Opowieść o dwóch, a właściwie trzech kolorach. I o przyjaźni. Pokazana w najprostszy z możliwych sposobów. I najwłaściwszy z możliwych przekazów, bo za pomocą prostego obrazka, słowa i emocji.
To opowieść o dwóch rodzinach, które niby się znały i niby były do siebie podobne, i niby nie miały do siebie o nic pretensji… niby rozumiały świat. Dorośli jak to dorośli w każdej rodzinie, wychowywali dziecko najlepiej jak potrafili. Ale nie było to najlepiej. Tylko tak, jak uważali. I nie interesowało ich, co dzieje się za drzwiami ich domu, gdzieś tam daleko na świecie.
A dzieci wręcz przeciwnie. Dzieci zawsze są zainteresowane czymś innym, nowym i odmiennym. Piękno dziecięcego postrzegania świata polega na tym, że odmiennego wcale nie uważają za złe, dziwaczne czy niepoprawne. Uważają to za normalne, za część świata, którym należy się ciekawić i który trzeba próbować zrozumieć.
Dorośli tracą gdzieś po drodze tę wrodzoną ciekawość i zrozumienie dla inności. Oczywiście mają ku temu zazwyczaj bardzo dorosłe powody. Ale tak naprawdę, gdyby poćwiczyli, wysilili się i chcieli zrozumieć, to nigdy by nie zapomnieli jak się ciekawić światem. Na szczęście mają dzieci, które potrafią dorosłym otworzyć oczy na wiele „innych” spraw.
Pomysł na książkę wpadł autorowi do głowy tak, jak wszystkie zdecydowanie genialne pomysły wpadają pomysłowym ludziom do głowy, czyli przypadkiem. I dzięki dzieciom (w tym wypadku wnukom).
Gdybym miała w dwóch słowach powiedzieć, o czym jest ta książka, to bym powiedziała, że o tolerancji, akceptacji i przyjaźni. Jednak im prostsza książka, tym więcej ukrytych przekazów da się w niej znaleźć. Taki paradoks przepięknych opowieści. Ona jest też o szacunku i otwartym umyśle (zerknij na ten wpis, może zechcesz z dzieckiem porozmawiać O miłości i szacunku), a także o dobrych emocjach, które czasem potrafią przezwyciężyć schematyczne myślenie.
Kim mogłyby być dwie plamki: niebieska i żółta?
- dziećmi o ciemnym i jasnym kolorze skóry,
- dzieckiem na wózku inwalidzkim i zdrowym,
- dzieckiem biednym i bogatym,
- dzieckiem zmęczonym i wypoczętym,
- dzieckiem adoptowanym i biologicznym.
Jedna historia zawiera w sobie tysiąc wątków, które można poruszyć z pociechą. Nie, nie można, po prostu trzeba.
Dodatkowym plusem, już takim całkiem pedagogicznym, jest zabawa symbolami. Plamki symbolizują rodziny. Dziecko patrząc na nie, czytając o nich, wyobraża sobie konkretne postacie. To bardzo dobre ćwiczenie dla rozwijania twórczego myślenia i wyobraźni. A także budowania wewnętrznego słownika dziecka, które zachęcone przez dorosłego, samo może opowiedzieć o czym tak naprawdę jest ta historia. Dla jednych będzie o przyjaźni z Eskimosem, dla innych z alergikiem, dla jeszcze innych z otyłym, wyśmiewanym kolegą itd. Albo po prostu, o przyjaźni i miłości, która jak się okazuje, ostatecznie zawsze ma kolor zielony 🙂
Autor Leo Lioni
Wydawnictwo Babaryba
Żółty może być:
Ciepły jak słońce,
Kwaśny jak cytryna,
słodki jak banan,
Wiosenny jak żonkil.
Żółty może być różowy gdy na świat patrzymy przez różowe okulary ????
„Żółty może być kamyczek szczęścia znaleziony na Gdynskiej plaży w dniu dzisiejszym.Nasz rodzinny talizman
Dzień dobry, tu wydawnictwo Babaryba. My dziękujemy z bardzo piękną recenzję tej wyjątkowej książki. 🙂
Ta ja Wam dziękuję. Jesteście jednym z pierwszych wydawnictw, które zdecydowało się wysłać mi książkę do recenzji. Miałam wtedy bloga od kilku dni i ze trzy wpisy na krzyż 🙂 To było rok temu 🙂