Młodzież współczesna doświadcza coraz większego ciśnienia wynikającego z wielu czynników. Oczekiwania społeczne, presja szkolna, problemy rodzinne czy trudności w relacjach międzyludzkich. To wiele powodów do szukania rozwiązań, które mogą pomóc.
Ten chroniczny stres może negatywnie wpływać na ich zdrowie psychiczne i fizyczne, prowadząc do poważnych konsekwencji, w tym depresji, lęków, problemów związanych z substancjami oraz nawet samookaleczeń czy myśli samobójczych.
Dlatego też ważne jest, abyśmy zdawali sobie sprawę z tych zagrożeń i podejmowali działania mające na celu zapewnienie młodzieży wsparcia i narzędzi niezbędnych do radzenia sobie ze stresem oraz rozwijania zdrowych strategii radzenia sobie z nim.
Książka może pomóc
Rozmowa z autorkami książki „Możesz więcej niż myślisz„, Karoliną Stępień-Cach i Martyną Broda, to inspirujące spotkanie, które podpowiada sposoby na radzenie sobie ze stresem w szkole i życiu.
Autorki podkreślają uniwersalność stresu, który dotyka nie tylko sportowców (od tego zaczęła się ich wspólna przygoda z książką), ale także każdego nastolatka. Książka została stworzona z myślą o szerokim gronie czytelników, zwłaszcza młodzieży.
Prezentuje praktyczne techniki radzenia sobie z napięciami codzienności. Autorki, będąc mamami i aktywnymi zawodowo (psychologia i coaching) osobami, spontanicznie połączyły swoje doświadczenia i wiedzę. To zaowocowało książkowym przedsięwzięciem.
Narzędzie, które może pomóc
Największą mocą tej książki jest praktyczne podejście do tematu stresu, bo oferuje czytelnikom konkretne narzędzia i porady. Ważne jest także to, że treść nie jest skomplikowana, co ułatwia dostęp do niej w sytuacjach obciążenia emocjonalnego i czasowego, jak na przykład przed egzaminem.
Autorki skupiły się na metodzie małych kroków, konsekwencji i praktycznych rozwiązaniach. Moim zdaniem jest wartościowym źródłem wsparcia dla każdego, kto szuka sposobów na radzenie sobie ze stresem. Wyróżnia się nie tylko praktycznym podejściem, ale także zrozumieniem różnorodnych sytuacji stresowych, z którymi młodzi ludzie mogą się spotkać.
Przecież stres może być zarówno planowany, jak i pojawiać się niespodziewanie, co wymaga elastyczności w radzeniu sobie z nim. Wspólne doświadczenia autorek pozwoliły na stworzenie spójnej i zróżnicowanej treści, która odpowiada na różnorodne potrzeby czytelników.
Skupiamy się na przekazaniu istotnych informacji w sposób klarowny i przystępny, co sprawia, że lektura jest łatwa i przyswajalna. Dzięki temu czytelnik może szybko znaleźć konkretne porady i techniki, które mogą mu pomóc w konkretnych sytuacjach życiowych.
Jakie to momenty?
Poznawanie mapy ciała, radzenie sobie z wyzwaniami, dystansowanie się do ocen innych, balans między nauką, czy pracą i odpoczynkiem. Radzenie sobie z niepokojami, regeneracja organizmu, relaksacja, praca z emocjami.
Książka zawiera różnorodne techniki radzenia sobie ze stresem, co pozwala czytelnikom wybrać te, które najlepiej pasują do ich osobistych preferencji i sytuacji życiowych. Nie chodzi więc tylko o zaprezentowanie jednego uniwersalnego podejścia, ale o otwarcie możliwości eksploracji różnych metod i znalezienie tych, które najlepiej odpowiadają indywidualnym potrzebom czytelnika.
Ostatecznie, „Możesz więcej niż myślisz” nie tylko oferuje praktyczne narzędzia do radzenia sobie ze stresem, ale także inspiruje czytelników do refleksji nad własnymi strategiami radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Zatem to książka, która nie tylko uczy, ale także motywuje i mobilizuje do działania, zachęcając do eksperymentowania z różnymi technikami i odkrywania własnych możliwości.
Możesz więcej, niż myślisz
Autorki: Martyna Broda, Karolina Stępień-Cach Ilustracje Aleksandra Waligóra Wydawnictwo Debit
Od dawna chodziła za mną myśl o przygotowaniu zestawienia książek dla dzieci inspirujących o kobietach. Badałam, szperałam, zbierałam informacje z rożnych i źródeł i jest. Tylko, komu się to przyda?
Oprócz przegladania książek, przeglądałam też najróżniejsze badania przeprowadzane na przestrzeni ostatnichtrzydziestu lat. Wybrałam tak długi czas, bo byłam ciekawa, czy kobiety „mają się lepiej” w dobie nowoczesnych technologii i mediów społecznościowych. Czy rzeczywiście jest za czym tęsknić wspominając czasy „przed komputerem”?
I tak, i nie. Wnioski są zatrważająco smutne. Kiedyś zwyczajnie nikogo nie obchodziły stany emocjonalne kobiet wciśniętych w kulturowe i społeczne ramy. Zdesperowane żony, matki, gospodynie domowe w dobie przemian politycznych i kulturowych to trudny temat. Tamtego czasu nijak nie da się porównać z tym, co mamy dzisiaj – dobą mediów społecznościowych.
Opowieści o inspirujujących dziewczynach
Czy kobiety mają się lepiej? Niekoniecznie, dlatego przeglądając to zestawienie zacznij (gorąco namawiam) od siebie, czyli książki, która moje przemyślenia przewróciła do góry nogami i otworzyła mi oczy na rolę matki dziecka stojącego u progu okresu dojrzewania. Pomogła mi też ułożyć sobie w głowie pewne sprawy, jako kobiecie. Chodzi o tytuł Obsesja piękna >>
Ogólny wniosek płynący z wielu badań brzmi: dziewczyny około jedenastego roku życia, tracą wiarę w siebie i własne możliwości. To wtedy dopada je medialny chaos, dorastanie i zderzenie ze stereotypami.
