Mam już dosyć tych krzyków! Co zrobić, kiedy dzieci ciągle krzyczą? Prowadziłam ostatnio konsultację pedagogiczną z mamą, która poprosiła o radę w sprawie krzyczących dzieci, bo nie może znieść ich sposobu komunikacji, co niszczy ją psychicznie.

One niemal zawsze porozumiewają się ze sobą, krzycząc. Co można zrobić, żeby dzieci przestały ze sobą rozmawiać za pomocą krzyku? I żeby ogólnie przestały się wydzierać co chwilę, bo to naprawdę bardzo męczące.

Dosyć krzyków!

Z tym krzykiem jest właściwie sporo zachodu, bo jako świadomi rodzice, często zdajemy sobie sprawę z tego, że on – w jakiś sposób – jest dziecku potrzebny. Do wyrzucenia nadmiaru emocji, do wypowiedzenia się, pokazania, że coś się nie podoba albo że dziecko po prostu się czegoś boi. Czasem krzyczą z radości i też w porządku.

Patrząc na krzyk w ten sposób, my go naprawdę rozumiemy. Co nie zmienia faktu, że na dłuższą metę, nie jest to przyjemny rodzaj komunikacji. Dlatego, jakkolwiek banalnie to brzmi, warto dziecku tłumaczyć, że nie jest to jedyna forma rozmowy. Ba, jest to uciążliwa forma. Od tego bolą uszy, głowa, cierpnie skóra, z czego maluch naprawdę może sobie nie zdawać sprawy.

Nie ma złotej rady

Od razu powiem, że nie podam złotej rady na to, jak pozbyć się krzyku z domu, w którym są dzieci. Zwyczajnie dlatego, że całkowite pozbycie się go, nie ma sensu. Tak z rozwojowego i emocjonalnego punktu widzenia. Może jednak uda mi się podpowiedzieć, jak pracować z krzykiem, żeby stał się bardziej świadomą, rzadziej używaną formą komunikacji.

Nie chcę krzyków!

Wiem, że krzyk jest denerwujący, ale bywają takie sytuacje, gdzie możliwość wykrzyczenia się, załatwia trudną sprawę i pozwala wywalić z siebie niezadowolenie. Oznacza to tyle, że pozwalając (czasem nawet zachęcając) wykrzyczeć się tu i teraz, w dalszej części dnia, będziesz miała spokojniejsze dziecko. Bo w momencie, kiedy tego potrzebowało, po prostu się wykrzyczało. Warto więc (próbując ogarnąć te krzykliwe sytuacje) założyć, że i taki moment (pewnie więcej niż jeden) w ciągu dnia się zdarzy. Im starsze dziecko, tym mniej tych wybuchów, to jasne.

Twoje nastawienie do krzyków

Jednak zauważ, że twoje nastawienie zmienia bardzo wiele. Jeśli do tej pory skupiałaś całą energię na tym, żeby zlikwidować krzyki, teraz możesz o nich zacząć myśleć w inny sposób. Są potrzebne, przynoszą ulgę dzieciom. Mając taką świadomość, łatwiej to znieść. I chyba sensowniej będzie spożytkować twoją rodzicielską energię na pokazywanie innych form komunikacji niż tylko na nieustanne uciszanie.

Nawet jeśli masz już nieco starsze, mówiące dziecko, ono też czasem potrzebuje krzyknąć. Mimo tego, że potrafi już często inaczej opowiedzieć o swoich emocjach. Jednak jest człowiekiem i jak każdy człowiek, ma prawo czasem wybuchnąć.

Dorośli też krzyczą

Czasami i tak się zdarza, że krzyki uznajemy za agresję. Fakt jest to jakaś forma agresji. Najdziwniejsze jednak jest to, że sobie – jako dorośli – dajemy przyzwolenie na to, żeby w ten „agresywny” sposób wyrzucić z siebie frustrację. I jednocześnie robimy wszystko, żeby dzieciom tego prawa nie dać.

Jakiś czas temu odwiedzili nas znajomi i wybraliśmy się z dzieciakami na wycieczkę do jednego z angielskich, urokliwych miast. Mieliśmy w planie kilka rzeczy, a na zakończenie dnia – zwiedzenie muzeum kolejnictwa. Na to muzeum, bardziej niż dzieci, czekał jeden z tatusiów. Nie dziwię się, bo to świetne muzeum.

Kto mi zabroni tych krzyków?

Dotarliśmy pół godziny przed zamknięciem i… nie wpuścili nas już do środka. Nasze rozczarowanie było ogromne, bo rozmawialiśmy o tym muzeum przez cały dzień. Rozczarowanym (i zmęczonym) dzieciom, udało się wytłumaczyć, że dotarliśmy za późno. Obyło się bez lamentowania.

Jednak tata, jakoś nie mógł pogodzić się z koniecznością odpuszczenia tego punktu wycieczki. Rozczarowanie okazał podniesionym głosem, powiedzeniem co myśli o takim traktowaniu turystów i kilkoma przekleństwami pod nosem. Czy ktoś mu powiedział, że ma się zachowywać jak dorosły? Nie. Czy ktoś mu wygarnął, że krzykiem nic nie załatwi? Nie. Czy ktoś uznał go za osobę agresywną? Nie. Wiesz dlaczego? Dlatego, że wszyscy rozumieli jego rozczarowanie. On tego potrzebował. Chciałabym, żeby z takim zrozumieniem spotykały się dzieci w podobnych sytuacjach.

