Pamiętam, że jako dziecko grałam w „Pomidora”. Ale w ziemniaka nie grałam nigdy. Do czasu kiedy wpadła mi w ręce gra towarzyska Gorący Ziemniak Familijny. Bardzo dobra nazwa, bo podczas gry jest naprawdę gorąco. Można się upiec. Są emocje. (więcej…)
Ziuzia i dom na głowie to już trzecia część przygód cudownej kilkulatki. To jedna z moich ulubionych książek dla dzieci, którą polecam przy każdej możliwej okazji.
Ziuzia (inaczej Zuzanna, ale przecież nigdy nie używa tej formy imienia) jest bardzo interesującą dziewczynką. Ma jedno oko zielone a drugie szare. Ale przecież nie wygląd jest w jej przypadku najważniejszy. Najważniejsze są pomysły na poznawanie świata. I wyobraźnia.
O pierwszej części opowiedziałam już jakiś czas temu „Ziuzia” >>
Od lat jestem ogromną fanką tej małej dziewczynki. Znałam ją, kiedy chodziła do przedszkola. Ostatnio poznałam jej przygody jako uczennicy. A jest ich sporo. I to nie tylko te związane ze szkołą, za którą Ziuzia zresztą nie przepada. Dlatego cieszy się trochę, kiedy którego dnia przyplątuje się do niej choroba, bo może zostać w domu.
Czy to nie świetne, że w książce dla kilkulatków nareszcie jakieś zwykłe, miłe, pozytywne dziecko mówi wprost, że nie lubi chodzić do szkoły? Jestem zachwycona postawą małej Ziuzi. Chyba jako rodzice trochę demonizujemy tę (jakże zacną) instytucję. Przecież poznawać świat i życie, czyli też uczyć się (!) można nie tylko w szkole.
Nie, nie to, że Ziuzia ma w szkole problemy. O tajemniczej uwadze nie warto wspominać, bo tylko mama wie, za co ta uwaga była. Nikt inny. I tak niech pozostanie. Ogólnie Ziuzia ma przyjaciółki, miłą panią i całkiem fajną szkołę. Czy ma prawo za nią nie przepadać? Oczywiście, że tak. Jak każde dziecko ma prawo do własnego zdania na ten konkretny temat.
To, że Ziuzia ma własne zdanie (nie tylko o szkole) jest zasługą bardzo fajnych rodziców. Którzy szanują swoje dzieci. Całą trójkę. A tak, jest ich już trójka. W tej części przygód Ziuzi w ich domu pojawia się najmłodszy braciszek. I Ziuzia zamienia się w starszą siostrę. Wraz z pojawieniem się braciszka cały dom staje na głowie. Dosłownie wszystko. Zasady na chwilę przestają obowiązywać. I ogólnie zmieniają się, bo przecież cała rodzina się zmieniła.
Ziuzia znakomicie radzi sobie z rolą starszej siostry. Wprawdzie było na początku kilka spięć, bo Fistaszek skupił całą uwagę rodziców na swojej małej osobie. Ale Ziuzia z nim porozmawiała i wyjaśnili sobie kilka spraw. I teraz jest już całkiem dobrze. Okazuje się, że bycie starszą siostrą ma kilka plusów. A nawet całkiem sporo.
Ziuzia ma chłopaka
Ale oprócz tego wszystkiego w życiu Ziuzi pojawia się ktoś jeszcze. Ziuzia ma chłopaka… Ale cicho, bo to dla niej nowość. Czerwieni się na myśl o nim. I on też się czerwieni na myśl o niej. Bardzo się lubią, są sąsiadami i świetnie się razem bawią. Ziuzia opowiedziała mamie o tym chłopaku, a mama ucieszyła się. Bo szkolna miłość to fajna sprawa.
Teraz Ziuzia odwiedza Mateusza, który podczas ważnego spotkania (kiedy zgodziła się być jego dziewczyną), z tej całej radości złamał nogę. Złamanie nogi to kiepska sytuacja, ale jak się ma taką dziewczynę, jest całkiem do zniesienia.
Choć z tą całą miłością wcale nie jest tak różowo, bo Mateusz (ten chłopak) wkurza często Ziuzię. I obrażają się na siebie, a potem godzą. I kłócą, a potem normalnie bawią. Dziwnie jest mieć chłopaka, kiedy się chodzi do pierwszej klasy. Ale i bardzo miło.
