Zastanawiałaś się kiedyś, co byś zobaczyła, gdybyś mogła wejść do głowy swojego półtorarocznego dziecka? To samo z dwulatkiem. Wejść, rzucić okiem i w końcu zrozumieć. W pewnym sensie, zabieram cię dzisiaj właśnie na taką wycieczkę.
Po co?
Jest takie proste i mądre powiedzenie Konfucjusza: Spróbuj zapalić maleńką świeczkę zamiast przeklinać ciemność. Postanowiłam dziś za nim podążyć.
Nie wszystkie metody związane z rozumieniem pewnych zachowań dzieci i dotarciem do nich, są książkowe, typowe i proste do przeprowadzenia. Czasem trzeba zaśpiewać głupkowatą piosenkę żeby oduczyć dziecko przeklinania (zerknij na wpis Jak reagować kiedy dziecko przeklina? Wiele zależy od wieku). Innym razem trzeba wejść z dzieckiem do kałuży, bo tam się najlepiej rozmawia itd.
Dzisiaj proponuję jedną z takich metod podążania za dzieckiem, która niekoniecznie jest jakoś bardzo popularna. To mój prywatny miks kilku różnych metod, dostosowanych do potrzeb rodziców dzieci w wieku 1,5-2,5 roku, którzy próbują zrozumieć emocje swojego dziecka.
No dobrze, ona jest dla tych, którzy próbują nie zwariować przy swoim dwulatku. O jego rozwoju i emocjach bardzo dużo mówiłam we wpisie Cała prawda o dwulatku. Dzisiaj chcę się skupić na jednej, konkretnej metodzie komunikacji, która być może sprawi, że trochę lepiej zrozumiesz zachowania dziecka w tym wieku. Roboczo nazwałam ją metodą…
5 minut
Mniej więcej tyle potrzebuje dwulatek, żeby ogarnąć swoją decyzję. Może zastanawiasz się, jakież to poważne decyzje życiowe ma do podjęcia dziecko w tym wieku? Otóż całe mnóstwo np. odpowiedzieć na pytanie: Czy chcesz zjeść banana?
Bardzo wiele dwulatkowych sytuacji wygląda mniej więcej tak:
– Chcesz banana?
– Tak
– Proszę bardzo, smacznego.
– Ale ja nie chcę banana!
– Przed chwilą mówiłeś, że chcesz.
– Nie chcę tego!
– Ale dawno nic nie jadłeś.
– Nie!
– Wychodzimy za chwilę na spacer, będziesz za chwilę głodny, może jednak zjesz?
– Nie!
Jeśli jesteś tą mamą, która zadała z pozoru proste pytanie: Chcesz banana?, pewnie w tym momencie, jak każdy normalny człowiek, zaciskasz zęby w nerwach, co? Ale postanawiasz uszanować decyzję dziecka i jego autonomię (brawo ty!). Chowasz banana do plastikowego pudełka i wkładasz do lodówki na potem albo – co zdarza się częściej – sama go zjadasz, skoro dziecko nie chce.
Może czasem myślisz w swej przebiegłości, że wrzucisz banana do plecaka, z którym pójdziecie za chwilę na spacer. Wrzucasz. Zakładasz buty, szykujesz się do wyjścia. Dziecko oczywiście też. Po czym, około 5 minut później (czasem szybciej), jak już jesteście wyszykowani do wyjścia, dziecko patrzy ci w oczy i pyta niepomiernie zdziwione: Gdzie mój banan? Znasz to?
Pojawia się w tej historii moja magiczna piątka i to nie jest przypadek. To bardzo ważna dla ciebie piątka i za chwilę powiem, dlaczego.
Wróćmy jeszcze do momentu, w którym pada pytanie o tego nieszczęsnego banana. Często człowiek chciałby po prostu udusić małego brzdąca gołymi rękami, bo takich bananowych sytuacji jest przecież w ciągu dnia, znacznie więcej.
I zastanawiasz się wtedy, czy z tym dzieckiem jest wszystko OK? Czy ty jesteś dobrą matką? Może coś z komunikacją szwankuje, skoro zapytałaś, dostałaś odpowiedź, użyłaś logicznych argumentów i wyszło… jak zawsze.
