiada nie tylko faktami i konkretami, ale też anegdotami zrozumiałymi dla dzieci. Wyjaśnia zawiłości ukryte w pozornie trudnych, czasem nawet filozoficznych, pytaniach.
W każdej z trzech części usłyszymy ponad 100 pytań i oczywiście odpowiedzi. Dwie pierwsze ukierunkowane są głównie (choć nie tylko) na zwierzęta, a ostatnia na człowieka. Nie trzeba ich słuchać w kolejności. Jeśli jakieś dziecko zaciekawione jest bardziej człowiekiem niż zwierzętami, spokojnie może zacząć od części trzeciej.
Lekcja przyrody do słuchania
Dla mnie ważne jest ogólne przesłanie związane ze wsparciem najmłodszych jeśli chodzi o poznanie świata przyrody. Bardzo zależy mi na tym (i powinno zależeć każdemu dorosłemu, jeśli chcemy żeby nasze dzieci rozwijały się prawidłowo, a nasze wnuki miały szansę cieszyć się świeżym powietrzem i czystą wodą) żeby maluchy były bliżej przyrody.
Żyjemy w takich czasach, że nie każdy może iść na spacer do lasu, a i park nie dla każdego jest na wyciągnięcie ręki. Dzisiaj ponad 50% ludzi żyje w miastach i ta tendencja rośnie. Szacuje się, że do 2050 roku będzie to 75% ludności świata.
To oznacza, że jesteśmy coraz dalej i dalej od przyrody. Bez niej jednak, a konkretnie bez jej zasobów, ochrony i rozumienia, nie przetrwamy jako gatunek. Świadomość szanowania przyrody rodzi się wraz ze zrozumieniem jej.
Trzy audiobooki o przyrodzie
Im dalej od natury są nasze dzieci, tym mniej ją rozumieją. To normalne, wręcz logiczne. Tym samym, mniejszą uwagę przykładają do dbania o nią, choć teoretycznie wiedzą, że powinny.
Nie dlatego, że im nie zależy, ale dlatego, że nasz mózg raczej nie skupia się na czymś, co wydaje się (jest) odległe, bo potrzebuje konkretów i działań sprawiających, że nowe rzeczy zapadają w pamięć, przestają być nowe i stają się zwykłym elementem codzienności. To najprostszy sposób poznawania nowych rzeczy. Pisałam o tym więcej w artykule pt. Jak uczyć przez zabawę i wychować dziecko zaciekawione światem.
„Jakiś” ginący gatunek, o którym nie wiemy nawet jak wygląda, nie bardzo chwyci za serce i skłoni do głębszej refleksji. Gdy jednak znamy to zwierzę, podoba nam się, ciekawią jego zwyczaje… jest większa szansa, że włączymy się w akcję ratowania.
Im mniej dzieci (i my) wiedzą na temat przyrody, tym trudniej będzie im nakłonić kolejne pokolenia do dbania o nią. Jest w tym jakiś paradoks, bo coraz więcej wiemy o konieczności szanowania Ziemi, jednocześnie oddalając się z każdym rokiem od natury, czyli od źródła wiedzy.
Najmłodszemu pokoleniu warto przybliżać takie informacje w każdy możliwy sposób. Jednym z nich jest właśnie ta seria audiobooków.
W pierwszej części pada aż 118 pytań na najróżniejsze tematy. Nie tylko o zwierzętach, choć głównie na ich temat. Moje ulubione, na które nie wiem czy znałabym dokładną odpowiedź:
Dlaczego psy wąchają się pod ogonem?
Co to znaczy „zapylają”?
Dlaczego ptaki mają pióra, a my włosy?
Po co pies porusza uszami?
Czy drzewo czuje ból?
Gdy będę duża też będę musiała spać?
Czy jak będę machać rękami to ręce zmienią mi się w skrzydła?