Przygody Ziuzi (już trzecia część) to jedna z moich ulubionych książek. Nie tylko przepięknie wydana, choć to ma ogromne znaczenie. Przede wszystkim nie jest wydumana. Za to jest naprawdę bardzo zabawna. Ziuzia przeżywa zwykłe, codzienne przygody kilkulatki, a jednocześnie – dzięki swojej wyobraźni – zamienia je w ważne zdarzenia.
Każda z nich zmienia coś w jej życiu, nad każdą się zastanawia. O jednych rozmawia z rodzicami, o innych ze starszą siostrą, a jeszcze o innych z młodszym bratem.
Ta książka jest bardzo, ale to bardzo bezpretensjonalna. Lekkim językiem i przede wszystkim dziecięcym językiem, przekazuje ważne tematy, nad którymi dziecko zaczyna się zastanawiać jakby przypadkiem. Jakby przy okazji. Nie jest to wszystko oczywiste.
Nie przepadam za patetycznymi opowiastkami, w których idealne dziewczynki zachowują się idealnie. Lubią szpinak, brokuły i rozmyślają tylko o tym, jaki dobry uczynek zrobić dzisiaj. Nie w głowie im kłótnie z siostrą czy rzucanie szkoły z powodu uwagi w dzienniczku. Ziuzia jest prawdziwym dzieckiem. Dlatego często powtarzam, że z nami mieszka. Bo mieszka. Nie znam drugiej książki, która tak inspirowałaby moje dziecko do wymyślania, tworzenia i …szukania. Ale pewnie to działa tylko na moje dziecko 🙂
Wydawnictwo Tashka Autorka Malina Prześluga Ilustracje Robert Romanowicz Spodoba się dzieciom 4-8 lat.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Nie Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Książki na pożegnanie z pieluchą, przywitanie nocnika, porozmawiania o kupie
To jest trudne rozstanie. Dorosłemu może się wydawać, że to zwykła pielucha, kawałek brudnego czegoś. Dla dziecka jednak jest to część świata znana od samego początku. Dziwnie jest funkcjonować bez pieluchy. I dziwnie, kiedy dorośli wymagają załatwiania się do nocnika. O takich dziwnych sprawach są te książki właśnie. Dodałam też kilka tytułów o samej kupie. Wiem, że dla wielu nie jest to wdzięczny temat, jednak dzieci fascynuje jak każdy inny. Jasne że śmierdzący, ale też opowiadania o nim, czytania o nim książek, nie trzeba traktować ze śmiertelną powagą. Zatykamy nosy i do lektury!
Sama się zdziwiłam, że jest ich tak niewiele. Prawda jest taka, że wielu rodziców ma swoje własne sposoby na pożeganie ze smoczkiem. To wychodzi jakoś tak naturalnie, często od samego dziecka. U nas sprawdziła się bardzo kraina smoków, do której wysyła się paczkę ze starymi smoczkami. Opowieść o tej krainie jest wśród tych tytułów. A paczkę wysyłaliśmy naprawdę.
Pytanie „skąd się biorą dzieci?” pada w różnym wieku i na różnym poziomie rozwoju. Dlatego książki na ten temat są kierowane do różnych grup wiekowych: od trzylatków do nastolatków. Jedni wolą opowiadać rzeczowo, inni ubrać wszystko w zabawną historię. Najważniejsze, żeby tematu nie unikać, bo wtedy zaczynają się historie o bocianach, które mimo że słodkie, nie zawsze kończą się happy endem.
Książki przygotowujące na pojawienie się rodzeństwa
To jest najczęściej radosna dla rodziny nowina. Jednak, jak na każdą duża zmianę, na tę trzeba pociechę przygotować. To nie są książki dla ciebie, czyli o tym jak dziecku o tym powiedzieć. Jestem pewna, że serce podpowie, jak to zrobić. To są książki mające dać starszemu rodzeństwu wyobrażenie o tym, co będzie się działo. O tym, jak zmieni się całe wasze życie. Jakie emocje (nie zawsze łatwe do ogarnięcia) mogą pojawić się wraz z przyjściem na świat rodzeństwa. I o tym, że w sercu mamy zawsze jest wystarczająco dużo miejsca dla każdego dziecka. Także adoptowanego.