700 połączeń
Dobra wiadomość jest taka, że to zachowanie dziecka nie ma nic wspólnego ze złośliwością (mam nadzieję, że te wąpliwości rozwiałam we wpisie Ja mówię „nie”, a on patrzy mi w oczy i rzuca we mnie zabawką), szaleństwem, złym charakterem czy twoim byciem niedobrą matką. Dwulatek po prostu nie wie, dlaczego tak się zachował. Nie analizuje swojego zachowania w tak globalny sposób jak ty. Nie zastanawia się, czy ciebie zdenerwuje, że przed chwilą nie chciał banana, a teraz chce. On żyje tą chwilą. Teraźniejszością.
Mało tego. W każdej sekundzie jego życia (KAŻDEJ SEKUNDZIE! od urodzenia do trzeciego roku życia) mózg dziecka pracuje na przyspieszonych obrotach. Tobie wydaje się, że po prostu idziecie na spacer, jecie kolację, czytasz mu bajkę, ogląda telewizję, przesypuje piasek do foremek.
W mózgu dziecka natomiast (w każdej sekundzie!) powstaje 700 nowych połączeń między neuronami. Informacje, bodźce, emocje kotłują się, jak w wielkim garze z zupą. W tym wieku mózg rośnie w siłę, jak nigdy wcześniej i nigdy później. Jest z a r o b i o n y, dlatego prosta decyzja na temat banana, może być ogromnym wyzwaniem. Emocjonalnym.
Wciąż mało? Układ nerwowy małego człowieka nieustannie się rozwija. Dziecko staje się nad wyraz drażliwe dokładnie teraz, co (przypuszczalnie) ma też związek z bardziej świadomym odczuwaniem potrzeb fizjologicznych. To może uwierać i doskwierać, dlatego trzeba sobie czasem zapłakać. I łatwiej wpaść w złość, kiedy coś w środku się dzieje.
Teraz już wiesz. Z tych samych powodów pięć razy dziennie zmieniasz kolor talerzyka, na którym podajesz kanapkę, 3 razy zmieniasz kształt tej kanapki, nalewasz picie do połowy kubka, potem do 3/4 kubka, potem wycierasz to co się rozlało, żeby usłyszeć, że dziecko wcale nie chce pić.
Wiem, odrobinkę przejaskrawiam, ale robię to specjalnie. Chcę pokazać, jak możesz się czuć opiekując się dwulatkiem. To umowna granica, czasem zaczyna się już pół roku wcześniej, czasem trochę później. Ale prawda jest taka, że trudno przegapić tę fazę nieradzenia sobie z emocjami i decyzjami.
Serce i rozum
Mając świadomość tego, co dzieje się z mózgiem (emocjami) twojego dziecka, weź też pod uwagę, że dwulatek nie myśli w sposób logiczny jak ty, ja, czy jakikolwiek dorosły. Oczywiście, że potrafi sensownie wykonywać pewne czynności, funkcjonować w świecie (z pomocą rodziców), ale wciąż rządzi nim (mózgiem, czyli decyzjami) część emocjonalna.
Kojarzysz Serce i Rozum z pewnej reklamy telewizyjnej? Teraz masz do czynienia głównie (jakieś 90 procent) z tym sercem. Ono jest trochę zwariowane, szalone, czasem nie wie czego chce i pewne rzeczy po prostu robi intuicyjnie. Takie jest teraz twoje dziecko.
Możesz mu tłumaczyć, komunikować, objaśniać – nie twierdzę, że nie warto tego robić. Nawet trzeba! Ale na pewnych warunkach, które dają temu dwuletniemu sercu robić rzeczy tak jak czuje, czyli często po swojemu. Wbrew twojej (dorosłej) logice.
