Skoki rozwojowe u dwulatków i trzylatków

Skoki rozwojowe u dwulatków i trzylatków

Skoki rozwojowe u dwulatków i trzylatków to kolejny etap poznawania siebie, świata, rozwijania świadomości. To też ważna lekcja z wychowania wspierającego dla rodziców.

To okresowe zmiany w zachowaniu, umiejętnościach i zdolnościach dziecka, które następują w krótkich okresach czasu. Charakteryzują się one nagłymi postępami w rozwoju fizycznym, poznawczym, emocjonalnym i społecznym.

 

Hasłem przewodnim jest tu indywiduacja. Ten skok następuje najczęściej między 18 a 24 miesiącem. Oczywiście granica jest umowna, bo przecież nie każde dziecko (mało które) rozwija się „książkowo”.

Nie da się tego przeoczyć, bo to moment, w którym pociecha zaczyna rozumieć, że mama i ja nie jesteśmy jednym organizmem. Mogę się sam przemieszczać, brać do rąk co chcę, zaczynam chodzić, a co za tym idzie, mogę też uciekać. 

Ten czas przedłuża się niekiedy do prawie trzeciego roku życia. Niektórzy nazywają go buntem dwulatka. Słowo bunt bierzemy w cudzysłów, bo właściwie dziecko nie buntuje się przeciwko niczemu. W naturalny sposób poznaje otoczenie, a żeby to zrobić musi czasem pobiec, upaść, nie zgodzić się na jakąś propozycję ze strony rodzica.

Co tam u dwulatków i trzylatków?

Kiedy dziecko ucieka rodzicowi, bywa niebezpiecznie, dlatego warto wprowadzić zabawy uczące zachowań w takich bardzo konkretnych sytuacjach. Kilka podpowiedziałam w odcinku podkastu pt. Jak reagować kiedy dziecko wciąż mi ucieka? >>  

    „Nie” w ustach dwulatka

    Być może skojarzenie z buntem bierze się stąd, że dwulatek w tym czasie używa (wielu rodziców pewnie stwierdzi, że nadużywa) słowa „nie”.

    To prawda, to jest bardzo mocne słowo, a jak już pociecha nauczy się nim posługiwać, szybko z tego nie zrezygnuje. Żeby to było tylko słowo, jeszcze pół biedy. Jednak dwulatek nie ogranicza się do prostego sygnału werbalnego. On to słowo pokazuje na każdym kroku… bo umie.

    Chce, żeby wiele spraw toczyło się po jego myśli, więc pewnie często słyszysz w tym czasie: „sama”, „chcę sam”.

    Wtedy też słyszę od rodziców: Żadne metody wychowawcze nie działają na moje dziecko >>

    dwulatek-skoki-rozwojowe-podcast

    To jest właśnie skok rozwojowy

    Zauważenie, że mogę o sobie decydować. Problem często polega na tym, że taki maluch kompletnie nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń otaczającego świata. Kiedy więc chce decydować, nie zawsze możemy na to pozwolić. Stąd awantury i histerie. Wybuchy emocji, które buzują w dziecku przez cały czas.

    Skupienie na zlikwidowaniu tego buntu (jego objawów) jest właściwie krzywdą dla malucha. Lepszym rozwiązaniem jest przeczekanie. Oczywiście nie z założonymi rękami, ale aktywnie wspierając dążenie do samodzielności.

    To jeden z ważniejszych skoków rozwojowych dla dziecka więc stłumienie go w zarodku (np. przez kary i wieczne zakazy) sprawi, że maluch straci poczucie bezpieczeństwa. A i bez tego „bunt dwulatka” jest dla malucha trudnym doświadczeniem.

    Dorosłe wymagania

    Często dochodzą do tego wymagania ze strony dorosłych i nowe wyzwania do ogarnięcia np. przygotowanie do przedszkola, odpieluchowanie itd.

    Nie jest przecież tak, że maluch może robić co chce i kiedy chce. Potrzebuje (mimo nadużywania słowa „nie”) wsparcia ze strony rodzica. I to ogromnego wsparcia.

     

    Skoki rozwojowe

    Podstawową cechą skoków rozwojowych jest to, że są one niezwykle zróżnicowane i nie występują w regularnych odstępach czasu. Niektóre dzieci mogą doświadczać skoków rozwojowych wcześniej lub później niż przewidywano, co wynika z indywidualnych różnic w tempie rozwoju każdego dziecka.

    Przykładowo, skok rozwojowy może objawiać się nagłym nabywaniem nowych umiejętności, jak chodzenie czy mówienie, które wcześniej nie były obecne lub były w fazie rozwoju.

    Skoki rozwojowe są kluczowym elementem w procesie rozwoju dziecka, ponieważ pozwalają mu na zdobywanie nowych umiejętności i osiąganie kolejnych etapów rozwoju.