Dziewczynom o dziewczynach
Jak pomóc dziewczynkom? Zadaję sobie to pytanie, mając w domu dziesięcioletnią córkę. Zadaję je sobie… nie bez lęku. Nie wiem, czy możemy im pomóc i nie wiem, czy potrafimy. Nikt tego nie wie, bo za wcześnie na takie odpowiedzi. Jesteśmy rodzicami, którzy wychowali się bez mediów społecznościowych. Nie mamy pojęcia, jak działać, żeby było dobrze.
To jest chodzenie po nieznanym terenie i badanie nieznanego gruntu. Często zastanawiamy się, jak oderwać dziecko od telefonu, choć sami trzymamy go ciągle przy twarzy.
Nie wiem, czy czytanie o inspirujących kobietach tak naprawdę coś zmieni w życiu naszych dzieci, ale jeśli mamy szukać, badać, testować różne formy wsparcia, działajmy zamiast czekać z założonymi rekami „co z tego wyniknie”.
Inspirujące kobiety w książkach dla dzieci
W tym zestawieniu zebrałam książki, w których występuje wiele kobiet. Wiem, że są dostępne również historie inspirujących dziewczyn (zaczynając od Pippi, przez Anię z Zielonego Wzgórza po Listy w Butelce itd.). Tym razem zależało mi na zamknięciu wielu postaci w jednej książce. Dzięki temu można wybrać jedną, zdecydowanie nie trzeba mieć wszystkich tych książek na półce. Zwłaszcza, że wiele nazwisk po prostu powtarza się w różnych książkach.
Od razu też powiem, że niektóre z tych opowieści są lekko (lub bardzo) odbiegające od faktów, niezbyt dokładnie opisane, pozmieniane. Dlatego dobrze, że jest aż taki wybór. Jeśli komuś nie odpowiada dany opis, zawsze może sięgnąć po inny tytuł z tym samym inspirującym nazwiskiem.
O dziewczynach dla chłopców
Chciałabym też jasno podkreślić, że jest to mój subiektywny wybór, a najbardziej na świecie zależy mi na tym, żeby takie książki trafiały w ręce zarówno dziewczyn, jak i chłopców. Czytanie o inspirujących kobietach nie może się zamknąć wyłącznie w dziewczęcym gronie, bo ten „mniejszy zasięg” zmniejsza szansę na zmianę.
Niedawno pokazywałam tę książkę filmowo, dlatego teraz tylko zajawię, że poznajemy tu trzy przyjaciółki. Dziewczynki mające swoje pasje i marzenia. Jednak wraz z dorastaniem i zdobywaniem nowych oświadczeń, dziewczynki rezygnują ze swoich marzeń, bo wydaje im się, że nie dadzą rady. To piękna, prosta, metaforyczna opowieść o tym, co zrobić, żeby jednak dać radę mimo trudności.
Jeśli w dalszej części zestawienia mamy rozmawiać o dokonaniach kobiet, warto zacząć od uświadomienia tym najmłodszym czytelniczkom, że… dziewczynki naprawdę latają wysoko. To wciąż dzisiaj wymaga pracy i większego samozaparcia niż potrzebują chłopcy (nie oszukujmy się, tak jest), ale jest to możliwe. Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 5-8 lat.
Jest jedną z moich ulubionych. Nie opisuje konkretnej, znanej postaci, ale opowiada o życiu „jakiejś dziewczynki” w danej epoce. Zaczynamy od bardzo, bardzo dawnych czasów, zerkamy do starożytnej Grecji, do Rzymu, do różnych miejsc na świecie. Życie dziewczynek nie zawsze (raczej rzadko) było wesołe. Dlatego, jeśli mamy z małymi kobietkami rozmawiać o tym, dlaczego tak się cieszymy, że obecnie jest tyle inspirujących książek o kobietach, warto zacząć od wyjaśnienia skąd ten pomysł. Dlaczego akurat dziewczynki potrzebują dzisiaj więcej wsparcia. Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 5-10 lat.
Za tą książką stoi fantastyczna opowieść, bo została wydania dzięki pieniądzom zebranym od darczyńców. Dwie kobiety wpadły na pomysł, żeby napisać o innych wspaniałych kobietach, dzięki którym zainspirują dziewczynki do podążania za swoimi marzeniami. I dało się! I to jak! Podczas zbiórki internetowej zebrały ponad milion dolarów. To tylko pokazuje, jak bardzo ten temat był potrzebny, jak trzeba się było nim zaopiekować.Zebrano tu sto opowieści o kobietach, które odważyły się zawalczyć ze stereotypami i robić to, o czym marzyły. Poszły za swoimi pasjami. I choć brzmi to ulotnie, bajkowo i doniośle, to najczęściej za ich historiami stały łzy, wyrzeczenia i ogromny trud. Dobrze, że możemy je przedstawić naszym dzieciom. Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 6-12 lat.
W tej historii zupełnie, ale to zupełnie wymyślonej, przewija się kilka znanych, ważnych kobiet. Chcąc dotrzeć do młodszych czytelniczek, naprawdę warto pokazywać im książki, w których przez wyrazistą opowieść, można dzieciom coś uświadomić. Poznajemy tu kilkuletnią Milenkę, która chce wyglądać jak lalka Barbie. Marzy o takim wyglądzie i głównie wokół tego koncentruje swoje myśli. Pewnego dnia jej marzenie się spełnia, a ona staje się dorosłą kobietą wyglądającą jak słynna lalka. Dopiero wtedy dociera do dziewczynki, że taki wygląda to bardziej przekleństwo niż szczęście. Do akcji wkracza babcia, pokazująca Milence, że jest w historii kilka wartościowych kobiet, które niekoniecznie wyglądały jak Barbie, a dokonały wspaniałych rzeczy. Babcia sprawia, że Milenka przestaje skupiać się na wyglądzie i zaczyna myśleć o tym, co naprawdę może być ważne w życiu. Spodoba się dzieciom w wieku 8-12 lat.