Krok w tył
Co teraz? Pewnie najprościej byłoby przeczekać ten stan, który często określamy mianem buntu dwulatka. Ale wspierający rodzic niczego nie będzie przeczekiwał z założonymi rękami. Przede wszystkim dlatego, że dziecko (zapewne podobnie jak ty) nie czuje się zbyt pewnie w tej nowej, emocjonalnej sytuacji. Nie wie, co się z nim, tak do końca, dzieje. Twoje wsparcie jest niezbędne, żeby dwulatek wyrósł na pewnego siebie (i ciebie) brzdąca, przedszkolaka, a potem ucznia.
W pewnym sensie doradzę w tej sytuacji przeczekanie. Ale tylko te wspomniane 5 minut. Zrób krok w tył. W niektórych sytuacjach dosłownie cofnij się w kąt pomieszczenia, ogarnij wzrokiem, weź oddech (dobra, kilka oddechów) i dopiero potem działaj. Kiedy widzisz, że to jest ten moment, ten bananowy moment, potrenuj podążanie za dzieckiem.
Zamiast wkurzać się używając sensownych (logicznych) argumentów:
– że przecież pytałam trzy razy i nie chciałeś,
– że przecież raz chcesz a raz nie chcesz,
– że przecież nie jestem twoją służącą, żeby ci tego banana podawać dziesięć razy…
…zrób krok w tył i daj sobie chwilę na poobserwowanie całej sytuacji i „idź” za odpowiedzią dziecka. Chcesz banana? Dobra, proszę bardzo. Nie chcesz banana? Dobrze, nie jedz go.
Niech sobie maluch idzie do swoich zajęć. Masz mniej więcej 5 minut dla siebie. Zrób sobie w tym czasie kawę, zerknij na FB. Dziecko jest zdrowe, bezpieczne i niezainteresowane bananem. Powiedz sobie w duchu: Banan nie jest wart strzępienia języka. Może to mniej więcej wyglądać tak:
– Chcesz banana?
– Tak
– Proszę bardzo, smacznego.
– Ale ja nie chcę banana!
– Nie ma problemu. Jak będziesz chciał banana, to przyjdź i mi powiedz.
Zostawiłaś furtkę, zażegnałaś awanturę. Teraz jest twój czas. Na tę kawę, czy inną czynność, której nie zdążyłabyś wykonać tłumacząc dwulatkowi, dlaczego chce/musi/powinien zjeść tego banana. Dając sobie tych 5 minut, nie zajmuj się chowaniem banana do lodówki, zjadaniem go czy pakowaniem do plecaka. Zajmij się swoimi sprawami i daj popracować mózgowi dwulatka.
Pewnie się martwisz, że dziecko będzie głodne, jeśli zdecydowało się nie zjadać tego banana. Pamiętaj jednak, że ty tu jesteś dorosła i ostateczny głos w sprawie należy do ciebie. Ale nie na zasadzie rozkazu: Dobra, jak nie chcesz to nie. Zjesz za pół godziny.
W tym podążaniu za chodzącym epicentrum emocji, trzeba pokazać, że je rozumiesz i jesteś z nim, niezależnie od tego, czy jego zachowanie/decyzja się tobie podobają czy nie. Jak to zrobić żeby jednak zachować resztki kontroli nad rzeczywistością? Powiedz po prostu łagodnym głosem:
Widzę, że naprawdę nie chcesz tego banana. W porządku, możesz go przecież zjeść na spacerze albo na podwieczorek po obiedzie.
I znowu pauza. Dałaś kolejną informację (a nawet kilka) do przetworzenia. Nie zostawiłaś dziecka samego z trudną odpowiedzią. Nie zarzucasz tysiącem pytań o to, dlaczego nie chce zjeść tego banana teraz. Nie dociążasz mózgu informacjami o wartościach odżywczych bananów. Jesteś. To wystarczy.
Sprawdź, co się stanie w ciągu kolejnych minut. Być może maluch poprosi o banana teraz. To też w porządku. Twoja propozycja ze spacerem lub podwieczorkiem jest tylko propozycją, a nie ostateczną decyzją głównego dowodzącego na froncie.