    Pomagają rodzicom i opiekunom lepiej zrozumieć i wspierać rozwój swojego dziecka, gdyż pozwalają na identyfikację typowych przejawów skoków rozwojowych i dostosowanie środowiska oraz interakcji, aby wspierać dziecko w jego postępie rozwojowym.

    Przykładowe skoki

    Przykładem skoku rozwojowego u dwulatka może być rozwój umiejętności motorycznych. W tym wieku dzieci często doświadczają nagłego postępu w precyzji ruchów rąk i palców.

    Na przykład, w wieku dwóch lat dziecko może zauważyć wzmożoną zdolność do manipulowania przedmiotami, takimi jak klocki, nakładanie małych elementów na siebie, jak puzzle, czy korzystanie z małych narzędzi, takich jak ołówki czy pędzelki do malowania.

    Ten skok rozwojowy w umiejętnościach motorycznych finezyjnych umożliwia dziecku bardziej skomplikowane zabawy i eksplorację świata poprzez działania manualne, co ma kluczowe znaczenie dla jego ogólnego rozwoju poznawczego i zdolności do samodzielnego działania.

    U 3-latka skok może obejmować rozwój umiejętności językowych, znaczący wzrost słownictwa i zdolność do tworzenia złożonych zdań.

    W tym wieku dzieci często przechodzą przez skok w zakresie rozwoju mowy, co objawia się np. nagłym pojawieniem się nowych słów, zdolnością do opowiadania prostych historii, zadawania pytań na temat otaczającego świata i wyrażania swoich potrzeb i emocji w coraz bardziej złożony sposób.

    Ten skok rozwojowy językowy może być kluczowym krokiem w komunikacji dziecka z otoczeniem oraz w jego zdolności do samodzielnego wyrażania myśli i uczuć.

    Jak się dogadać z małym uparciuchem?

    Jak się dogadać z małym uparciuchem?

    Czy niektóre dzieci są „uparte” i po prostu takie są i już? Jak się dogadać z małym „uparciuchem”? Dzisiaj właśnie o tym rozmawiamy na blogu Nie Tylko dla Mam.

    Jeśli masz w domu dziecko, dla którego twoje słowa są tylko słowami, twoja dobra intencja jest tylko intencją, a tłumaczenia są tylko tłumaczeniami, to być może masz w domu „małego uparciucha”. Będę używać polskiego określenia, ale z intencją pozytywną, bo upór może być naprawdę przydatną cechą. Trudną, ale wartą rozwijania w dobrym kierunku.

     

    Upór w języku polskim kojarzy się zdecydowanie negatywnie. Uparty jak osioł, nie da się mu nic wytłumaczyć. Wolę określenie, dzięki któremu dzieci z uparciuchów stają się „strong-willed children”.  (więcej…)

    Mamo, nie wychodź! Krótkie wyjścia, trudne rozstania

    Mamo, nie wychodź! Krótkie wyjścia, trudne rozstania

    Rozłąka z dzieckiem bywa trudna, zarówno dla malucha, jak i dla dorosłego. Dzieci mają zakodowane w genach, że obecność bliskiej osoby (najczęściej mamy, ale niekoniecznie) daje poczucie bezpieczeństwa [1], dlatego czasem słyszymy rozdzierające: Mamo, nie wychodź!

    Zanim przejdziesz do czytania, zwróć uwagę na słowa oznaczone na niebiesko. Klikając w nie, przejdziesz do miejsca, w którym więcej opowiadam na temat, którego dotyczą. 

    Jeśli Wasze relacje są prawidłowe (czyli nie jesteś dorosłym krzywdzącym własne dziecko, zaniedbującym itd.), zupełnie naturalne jest też niezadowolenie dziecka, które traci z oczu mamę lub tatę.

    Dla kilkumiesięcznego malucha utrata mamy z pola widzenia oznacza, że mama zniknęła ze świata. Jest taki etap, minie. Pisałam o tym szerzej w artykule na temat powrotu mamy do pracy i lęku separacyjnego pt. Powrót mamy do pracy i lęk separacyjny >>

    Jednak nawet dzieci, dla których już jest jasne, że gdy mamy nie ma w polu widzenia, nie oznacza to, że zniknęła na zawsze, bywają niespokojne, gdy przychodzi do rozstania.

    Jeśli masz dziecko, dla którego rozstanie z tobą jest ogromnym problemem, przyda się ten pakiet. Wrażaj zabawy i ucz dziecko samodzielności. 

    Małymi krokami

    Nie mówię o rzucaniu od razu na głęboką wodę (żłobek, przedszkole), bo do tego trzeba się odpowiednio przygotować, z tą myślą powstał pakiet: PRZYGOTOWANIE DZIECKA I RODZICA DO ŻŁOBKA I PRZEDSZKOLA: e-book z zabawami + webinar

    przygotowanie dziecka i rodzica do zlobka i przedszkola webinar ebook adaptacja pedagog nie tylko dla mam2

    Teraz mówię o sytuacjach, kiedy dziecko ma zostać z babcią, ciocią czy opiekunką na krótki czas i zaczyna się dramat związany z wyjściem z domu na jogę, do znajomych, do kina, żeby się rozerwać.