O wielu przyczynach takich wybuchów, z których nawet czasem nie zdajemy sobie do końca sprawy, a da się je zrozumieć i wytłumaczyć, napisałam w tym artykule pt. Niekontrolowane wybuchy złości >>

Czyli nie reagować na ilość krzyków?

Nie myśl jednak, że to zrozumienie dla potrzeby wykrzyczenia czegoś od czasu do czasu, skazuje cię na słuchanie tego przez cały dzień. Żadna skrajność nie jest dobra. Jednak, jeśli rodzic nie poinformuje dziecka o tym, że wrzaski są męczące, to maluch może sam na to nie wpaść.

Czekanie aż dzieci z tego wyrosną lub domyślą się, że cię to irytuje, jest trochę podobne do czekania, aż życiowy partner domyśli się, że czegoś od niego chcesz. Może i się kiedyś domyśli, jednak podczas tego czekania, tobie może już pięć razy pęknąć głowa. To czekanie (z pretensją w tle) sprawia, że relacje się psują, a pretensje tylko narastają. Czekanie aż ktoś się czegoś domyśli, zamiast powiedzenia wprost, o co chodzi, jest pewną oznaką niedojrzałości.

Nie lubię krzyków

Niektórzy mylą to z byciem delikatnym, z subtelnością. Niektórzy uważają nawet, że jest to urocze. Znam też takich, którym dziwnie pojęta duma, nie pozwala powiedzieć czegoś wprost czy poprosić. Więc czekają. I gotują się w środku, bo sytuacja jest niekomfortowa. Jeśli komuś taka opcja odpowiada, to oczywiście w porządku. Kiedy jednak męczy cię to czekanie (i wrzaski), powiedz o tym światu.

Kiedy dochodzisz do wniosku, że te wrzaski doprowadzają cię do szału, zacznij działać. Pracować z tym krzykiem. Zwłaszcza kiedy masz w domu więcej niż jedno dziecko. I oprócz tego, że maluchy krzykiem porozumiewają się z tobą, dodatkowo (może nawet i częściej) krzyczą do siebie.

Polowanie na sytuację

To, co możesz zrobić, to poobserwować dzieci i stwierdzić, w którym momencie krzyk jest tym potrzebnym wyrzuceniem z siebie emocji, a kiedy bezsensownym wrzaskiem. Można używać krzyków do wyrzucania emocji.

Jednak można też pokazać dzieciom (tylko w jakich sytuacjach), że da się też rozmawiać w inny sposób. To jedna z kilku możliwości pracy z krzykiem. Już wiesz, że nie każdy chcesz dusić w zarodku i od razu likwidować. Wiesz jednak również, że nie na każdy się zgadzasz i szukasz okazji do zaproponowania innych form komunikacji. Jak? Na przykład tak.

– Mamo, ona trzyma moją czerwoną kredkę, a ja właśnie chcę nią rysować!
– Ja też chcę rysować tą kredką!
– Widzę, że obu wam zależy na rysowaniu czerwoną kredką. I słyszę, że obie zaczęłyście z tego powodu krzyczeć. Czy rozmowa o kredce może wyglądać inaczej np. bez krzyków? Zobaczmy, co tu mamy. Dwa rysunki. Zosia narysowała kota, a Ala domek. Jakich jeszcze kolorów planujecie użyć do swoich obrazków? Może uda wam się dojść do porozumienia w sprawie tej kredki, skoro nie jest  j e d y n ą, jakiej chcecie używać?

Wyciszanie krzyków

Opowiedziałaś o zastanej sytuacji, bez naskakiwania na kogokolwiek i bez ustalania z góry, kto ma pierwszy rysować. W ten sposób żadne z dzieci nie poczuło się zaatakowane, zignorowane, czy faworyzowane. Nie dajesz im więc powodu do dalszego krzyku.

Zapytałaś, czy ich rozmowa może wyglądać inaczej. Nie każesz im się uciszyć, a pytając, zostawiasz wybór. Oczywiście, może się zdarzyć, że będą nadal krzyczeć, ale im częściej zwrócisz uwagę dzieci na inną formę komunikacji, tym szybciej załapią, o co w tym chodzi.

Jesteś z nimi, ale nie stanęłaś po żadnej stronie. Zachęciłaś do wspólnego znalezienia kompromisu. Jednocześnie (to ważne dla młodszych dzieci), podrzuciłaś jakiś pomysł na szukanie rozwiązania. Skoro przydadzą się inne kolory, to może dziewczynki dojdą do porozumienia w sprawie kolejności ich wyboru?

Nawet jeśli nie uda się za pierwszym czy drugim razem, nie poddawaj się. To jest proces uczenia się. Nikt nie oczekuje, że dzieci wszystko od początku będą wiedziały i rozumiały.

Chodzi także o twoje emocje

W tym informowaniu o innym możliwościach rozmawiania chodzi też o ciebie. Wszystko przecież zaczęło się od rozmowy z mamą, dla której krzyki są męczące na co dzień. Im częściej powiesz o tym dzieciom, tym lepiej będą rozumiały sytuacje, w których to się zdarza. Bo czasami, jako rodzice, tak bardzo skupiamy się na tym, żeby zareagować wychowawczo i poprawnie, że zapominamy o sobie. O własnym komforcie bycia członkiem rodziny.

nowy Instagram Anna Jankowska ksiązki kobieta