Babcia i dziadek to wyjątkowe postacie w rodzinie. Często doceniane najbardziej w roli opiekunów do dzieci, wydają się najsłuszniejszym, trafnym wyborem. Na dłuższą metę jednak codzienne intensywne spotkania z wnukami, to nie jest najlepszy prezent. Tak pokazują badania związane ze zdrowiem seniorów.
Od razu powiem, że nie chodzi o wzbudzanie afery i utrudnianie kontaktów, raczej o umiar. Babcia i dziadek są wspaniałymi opiekunami, ale niekoniecznie na pełen etat.
Jeśli natomiast mówimy o opiece raz lub dwa razy w tygodniu, babcia i dziadek są świetnym rozwiązaniem. Ustal warunki współpracy (to nie jest darmowa siła robocza, a przynajmniej nie powinna być) i działaj. Oczywiście, jeśli masz taką możliwość i dobrze się z babcią dogadujesz. Ale nawet jeśli dogadujesz się średnio, nie warto ograniczać kontaktu z wnukami.
Dlaczego? Dlatego, że dla babci i dziadka, kontakt z wnukami, to najlepsze, co może się wydarzyć w jesieni życia. O ile oczywiście lubią dzieci i są na emeryturze.
Żeby było jasne, nie chodzi o to, by teraz całą opiekę nad dziećmi oddać seniorom – dla ich dobra, bo to zdrowo, tak pokazują badania. Badania mówią o minimum jednym dniu, jednak nie działa tu zasada „im więcej tym lepiej”.
Chodzi o to, że kontakt z dziećmi, a konkretnie z wnukami (bo ma znaczenie, że to dzieci z rodziny, które babcia bardzo kocha) znacznie poprawia ogólne samopoczucie babci. I dziadka pewnie też, choć dziadków badania nie obejmowały.
Babcia i jej emocje
Women’s Healthy Aging Project in Australia, to stowarzyszenie, które przebadało 184 kobiety w okresie menopauzy. 120 spośród nich było babciami. Okazało się, że występowanie takich chorób jak Alzhaimer oraz demencja starcza, było znacznie mniejsze u kobiet, które od czasu do czasu – ale regularnie – opiekowały się wnukami.
Te same badania potwierdziły jednak, że przeładowanie babci obowiązkami związanymi z opieką nad wnukami (pięć lub więcej razy w tygodniu) sprawi, że podupadnie na zdrowiu. Przepracowane babcie gorzej wypadały w testach lekarskich (takich ogólnych i sprawnościowych).
Zdrowie na szali
Jednak prawdą jest, że dzieci i dziadkowie mogą sobie nawzajem pomóc i to w sposób znaczący. Chodzi o zdrowie psychiczne.
Jeśli jeszcze w tym wszystkim są rodzice, którzy korzystają z pomocy babci i dziadka, to już właściwie korzyść jest potrójna. Seniorzy mają coś, czego brakuje młodym: doświadczenie i cierpliwość. Nie da się tego kupić ani wyuczyć na żadnych kursach czy studiach.
Co ważne, badania dowiodły, że równie istotne jak okazywanie pomocy (poczucie bycia potrzebnym) wnuczkom, jest dla seniorów możliwość odwdzięczenia się wnukom za wsparcie.
Mówię tu już o innych badaniach, w których obserwowano ponad 180 osób przez mniej więcej 80 lat. Babcie i dziadkowie, którzy aktywnie uczestniczyli w życiu rodzinnym i wspierali swoje dzieci w wychowywaniu wnuków, byli w dobrej formie psychicznej i fizycznej. Kiedy role odwróciły się i wnuki dorastały, mogły (i chciały) opiekować się dziadkami: chodzić po zakupy, przygotować posiłek, pomóc w drobnych pracach domowych. Więź wcale nie słabła z upływem lat.
Ile są warte babcine metody?