Krok w przód
W bardzo wielu sytuacjach, właśnie mniej więcej po pięciu minutach, dziecko przychodzi i informuje cię o swojej decyzji. To nie jest tak, że wcześniej chciało cię zdenerwować swoim wahaniem. Dwulatek naprawdę czasem nie wie czy chce zjeść tego banana, czy nie. Dając jemu i sobie prawo do przetworzenia pewnych informacji, pokazujesz, że rozumiesz i budujesz świat, w którym czuje się bezpiecznie.
Jak jeszcze możesz sobie i dziecku pomóc? Przestań zadawać tyle pytań. Jeśli widzisz, że się waha, to uszanuj to wahanie. Pewnie, że byłoby milej, gdyby wahał się tak jakoś bardziej wewnętrznie i nie dawał upustu emocjom w tak szaleńczy sposób (często histeria). Ale nie potrafi, bo jego zachowaniem sterują emocje.
Kiedy dwulatek mówi: Chcę banana, to tak naprawdę nie ma tego jakoś szczególnie przemyślanego, bo banan jest zdrowy i powinienem coś przekąsić przed spacerem. Czasem nawet nie potrafi tego nazwać słowem głód. Ale czuje, że chce banana. Tu i teraz. Jeśli to uczucie wypłynęło od dziecka, to pewnie nie będzie tak wielu ceregieli ze zjedzeniem banana.
Kiedy jednak zadajesz pytanie, czy chce banana, to już jest zupełnie inny rodzaj decyzji do podjęcia i uczucia do ogarnięcia. Bo on nie wie, czy chce banana. Nie zastanawiał się nad tym. Rzuca więc na szybko odpowiedzią, która pierwsza przychodzi do głowy. I pewnie taką, która sprawdziła się w przeszłości np. Tak, chcę banana.
Dopiero po chwili może jednak dojść do wniosku, że go nie chce. Jednak dorosły jest już najczęściej na etapie obierania tego banana i zasypywania przeciążonego mózgu dwulatka argumentami: Przecież chciałeś. Dlaczego nie chcesz? Może ci pokroić w kosteczkę? W paseczki? Może cały? Tak ci ostatnio smakował. Dlaczego rzucasz bananem w mamusię?
Zatrzymaj się
Tych sytuacji związanych z trudnymi pytaniami, powodującymi często niekontrolowane wybuchy emocji, jest naprawdę bardzo wiele. Podążaj za tymi emocjami. Przynajmniej spróbuj.
Oczywiście bez popadania w skrajności. Skoro dziecko nie myśli w sposób logiczny (rozumiany przez dorosłego), to nie znaczy, że wcale nie myśli. Nie znaczy też, że masz z dzieckiem nie rozmawiać, bo i tak nie zrozumie albo zrobi po swojemu. Nie znaczy też, że masz po prostu poddawać się i dawać terroryzować napadom emocji. Najlepsze co możesz dla siebie i dziecka zrobić to podążać i próbować zrozumieć emocję istniejącą tu i teraz.
Nie odpuszczaj rozmów, ale weź w nich pod uwagę, że kiedy pytasz: Dlaczego to zrobiłeś?, dwulatek się zdenerwuje, bo nie wie, dlaczego to zrobił. Czuł w tym momencie, że chce tak zrobić i zrobił. Kiedy pytasz: Co się stało? to rzadko uzyskasz konkretną odpowiedź. Tak samo zresztą, jak na bardzo przyzwoite i logicznie brzmiące pytanie: Dlaczego płaczesz? On często nie wie, ale czuje, że właśnie chciał się rozpłakać.
Jednym z kół ratunkowych, jakie możesz rzucać coraz starszemu dwulatkowi, jest pomoc w nazywaniu pewnych emocji. Bardzo dużo i w konkretny sposób opisałam to w tekście Jak zachęcić trzylatka i czterolatka do współpracy. Jest o nieco starszych dzieciach, ale sposób nazywania emocji, sama technika, są podobne. Oczywiście wszystko na poziomie nieco młodszej pociechy.