Więcej o książce opowiedziałam w recenzji filmowej: Milenka >>
Tym razem poznajemy Polki, tylko Polki. Te bardzo dobrze znane i takie, o których mało kto słyszał. Ten tytuł był jednym z pierwszych, jakie przeczytałam wspólnie z ośmioletnią wtedy córką. Autorka wspaniale rozmawia z czytelniczkami i czytelnikami. Sporo tu poczucia humoru, ale przede wszystkim to duża porcja wiedzy historycznej. Inspiracji i ciekawostek (także ze świata).
Podoba mi się pomysł z opisaniem tylko Polek, to sprawia, że książka jest na swój sposób wyjątkowa. Uroku dodają jej zabawne ilustracje i to ciągłe zagadywanie przez autorkę. Bardzo doceniam, że wyjaśnia (w trakcie całej narracji) rożne historyczne zagadnienia. Bez tego dziecku trudniej byłoby zrozumieć, o co chodzi w opowieści. Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 8-12 lat.
Podoba mi się tytuł tej książki. Umysły mogą być naprawdę piękne. Podtytuł już trochę mniej, bo jeśli jakiejś dziewczynce nie spodoba się ta książka, to czy ma się czuć niemądra? Wszelkie etykietki zawsze są ryzykowne.
Zebrane tu mamy opowieści o kilkunastu ważnych postaciach. oczywiście kobietach mających zainspirować współczesne dziewczynki. Bardzo ciekawym zabiegiem jest podział rozdziałów na dziedziny nauki, a nie jedynie na nazwiska. Dzieciom często trudno po prostu czytać kolejne życiorysy i próbować znaleźć inspirację. O wiele łatwiej odszukać i przeczytać w pierwszej kolejności te opowieści, które mieszczą się w ramach zainteresowań np. przyroda, informatyka. To też trochę poszerza możliwość wyobrażania sobie przez dzieci, na jak wielu polach kobiety dokonały wspaniałych rzeczy.
Więcej o tej książce opowiedziałam w recenzji filmowej:Piękne umysły >>
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność.
Obie książki są bardzo kolorowe, trochę nawet komiksowe. Pokazują sylwetki ważnych kobiet. W każdym kilkanaście opowieści o kobietach. Myślę, że przypadną do gustu dzieciom, które nie przepadają za tekstem bez obrazków, ani za długim czytaniem. Ilustracje są odrobinę bajkowe, z pewnością zabawne, ale każda z tych opowieści jest prawdziwa.
Niektóre znamy z literackich lub filmowych fikcji jedynie opartych na faktach np. Pocahontas. Ten rodzaj narracji przypadnie do gustu młodszym czytelniczkom. Oczywiście w przypadku tych komiksowych opowieści są one mocno skrócone, ale i tak inspirujące. Może nawet bardziej, bo nie są przegadane. Najbardziej spodobają się dzieciom w wieku 5-8 lat.
Kolejna seria inspirująca dziewczynki do… noszenia spodni. dzisiaj wydaje się to normalne, nawet śmieszne, gdy ktoś o tym wspomina. Ale to właśnie o takich kobietach są te dwie książki. Kiedy trzeba było dużo odwagi żeby nosić spodnie. Dosłownie i w przenośni. Zresztą, dzisiaj wciąż w wielu miejscach na świecie jej potrzeba.
Podoba mi się odważne mówienie o tym, że te kobiety stały w cieniu mężów, ale najcześciej to one miały lepsze pomysły i odwagę. Część z nich mężów nie miała i to też cenny przekaz dla współczesnych dziewczynek – nie potrzebujesz wspierać się na ramieniu mężczyzny. Rób to jeśli chcesz, ale niech to będzie twoja decyzja. Opisy są przygotowane odrobinę podręcznikowo, choć z mnóstwem ciekawostek, dlatego myślę, że bardziej przypadną do gustu nieco starszym dzieciom w wieku 9-12 lat.
W tej książce występuję Karolina (imię autorki), dlatego zwróciła moją uwagę. Chciałam żeby Karolina mogła do niej zerknąć, ale zdecydowałam, że ten tytuł poczeka, aż skończy 12-13 lat, choć sama przerobiłam ją z radością od deski do deski. Najbardziej odpowiada mi się nacisk na czyny, nie wygląd czy inne cechy. Człowiek (zwłaszcza dziewczynki i kobiety, którym współczesna kultura nie odpuszcza i domaga się ondpowiedenigo wyglądu) powinny definiować swoją wartość właśnie na podstawie własnych czynów. W czym jestem dobra? Co mogę zrobić? Czego chcę spróbować? W tej książce czyny są najważniejsze. Uważam, że najbardziej przyda się nastolatkom, których pewność siebie często kompletnie siada. Które potrzebują skupienia na sobie, jakiegoś rodzaju pamiętnika (tylko dla siebie, bez lajków i nielajków znajomych online). Są tu zagrzewające do działania podpowiedzi, zadania, ciekawe przykłady osób, którym chciało się spróbować i sprawdzić „czy to jest dla mnie”. Najbardziej spodoba się młodzieży.
W tym wydaniu poznamy dokładnie 14 kobiet: sejsmolożkę, kartografkę, astronomkę. Uwielbiam brzmienie tych zawodów w żeńskim wydaniu. Jeszcze do niedawna miałam kłopot z mówieniem o sobie pedagożka. Śmieszyło mnie to słowo i jakoś nie brzmiało „na miejscu”. Dzisiaj z dumą właśnie tak się przedstawiam zawodowo. Jeśli też zdarza ci się tak myśleć o niektórych słowach to tylko znak, że… jeszcze za mało książek o wielkich kobietach przeczytałaś. te wyrazy przestają śmieszyć lub dziwić kiedy używa się ich często.
Im więcej przedstawimy naszym dzieciom sławnych naukowczyń, astronomek, kartografek, tym mniej będzie wokół tego stereotypów i zdziwienia. Kiedy piszę ten tekst, Word (program komputerowy) podkreśla mi wszystkie formy żeńskie na czerwono, czyli uznaje za błędne. To tez trzeba zmienić! To kolejna książka dzięki której mam nadzieję, że nasze dzieci będą się śmiały, że my (starzy) kiedykolwiek uważaliśmy żeńskie formy zawodów za dziwne. Mocno trzymam za to kciuki.