Książki na uspokojnie, na dobry sen, na wyciszenie
Jeśli zależy ci na wprowadzeniu wieczorengo rytuału wyciszenia dziecka, to zebrałam kilka propozycji dla najmłodszych. Starsze dzieci najczęściej same decydują, o czym chcą przeczytać na dobranoc i nie mają tak wielkich problemów z zasypianiem jak maluchy. Dla tych drugich właśnie wybrałam bajki, gdzie motywem przewodnim są: spokój, kraina wyobraźni, noc, sen. Same pozytywne, ale też skłaniające do rozmów o świecie i emocjach. Nie znajdziesz tu żadnych wybuchających armat, krzyków ani strachów. Te książki mają wyciszać. Inne zostawcie sobie do czytania w ciągu dnia.
Kilka książek o codziennych wyzwaniach wychowawczych, przez które przechodzi każdy rodzic. To typowo edukacyjne bajeczki pokazujące konsekwencje konkretnych zachowań (pozytywnych i negatywnych). Dzieci mają prawo do takich właśnie zachowań, a rodzice są od tego, by swoje pociechy akceptować i edukować. Dodałam tu również kilka tytułów dotyczących wartości, z którymi warto pociechy zaznajamiać. Chciałam, żeby w codziennych sprawach wychowawczych pokazane zostały problemy, ale też i te pozytwne, odważne, przemyślane zachowania.
Jest ich sporo i wszystkie są bardzo przydatne. Pomagają dziecku wyobrazić sobie jak to będzie i wcielić się w rolę bohaterów, którzy w tych opowieściach dowiadują się, jak wygląda przedszkolna rzeczywistość. Niektóre z nich to dosłownie kilkustronicowe „oglądajki”. Może według dorosłego nie wyczerpują tematu, ale z mojego doświadczenia wynika, że najmłodsi za nimi przepadają, bo są proste. Inne to całe opowieści, w których znajdziesz nie tylko opis przedszkola, ale też problemy, strachy, radości i smutki – codzienność przedszkolaka, na którą możesz przygotować swoje dziecko.
Zebrałam tu książki, które uważam za wartościowe w tym temacie. Kilka dostępnych na rynku tytułów pominęłam z premedytacją, bo znalazłam w nich bardziej straszenie szkołą niż prawdziwe jej oblicze. Pierwszy dzień jest oczywiście ważny i często też inny niż dziecko sobie wyobraża. Czasem pierwszak wyobraża sobie dokładnie to, co zostało wcześniej przeczytane w domu. Więc zanim wyruszycie, pogadajcie o tym co naprawdę może się wydarzyć 1 września w szkole. Dla mnie równie ważne jak pierwszy dzień są też po prostu codzinne szkolne przygody i pierwszakowa rzeczywostość: nowe obowiązki, przyjaźnie, duże skoncetrowanie dziecka na akceptacji ze strony rówieśników. O wiele ważniejsze niż piękna wyprawka i najmodniejszy tornister.
Zebrałam tu najróżniejsze tematy związane z odmiennością: fizyczną, psychiczną, mentalną. Czasem ludzie różnią się bardzo od pozostałych i nie mają na to żadnego wpływu. Inni chcą się odróżniać, ale nie potrafią tego zrobić. Jednych i drugich często łączy to, że czują się wyobcowani. To nie są książki, które mają pomóc twojemu dziecku nie czuć się dziwnie w towarzystwie „innych innych”. To książki, które mają pomóc akceptować tę inność i czyjeś poczucie wyobcowania. Rozumieć, skąd ono się bierze i szanować odmienność. Bo przecież każdy z nas jest inny, choć nie zawsze od razu to widać. A jeśli masz takie dziecko, to pewnie będzie mu trochę lżej na sercu, kiedy zrozumie, że jego odmienność jest na tyle cenna, by pisać o niej książki. Nie zniknie przez to, ale też nie musi. Po co miałaby, skoro czyni twoje dziecko wyjątkowym?
Jaś Lis, Wielkopolskie Forum Organizacji Osób z Niepełnosprawnościami
Kasztany w czekoladzie, Agencja Aura
Fuga z rabarbarem, Agencja Aura
Książki uczące tolerancji i otwartości
To także książki o odmienności, ale z naciskiem na tolerancję. Na otwarcie głowy i ciekawość drugiego człowieka. Taką zdrową ciekawość, która prowadzi do poznania i zrozumienia oraz szacunku. Bez tych książek nasze dzieci będą powielać schematy i niezdrowe stereotypy. Tematów jest zawsze pod dostatkiem: inna narodowość, inna wiara, inny kolor skóry, inna kultura, obyczaje. Skupiłam się tutaj na pokazaniu dzieciom, że świat składa się z różnych kolorów skóry i różnych wierzeń, ale emocje w środku często są podobne. Dziecko będzie postrzegało świat zawsze przez pryzmat twoich słów i twojej otwartości. Im więcej mu opowiesz o odmienności, tym więcej wyborów ułatwisz w przyszłości.