    Wyrzuty sumienia

    Czasami jest tak, że zanim jeszcze maluch cokolwiek powie, my (rodzice) bijemy się z wyrzutami sumienia. Iść na tę jogę czy nie? Skoro on tak ciężko znosi rozstania, może powinnam być z nim cały czas i zrezygnować z własnych przyjemności? Trochę uogólniam, ale mam nadzieje, że przekaz jest jasny: moje potrzeby kontra płaczące przy wyjściu dziecko.

    Oczywiście taka decyzja jest zawsze bardzo indywidualna, zależy od wielu czynników, ale zakładam, że rozmawiamy o sytuacji, w której dziecko jest zdrowe, szczęśliwe, bezpieczne, zostaje z osobą, którą zna i lubi np. babcia. Wszystko przygotowane, ty gotowa do wyjścia, wtedy pada z ust dziecka: Mamo, nie idź! Albo gorzej: Mamo, nie zostawiaj mnie!

    Naprawdę nie trzeba wiele, żeby wyobraźnia mamy poszybowała daleko. Wystarczą sekundy, a wyobrażamy sobie, jak nasze dziecko płacze cały czas, jest nieszczęśliwe, a my? Jak można zostawiać takiego malucha, kiedy prosi, żeby tego nie robić?

    Mamo, jesteś wspaniała

    Uciesz się! Wiem, że to często nierealne do zrobienia w momencie, kiedy dziecko prosi: Mamo, nie idź, jednak ogólnie rzecz biorąc, jest to powód do dumy i radości. Ta zupełnie naturalna prośba oznacza, że dziecko czuje się przy nas dobrze i bezpiecznie.

    Logiczne jest, że prosi, żebyś została, skoro to miłe, kiedy jesteś. I logiczne jest, że dziecko ma prawo czuć się niepewnie, tracąc „ostoję” z oczu. Jesteśmy dla dziecka najważniejszymi osobami na świecie, dajemy poczucie bezpieczeństwa i miłość. Kto chciałby z tego rezygnować?

    Pierwsze rozstanie

    Pierwsze rozstania bywają trudne, bo maluchy nie do końca rozumieją, że mama wróci za godzinę. To w zasadzie nic nie znaczy, każda minuta bez mamy to długo i już. Oczywiście, że większość dzieci, nawet jeśli świetnie się bawi z babcią, będzie chciało, żeby mama była w pobliżu.

    Kiedy dziecko mówi: Nie idź, tak naprawdę stoi za tym zdaniem więcej emocji [2]: Nie idź, mamo, bo bez ciebie czuję się mniej bezpiecznie, jest dziwnie, bo zazwyczaj jesteś przy mnie. I chcę, żebyś zawsze przy mnie była.

    trudne rozstania lek separacyjny podcast nie tylko dla mam

    Od nas zależy, jak sprawy potoczą się dalej. Oczywiście, że wiele dzieci będzie niezadowolonych, że mama wychodzi. Kiedy dzieje się coś takiego, warto pokazać maluchowi, że opiekun, z którym go zostawiamy, jest najlepszym z możliwych, ufamy mu całkowicie. To moment, w którym warto zacząć wychwalać babcię czy wujka, informować o naszej pewności: Zostajesz z babcią. Wiem, że babcia znakomicie się tobą zajmie, tak samo dobrze, jak ja. Babcia potrafi zrobić naleśniki, grać w chińczyka, możecie razem czytać książkę i iść do parku.

    Niby wiadomo, że babcia [3] to wszystko umie, ale kiedy powie się to głośno, informacje nabierają mocy w oczach dziecka. Zwłaszcza kiedy mówi to mama. Mama, której ufam.

    Dobra zabawa

    Warto też nawiązać do miłych chwil spędzonych z babcią (lub innymi opiekunami w przeszłości), żeby przypomnieć maluchowi, że czas bez mamy może być fajny. Dzieci naprawdę zapominają takie rzeczy albo „nie mają siły pamiętać” tu i terazteraz kiedy widzą mamę z ręką na klamce, gotową do wyjścia.

    Często wtedy zaczyna się też wjeżdżanie na wyrzuty sumienia mamy. Nie to, że dziecko robi to specjalnie, raczej same to sobie robimy: Naprawdę muszę iść na tę jogę? Może lepiej zostanę, skoro dziecko tak mnie potrzebuje! To jest zawsze trudna sytuacja i nie ma się co spinać, że zawsze będzie tak samo, zawsze będzie łatwo.

    Z jednej strony instynkt macierzyński, z drugiej potrzeba czasu tylko dla siebie, co wiąże się z wyrzutami sumienia, a płaczące dziecko, uczepione nogawki, nie pomaga. Warto też dodać, że często w momencie, kiedy mama mówi: Dobrze, to zostanę, maluch najczęściej ucieszy się, a potem wraca do swoich zajęć i na tym kończy się zainteresowanie mamą oraz rozdzierająca scena w stylu „nie mogę bez ciebie żyć”.