O każdej z kobiet mamy w tej książce krótką (kilkuzdaniową) opowieść podpartą dość abstrakcyjnymi rysunkami. Trudne słowa w tych opowieściach wyszczególnione są innym kolorem i wyjaśnione „ze strzałką”. Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 9-13 lat.
Autorka tej książki jest zawodowcem, ale jej zawód to nie pisarka. Jest czołową brytyjską ekspertkę w lotach kosmicznych. Zebrała 50 opowieści o kobietach, które przyczyniły się zncząco do podboju kosmosu. Ciekawym zabiegeim autorki jest ułożenie tych nazwisk chronoligicznie, co pokazuje, jak wygladała droga człowieka z Ziemi do kosmosu. Mniej więcej tak jak droga autorki do miejsca, w którym obecnie pracuje – upór i ciągle nowe próby.
Każda historia to osobny życiorys. W dodatku opatrzony inspirującym cytatem. Mnie zawsze takie cyctaty urzekają, bo są najprawdziwszym kawałkiem życia danej kobiety. Ilustracje do ksiązki wykonali brytyjscy studeci szkoły artystycznej. Spodoba się dzieciom w wieku 10-15 lat.
Kliknij w zdjęcie, sprawdzisz cenę i dostępność.
Wielkie małe kobietki
Zdrobnienie w tytule nie jest przypadkowe, bo w tej książce poznajemy pięć sławnych kobiet kiedy były jeszcze dziećmi. Bardzo lubię właśnie takie odsłony opowieści o sławnych ludziach, bo z takimi najłatwiej utożsamiają się najmłodsi czytelnicy.
Skoro jest ich tak mało, warto wiedzieć kim są. Wydaje mi się, że kryterium doboru była tutaj artystyczna odsłona kobiecej natury. Jest więc kreatywna i uparta w dążeniu do celu Coco Chanel, odważna i rezolutna Agathy Christie, wrażliwa, umuzykalniona Edith Piaf i wreszcie Audrey Hepburn. Pomyli się jednak ten kto uważa, że te dziewczyny jedynie bujały w obłokach. Większość twardo stąpała po ziemi.
Warto zaznaczyć, że w przypadku tej publikacji fikcja miesza się z rzeczywistością, nie jest to więc typowy zbiór życiorysów, a raczej inspirująca bajka dla dzieci oparta na faktach. Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 8-13 lat.
W tej książce poznajemy 25 postaci, a w ich żyłach płynie błękitna krew. Z jednej strony bardzo cieszę się, że postwała książka uwzględniające kobiety towarzyszące mężczyznom u władzy. Z drugiej jednak zgrzyta mi, że tak naprawdę niewiele jest tu treści, które naprawdę mogą wciągnąć czytelnika, tak żeby powiedział: „No no, zaimponowała mi ta babka”. Część z tych informacji z prawdą całkowicie się mija, za to są legendy.
Owszem, są daty, ale nie jest to „soczysta” lekcja historii. I w tym kontekście trochę mi szkoda, bo wykorzystanie wizerunków królowych polskich jest naprawdę znakomitym pomysłem. I z pewnością warto przeczytać o nich choćby po to żeby (jako dorośli) zdziwić się i stwierdzić, że nigdy w życiu się o nich w szkole nie słyszało. nie twierdzę, że o wszystkich, ale o większości cisza. I to warto zmienić.
Jeśli ktoś miałby ochotę przeczytać wywiad z autorką i zerknać na jeszcze więcej zdjęć to zapraszam tu – KLIK! Najbardziej spodoba się młodzieży w wieku 13-16 lat.
To jest komiks, w którym poznajemy 15 postaci. Niektóre dość znane, można powiedzieć „otrzaskane nazwiska”, przewijające się w większości tego typu książek. Jednak jest wśród nich także kilka mniejszych, zupełnie wyjątkowych i to (oprócz komiksowego wydania) dodaje smaczku całości. Nie trzeba być sławną żeby zmieniać świat. Czasami liczą się małe czyny i pomysły.
Mnóstwo tu ciekawostek i serca włożonego w okiełznanie słowa feminizm (budzącego tak wiele lęku w niektórych). Poruszane są tu tematy łatwe i trudne (łącznie z aborcją). Z mojego podwórka (książki dla dzieci) przytoczę choćby opowieść o autorce słynnych Muminków, która całe życie próbowała wpasować się w to czego wymagało od niej środowisko i udowodnić sobie i światu, że jej lesbijski związek jest tak samo wartościowy jak każdy inny. Jeśli masz wątpliwości czy to dobra lektura, chcesz wiedzieć nieco więcej, odsyłam jeszcze do wywyadu z autorką –KLIK! Najbardziej spodoba się młodzieży w wieku 16+.
To jest trochę inna propozycja. Nie znajdziemy w niej sylwetek znanych kobiet, bo skupiamy się na jednej – czytelniczce i jednocześnie właścicielce tej książki. To spora dawka inspiracji i opowieści o tym, jak być (stawać się) wartościową kobietą. Dzieje się tu naprawdę sporo, bo są np. wywiady ze słynnymi osobami, inspirujące teksty i coś na kształt przeglądu listy dwudziestu cech osobowości człowieka, ważnych z punktu widzenia autorki przy stawaniu się power girl. Być może ten opis brzmi nieco „serialowo” lub jak jakiś teledysk, ale jest tu naprawdę sporo wartościowych treści. Nie od dziś wiadomo, że nastolatki mają skłonności do popadania w melancholię i użalania się nad sobą, dlatego taki powerbook (jest też wersja dla chłopaków) może być motywacyjnym kopniakiem. Nie ma tu moralizowania, za to jest pochylenie się nad ważnymi dla nastolatków tematami np. właśnie smutek, trudności z kontaktach z rówieśnikami. Podoba mi się podział na dziewczyńskie i chłopackie, bo – umówmy się – w trakcie dojrzewania to są dwa różne światy, z nieco odmiennymi problemami. Najbardziej spodoba się młodzieży w wieku 14-17 lat.