Wszyscy wygrywają
Spróbuj zastosować tę pięciominutową (im więcej wprawy w tego rodzaju komunikacji oboje macie, tym krótszy czas) metodę wspierania dziecka. Postaraj się mniej zasypywać pytaniami, a bardziej podążać za emocjami, bo:
- dzięki temu pokazujesz dziecku, że jego emocje są ważne,
- masz szansę nauczyć dziecko rozumieć i nazywać emocje,
- unikasz sporej części awantur w ciągu dnia,
- uczysz dziecko pozytywnej komunikacji ze światem (tak, trenuje na tobie, ale warto się poświęcić),
- okazujesz dziecku szacunek,
- zyskujesz kilka minut dla siebie,
- nie jesteś kłębkiem nerwów pragnącym udusić swojego zbuntowanego dwulatka.
Koniecznie daj mi znać, jak wam poszło!
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.
Mój 17-miesięczny synek już od kilku miesięcy przejawia zachowania typowe dla buntu dwulatka, ale czytanie dobrej literatury i takich artykułów jak ten pomagają mi przetrwać ten trudny okres. 🙂 Myślę, że najważniejsze to zrozumieć, że trudne emocje dziecka nie są wycelowane bezpośrednio w rodziców. To dziecko nie chce zrobić rodzicom na złość. Po prostu inaczej nie potrafi powiedzieć, co czuje. Dziękuję za artykuł!
Oj, bo potrafią dać popalić, ale faktycznie świadomośc, że nie jestem z tym sama i że z moim dzieckiem wszystko w porządku, też mi bardzo pomagała… nie zwariować 😉
Momentami można zwątpić w swoje zdrowie psychiczne????
Świetny tekst
Każdy kiedyś chyba zwątpił przy dziecku w tym wieku! 🙂 😉
Świetnym wpis. Trochę się uspokoiłam, że trochę z wcześniejszej wiedzy, trochę intuicyjnie w wielu sytuacjach robię podobnie, chociaż nie zawszę uda się spokojnie. Dziękuję.
Mam jednak ogromny problem ze strony męża, który w takich sytuacjach głośno komentuje przy dziecku,” że daję mu się wodzić za nos, że nie jestem konsekwentna, że powinien dostać karę ”
Niestety dziecko bardzo często jest też świadkiem, że proszę na różne sposoby męża o jakąś czynność, pomoc czy zaangażowaniem i niestety w zamian otrzymuje komentarz” że powinnam sobie sama poradzić, że jestem nieudolna, albo co ty byś beze mnie zrobiła”
W konsekwencji nie wiem, czy mamy wyjątkowo krnąbrny egzemplarz, czy zwyczajnie dziecko bierze przykład z taty, a może takie już jest i co gorsza już zostanie bez względu na moje starania? Tak bardzo bym chciała, żebyśmy nie tracili czasu na przepychanki, tylko cudownie spędzali czas razem.
Wpadłam tu bo nie wiem już co robić z moim 2 latkiem… Syn śpi a jak lecę.do.kopejnych Twoich wpisów.
Dziękuję za ten wpis.
Pomógł mi on uporządkować moje emocje ????
Przy odpieluchowaniu też to działa? Synek niby wie co i jak, bo to widać. Jak proszę go żeby usiadł na nocnik to krzyczy nie, jak chce mu zdjąć albo założyć majtki to krzyczy nie, jak pytam czy chce siku to krzyczy nie, a za chwilę patrzy na mnie i sika na podłogę… Ja już nie wiem jak mam z nim rozmawiać 🤦🏼 jestem załamana. Był takim fajnie współpracującym chłopcem a od miesiąca nie potrafię poznać własnego dziecka. Jestem na skraju załamania…
Ja tak mam z 4 latką i półtorarocznym synkiem córcia jak dotąd. Zachowywała się dobrze do 2.5 r a odkąd. Urodził się synek to córcia zachowuje się jak dzidziuś i żadne prośby nie działają a teraz mały który ma półtora roku zaczyna ją naśladować co robic
Moja 19 miesięczna córeczka – już teraz podobnie zachowuje się jak w opisie powyżej – ale widzę, że więcej pracy nad swoimi emocjami muszę ja wykonać – bo już wiele razy mi puściły nerwy, potem tego żałuje i mam wyrzuty sumienia – bo właśnie nie rozumiałam do końca co się dzieje.