    Podobnie bywa z trudnym pożegnaniem przed salą przedszkolną. Dziesięć minut po dramatycznej scenie, po której mama zbiera się przez pół dnia, zamęcza i zamartwia, dziecko bawi się w najlepsze, nie pamiętając, co zaszło w szatni.

     Zaufaj opiekunowi

    Wyrzutów sumienia w takich sytuacjach raczej się nie pozbędziemy tak całkowicie. Do nas należy decyzja i jeśli wiemy, że maluch zostaje pod cudowną opieką, nie dzieje mu się krzywda, uważam, że warto zawalczyć o czas dla siebie. Jeśli jednak już wyjdziesz, zaufaj temu opiekunowi, on zostaje z dzieckiem, on się z nim bawi, on pomaga przetrwać smutek [4] (o ile taki będzie) po wyjściu mamy.

    Dziecko widząc, że jesteś spokojna, bo wiesz, że zostaje w dobrych rękach, przejmie w końcu ten spokój.

    Najgorsze co możemy zrobić, to dzwonić co kwadrans do domu, dopytując się, czy wszystko w porządku. Jasne, że można poprosić babcię o sms z informacją, czy udało się zażegnać smutek malucha. Tylko dyskretnie, bo jeśli dziecko zauważy, że mama po wyjściu co chwilę upewnia się, czy wszystko jest dobrze, może to odczytać jako niepokojący sygnał, że coś jest na rzeczy. Coś może nie być w porządku pod nieobecność mamy, skoro co chwilę się upenia. Martwi się, że mnie zostawiła z babcią, a mówiła, że wszystko będzie dobrze.

    Jak pomóc dziecku?

    • Opowiedz, jak bardzo wierzysz w babcię jako opiekunkę. Ufasz jej i dziecko powinno o tym wiedzieć.
    • Ustalcie, w jakie gry będą grać, kiedy ciebie nie będzie, co mogą robić. O tym można porozmawiać też wcześniej, długo przed wyjściem.
    • Zauważ smutek, nazwij emocje, zaznacz, że są dla ciebie ważne, ale nie dajcie się ponieść na długi czas. Spróbuj przekierować rozmowę na małe rzeczy, które czekają na dziecko: gra, czytanie, wyjście na dwór.
    • Nie ma co przedłużać pożegnania, jeśli domyślasz się, że ta rozpacz minie chwilę po twoim wyjściu z domu.

    W dłuższej perspektywie też można działać, żeby pomóc maluchowi przy takim rozstaniu. Warto ćwiczyć mini-separację, co oznacza krótkie rozstania, a potem coraz dłuższe. Maluch potrzebuje czasu, żeby się nauczyć być bez mamy na wyciągnięcie ręki. Nie stanie się tak od razu, bo to nowa sytuacja dla dziecka.

    Wychodzę, kochanie!

    Te rozstania (na początku ćwiczebne) mogą stać się elementem rutyny, tak potrzebnej małym dzieciom do prawidłowego rozwoju. To też wymaga wprawy. Nie chodzi o regularność rozstań 9choć to nie zaszkodzi), ale o wasz rytuał, kiedy mówisz, że wychodzisz. Gdy już to mówisz, niech to będzie prawda. Nie ma gorszej sytuacji dla dziecka, które kiepsko znosi rozstania, niż niezdecydowany rodzic: Może dziś wyjdę, a może nie, zobaczymy.

    Rozstania często bywają trudne, ale ćwiczenie i danie dziecku możliwości zrozumienia, jak sobie radzi, gdy rodzica nie ma w pobliżu, jest też uczeniem samodzielności, otwartości na świat, nowe doświadczenia. Uświadamia, że mama jest ważną częścią życia, ale potrafię sobie poradzić także, gdy nie mam je w pobliżu.

    Krzyczy, wybucha, pyskuje? Spokojnie, to tylko sześciolatek

    Krzyczy, wybucha, pyskuje? Spokojnie, to tylko sześciolatek

    Sześciolatek. Czasem nam się wydaje, że już taki dorosły, a jednak wciąż dziecko. Nie do końca wiadomo, czy to jeszcze przedszkolak, czy może już uczeń? O emocjach sześciolatka można opowiadać godzinami.

    Zanim przejdziesz do czytania, zwróć uwagę na słowa oznaczone na niebiesko. Klikając w nie, przejdziesz do miejsca, w którym więcej opowiadam na temat, którego dotyczą. 