Seniorzy mają swoje wady i zalety, ale to jest przywilej wieku. Mówi się, że starych drzew nie powinno się przesadzać. To jest prawda. Jednak seniorzy nie są drzewami. Nie są skazani na, takie czy inne, czynniki środowiska. To ludzie, którzy potrafią i mogą o sobie decydować. Jednak muszą się tego nauczyć. Jak aktor nowej roli do zagrania. Czasem, podobnie jak pociechom, potrzebne im jest wsparcie z twojej strony. Bo mają swoje obawy, lęki, przesądy i niepewność. Nie zrozumiesz tego. Ja też tego jeszcze nie rozumiem. Jasne jest jednak, że z wiekiem człowiek staje się mniej sprawny fizycznie. Starość to jednak nie tylko fizyczność i kolejne zmarszczki. Starość to też stan umysłu. Na część rzeczy mamy wpływ, na inne nie bardzo. To, co możemy zrobić w ramach wsparcia – jako młodsze pokolenie – to docenić walory podeszłego wieku.Stąd pewnie, płynące falami, ale wciąż spore, zainteresowanie babcinymi sposobami na różne dolegliwości czy problemy. Nie wszystkie da się przełożyć na dzisiejsze czasy. Nie zawsze zresztą jest taka potrzeba. Ale nie można odmówić im jednego: to jest konkret. Bywa, że te babcine sposoby, ratują z niejednej opresji.
Babcia na odporność psychiczną
A skoro już jesteśmy przy babcinych sposobach, to nawet one zostały odrobinę zbadane. Między innymi przez Dr. Eirini Flouri (Institute of Education in the Department of Social Policy and Social Work at Oxford University). Nie chodzi o soki z malin czy syropy z cebuli, wzmacniające zdrowie i odporność. Ale sprawa jest równie ważna, ponieważ dotyczy odporności psychicznej naszych dzieci.
Bliskie relacje między dziadkami i wnukami są swego rodzaju buforami, amortyzującymi negatywne dla psychiki dziecka skutki niekorzystnych wydarzeń życiowych.
Jakich wydarzeń? Takich jak separacja rodziców, rozwód, niepowodzenia w szkole czy w kontaktach z rówieśnikami. Traumy. To sugeruje, przyszłe badania (i działania) powinny zwrócić większą uwagę rodziców, na rolę dziadków w rozwoju odporności psychicznej u młodych ludzi.
Zatem nie tylko leki z domowej apteki, mogą wesprzeć wnuki w trudnych chwilach. Może nawet ważniejsze lekarstwo kryje się w miłości babci i dziadka do wnuka. Niezależnie od metod, które mniej lub bardziej mogą się podobać rodzicom. Więź między seniorami a naszymi dziećmi jest czymś zupełnie wyjątkowym.
Tajna broń babci i dziadka
Co więcej, seniorzy mają pokłady https://nietylkodlamam.pl/rodzicielska-cierpliwosc/, których nam (rodzicom) brakuje. Oni już swoje przeżyli i wiedzą, co warte jest szarpania się, a co nie. Oczywiście łatwo mówić „złap zen” z perspektywy lat i odwiedzin u wnuków, co jakiś czas. Pewnie dlatego tak trudno dogadać się czasem z babcią i dziadkiem, prawda?
Powiem: Spróbuj!, choć sama czasem mam ochotę udusić babcię, która skarmia mi dziecko przed obiadem słodyczami. Dlaczego to wciąż robisz? – pytam zrezygnowana. – Wyszłyście z kina po dużym popcornie i napoju. Serio? Konieczne są lody właśnie przed obiadem? Wtedy słyszę: Przecież nie będę dziecku odbierać radości. Aaaa i jeszcze: Nie powiedziałaś, że nie możemy iść na lody!
No tak, mój błąd. Nie powiedziałam… (Nie powiedziałam też, że nie możecie skakać do ognia, a jakoś nie skoczyłyście – myślę sobie, dusząc babcię w myślach).
Co zrobić, kiedy babcia idzie na całość?
- Dużo rozmawiać. Mimo tego, że ona czasem nie chce słuchać. Nie poddawaj się. Im więcej wyjaśnisz, tym więcej zrozumie. Może babcia naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo np. słodycze/gazowane napoje/pewne określenia/pewne „techniki wychowawcze”, szkodzą dziecku, które przecież kocha.
- Nie stawiaj sprawy na ostrzu noża. Uwierz mi, najchętniej w takiej sytuacji powiedziałabym: Nie będzie następnego razu. Ale skrzywdzę wtedy i babcię, i wnuczkę. Więc zaciskam zęby i milczę. Poza tym, dla niektórych babcia jest także po prostu nianią do dziecka.
- Podkreślaj, że doceniasz jej pomoc i tzw. wkład wychowawczy. Babcia nie jest służącą i nie musi, ale chce opiekować się wnukami. Jeśli to robi (a jest to wyzwanie), chciałaby też zostać doceniona. Nawet jeśli w niektórych kwestiach się nie zgadzacie, to przecież wiele też robi dobrze, a nawet wspaniale.