Teraz tylko widzę,że najpierw dorośli powinni nauczyć się panowania nad swoimi emocjami tak, aby odpowiednio nauczyć dziecko panować nad swoimi emocjami. Jednocześnie zauważam także, jak bardzo potrzebna jest umiejetność konstruowania prostej komunikacji z dzieckiem, zarazem dyplomatycznej i jasnej, która dotrze do takiego malucha, a której my rodzice nie mamy od tak w sobie- dziekuje za ten wpis – daje mi wiele do myślenia
Macierzyństwo to jest wielkie wyzwanie, nie jest łatwo, mam nadzieję, że powoli uda się opanować sytuację.
Dziewczyno, DZIĘKUJĘ. Nie masz pojęcia, co uratował we mnie ten artykuł i jeszcze kilka innych. A może wiesz…? 🙂
Uściski
O tak łatwo nie jest 🙂 chce to -dasz ,nie chciałam tego !! Kiedy idziemy po siostrę do przedszkola jeszcze trochę,a jak trzeba iść to ucieka po całym domu bo iść nie chce itd.Ja zauwazylam jeszcze 2 l i 4 mc ze wcześniej jak sie przewróciła to wstawała i biegla dalej teraz -placz weź mnie na ręce ,puść mnie …oraz większą potrzeba bliskości
Fajnie, że ma taką uważną mamę, która widzi potrzebę bliskości, a nie marudnego dzieciaka 🙂
Bardzo pomocny wpis. Bo niby coraz więcej wiemy o tym, jak powinno się postępować z dziećmi. Ale taka metoda krok po kroku jest super cenna. Takich chwil w życiu rodziny z dwulatkiem jest całe mnóstwo. Nie mówiąc już o kipiących emocjach rodziców, gdy znów dostaną bananem. A te najlepiej właśnie wyciszyć, skupiając się na potrzebach dziecka.
Dzięki, cieszę się, że mogłam coś podpowiedzieć. A w sprawie rodzicielskich emocji podrzucam podcast o ćwiczeniu cierpliwości 🙂 Pewne rzeczy da się wyćwiczyć albo przynajmniej spróbować 😉 Wszystkie podcasty tutaj https://nietylkodlamam.pl/podcast-tylko-dla-mam/
Mimo seksistowskiej nazwy bloga, prezentowane informacje nadają sie nie tylko dla mam! Ha!
Cieszę się, że znalazłeś coś dla siebie, tatusiowie nie mają zakazu wstępu na bloga 😉
Rewelacyjny blog! Jeśli ktoś naprawdę podąża za dzieckiem to dużo rzeczy robi się intuicyjnie???? Z pewnością będę zaglądać tutaj częściej ????
Dziękuję Ci za te miłe słowa, zawsze mnie motywują 🙂 Zapraszam jak najczęściej!
Dziękuję za ten wpis❤
Dzięki :). Potrzebowałam to przeczytać. Okazało się, że intuicyjnie dobrze robię odpuszczając, gdy dziecko zaczyna wpadać w złość. To działa tak jak piszesz – po chwili wraca i jest już po prostu ok, a gdy go naciskać wpada w furię. Jeszcze raz dziękuję za świetny wpis i pozdrawiam 🙂
Bardzo się cieszę, że pomógł, intuicja czasem nie ma siły przebicia, a jak wiele może rodzicowi podpowiedzieć 🙂
Witam serdecznie
Mój (prawie) dwulatek też od jakiegoś czasu taki jest.
Zastanawiam się tylko co powinnam zrobić w sytuacji gdy syn jest zły i krzyknie, zapiszczy- nie jest to krzyczenie takie długotrwałe tylko właśnie jest to jeden moment, sekunda.
Krzyknie, zasygnalizuje że jest zły, czasami jak jest bardzo zły krzyknie kilka razy (2-3) i jest ok. Wtedy mówię np: ok, widzę że jesteś zły, co Cię tak zdenerwowało? Chcesz się przytulić? I zazwyczaj jest po temacie.
Czy to dobry sposób na rozładowanie emocji? Czy powinnam mu na to pozwalać?