    • Sześciolatek i bunt?
    • To dobre dla dwulatka, ale żeby takie duże dziecko, aż tak nie radziło sobie z emocjami?
    • Co w nią wstąpiło?
    • Jak on sobie poradzi w szkole?
      (więcej…)
    9 ważnych informacji o trzylatku. 3-latek nie słucha? Hmm…

    9 ważnych informacji o trzylatku. 3-latek nie słucha? Hmm…

    Trzylatki mają dobrą opinię. 3-latek w domu to wielka radość. Ale bywają czasem trudne we współpracy (to „robocze” słowo, chodzi o dogadanie się). To czas, kiedy dziecko już mówi, chodzi, a nawet biega. Zależy mu na czymś więcej niż byciu zaopiekowanym. Ma swoje zdanie, ale wciąż jeszcze trudno mu ogarnąć emocje. (więcej…)

    Babcia i dziadek. Seniorzy pod lupą

    Babcia i dziadek. Seniorzy pod lupą

    Babcia i dziadek to wyjątkowe postacie w rodzinie. Często doceniane najbardziej w roli opiekunów do dzieci, wydają się najsłuszniejszym, trafnym wyborem. Na dłuższą metę jednak codzienne intensywne spotkania z wnukami, to nie jest najlepszy prezent. Tak pokazują badania związane ze zdrowiem seniorów.

    Od razu powiem, że nie chodzi o wzbudzanie afery i utrudnianie kontaktów, raczej o umiar. Babcia i dziadek są wspaniałymi opiekunami, ale niekoniecznie na pełen etat.

    Jeśli natomiast mówimy o opiece raz lub dwa razy w tygodniu, babcia i dziadek są świetnym rozwiązaniem. Ustal warunki współpracy (to nie jest darmowa siła robocza, a przynajmniej nie powinna być) i działaj. Oczywiście, jeśli masz taką możliwość i dobrze się z babcią dogadujesz. Ale nawet jeśli dogadujesz się średnio, nie warto ograniczać kontaktu z wnukami.

    Dlaczego? Dlatego, że dla babci i dziadka, kontakt z wnukami, to najlepsze, co może się wydarzyć w jesieni życia. O ile oczywiście lubią dzieci i są na emeryturze. 

    Badania przeprowadzone przez North American Menopause Society udowodniły, że babcie, które opiekowały się dziećmi przynajmniej jeden dzień w tygodniu, były w lepszej formie fizycznej niż osoby, które nie miały kontaktu z wnukami.

    Żeby było jasne, nie chodzi o to, by teraz całą opiekę nad dziećmi oddać seniorom – dla ich dobra, bo to zdrowo, tak pokazują badania. Badania mówią o minimum jednym dniu, jednak nie działa tu zasada im więcej tym lepiej”.

    Chodzi o to, że kontakt z dziećmi, a konkretnie z wnukami (bo ma znaczenie, że to dzieci z rodziny, które babcia bardzo kocha) znacznie poprawia ogólne samopoczucie babci. I dziadka pewnie też, choć dziadków badania nie obejmowały.

    Babcia i jej emocje

    Women’s Healthy Aging Project in Australia, to stowarzyszenie, które przebadało 184 kobiety w okresie menopauzy. 120 spośród nich było babciami. Okazało się, że występowanie takich chorób jak Alzhaimer oraz demencja starcza, było znacznie mniejsze u kobiet, które od czasu do czasu – ale regularnie – opiekowały się wnukami.

    Te same badania potwierdziły jednak, że przeładowanie babci obowiązkami związanymi z opieką nad wnukami (pięć lub więcej razy w tygodniu) sprawi, że podupadnie na zdrowiu. Przepracowane babcie gorzej wypadały w testach lekarskich (takich ogólnych i sprawnościowych).

    babcia cytat badania senior dziadek

    Zdrowie na szali

    Jednak prawdą jest, że dzieci i dziadkowie mogą sobie nawzajem pomóc i to w sposób znaczący. Chodzi o zdrowie psychiczne.

    Dzieci mające regularny kontakt z dziadkami, mają mniejsze skłonności do depresji. Dotyczy to także seniorów. Zatem obopólna korzyść (na podstawie wyników badań Sary Moorman, professor of sociology at Boston College).

    Jeśli jeszcze w tym wszystkim są rodzice, którzy korzystają z pomocy babci i dziadka, to już właściwie korzyść jest potrójna. Seniorzy mają coś, czego brakuje młodym: doświadczenie i cierpliwość. Nie da się tego kupić ani wyuczyć na żadnych kursach czy studiach.

    Co ważne, badania dowiodły, że równie istotne jak okazywanie pomocy (poczucie bycia potrzebnym) wnuczkom, jest dla seniorów możliwość odwdzięczenia się wnukom za wsparcie.

    Mówię tu już o innych badaniach, w których obserwowano ponad 180 osób przez mniej więcej 80 lat. Babcie i dziadkowie, którzy aktywnie uczestniczyli w życiu rodzinnym i wspierali swoje dzieci w wychowywaniu wnuków, byli w dobrej formie psychicznej i fizycznej. Kiedy role odwróciły się i wnuki dorastały, mogły (i chciały) opiekować się dziadkami: chodzić po zakupy, przygotować posiłek, pomóc w drobnych pracach domowych. Więź wcale nie słabła z upływem lat.