Tym razem pytania dotyczą ludzi o ogólnych informacji o funkcjonowaniu organizmu. Jednak oprócz pytań z zakresu biologii, jest tu też całe mnóstwo pytań dotyczących psychologii, rozwoju i emocji np.:
Dlaczego mama się maluje?
Co to są ślinianki?
Dlaczego dorośli piją alkohol?
Czemu dzieci robią bałagan?
Dlaczego ludzie prowadzą wojny?
Skąd biorą się linie papilarne?
Co to jest zły dotyk?
Dlaczego ludzie się kochają?
Dlaczego lubimy chodzić do lasu i parku?
Autorka Dorota Sumińska Wydawnictwo Literackie i Biblioteka Akustyczna Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 5-8 lat.
Smutek jest naturalną reakcją na jakąś stratę. Najczęściej kojarzy się ze śmiercią, ale niekoniecznie jest za każdym razem tak drastycznie. Czasem dziecko coś zgubi i jest mu smutno.
Smutek rzadko jest „czystą” emocją, częściej odczuwamy go w połączeniu z innymi np. tęsknotą, lękiem, gniewem, rozczarowaniem. Może być też odczuwany w połączeniu z radością. Warto rozmawiać o wszystkich dziecięcych emocjach.
Ktoś może się zastanawiać, po co się smucić? Do czego jest to nam potrzebne? Zwłaszcza rodzice, bo patrzenie na smutne dziecko, jest przykrym doświadczeniem. To ważne żeby dobrze zrozumieć potrzebę smutku i jego funkcję. Jedną z nich jest informacja dla świata, że dzieje się coś nie tak, że potrzebuję pomocy.
Ważna jest też umiejętność radzenia sobie ze smutkiem. I to chyba najtrudniejsze, bo proszenie o pomoc w takich sytuacjach jest trudne. Tak samo jak umiejętne jej udzielanie.
Jak zwykle przy takich tematach, staram się szukać książek pokazujących najmłodszym, jak można przeżywać smutek. Szczerze mówiąc, dość trudno znaleźć książki o smutku dedykowane dzieciom. Nic dziwnego, wolimy im pokazywać radosne chwile.
Pod patronatem Aktywne Czytanie jest jedna z serii pięknych książek Bajki Plasterki >>
Tu opowiedziałam o wszystkich, bo dotyczą różnych strat np. dziadek, babcia, mama, zwierzątko, przyjaciel itd.
Tutaj temat smutku nie zawsze ma związek z utratą bliskiej osoby, a bardziej z przeżywaniem czasów kiedy ludzie dla siebie byli najgorszymi wrogami.
Ten smutek dotyczy zmiany w życiu, okrucieństwa, bezradności i utraty dziecięcej niewinności. Więcej o książkach z tej serii opowiedziałam filmowo Książki dla dzieci o wojnie >>
W tym odcinku podkastu Tylko Dla Mam, zadałam ważne pytanie: Czy naprawdę nasze dzieciństwo ma wpływ na to, jakimi jesteśmy rodzicami?
Cóż… można to sprawdzić wykonując jedno proste ćwiczenie z kartką i ołówkiem.
Oczywiście, że nie da się podać złotej zasady pomagającej poznać tajniki bycia rodzicem. Jednak jest jedna (wcale nie) tajemna furtka, prowadząca do ważnych wniosków. Chodzi o nasze dzieciństwo i sposób w jaki sami zostaliśmy wychowani.
Środowisko rodzinne
Jednym z ważnych czynników, o których pisałam sporo na blogu jest kolejność urodzenia dzieci w rodzinie. Nie powtarzam tych informacji w podkaście, ale zostawiam artykuł dla wszystkich zainteresowanych sprawdzenie, czy ta kolejność ma znaczenie?
Jedni będą powielać znane schematy, inni całkowicie od nich uciekać. Czasem szukamy czegoś pomiędzy powielaniem a ucieczką. To jest właśnie wyciąganie wniosków i udoskonalanie znanych metod.