Mąż jest przeciwny temu aby tak krzyczał a ja myślę, że skoro nie potrafi powiedzieć to taki ,,krótki krzyk,, jest lepszym sposobem na pokazanie, że jest zły niż np bicie czy gryzienie mamy.
Bardzo proszę o poradę ????
Pozdrawiam
Moim zdaniem taki krzyk u dwulatka jest w porządku. Jak będzie nieco starszy można mu zacząć tłumaczyć, jak inaczej niż przez krzyk informować o gniewie.
Dziękuje za ten wpis. Był mi bardzo potrzebny. Co prawda moja 1,5 roczna córka, jest na etapie złości, jak jej się czegoś zabroni, albo zabierze coś czym nie wolno jej się bawić, (zawsze wcześniej prosimy ją by oddała sama, i często się to udaję, wtedy obywa się bez krzyków, ale czasami ten sposób nie przechodzi i trzeba jej daną rzecz poprostu zabrać) ale i do tego banana pewnie niedługo dojdziemy. Cieszę się, że przeczytałam ten post teraz, ponieważ będę się mogła przygotować na takie sytuacje, żeby się nie denerwować, tylko policzyć do 10 i poczekać 🙂
Dziękuję 🙂 Dokładnie, z tym liczeniem to naprawdę działa 🙂
„Jednak dorosły jest już najczęściej na etapie obierania tego banana i zasypywania przeciążonego mózgu dwulatka argumentami: Przecież chciałeś. Dlaczego nie chcesz? Może ci pokroić w kosteczkę? W paseczki? Może cały? Tak ci ostatnio smakował. Dlaczego rzucasz bananem w mamusię?” – leżę 😀 Świetny wpis. Dużo mądrych rzeczy, ale też się uśmiałam 😉
Dzięki 🙂
Swietny blog. Szkoda, ze czytam go tylko jak „dopadne” 🙂 Czytajac o przykladowych sytuacjach malo nie poplakalam sie z mezem ze smiechu. To sytuacje niemal żywcem przeniesione z naszego podworka 😀 na szczescie od poczatku staramy sie dziecka cierpliwie sluchac i w miare adekwatnie do jego potrzeb reagowac, ale nasza dwulatka czasami nas zaskakuje swoimi reakcjami i nowymi pomyslami na wyladowanie emocji. Dobrze wiec, ze jest miejsce, gdzie moge troche pobuszowac i poukladac sobie w glowie: o co jej chodzi i jak to ugryzc?
Pozdrowienia dla wszystkich rodzicow mniejszych i wiekszych malych czlowieczkow i dla Pani Ani 🙂
Dziękuję bardzo i cieszę się, że od czasu do czasu mogę wesprzeć w rodzicielskich bojach 😉
Super artykuł. Moja córka 14mc zaczyna już chyba okres buntu. Potrafi tupać nogami gdy jej coś zabronimy. Zastanawiam się jak postępować z takim szkrabem i zakazami. Już setki razy mówiłam nie gdy próbuję wyłączyć pralkę i nic. Nadal kombinuje żeby ją wyłączać ????nie chciałabym też aby wyrosła na wystraszona dziewczynkę której nic nie wolno. Jak nie przegiąć?