    Dziadkowie dążyli do podtrzymywania dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, aktywności, własnej samodzielności i ogólnie – bycia w dobrej formie, czując potrzebę odwdzięczenia się wnukom za okazywaną pomoc. (Badania zaprezentowane w 2013 roku na konferencji American Sociological Association, New York).
    Tak się buduje relacje rodzinne. Wymaga to jednak sporo zaangażowania i warunków. Choćby do częstych spotkań.

    Ile są warte babcine metody?

    Seniorzy mają swoje wady i zalety, ale to jest przywilej wieku. Mówi się, że starych drzew nie powinno się przesadzać. To jest prawda. Jednak seniorzy nie są drzewami. Nie są skazani na, takie czy inne, czynniki środowiska. To ludzie, którzy potrafią i mogą o sobie decydować. Jednak muszą się tego nauczyć. Jak aktor nowej roli do zagrania. Czasem, podobnie jak pociechom, potrzebne im jest wsparcie z twojej strony. Bo mają swoje obawy, lęki, przesądy i niepewność. Nie zrozumiesz tego. Ja też tego jeszcze nie rozumiem. Jasne jest jednak, że z wiekiem człowiek staje się mniej sprawny fizycznie. Starość to jednak nie tylko fizyczność i kolejne zmarszczki. Starość to też stan umysłu. Na część rzeczy mamy wpływ, na inne nie bardzo. To, co możemy zrobić w ramach wsparcia – jako młodsze pokolenie – to docenić walory podeszłego wieku.
    Profesor Jerzy Vetulani dowodzi, że umysł seniora trochę gorzej funkcjonuje na poziomie zdolności poznawczych (inteligencja płynna). Jednak w naturze nic nie ginie. Seniorzy mają za to, lepiej od młodych, rozwiniętą inteligencję skrystalizowaną – opartą na wiedzy i doświadczeniu. Mają więc do zaoferowania sporo praktycznych rozwiązań i pomysłów. (Źródło: https://vetulani.wordpress.com/2016/09/27/pelnoduszne-ozywialnie/#more-2706)

    Stąd pewnie, płynące falami, ale wciąż spore, zainteresowanie babcinymi sposobami na różne dolegliwości czy problemy. Nie wszystkie da się przełożyć na dzisiejsze czasy. Nie zawsze zresztą jest taka potrzeba. Ale nie można odmówić im jednego: to jest konkret. Bywa, że te babcine sposoby, ratują z niejednej opresji.

    Babcia na odporność psychiczną

    A skoro już jesteśmy przy babcinych sposobach, to nawet one zostały odrobinę zbadane. Między innymi przez Dr. Eirini Flouri (Institute of Education in the Department of Social Policy and Social Work at Oxford University). Nie chodzi o soki z malin czy syropy z cebuli, wzmacniające zdrowie i odporność. Ale sprawa jest równie ważna, ponieważ dotyczy odporności psychicznej naszych dzieci.

    Bliskie relacje między dziadkami i wnukami są swego rodzaju buforami, amortyzującymi negatywne dla psychiki dziecka skutki niekorzystnych wydarzeń życiowych.

    Jakich wydarzeń? Takich jak separacja rodziców, rozwód, niepowodzenia w szkole czy w kontaktach z rówieśnikami. Traumy. To sugeruje, przyszłe badania (i działania) powinny zwrócić większą uwagę rodziców, na rolę dziadków w rozwoju odporności psychicznej u młodych ludzi.

    Zatem nie tylko leki z domowej apteki, mogą wesprzeć wnuki w trudnych chwilach. Może nawet ważniejsze lekarstwo kryje się w miłości babci i dziadka do wnuka. Niezależnie od metod, które mniej lub bardziej mogą się podobać rodzicom. Więź między seniorami a naszymi dziećmi jest czymś zupełnie wyjątkowym.

    Tajna broń babci i dziadka

    Co więcej, seniorzy mają pokłady https://nietylkodlamam.pl/rodzicielska-cierpliwosc/, których nam (rodzicom) brakuje. Oni już swoje przeżyli i wiedzą, co warte jest szarpania się, a co nie. Oczywiście łatwo mówić „złap zen” z perspektywy lat i odwiedzin u wnuków, co jakiś czas. Pewnie dlatego tak trudno dogadać się czasem z babcią i dziadkiem, prawda?

    Powiem: Spróbuj!, choć sama czasem mam ochotę udusić babcię, która skarmia mi dziecko przed obiadem słodyczami. Dlaczego to wciąż robisz? – pytam zrezygnowana. – Wyszłyście z kina po dużym popcornie i napoju. Serio? Konieczne są lody właśnie przed obiadem? Wtedy słyszę: Przecież nie będę dziecku odbierać radości. Aaaa i jeszcze: Nie powiedziałaś, że nie możemy iść na lody!

    No tak, mój błąd. Nie powiedziałam… (Nie powiedziałam też, że nie możecie skakać do ognia, a jakoś nie skoczyłyście – myślę sobie, dusząc babcię w myślach).

    Co zrobić, kiedy babcia idzie na całość?

