Myślisz, że ma znaczenie, o której godzinie kładziesz dziecko spać? Bardziej niż to „o której”, interesuje na dzisiaj, czy zawsze o tej samej?
O tym, jak trudno bez wypoczynku wytrzymać ze sobą, własną rodziną i światem, pisałam już kiedyś na blogu Nie Tylko dla Mam.
I to wiele razy, bo wbrew powszechnej modzie na bycie „wyluzowanym rodzicem”, trzymanie dyscypliny związanej z higieną snu, jest ważne. Mam na myśli własny sen i sen dziecka. Wiem, że nie zawsze się da, ale to nie znaczy, że warto odpuścić.
Więcej informacji w temacie niebezpieczeństw wynikających z braku snu rodzica, znajdziesz a w artykule pt. Jak brak snu wpływa na twoje życie? >>
Dlaczego mówisz „halo” do kanapki?
Brak pewnej rutyny, a konkretnie regularnych godzin zasypiania, prowadzi do zmniejszenia odporności na infekcje i ogólnie gorszego zachowania. Regularny sen jest podstawą funkcjonowania człowieka.
Nic się od tamtej pory (badań z przytoczonego artykułu) nie zmieniło. Może poza świadomością kobiet, które (przynajmniej w części) nie czują potrzeby udowodnienia światu, że mogą wytrzymać bez prawidłowego odpoczynku niezmiernie długo. Mogą, ale jaki to ma sens?
Starsze dziecko wybucha?
Dzieci, którym brak wieczornej rutyny i jednakowej pory usypiania, są rozstrojone emocjonalnie, co niewątpliwie ma wpływ na zachowanie. Zdarza się, że nazywamy „niegrzecznymi”, zachowania spowodowane zupełnie czymś innym niż brak wychowania czy zły charakter. Pisałam o tym więcej w artykule pt. 5 rzeczy, które wyglądają na niegrzeczne zachowania, ale nimi nie są >>
Jednak prawda jest taka, że – uogólniając – dzieci rozstrojone, bez higieny snu, zachowują się gorzej. Nie dlatego, że coś z nimi jest nie tak, ale dlatego, że są zmęczone. Chyba nie trzeba przytaczać jakiegoś bardzo plastycznego obrazu, w którym wyobrażamy sobie siebie, gdy jesteśmy zmęczeni, a inni czegoś od nas chcą? Każdy mniej więcej wie, co wtedy dzieje się z emocjami.
Dla niektórych to zupełnie normalne (to niespanie), ale też niezdrowe. Możemy znaleźć w głowie tysiąc wymówek, że nie mam czasu na odpoczynek, co nie zmieni faktu, że to wciąż będzie niezdrowe dla organizmu. Wypieranie prawdy przez wmawianie sobie, że dam radę, naprawdę nie uzdrowi organizmu.
Są powody do histerii?
Z głodnym, wycieńczonym człowiekiem, trudno dojść do porozumienia. Warto więc po prostu założyć, że dziecko wieczorem jest zmęczone. Może nie wyglądać na takie (zwłaszcza po kąpieli), ale przecież jest. Nie jest robotem wyposażonym w niezniszczalną bateryjkę, choć oczywiście z punktu widzenia dorosłego, czasem tak to wygląda.
Ale sama powiedz. Czy nie chodzisz spać mniej więcej o tej samej porze? Nie masz takiego momentu wieczorem, że zamykają ci się oczy i koniec? Wiesz, że to czas na ciebie? Nie twierdzę, że ten moment zawsze zbiega się z realną możliwością położenia się spać. Dorośli mają całe mnóstwo obowiązków do zrobienia wieczorem.
Dziecko jednak… niekoniecznie. I teraz rodzi się pytanie, czy przypadkiem nie przesadzamy? Może warto pozwolić dziecku na akcję: Jak padnie to zaśnie? O różnych porach, w różnych miejscach. Oczywiście, jest to indywidualny wybór każdego rodzica, ja tylko przytoczę ostatnie badania.
O co chodzi z tym snem?
W trakcie tych badań, zaangażowano do obserwacji i udziału 11 tysięcy dzieci w Wielkiej Brytanii. Badano je jako siedmiolatki, ale obserwowano już wiele lat wcześniej.
Jedna grupa to były dzieci, które nie kładły się spać o regularnych porach, czyli o różnych godzinach każdego dnia.
Druga grupa, to te, z unormowanym czasem pójścia spać. Z potwierdzonym przez rodziców założeniem, że ta stała godzina snu była unormowana najpóźniej w trzecim roku życia, czyli dzieci kładły się spać o jednej godzinie od wieku trzech do siedmiu lat.
Dzieci brały udział w testach szkolnych, takich zwykłych, dość prostych testach z zakresu języka czy matematyki. Wyniki jasno pokazały, że grupa dzieci bez unormowanej godziny snu, wypadła w testach gorzej. Tak po prostu. Czarno na białym.
Do tych wyników testów, dodajmy jeszcze obserwację i wnioski matek, ojców, nauczycieli zaangażowanych do badań. Wszystkie zgodnie potwierdziły, że dzieci bez unormowanej godziny snu są:
- o wiele bardziej nadpobudliwe >>
- emocjonalne (co oznacza skłonność do marudzenia >>, płaczliwości, „wymuszania” >>)
- rozkojarzone >>
- częściej krzyczą >>
- częściej popadają w konflikty z rówieśnikami >>
- reagują nieadekwatnie do sytuacji – wybuchają >>
Niby wiadomo
Chciałabym powiedzieć, że są to jakieś bardzo nowatorskie badania, ale nie są. Większość przeprowadzono je w 2013 roku. Tam też stwierdzono kolejną prostą prawdę.