Dzieciństwo wpływa na dorosłość
Nasze dzieciństwo (jakiekolwiek było) daje nam mnóstwo wiedzy o tym, jakimi chcemy być rodzicami.w tym odcinku zachęcam do przygotowania „mapy naszego dzieciństwa”, z której potem da się wyczytać własne cele i pragnienia. Warto więc zbadać kilka obszarów.
Zanim zaczniesz słuchać tego odcinka, przygotuj sobie kartkę i ołówek. Jeśli już poświecasz czas na słuchanie o mapie dzieciństwa, stwórz od razu własną.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Najcześciej nie lubimy kiedy dzieci się kłócą. Jednak nasza niechęć nie zmienia faktu, że z konfliktów rówieśniczym wynika wiele dobrego dla naszych dzieci.
Czy da się coś dobrego wycisnąć z konfliktu?
Korzyści wynikających z konfliktów jest całkiem sporo. Od takich oczywistych, gdzie człowiek wyrzuca z siebie nadmiar emocji, po bardziej dyskretne, a właściwie cześciej pomijane.
To naturalne
Przecież każda kłótnia, każdy konflikt jest informacją o konkretnej potrzebie. Jeśli nasza potrzeba zderza się z potrzebą drugiego człowieka, często powstaje konflikt. I jest to całkiem naturalne.
Mało tego, ważne żeby uświadomić dzieciom tę naturalność. Bez konfliktów nie da się przejść przez życie.
Taka potrzeba
Skupmy się na chwilę na tych potrzebach. Mogą być identyczne w danej chwili: Chcę się bawić właśnie tym klockiem! Teraz!
Mogą też być kompletnie różne: Chcę iść na spacer. A ja chcę siedzieć w domu i czytać książkę.
Udział w konflikcie może być naprawdę ważnym doświadczeniem, o ile sami – jako dorośli – przepracujemy komunikację w takich sytuacjach.
Nie każdy konflikt da się prowadzić świadomie, ale jest mnóstwo sytuacji, w których tak właśnie można działać. I nie jest to tajemna wiedza, która należy ukrywać przed dziećmi. Wręcz przeciwnie. Warto dać im narzędzia do kłócenia się, bo z takich sporów da się wiele wycisnąć.
Zostawiam też książkę, o której wspomniałam w podkaście. Napisałam ją m.in. po to żeby dać dzieciom narzędzie do świadomego uczestniczenia w konfliktach – KLIK!
Posłuchaj tego odcinka
Jeśli nie chcesz przegapić żadnego odcinka, mieć dostęp do poprzednich i jako pierwsza dowiadywać się o kolejnych, ściągnij zerknij na stronę ze wszystkimi odcinaki podkastu Tylko Dla Mam –KLIK!
Zostawiam też książkę, która może się przydać przy wielu rodzicielskich wyzwaniach.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Czy naprawdę da się przygotować dziecko na przedszkolny stres? To pytanie zadają rodzice dzieci, które niebawem wybiorą się do przedszkola po raz pierwszy. Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tym odcinku podcastu Tylko dla Mam.
O adaptacji przedszkolnej opowiedziałam na blogu już kilka razy, w kilku odsłonach. Zaczynając od zabezpieczenia potrzeb rodzica (tak, zaczynając od rodzica) przez dziecko, dla którego może to być wspaniała przygoda.
Najwięcej o adaptacji opowiedziałam podczas webinaru, zerknij jeśli szukasz dodatkowych informacji i wsparcia.
W tym odcinku podkastu odpowiadam o stresie przedszkolnym i energii, którą często nieporzebnie trawimy na uniknięcie go. Powiem od razu i prosto z mostu – nie da się go uniknąć. To stres sprawia, że mnożą się wciąż kolejne adaptacyjne pytania. Dzisiaj się z nimi rozprawimy.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.