    • Dużo rozmawiać. Mimo tego, że ona czasem nie chce słuchać. Nie poddawaj się. Im więcej wyjaśnisz, tym więcej zrozumie. Może babcia naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo np. słodycze/gazowane napoje/pewne określenia/pewne „techniki wychowawcze”, szkodzą dziecku, które przecież kocha.
    • Nie stawiaj sprawy na ostrzu noża. Uwierz mi, najchętniej w takiej sytuacji powiedziałabym: Nie będzie następnego razu. Ale skrzywdzę wtedy i babcię, i wnuczkę. Więc zaciskam zęby i milczę. Poza tym, dla niektórych babcia jest także po prostu nianią do dziecka.
    • Podkreślaj, że doceniasz jej pomoc i tzw. wkład wychowawczy. Babcia nie jest służącą i nie musi, ale chce opiekować się wnukami. Jeśli to robi (a jest to wyzwanie), chciałaby też zostać doceniona. Nawet jeśli w niektórych kwestiach się nie zgadzacie, to przecież wiele też robi dobrze, a nawet wspaniale.
    • Nie odpuszczaj tak ostatecznie. Jednak już nie jesteś dzieckiem więc nie odpuszczaj. Łatwiej jest machnąć ręką i powiedzieć: Dobra, niech nie śpią całą noc, bo są u babci. Jednak na drugi i trzeci dzień, to ty będziesz się z niewyspanymi dziećmi szarpać.
    • Tłumacz zasady gry. Babcie często też przeginają w drugą stronę. To znaczy, mają swoje wyobrażenie o zachowaniu i wychowaniu, które odbiega od współczesnych standardów. Chodzi mi o: klapsy, przekarmianie, niedopuszczanie dzieci do głosu, ukrywanie prawdy przed dziećmi, okłamywanie w żywe oczy itd. Jeśli nie zgadzasz się z tymi metodami, jasno mów o tym za każdym razem.
    • Okazuj szacunek, bo kiedyś też będziesz babcią. A twoje dzieci będą cię traktowały tak, jak ty ich babcię. Oczywiście nie mówię o skrajnych przypadkach, gdzie nie da się dogadać i koniec. Mówię o zwykłych, w miarę poprawnych relacjach, które dziecko obserwuje każdego dnia.

    Babcia, ale teściowa

    No właśnie, to temat, o którym często mam okazję korespondować w mailach z mamami. Jest szeroki jak Amazonka i tak samo głęboki. To jest taki trochę inny rodzaj babci, z którym mierzysz się bardziej jako żona, niż jako mama. Choć różnie to bywa.

    Najczęściej teściowej trzeba uświadomić (oprócz zasad opisanych wyżej) jeszcze kilka innych spraw. O ile się da. A da się, jeśli partner (syn w sensie) ci pomoże. Więc babcia-teściowa to złożone zagadnienie. Jeśli nie możecie się dogadać, to koniecznie porozmawiaj z partnerem. Powodów do tego jest naprawdę kilka.

    • Nie brałaś ślubu (o ile brałaś) z babcią tylko z jej synem. Jego towarzyszką życia jesteś i to powinno być od początku do końca jasne jak słońce.
    • Nikt nie lubi zbyt wielu dobrych rad. Zwłaszcza kiedy o nie nie prosi.
    • Ty nie mówisz babci, jak ma wyglądać porządnie uprasowany obrus, zatem ona też niech się powstrzyma od uwag na temat prowadzenia waszego wspólnego domu.
    • Równouprawnienie oznacza m.in. tyle że czasami ty odpoczywasz, a on prasuje. Potem na odwrót.
    • Przypomnij babci, że siedzenie w domu z dziećmi nie oznacza wakacji. Ani siedzenia, tak naprawdę.
    • Jesteś dorosła. Partner jest dorosły. Jakoś sobie  s a m i  poradzicie z ogarnięciem domu i wychowaniem dzieci.
    • Znajdź babci inne zajęcie. Wiem, że powinna to zrobić sama, ale czasem twoja ingerencja może mieć zbawienne (dla wszystkich) skutki.
    • Przeczytaj: Co mówić, kiedy inni krytykują twoje metody wychowawcze >>

    Wiek otwiera nowe możliwości

    Ta nowa aktywność babci (nieważne czy mamy, czy teściowej) powinna zaistnieć w jej życiu wraz z dorastaniem wnucząt. Czasem dziadkowie i babcie sami o to dbają. Ale też często się zdarza, że zastygają w fotelach przed telewizorami i zapadają w coś w rodzaju zimowego snu. Stąd blisko do depresji i poczucia osamotnienia.

    Jeśli widzisz, że babcia i dziadek zamykają się w sobie, to działaj. Wspieraj i zachęcaj do aktywności. To bardzo ważne. Mówiąc aktywność, nie mam na myśli wyłącznie opieki nad wnukami. Wręcz przeciwnie. Mam na myśli wszystko inne. Przecież wnuki to tylko część życia seniorów. Przyjdzie taki dzień (i to szybko), kiedy wnuki przestaną być zainteresowane zabawą z babcią, a będą wolały się bawić z koleżankami i kolegami. To zupełnie naturalne.