Bardzo podoba mi się to piękne wydanie i tak wiele życiorysów w jednym miejscu. Znajdziemy tu te najbardziej znane, jak też te mniej znane. Oczywiście za serce chwyta uwzględnienie w tym zestawieniu Marii Montessori, ale równie mocno wzrusza mnie sylwetka autorki Harrego Pottera. Silne, nie zawsze niezależne, ale dążące do celu. Wydaje mi się, że to duże, chciałoby się powiedzieć albumowe wydanie to dość ciekawy pomysł na prezent dla dziecka, które powoli zamienia się w nastolatkę. Oczywiście nie chodzi o to żeby taką książkę połknąć w jeden wieczór, ale żeby dumnie stała na półce i wpadła w ręce dziecka w różnych monnetach jego życia. Dlatego fajnie będzie jeśli najpierw przeczytają ją rodzice, żeby wiedzieć w jakich momentach podrzucać ją dziecku do zerknięcia. Nie mam wątpliwości, że niewiele jest takich dzieci, które po prostu rzucą się na spis życiorysów i przeczytają z zapartym tchem (choć pewnie i takie są). Jednak więcej sensu ma wracanie do książki w odpowiednich momentach. I co ważne, moim pomysłem na tę wielgachną księgę jest wykorzystanie jej w edukacji. Kiedy Karolina uczy się o czymś konkretnym z danej dziedziny i jakimś dziwnym trafem nikt w szkole nie wspomina o kobietach, które przyczyniły się do rozwoju tej dziedziny, wtedy wkracza ta książka. I kilka podobnych. Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 9+.
To jest bardzo współczesne spojrzenie na dziewczyny. Książka składa się ze zdjęć (nie ilustracji, ale właśnie zdjęć) i krótkich tekstów mających inspirować młode czytelniczki. Jednak oprócz inspiracji, książka pokazuje bardzo dosłownie, jak wyglądają współczesne kobiety uprawiające najróżniejsze zawody. Bez ograniczeń związanych z płcią. Kiedyś słodka dziewczynka w stroju książniczki, dzisiaj twadra żołnierka.
Bardzo podoba mi się taka fotograficzna odsłona dziewczyn i kobiet. Pośród wielu rysunkowych propozycji, zdecydowanie się wyróżnia. Autorka sama mówi, że książka powstała po to żeby głośno powiedzieć „Strong is the new pretty” (to jest zresztą tytuł oryginału). Nie wygląd, nie stereotypy, nie „co wypada” się liczy, ale dążenie do spełniania własnych marzeń i siła. Wiem, że brzmi to trochę ogólnikowo i po hollywoodzku, jednak współczesne dziewczyny powinny być wręcz bombardowane takimi komunikatami. Mamy tu ponad 200 portretów kobiet i dzieci w różnym wieku (od trzylatki do nastolatki). Wcale nie klasycznie ładnych, bo kompletnie, ale to kompletnie nie o wygląd w tym przekazie chodzi. Choć przyznać trzeba (dość paradoksalnie), że wszystkie dziewczyny na tych zdjęciach są po prostu przepiękne. Jeśli masz ochotę zerknąć, co słychać u autorki i obejrzeć zdjęcia ze środka tej książki to wszystko znajdziesz tutaj – KLIK! Spodoba się dzieciom w wieku 5-18 lat.
Przepięknie wydana książka o kobietach, które w sposób planowany lub przypadkowy wynalazły niesamowite rzeczy. Moją córka chce zostać wynazaczynią więc ta książka obowiązkowo musiała wylądować na naszej półce. Podoba mi się zbiór nazwisk, dat i wynalazków, które odkryły kobiety na przestrzeni dziejów. nie wszystkie z tej listy znalazły się jako rozdziały w książce, ale niektóre tak.
Proste hisotire i barwne rysunki. Historie wcale nie są suchymi skrótami życiorysów. Najczęściej poznajemy te kobiety w momecie kiedy wynalazły daną rzecz, wpadły na pomysł, w ich życiu wydarzyło się coś takiego, że akurat potrzebowały tego wynalazku. I dopiero po przeczytaniu książki dotarł do mnie w pełni sens powiedzenia: Potrzeba jest matką wynalazków. Bo całe mnóstwo tych wynalazków mamy właśnie dlatego, że matki i gospodynie domowe ich potrzebowały. Więc sobie je wynalazły.
W tym zestawieniu nie może zabraknąć czasopisma „Kosmos dla dziewczynek”. To dwumiesięcznik, którego założycielki nie tylko marzą o świecie wolnym od stereotypów związanych z płcią, ale i działają. Marzenia to piękna rzecz, ale jeśli się tylko na nich poprzestaje, można coś w życiu przegapić. Zamiast siedzieć z założonymi rękami i marudzić, że „warto coś zmienić”, powołały do życia fundację wspierająca dziewczynki w odnajdywaniu swoich mocnych stron i dążeniu do stawania się świadomą kobietą.
Więcej o Fundacji Kosmos (bo to przecież nie tylko czasopismo) przeczytasz tutuaj – KLIK! Najbardziej spodoba się dzieciom 8+.
Jeśli chcesz zerknąć do środka jednego z numerów to zapraszam – KLIK!
Chcę w tym zestawieniu uwzględnić też wspaniałe kobiety, których nazwisk nigdy nie poznamy lub poznamy naprawdę niewielką ilość. To lektura kierowana do starszej młodzieży. Poznajemy w niej historię kilku dziewczyn biorących udział w powstaniu. Część z nich w chwili jego wybuchu miała pewnie tyle samo lat co nastoletnie czytelniczki. Ogromnie wzruszające, do szpiku prawdziwe opowieści o tym, co naprawdę oznacza wyrażenie „dzielna kobieta”. Żadna z nich nie odkryła niczego z dziedziny świat nauki, żadna nie była królową ani nawet aktorką. Jednak bez nich, bez ich wsparcia, dziś nie mielibyśmy szansy wybierać i wybrzydzać jakie chcemy lub nie chcemy czytać książki. Nas by po prostu nie było. To jest cała seria książek więc jeśli się spodobają te wojenne hisotire, można poznawać kolejne kobiety. Najbardziej spodoba się starszej młodzieży.