- Nie odpuszczaj tak ostatecznie. Jednak już nie jesteś dzieckiem więc nie odpuszczaj. Łatwiej jest machnąć ręką i powiedzieć: Dobra, niech nie śpią całą noc, bo są u babci. Jednak na drugi i trzeci dzień, to ty będziesz się z niewyspanymi dziećmi szarpać.
- Tłumacz zasady gry. Babcie często też przeginają w drugą stronę. To znaczy, mają swoje wyobrażenie o zachowaniu i wychowaniu, które odbiega od współczesnych standardów. Chodzi mi o: klapsy, przekarmianie, niedopuszczanie dzieci do głosu, ukrywanie prawdy przed dziećmi, okłamywanie w żywe oczy itd. Jeśli nie zgadzasz się z tymi metodami, jasno mów o tym za każdym razem.
- Okazuj szacunek, bo kiedyś też będziesz babcią. A twoje dzieci będą cię traktowały tak, jak ty ich babcię. Oczywiście nie mówię o skrajnych przypadkach, gdzie nie da się dogadać i koniec. Mówię o zwykłych, w miarę poprawnych relacjach, które dziecko obserwuje każdego dnia.
Babcia, ale teściowa
No właśnie, to temat, o którym często mam okazję korespondować w mailach z mamami. Jest szeroki jak Amazonka i tak samo głęboki. To jest taki trochę inny rodzaj babci, z którym mierzysz się bardziej jako żona, niż jako mama. Choć różnie to bywa.
Najczęściej teściowej trzeba uświadomić (oprócz zasad opisanych wyżej) jeszcze kilka innych spraw. O ile się da. A da się, jeśli partner (syn w sensie) ci pomoże. Więc babcia-teściowa to złożone zagadnienie. Jeśli nie możecie się dogadać, to koniecznie porozmawiaj z partnerem. Powodów do tego jest naprawdę kilka.
- Nie brałaś ślubu (o ile brałaś) z babcią tylko z jej synem. Jego towarzyszką życia jesteś i to powinno być od początku do końca jasne jak słońce.
- Nikt nie lubi zbyt wielu dobrych rad. Zwłaszcza kiedy o nie nie prosi.
- Ty nie mówisz babci, jak ma wyglądać porządnie uprasowany obrus, zatem ona też niech się powstrzyma od uwag na temat prowadzenia waszego wspólnego domu.
- Równouprawnienie oznacza m.in. tyle że czasami ty odpoczywasz, a on prasuje. Potem na odwrót.
- Przypomnij babci, że siedzenie w domu z dziećmi nie oznacza wakacji. Ani siedzenia, tak naprawdę.
- Jesteś dorosła. Partner jest dorosły. Jakoś sobie s a m i poradzicie z ogarnięciem domu i wychowaniem dzieci.
- Znajdź babci inne zajęcie. Wiem, że powinna to zrobić sama, ale czasem twoja ingerencja może mieć zbawienne (dla wszystkich) skutki.
- Przeczytaj: Co mówić, kiedy inni krytykują twoje metody wychowawcze >>
Wiek otwiera nowe możliwości
Ta nowa aktywność babci (nieważne czy mamy, czy teściowej) powinna zaistnieć w jej życiu wraz z dorastaniem wnucząt. Czasem dziadkowie i babcie sami o to dbają. Ale też często się zdarza, że zastygają w fotelach przed telewizorami i zapadają w coś w rodzaju zimowego snu. Stąd blisko do depresji i poczucia osamotnienia.
Jeśli widzisz, że babcia i dziadek zamykają się w sobie, to działaj. Wspieraj i zachęcaj do aktywności. To bardzo ważne. Mówiąc aktywność, nie mam na myśli wyłącznie opieki nad wnukami. Wręcz przeciwnie. Mam na myśli wszystko inne. Przecież wnuki to tylko część życia seniorów. Przyjdzie taki dzień (i to szybko), kiedy wnuki przestaną być zainteresowane zabawą z babcią, a będą wolały się bawić z koleżankami i kolegami. To zupełnie naturalne.