Czasem chodzi o zapalenie lampki w ciemności, czasem o burzę, a czasem o ducha. Tak, dorosły wie, że duchy i strachy to tylko wytwór wyobraźni. Ale dziecko potrzebuje czegoś więcej niż zwykłego: Nie ma się czego bać. Potrzebuje historii, w której podobny bohater przeżywa podobne lęki. Dla młodszych dzieci lepsze będą książki, gdzie bohaterem jest zwierzątko. U starszych sprawdzą się opowieści, gdzie jest nim dziecko – w podobnym wieku jak twoja pociecha. I to nie jest prawda, że im starsze dziecko, tym mniej rzeczy może je wystraszyć. Po prostu w każdym wieku te lęki są inne. Wszystkie tak samo ważne, więc powinny być serio traktowane przez dorosłych.
Nie zawsze jest różowo i cukierkowo. Dzieci też przeżywają swoje dramaty, smutki, rozczarowania. Zastanawiają się nad tym, dlaczego świat nie jest wyłącznie dobry, a ludzie mądrzy. Rolą rodzica jest też nauczyć dziecko bezpiecznych zachowań w trudnych sytuacjach. Tutaj zamieściłam książki dla całej rodziny, z których pociecha dowie się, jak można się mierzyć z najróżniejszymi społecznymi tematami. Nawet jeśli twoje dziecko nie przeżywa traumy (oby nigdy!), nie jest w trudnej sytuacji, to jednak jest częścią społeczeństwa, w którym takie rzeczy się dzieją. Powinno znać swoje prawa i wiedzieć, jak reagować np. kiedy komuś (lub jemu) dzieje się krzywda lub kiedy ktoś zachowuje się inaczej niż wszyscy. Zachowuje się tak przecież z jakiegoś powodu.
To książki, w których bohaterowie mierzą się z lękiem. Dzieci zazwyczaj bardzo boją się chorób, lekarza, szpitala. Boją się tego także osoby starsze, które często z naszymi pociechami przebywają. Takie książki po prostu dodają odwagi. Spora część z nich oswaja przez dokładny opis tego, co może się w szpitalu wydarzyć. I to nie jest straszenie, bo w takiej trudnej dla dziecka sytuacji należy je po prostu na szpitalną rzeczywistość przygotować. Nie da się tego zrobić bez konkretnych informacji. A te zawarte są właśnie w tych książkach.
Książki pomagające oswoić temat śmierci i przemijania
Żaden rodzic nie ma ochoty na takie rozmowy, bo są bardzo smutne. Sięgamy po takie książki w konkretnych sytuacjach, np. śmierci bliskiej osoby, a niekiedy – ulubionego zwierzaka. Jakoś trzeba dziecku o tym wszystkim opowiedzieć. Wtedy szukaj książek, gdzie główny bohater przeżywa mniej więcej to samo co twoje dziecko. Maluchowi będzie łatwiej przez ten smutek przejść ze świadomością, że inne dziecko na świecie przeżywało (lub właśnie przeżywa) podobne emocje. Takie książki też często uczą, jak na te najbardziej bolesne tematy rozmawiać, kiedy żałoba już trwa. Innym powodem sięgania po nie jest chęć pokazania dziecku, że śmierć to część życia. Naturalna, choć smutna. I to jest też bardzo dobry powód. Wtedy warto postawić na książki opisujące „cykl życia”, bo to temat do rozmowy jak każdy inny.
To zestawienie moich ulubionych tytułów, które często zdarza mi się wykorzystywać w pracy z dziećmi. Dzięki tym książkom tłumaczę, wymyślam, bawię się i rozmawiam o emocjach. Właściwie to sięgam po nie (pomysły, przesłanie) również podczas pracy z dorosłymi i przy pisaniu wielu tekstów.
Dopisałam przy każdym tytule, od jakiego wieku warto sięgać po te książki, ale czuję, że w każdej znajdzie się coś dla starszych i młodszych, a nawet dla rodziców. Uważam, że emocje się nie starzeją. Zmieniają się, ale nie starzeją. Czytając ten sam tytuł z dwulatkiem i pięciolatkiem, wyniesiecie naprawdę wiele. Za każdym razem inaczej. Są tytuły bardzo dosłowne (trochę jak instrukcje obsługi) i mniej dosłowne (zachęcające do ważnych rozmów).