Wydaje mi się, że na temat tej książki zrobię jeszcze osobną recenzję, ale nie mogę pominąć jej w tym zestawieniu. Napisała ją psycholożka, a tekst powstał na podstawie bardzo wielu wywiadów z dziewczynami i kobietami w różnym wieku oraz na podstawie badań. Tytuł sugeruje, że dowiemy się z niej o tym, że nie warto wracać uwagi na wygląd. Jednak ta książko to o wiele, wiele więcej niż to puste w zasadzie stwierdzenie. Trudno opowiedzieć w dwóch zdaniach, jak bardzo otwiera oczy na postrzeganie kobiet (siebie!) we współczesnym świecie. I nie chodzi jedynie o stawianie kobiet w roli ofiar, ale o budowanie (z każdą stroną) świadomości czytelnika na temat dosłownie wszystkiego, co ma związek z wyglądem i uprzedmiotowieniem kobiet. Uważała się za dość ogarniętą osobę w tym temacie… aż do tej lektury. Jestem pewna, że nie wypuszczę mojej córki w świat bez przeczytania tej książki od deski do deski. Mówiąc zupełnie szczerze, to powinni ją przeczytać również młodzi chłopcy i dorośli mężczyźni. Najbardziej spodoba się młodzieży 15+, ale najpierw przeczytaj ja sama!
Kliknij w zdjęcie, sprawdzisz cenę i dostępność.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów to współczesna baśń dla dzieci, którą blog Tylko dla Mam objął patronatem. W tych współczesnych baśniach nie ma tak grozy, nie ma przemocy, są za to przemycane piękne wartości, ważne dla rozwoju człowieka.
Dokładnie o tym jest Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów. Poznajemy tu ucznia i mistrza, czyli klasyk. Mały chłopiec chce sprawdzić czy będzie potrafił grać na skrzypcach, czy tego da się nauczyć. Pan Taro – mędrzec, mistrz, nauczyciel muzyki, postanawia zmierzyć się z tym wyzwaniem.
Okazuje się jednak, że chłopiec nie może nauczyć się grać. Mimo wielu prób i ćwiczeń, jakoś mu to nie wychodzi. Wtedy Pan Taro wyrusza w przedziwną podróż po to, żeby odszukać talent swojego ucznia.
Kraina Śpiących Talentów
Od Albiego – starego węża albinosa mieszkającego w ogrodzie – pan Taro dowiaduje się, że jest ktoś, kto wie skąd się bierze talent. I czym on właściwie jest.
Całą historię podróży i wszystkich przygód poznajemy z listów pisanych przez Pana Taro do swojego ucznia. Ten czeka z Albim na powrót mistrza, przy okazji wciąż ucząc się grać na skrzypcach. Nie czeka więc z założonymi rękami na przywiezienie talentu w prezencie. Czeka, jednocześnie wytrwale ćwicząc.
Listy od Pana Taro
Pan Taro przeżywa wiele dziwnych przygód i poznaje wiele postaci. Spotyka muzycznych mistrzów sprzed lat, wyimaginowane postacie i wciąż szuka. Od każdego dowiaduje się czegoś nowego. Każdemu też stara się pomóc, gdy zachodzi taka potrzeba. I szuka.
W końcu dociera do krainy Śpiących Talentów, ale na tym historia się nie kończy.
Wytrwałość i cierpliwość
Mogłabym snuć tę opowieść dalej i jeszcze trochę opowiadam w recenzji filmowej. Jednak oprócz ciekawej treści, ważne jest też przesłanie tej baśni. Jedni wierzą, że z talentami się rodzimy, inni, że do mistrzostwa można dojść ciężką pracą i talent nie jest konieczny. Pewnie prawda leży gdzieś po środku.
Dla mnie ważne jest to, że baśń w sposób spokojny, bez straszenia, grożenia czy nakazów, pokazuje dzieciom, że mają prawo szukać swojego talentu i nie znać go od razu. Może nigdy go nie odnajdą, ale samo szukanie jest przygodą.
Nie poddawaj się od razu
Mówi też o tym, że czasem coś się nie udaje za pierwszym razem. Może nawet nie udawać się po wielu próbach, ale wytrwałość w dążeniu do celu zawsze się opłaca. To ważne w przypadku współczesnych dzieci, dla których cierpliwość nie jest tym, co ćwiczą najczęściej.
Jest też kwestia szybkiego poddawania się. Mały nerwus, taki 5-7 latek, często rzuca w kąt trudność i nie ma ochoty wracać. Z tej baśni dowie się, że warto ćwiczyć, wracać, z uporem podejmować kolejny raz wyzwanie sprawiające problemy, bo na dłuższą metę można wyćwiczyć bardzo wiele.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam też całkeim sporo treści. Tak zrobiłam w przypadku tej baśni więc będzie mały spoiler.
Nauka angielskiego to temat, który co jakiś czas powraca w waszych pytaniach, bo nie jest tajemnicą, że z siedmioletnią (wtedy) Karoliną, przeprowadziliśmy się do UK i tu (na razie) mieszkamy, a ona tu rozpoczęła naukę w szkole.
Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma własne doświadczenia, potrzeby i etap życia, kiedy dochodzi do wniosku, że warto podszkolić język. Pisałam już o kursach online dla mam, dzisiaj skupiam się na kursach dla dzieci.
Szkoła językowa online to rozwiązanie dla rodziców, którzy nie mówią biegle po angielsku, a chcą, żeby dzieci się języka po prostu nauczyły w jego naturalnym brzmieniu. Uważam, że to najlepsza droga.
Nie od dziś wiadomo, że o wiele więcej niż lekcje w grupach (które również mają swoje zalety), dają dzieciom anglojęzyczne bajki, programy i ogólnie styczność z obcym językiem w praktyce. Wielu dzisiejszych dorosłych nauczyło się angielskiego z MTV, dekadę później uczono się też z YouTuba i choć może odrobinę dziwnie to brzmi, jest to zupełnie zrozumiałe.
Angielski dla dzieci metodą Speakera
Na czym właściwie polega taka nauka online? Ile szkół tyle pomysłów, trudno wybrać w gąszczu propozycji. Mogę powiedzieć, co mnie przekonuje do lekcji proponowanych przez All Right. Chodzi o podejście do dziecka, sam proces nauczania.