    Wtedy babcia i dziadek (jeśli są razem, to jeszcze pół biedy, bo mają siebie) zostają zdani na swoje inne zainteresowania. Warto, żeby je mieli. Myśląc o tym, często zastanawiam się nad własną emeryturą (to umowny czas, bo na prawdziwą emeryturę nigdy się nie wybieram). Zgadzam się z prof. Tadeuszem Parnowskim, że starość trzeba zrozumieć (wywiad w Gazecie Wrocławskiej, 18.12.205).

    Dzielić się radością

    Zrozumienie polega na poszukiwaniu szczęścia. Brzmi ogólnikowo i górnolotnie, ale coś w tym jest. Dla każdego oczywiście oznacza coś innego. W konsekwencji wszystko sprowadza się do zdrowia i spełniania w życiu. Może właśnie przy okazji Dnia Babci i Dziadka (choć święto nie jest do tego potrzebne) warto zapytać seniora, czy jest szczęśliwy? Co daje mu szczęście? Czasem takie pytanie odblokowuje pokłady emocji i daje do myślenia. O rzeczach i sprawach, nad którymi człowiek do tej pory się nie zastanawiał.

    To jeden z elementów przygotowania człowieka do starości. Do nowej roli, która nie powinna być rozumiana wyłącznie, jako ograniczenie. Raczej jako nowy etap w życiu. Bo nigdy nie jest za późno.

    Seniorzy mają problem

    Mało się o tym mówi o tej nowej roli, a szkoda. Trąbi się o roli matki, rodzica, taty, czy ucznia. Jakoś o starości (o roli babci i dziadka owszem, ale już o roli seniora, osoby starszej – niekoniecznie) jest cicho. Jakby to był wstydliwy temat. Albo jakby nie był do końca zbadany. Jesteś stary (stara) i trudno. Staruszkowi należy współczuć. Czyżby?

    W ogóle seniorzy mają ten problem, że mało kto ich słucha. Nie wszędzie na świecie tak jest, ale w Polsce zdecydowanie tak. Znowu powołuję się na wywiad z prof. Tadeuszem Parnowskim, który uważa, że u nas istnieje bardzo krzywdzący podział na ludzi młodszych oraz seniorów. Coś w tym jest.

    Nie tak dawno miałam okazję rozmawiać z niemal siedemdziesięcioletnim lekarzem, który postanowił wyjechać z Polski w wieku 60 lat. Nie po lepsze zarobki, jak to się zwykło myśleć o lekarzach uciekających z kraju. Wyjechał, bo okazało się, że we Francji jest docenianym specjalistą. Mentorem. A w Polsce był już na wylocie. I bardzo mu to nie odpowiadało.

    Są kraje, w których docenia się doświadczenie i wiedzę starszych osób. Słowo emerytura jest jedynie jedną z wielu możliwości, a nie koniecznością, do której trzeba jakoś dotrwać. Zresztą tylko po to, żeby żyć za głodową stawkę. Docenianie babci i dziadka, nie powinno się jednak ograniczać do zlecania sporadycznej opieki (lub nie daj Boże, codziennej opieki, nad dzieckiem).

    Aktywny senior

    20.15 babcia cytat wnuki badania

    Może ci się wydaje, że trochę przesadzam, że wymyślam, bo jest, jak jest. Tylko że właśnie myślenie, że tak być musi, sprawia, że (nie tylko seniorzy) ludzie przestają się rozwijać i poszukiwać. Bez poszukiwania niczego się nie znajdzie. Tak jak bez grania nie można liczyć na wygraną.

    Dlatego warto zachęcać seniorów do aktywności. Na miarę ich potrzeb i możliwości. Dla jednych będzie to wyjście z psem do parku, dla innych koło gospodyń wiejskich, dla jeszcze innych Uniwersytet Trzeciego Wieku, działka lub ćwiczenia gimnastyczne, basen. Dla jeszcze innych może to być wspinaczka górska lub pokonywanie kolejnych rekordów Guinnessa. Może to też być założenie własnego biznesu. Znam osoby 55+, które piszą blogi, a na grach komputerowych znają się zdecydowanie lepiej ode mnie. Aktywność na starość nie jest jakąś tam alternatywą. To konieczność, żeby zachować kondycję psychiczną i fizyczną.

    Jeśli masz ochotę, napisz, jak wyglądają twoje relacje z babcią i dziadkiem. Może masz jakieś sposoby na babcię przekarmiającą słodyczami? A może babcia lub dziadek podrzucili ci jakiś babciny sposób na rozwiązanie problemu? Może znalazłaś patent, jak się dogadać z teściową, która wie lepiej? Jestem ciekawa twoich babcinych doświadczeń.

    cytaty o babci i dziadku podcast nie tylko dla mam ksiazki dla dzieci babcia i wnuczka