Wiesz co… może tutaj znajdziesz odpowiedź 🙂 https://nietylkodlamam.pl/na-rekach/
Raz w tygodniu albo cześciej muszę to czytać. Dopóki nie bedę słyszała na każde moje zdanie, nie tylko pytające odpowiedzi -Nie,nie
To dobry sposób 😉
Witam, bardzo pomocny wpis. Obecnie córa przechodzi taki okres chcenia i nie chcenia jednocześnie:-). Spróbuję pani metod….może będzie mniej afer w ciągu dnia a i dziecko spokojniejsze. A jak dziecko to i rodzice:-)
Oby się udało 🙂
Mam 22 miesięczniaka.O ile problem chcenia i niechcenia w jednej chwili nie irytuje mnie zbytnio ale wybuchy złosci i nieusłuchliwosc juz owszem.Nie trafia do mnie jednak argument by dziecku tłumaczyc „moze zjesz pozniej,albo na podwieczorek,albo na spacerze albo…..Nie za duzy potok słow jak na takiego malca?.Poprostu zabieram,mówie:okej,odłożymy.I koniec.Poza tym rzadko kiedy z dzieckiem w tym wieku mozna prowadzic takie dialogi jak Pani przytoczyła.Irytacja dziecka rośnie,poniewaz nie jest w stanie sie tak wysłowic.”Ale ja nie chcę banana” to w tym wieku raczej abstrakcja.Chętnie dowiedziałabym sie o trzech konkretnych sposobach regowania na:
-uderzanie mamy w twarz gdy zabiera je z pisaskownicy
-nieznośne piszczenie w niebogłosy(o tonach rodem z opery)
-rzucanie wszelkii przedmiotami(np nowym autkiem )
Poza tym mam wspaniałego i niezwykle rozgarniętego syna.Wiemy,że to etap przejsciowy i nie chcemy zrobic mu krzywdy niewłasciwym regowaniem na denerwujące nas zachowanie.Wiem,jak nas wychowywano(niestety wrzaskiem,karą i paskiem)
Pozdrawiam
Tu nie chodzi o potok słów, to jest napisane dla dorosłych jako inspiracja do rozmowy, a nie kopiuj-wklej i cytuj. 😉 Miałam wrażenie, że to jasne w moich artykułach, ale skoro nie, to następnym razem zwrócę na to większą uwagę. Cieszę się, że ma Pani wspaniałego synka, przykro mi, że bije, piszczy, nie słucha i rzuca przedmioatmi. Na blogu jest mnóstwo podpowiedzi jak sobie radzić w takich sytuacjach, mam nadzieję, że coś się uda wprowadzić w życie.
Dzisiaj trafiłam na Pani wpis. Bardzo dziękuję. Mam coreczkę 22miesiące i jest bardzo kochanym dzieckiem. Ostatnio jednak nie potrafimy sie porozumiec. Bardziej ja nie potrafie zrozumiec jej zachowania. Dzieki Pani wpisowi i super wyjasnionej sytuacji juz wiem co sie.dzieje w.glowce.mojego.dziecka i ze to ja jako.osoba dorosla.powinnam inaczej reagowac i sie zachowywac. Raz jeszcze dziekuje i od dzis postaram sie sledzic wszystkie Pani wpisy. Pozdrawiam
Cieszę się bardzo, że udało się pomóc tym artykułem. Powodzenia! 🙂
Bardzo dobry wpis. Chce zauważyć że moja „zbuntowana dwulatka” buntuje się wtedy gdy czegoś potrzebuje. Np. jest głodna, spragniona, smutna,znudzona, zmęczona lub coś boli. A bolą dziąsła. Niestety nie zawsze udaje mi się trafnie ocenić czego akurat potrzebuje. Zgłasza się że zajmę sie młodszym dzieckiem a ona biega aż jej puszcza nerwy. Do tego szybki rozwój mózgu, mam wrażenie że czasem to my opiekunowie jesteśmy zbuntowani przeciwko niezależności tych maluchów
Tak, dzisiaj jest taki dzień kiedy trzeba sobie taka wiedzę odświeżyć, rozbudować.. ciekawie i praktycznie 🙂
Bardzo mi się to spodobało co przeczytałam.
Wspaniale, dzięki.
Artykuł uporządkował mi kilka kwestii. Dzięki za twoją pracę 🙂
bardzo się cieszę że trafiłam na ten tekst! dziękuję!
Hej 🙂 Dziękuję za piękne artykuły! To kolejny bardzo cenny 🙂 Trafiłam tu, bo szukałam informacji o biciu przez dzieci (nie jest to dominujący problem ale wciąż wisiadło mi smutek i znalazłam cenne wskazówki ♡). Po przeczytaniu tego artykułu wychodzi na to, że moja córka ma sporo przysłowiowych „bananków” choć dopiero skończyła 15 miesięcy (a zaczęło się już jakiś czas temu- bardzo szybko załapała podstawową komunikację). Przyznam, że nie wpadłabym bez Ciebie, że to może być już bunt dwulatka- ale numer. JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI! 🙂