Maluchy z unormowanym rytuałem zasypiania o tej samej godzinie, rzadziej wpadały w histerię, szybciej też z niej wychodziły, bo ich układ nerwowy, był po prostu wypoczęty. Inaczej rzecz ujmując – nie był przeciążony.
Wiemy już, że dzieci bez regularnej godziny snu, łatwiej się irytują, gorzej uczą, gorzej komunikują i dogadują ze światem. To wcale nie jest mało, ale to jeszcze nie wszystko.
Nie śpisz? Tyjesz!
Niedospane dzieci (tak je nazwijmy w skrócie, wiadomo co chodzi) mają skłonności do tycia.
Jeśli czytałaś przytoczony na samej górze artykuł (ten o kanapce) to wiesz, że dokładnie to samo dotyczy niewyspanych matek. Im mniej śpimy, tym bardziej rozstrojony jest organizm. Tym więcej potrzebuje energii, jesteśmy głodni, szybciej tyjemy. I nie ma jak za bardzo tego zrzucić.
Ten łańcuszek w zasadzie nigdy się nie kończy, bo dzieci z nadwagą (nawet niewielką), lekko wśród rówieśników nie mają. Inni dokuczają, to jedna sprawa. Jednak dziecko samo przecież widzi, że jest grubsze od pozostałych. Porównania nie są dobre, ale dzieci w placówkach porównują się.
Im więcej porównań na niekorzyść, tym mniejsza pewność siebie, niższa samoocena, większe skupienie na wyglądzie, oznacza mniejsze skupienie na nauce czy choćby budowaniu zdrowych relacji z rówieśnikami. To jest zamknięte koło.
Komuś może się wydawać, że lekka nadwaga u siedmiolatka to drobiazg, coś do zrzucenia. Zgadzam się, pod warunkiem, że się nad tym pracuje, a nie czeka, aż dziecko wyrośnie.
Zła wiadomość jest taka, że nie wyrośnie. Wręcz przeciwnie. Patrząc na dzisiejszego siedmiolatka, pewnie nie przejmujesz się, jak to będzie w wieku lat jedenastu (i więcej).
Wtedy do akcji wkraczają hormony i naprawdę, ale to naprawdę warto się przejmować siedmiolatkiem. Im dalej w las, tym gorzej. Tym trudniej naprawić te wszystkie szkody wyrządzone rozstrojonemu mózgowi przez brak snu.
Czy można pomóc dziecku?
Tak, im szybciej zacznie się normować godzinę zasypiania, tym lepiej. Mózg potrzebuje tej równowagi. Zwłaszcza przeciążony bodźcami, których kiedyś po prostu nie było.
Dotyczy to ludzi w każdym wieku. Oczywiście, najlepiej kiedy ten rytuał wprowadza się od samego początku, ale każdy moment (też dla rodziców) jest dobry, żeby zacząć to robić. Najlepsze jest to, że naprawdę niewiele trzeba, żeby znacząco poprawić jakość życia dziecka. Warto spróbować unormować godziny snu.
*W artykule opieram się na badaniach publikowanych w Diabetes Care, artykule opublikowanym w 2013 w Medical News Today, badaniach publikowanych w brytyjskim Dzienniku Pediatrycznym oraz Journal of Epidemiology and Community Health.
Bardzo długo walczylam z stała godzina snu, ale udało się. Moje dzieci o 19 maksymalnie 20 już śpią. Wstają wcześnie, ale mi to nie przeszkadza, no może w niedzielę ???? Wlozylam w to dużo pracy i jestem z siebie dumna. Wspolczoje koleżankom, które mają małe dzieci(2 lata) a one chodza spać o 1!
Wszystko do wypracowania, super, że się udało. 🙂
Moje dziecko ma dwa lata, zasypiał koło 21. Ale teraz mu się przestawiło i 23 spi.
Moja dwulatka zasypia najpóźniej o 21 ale też narazie potrzebuje dużo czasu na wyciszanie więc nasze wieczorne rytuały musimy zaczynać koło 18 żeby ja wyciszyć.
U mnie regularna pora byla do roku, a potem to sorry, ale plany planami ale nie da sie ululac dziecka na sile, chyba ze przycisnie sie je sila do lozka 😉 stala pora, rytual, startegia „na zmeczenie”, strategia na przeczekanie nie dawaly nic, taki egzemplarz. I tak sie sklada, ze nerwusem byl juz wczesniej, wiec moze to nie przyczyna ale korelacja. Teraz ma 3 lata i po wyeliminowaniu drzemek w dzien w koncu mamy rutyne.
Seso, ma Pani rację: 2latka na siłę nie da się ululać, utrzymać na kolanach, żeby posłuchał bajki na dobranoc, kiedy on ma tzw. Wieczorną głupawkę (wyladowuje energię przed snem), zamierza skakac, gonić po pokoju. Moje dziecko przewijane i przebierane do snu, z zamykającymi się oczami, wyrywało się z rąk do klocków.
2,5 latka i 4 latek z WWR. Od urodzenia staraliśmy się wprowadzać określony rytm i właściwie tylko to utrzymywało nas przy życiu a teraz efekt jest cudowny godzina 20 dzieci śpią. Fakt że o 18.30 najpóźniej musimy zawsze być w domu żeby spokojnie dokonać wieczorne rytuały ale wyspane radosne dzieci wynagradzają cały ten trud 😉
Też myślę, że warto być w domu o 18:30. 🙂 Warto!
A do jakiego wieku dziecka powinno się zachować taką rutynę i celebrować sen?
To już zależy od samego dziecka, u nas na przykład córce weszło to w krew i sama dba o higienę snu. Już nie celebrujemy, ale po prostu pilnujemy, żeby się wysypiać.