Wtedy babcia i dziadek (jeśli są razem, to jeszcze pół biedy, bo mają siebie) zostają zdani na swoje inne zainteresowania. Warto, żeby je mieli. Myśląc o tym, często zastanawiam się nad własną emeryturą (to umowny czas, bo na prawdziwą emeryturę nigdy się nie wybieram). Zgadzam się z prof. Tadeuszem Parnowskim, że starość trzeba zrozumieć (wywiad w Gazecie Wrocławskiej, 18.12.205).
Dzielić się radością
Zrozumienie polega na poszukiwaniu szczęścia. Brzmi ogólnikowo i górnolotnie, ale coś w tym jest. Dla każdego oczywiście oznacza coś innego. W konsekwencji wszystko sprowadza się do zdrowia i spełniania w życiu. Może właśnie przy okazji Dnia Babci i Dziadka (choć święto nie jest do tego potrzebne) warto zapytać seniora, czy jest szczęśliwy? Co daje mu szczęście? Czasem takie pytanie odblokowuje pokłady emocji i daje do myślenia. O rzeczach i sprawach, nad którymi człowiek do tej pory się nie zastanawiał.
To jeden z elementów przygotowania człowieka do starości. Do nowej roli, która nie powinna być rozumiana wyłącznie, jako ograniczenie. Raczej jako nowy etap w życiu. Bo nigdy nie jest za późno.
Seniorzy mają problem
Mało się o tym mówi o tej nowej roli, a szkoda. Trąbi się o roli matki, rodzica, taty, czy ucznia. Jakoś o starości (o roli babci i dziadka owszem, ale już o roli seniora, osoby starszej – niekoniecznie) jest cicho. Jakby to był wstydliwy temat. Albo jakby nie był do końca zbadany. Jesteś stary (stara) i trudno. Staruszkowi należy współczuć. Czyżby?
W ogóle seniorzy mają ten problem, że mało kto ich słucha. Nie wszędzie na świecie tak jest, ale w Polsce zdecydowanie tak. Znowu powołuję się na wywiad z prof. Tadeuszem Parnowskim, który uważa, że u nas istnieje bardzo krzywdzący podział na ludzi młodszych oraz seniorów. Coś w tym jest.
Nie tak dawno miałam okazję rozmawiać z niemal siedemdziesięcioletnim lekarzem, który postanowił wyjechać z Polski w wieku 60 lat. Nie po lepsze zarobki, jak to się zwykło myśleć o lekarzach uciekających z kraju. Wyjechał, bo okazało się, że we Francji jest docenianym specjalistą. Mentorem. A w Polsce był już na wylocie. I bardzo mu to nie odpowiadało.
Są kraje, w których docenia się doświadczenie i wiedzę starszych osób. Słowo emerytura jest jedynie jedną z wielu możliwości, a nie koniecznością, do której trzeba jakoś dotrwać. Zresztą tylko po to, żeby żyć za głodową stawkę. Docenianie babci i dziadka, nie powinno się jednak ograniczać do zlecania sporadycznej opieki (lub nie daj Boże, codziennej opieki, nad dzieckiem).
Aktywny senior
Może ci się wydaje, że trochę przesadzam, że wymyślam, bo jest, jak jest. Tylko że właśnie myślenie, że tak być musi, sprawia, że (nie tylko seniorzy) ludzie przestają się rozwijać i poszukiwać. Bez poszukiwania niczego się nie znajdzie. Tak jak bez grania nie można liczyć na wygraną.
Dlatego warto zachęcać seniorów do aktywności. Na miarę ich potrzeb i możliwości. Dla jednych będzie to wyjście z psem do parku, dla innych koło gospodyń wiejskich, dla jeszcze innych Uniwersytet Trzeciego Wieku, działka lub ćwiczenia gimnastyczne, basen. Dla jeszcze innych może to być wspinaczka górska lub pokonywanie kolejnych rekordów Guinnessa. Może to też być założenie własnego biznesu. Znam osoby 55+, które piszą blogi, a na grach komputerowych znają się zdecydowanie lepiej ode mnie. Aktywność na starość nie jest jakąś tam alternatywą. To konieczność, żeby zachować kondycję psychiczną i fizyczną.
Jeśli masz ochotę, napisz, jak wyglądają twoje relacje z babcią i dziadkiem. Może masz jakieś sposoby na babcię przekarmiającą słodyczami? A może babcia lub dziadek podrzucili ci jakiś babciny sposób na rozwiązanie problemu? Może znalazłaś patent, jak się dogadać z teściową, która wie lepiej? Jestem ciekawa twoich babcinych doświadczeń.