Skupili się na dwóch obszarach:
LCT – komunikacyjne nauczanie języka, gdzie dziecko jest zachęcane do spontanicznego mówienia, komunikowania o swoich emocjach, potrzebach. Nauczyciel dba o to, żeby dziecko mówiło ok. 50% czasu przeznaczonego na lekcję. Tylko tak można przełamać barierę przed używaniem języka.
Total Physical Response (TPR) – reagowanie całym ciałem. I to jest to, czego oczekuję od edukacji tak ogólnie, czyli zaangażowania wszystkich zmysłów w proces uczenia się, zapamiętywania i kojarzenia. Dziecko poznając nowe słowa (zwłaszcza czasowniki), nie tylko je powtarza, ale też pokazuje np. skacząc, fruwając, biegając, czołgając się. Nie wymaga się od dziecka siedzenia w skupieniu w jednym miejscu przez 30 minut.
Za każdym razem są to oczywiście tematy „użyteczne”, bliskie dziecku i znane. Dla mnie osobiście jest to wielki plus, bo pamietam, jak Karolina po lekcjach w Polsce (które były rewelacyjne) wchodziła do grupy dzieci i z powodu wielu bodźców, akcentu, hałasu… nie rozumiała ani słowa i sama nie potrafiła nic powiedzieć. Im więcej przerobionych sytuacji z życia wziętych, naturalnych warunków do używania języka, tym lepiej dla ogólnej komunikacji.
Angielski dla dzieci, także tych najmłodszych
O ile jestem za otaczaniem dziecka językiem już od najmłodszych lat, tak niekoniecznie interesują mnie zorganizowane zajęcia dla dwulatków. Spokojnie można się z takim maluchem bawić w angielski w domu.
Lekcje online w szkole All Right zaczynają się od czwartego roku życia. Ma to wiele sensu, zwłaszcza w przypadku, gdy ktoś planuje posłanie dziecka do angielskiej szkoły (od piątego roku życia w UK) oraz dlatego, że czterolatek potrafi się skupić odrobinę dłużej niż młodsze dzieci. A do lekcji jednak potrzeba skupienia.
Lekcja angielskiego online
Sama lekcja trwa 30 minut dla dzieci do ósmego roku życia. Dopiero starsze dzieci uczestniczą w lekcji przez 60 minut.
Są też różne poziomy, dostosowane do wieku i potrzeb uczniów. A jeśli wam się spodoba, to też ważna informacja, że dzieci zapisane na lekcje mogą też uczestniczyć w Speaking Club, gdzie rozmawiają z nauczycielami z USA i Wielkiej Brytanii.
Jest też darmowa lekcja pokazowa, co ma chyba kluczowe znaczenie, bo opis opisem, a gdy tylko można wypróbować, warto z takiej możliwości skorzystać. Zapisz się na darmową lekcję >>
Jeśli masz dodatkowe pytania związane z nauką angielskiego online, pisz śmiało do szkoły All Right. Oni z radością odpowiedzą na wszystkie pytania: All Right >>
Od siebie dodam to, co robi na mnie wrażenie, mianowicie – internetowa szkoła językowa dotarła w ciągu ostatnich trzech lat do pięciu krajów. To są możliwości, których kiedyś po prostu nie było, dlatego warto z nich korzystać.
Zalety nauki angielskiego on-line
Sama korzystam z zalet pracy online, bo przecież tak prowadzę codziennie konsultacje z ludźmi w różnych krajach. Dlatego nauka języków taką metodą jest mi bliska.
Wiem, że to oszczędność czasu, bo nie trzeba nigdzie jeździć (i stać w korkach).
Można uczyć się z dowolnego miejsca na świecie np. w domu lub na wakacjach, wystarczy mieć połączenie z Internetem.
Co ważne! Uczniowie sami wybierają tu sobie nauczyciela i układają grafik (dzieci oczywiście wspólnie z rodzicami).
Rodzic oddający dziecko w ręce wykwalifikowanego nauczyciela ma czas na pozałatwianie własnych spraw, zamiast kwitnąć na korytarzu lub w poczekalni, aż minie 30 minut lekcji i trzeba będzie wracać do domu (znowu w korkach).
Poznajemy w niej dziewczynkę, która zastanawia się, co mogłaby kolekcjonować. Nie byłabym sobą tzn. pedagożką, gdybym nie dodała, że kolekcjonowanie rzeczy ma wiele zalet, jeśli chodzi o rozwijanie pewnych umiejętności i samodzielności dzieci.
Własna kolekcja
Tworzenie i rozbudowywanie własnej kolekcji sprawia, że dziecko:
uczy się odpowiedzialności (o przedmioty trzeba dbać),
rozwija swoje zainteresowania,
uczy się systematyczności,
widzi efekty swoich starań,
może się dzielić swoją pasją ze światem,
czuje satysfakcję z powiększania kolekcji,
buduje wspomnienia, z których będzie czerpać w przyszłości.
Wyjątkowa kolekcja
Siedmiodniowa kolekcja rzeczy ważnych okazała się zbiorem ważnych chwil z życia naszej bohaterki. Jedną z takich chwil jest np. piosenka nucona przez mamę krzątającą się po domu. Innym eksponatem w kolekcji jest własnoręcznie przygotowany drobny upominek dla koleżanki.
To bardzo ciekawy pomysł na książkę dla dzieci pokazujący, jak być wrażliwym człowiekiem. Jak dostrzegać drobiazgi i umieć się z nich cieszyć. Nie jest tajemnicą, wręcz przeciwnie, są badania potwierdzające fakt, że współczesne dzieci mają problem z odczytywaniem emocji. Byciem empatycznym, wrażliwym człowiekiem.
Z czego składa się kolekcja rzeczy ważnych?
Nie musi to być coś wielkiego, bo tak naprawdę nasza codzienność składa się z małych chwil, które warto umieć dostrzegać i łapać. One tworzą wspomnienia, a wspomnienia dobrych momentów z dzieciństwa, są jednocześnie fundamentem do czerpania siły w dorosłym życiu.
Siedmiodniowa kolekcja nie musi się oczywiście kończyć na siedmiu eksponatach. W przypadku naszej bohaterki też się nie skończyła. Warto zachęcać dzieci do wkładania wysiłku w zauważanie rzeczy ważnych.