Książki zachęcające do ćwiczenia mowy i zabaw logopedycznych
Nie jestem logopedą, ale bardzo lubię wykorzystywać w pracy z dziećmi pomoce logopedyczne. Przy okazji wielu innych ćwiczeń, zupełnie przy okazji, można też wesprzeć mowę.
Uważam, że każda książka czytana przez rodzica, może być zachętą do zabaw logopedycznych. Takich zabaw bardzo potrzebują najmłodsi, ale też przedszkolaki (którym buzia się już najczęściej nie zamyka), a nawet uczniowie.
Jestem zdania, że im wcześniej nauczysz dziecko odczytywać litery, tym więcej szans i okazji mu dajesz do tego, by rozwijało swój potencjał, odkrywało świat na własną rękę i sięgało daleko poza program szkolny i przedszkolny. I nie mówię tu o dzieciach wybitnie zdolnych, ale po prostu o współczesnych przedszkolakach, dla których komunikacja cyfrowa i wirtualna, są normą. Znają i odczytują ikony na ekranach komputerów, a przecież litery to nic innego, jak umowne ikony. Dlaczego miałby tego nie znać? Poza tym, zabawy z literami to bardzo rozwijający sposób na spędzanie wspólnie czasu.
Jeśli masz ochotę dołączyć do grupy na FB, gdzie rozmawiamy o ciekawych książkach dla dzieci i polecamy sobie fajne tytuły, to zapraszam serdecznie Aktywne czytanie ????
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Przygotowałam subiektywne zestawienie książek dla dzieci z uwzględnieniem wieku i potrzeb rozwojowych dziecka. To są tytuły sprawdzone przeze mnie, testowane na dzieciach w różnym wieku.
Do większości dodaję krótki komentarz, żeby każdy wiedział, czego szukać i na co zwracać uwagę przy zakupie książki dla danego wieku. (więcej…)
Syfon pies taki jak Ty! to książka dla dzieci o wrażliwym psie. Ale tym razem nie od treści zacznie się moja opowieść, ale od kupy. Wielu kup. A konkretniej, braku tych kup.
Gdy zamieszkałam w UK, pierwszą zasadniczą różnicą, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, były parki. Spacer do parku, w którym znalazłam hektary zieleni. Zieleni, po której można (a nawet trzeba) deptać. I robi się to z wielką radością, bo te hektary nie są skażone ani jedną psią kupą. (więcej…)
Szkoła dla początkujących czyli pierwsze dni w szkole. Warto pomóc dziecku zrozumieć nową sytuację. I wejść w nią ze spokojem.
Postanowiłam sobie, że będę podrzucać pomysły na fajny początek szkoły dla pierwszaków. Nie tylko dlatego, że politycy fundują nam reformę za reformą, ale le dlatego, że to bardzo ważny początek.
To jedna z najtrudniejszych decyzji rodzicielskich. Wiem, że nie łatwo zdecydować, czy dziecko jest już gotowe na rozpoczęcie szkoły. Może wpis o sześciolatkach i test gotowości, który w nim zamieściłam, pomoże choć odrobinę.
Co i jak zrobić, żeby dziecko, które skończyło przedszkole z dumą i uśmiechem na ustach, zachowało ten uśmiech także w pierwszych dniach szkoły i długo, długo później? Można zrobić naprawdę wiele. Jedną z takich rzeczy jest czytanie dobrych książek dla dzieci, które opowiadają, jak w tej szkole jest. CZasem wprost, innym razem przy okazji jakieś akcji.
Kiedyś już pisałam o książce pt. Zając zostaje >>, w której krok po kroku opisane są pierwsze dni szkolne i sama szkoła (np. klasy, gabinety, ludzie tam pracujący, droga do szkoły, emocje oczywiście też!).
Oczywiście, żeby pomóc dziecku przejść przez pierwsze dni adaptacji, a właściwie zapanować nad napięciem i ekscytacją związanymi z myśleniem o szkole i nowych wyzwaniach, warto dużo rozmawiać. To jest banalna rada, ale jedyna sensowna. Dlaczego?
Dlatego, że dziecko poprzez rozmowę ma szansę opowiedzieć o swoich emocjach. Dla sześcio- i siedmiolatka to najlepszy sposób. Co innego trzylatek w przedszkolu. Jemu jeszcze „wypada” nieco więcej nie ogarniać. Od 6-7 latków wymagamy często więcej. To czasem sprawia, że zdarzają się wybuchy i histerie.
Warto też po prostu znać etap rozwojowy sześciolatka. Łatwiej wtedy rozumieć, dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej w konkretnych sytuacjach. Im bardziej oswojona sytuacja, tym lepiej dla jej zrozumienia.
Czasem dorosłym się wydaje, że jeśli nie będą dziecku przypominać o trudnych sprawach, to jakoś wszystko rozejdzie się po kościach. Wiedząc, że posyłasz dziecko do nowej szkoły i obcej klasy, koniecznie pytaj o emocje.
Nie wprost: Co czujesz w związku z tą sytuacją? (bo na takie pytanie nawet dorosłemu trudno odpowiedzieć), ale podczas wielu rozmów o tym:
co lubi,
co go śmieszy,
czego się obawia,
jakie lubi zabawy,
za którymi sportami nie przepada,
dlaczego wyzwiska mogą ranić,
jak współpracować z nauczycielem,
jak komunikować o swoich wątpliwościach, potrzebach itd.
Tak, o obawy również warto pytać. Nie dlatego, żeby podsycać strach, ale dlatego, że przecież one w głowie dziecka istnieją. Zupełnie zresztą jak w głowie dorosłego. Wyobraź sobie, że zaczynasz od września nową pracę. Czy naprawdę będą tobą targać wyłączenie pozytywne uczucia? Pomyśl, co byś poczuła, bo podobnie (tylko bardziej) czuć się może twoja pociecha.
Z rewelacyjnych książek, które pomagają zrozumieć obawy, oswoić lęki i podpowiadają, jak sobie poradzić, bardzo polecam: Martw się mniej >>
Oprócz rozmowy pokazuj dziecku świat i tę konkretną, nową sytuację. Oswajaj powoli. Właśnie między innymi przez książki ułatwiające komunikację z rówieśnikami. Mądre, proste i przemyślane.
Uwierz, łatwo w dobrej wierze, nieźle przestraszyć dziecko szkołą. Znam kilka tytułów, których unikam jak ognia, o nich innym razem.
Jakich książek szukać?
Takich, gdzie są opisane emocje pierwszych dni, ale niekoniecznie tylko tych. Świetne są też takie, w których szkola jest tłem innych przygód. Zazwyczaj wtedy znajdzie się coś na temat szkolnego życia, które jak pewnie doskonale pamiętasz, rządzi się własnymi prawami.
W szkole obowiązuje klasowy regulamin. Jest pani, która zawsze jest „jakaś”, są inni koledzy, nie wypada się spóźniać na lekcje, trzeba nauczyć się odrabiać zadania domowe, odpoczywać po szkole, rozwiązywać problemy z rówieśnikami. Czasem ktoś się obrazi, czasem jest wycieczka, czasem zawody sportowe. Jest też zawsze bal przebierańców, pasowanie na ucznia, zimowe i świąteczne przygotowania, pikniki i dużo, dużo emocji.
Dość ciekawa jest seria Jaś pierwszoklasista. Tu zerkamy do „Połykacza liter”.
Pytania do początkujących uczniów
Dziecko też będzie to wszystko przeżywać, choć nie zawsze chętnie opowie, co konkretnie się wydarzyło. Zamaist zanudzać pytaniami: Jak dzisiaj było w szkole? albo ogólnego: Co się wydarzyło?… lepiej pokombinować i zaciekawić.
Do tych rozmów można (nawet trzeba) się przygotować. Zerknij na artykuł, w którym podrzucam 70 pytań, dzięki którym dowiesz się, co siedzi w sercu i głowie twojego małego ucznia.
Karolina nie znosi szlaczków. Pamiętam jak w pierwszej klasie (czyli byłam rok starsza niż ona) z namaszczeniem wręcz rysowałam w zeszytach szlaczki z zadziwiającą ilością szczegółów. Dzisiaj jednak sama za szlaczkami nie przepadam. (więcej…)
Wciąż słyszę, że dziecko musi się nauczyć przegrywać. Najchętniej zrezygnowałabym z tej konieczności i nauczyła je tylko wygrywać. Jednak nie zrobię tego. Pomimo różowych okularów, które najczęściej nosi moja córka, musi umieć radzić sobie także z porażkami. (więcej…)