Ciekawostką w tej książce jest pomysł umożliwiający czytelnikowi tworzenie własnej kolekcji, tak na próbę. Wystarczy odwrócić książkę, z tyłu jest miejsce na rozpoczęcie przygody z kolekcjonowaniem rzeczy ważnych.
Autorka Agata Matraś Wydawnictwo Dziwny Pomysł Dla dzieci 8-12 lat.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Nasz główny bohater ma trzynaście lat i stara się zrozumieć świat. Przy okazji starając się zrozumieć siebie i własne przeżycia. Nie jest to prosta sprawa, bo przez cały czas czuje się inny, niepasujący do tego znanego, szarego świata.
Zerkając na ilustracje od razu widzimy, że on do tego świata naprawdę nie pasuje. Jest królikiem, nie człowiekiem. Jednak sam zdaje się o tym nie wiedzieć lub nie do końca rozumie, w czym rzecz.
Książka dla nastolatka
Bardzo enigmatyczna, dosadna i filozoficzna momentami opowieść o dojrzewaniu, które jak wiadomo, wcale łatwe nie jest. Jednocześnie wciągająca i wyrazista, co może się spodobać młodym czytelnikom. Zwłaszcza wrażliwcom.
Główny bohater nie ukrywa tego trudu dojrzewania i wkłada wiele wysiłku w zrozumienie, co się z nim i z otoczeniem dzieje. Wydaje mi się, że wielu nastolatków odnajdzie się w tej książce przynajmniej cząstkę siebie.
Autorka Anna Höglund Wydawnictwo Zakamarki Spodoba się dzieciom w wieku 13-17 lat.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Moje opowieści są ścieżką dźwiękową z recenzji filmowych, dlatego czasami mówię o oglądaniu ilustracji. Słychać też szelest przewracanych kartek, bo to się często dzieje na żywo. Nie każdy jednak może (lub chce) oglądać, niektórzy wolą posłuchać. I bardzo mnie to cieszy!
Klub Ochrony Orangutanów Majki. Razem uratujmy świat to nie jest tylko książka dla dzieci. To całe przedsięwzięcie, które osobiście bardzo podziwiam.
Współczesne dzieci są bardzo (coraz bardziej) świadome tego, że niszcząc przyrodę, niszczymy tak naprawdę siebie. Z pewnością niszczymy szansę na życie w zdrowym środowisku. A przecież nasze dzieci też kiedyś będą miały dzieci. I fajnie by było, gdyby nasze wnuki miały czym oddychać.
W tej książce poznajemy wrażliwą dziewięciolatkę. Kiedy Majka dowiedziała się, że przez kupowanie rzeczy zawierających olej palmowy, pośrednio wspiera niszczenie „płuc ziemi”, domu orangutanów, postanowiła zrobić coś więcej niż współczujące westchnienie: Och, co za okrutny los spotyka te zwierzęta.
Ekologiczny dom
Prawda jest taka, że nie los spotkał orangutany tylko człowiek, chciwi ludzie. Nie chciałabym jednak, żeby nasza historia zakończyła się jedynie na refleksji: Tak, są na świecie tacy chciwi ludzie. Bo oprócz tych chciwych, jest też cała masa innych. Tych, którzy (może nieświadomie, ale najczęściej z wygody) napędzają tę chciwość, kupując produkty zawierające olej palmowy.
To my. Większość. Jedną z naszych wymówek jest: Ale ja nie wiedziałam. Otóż to. Czy niewiedza jest dzisiaj usprawiedliwieniem? Jeśli dziewięciolatka może łatwo sprawdzić, jakie produkty zawierają olej palmowy i jaki jego produkcja ma wpływ na życie (a właściwie śmierć) wielu gatunków zwierząt, to chyba każdy może, prawda? Zwłaszcza dorosły.
Klub Ochrony Orangutanów Majki
Ta książka nie jest bajką o jakiejś dziewczynce. Majka jest żywa, prawdziwa i nie ustaje w swoich ekologicznych działaniach. Mieszka w Nowej Iwicznej, a dzięki aktywnej mamie, ma też dostęp do facebookowej grupy Klub Ochrony Orangutanów Majki >>
W książce znajdziemy mnóstwo informacji o Majce, jej inspiracji i ogromnej sile do działania. Stoi za nią wspierająca rodzina, dzięki czemu głos dziecka został usłyszany w tak wielu miejscach. Przemawiała nawet podczs szczytu klimatycznego ONZ w Katowicach. Jedna mała dziewczynka, która wie (nie tylko wierzy, ale już wie), że jej głos się liczy. Każdy głos czy gest wspierającochronę środowiska, ma znaczenie.
Ochrona środowiska
W kolejnych rozdziałach czytamy i oglądamy, bo książka zawiera masę fantastycznych zdjęć, o wyprawie Majki na Bornego, gdzie poznaje prawdziwe orangutany. Ale nie takie w ZOO, nieszczęśliwe, pozamykane w klatach, tylko w ośrodku ratującym ich życie. Bo ich życie jest zagrożone praktycznie cały czas. Właśnie przez ludzką głupotę i wypalanie lasów tropikalnych.
Po co wypalać te lasy? Niby wszyscy wiemy, że to złe, ale jak zapytać dorosłych, dlaczego to jest złe, konkretnej odpowiedzi zbyt często nie usłyszymy. Ogólnikami nie da się przekonać dzieci do zrezygnowania z ulubionych słodyczy na rzecz ratowania orangutanów. Potrzebne są przykłady, dowody, zdjęcia i w książce je znajdziemy.
Tani olej palmowy
Ludzie wypalają naturalne lasy po to, żeby sadzić na tym obszarze palmy olejowe. To rośliny, z owoców których produkuje się olej palmowy. Ten naturalny jest zdrowy i potrzebny. Jednak na masową skalę produkuje się przetworzony olej palmowy. Niekoniecznie zdrowy, za to tani w produkcji.
Przy czym „tani” to pojęcie względne, bo nie można powiedzieć, że ginące gatunki zwierząt płacą tanio za jego produkcję. My też w przyszłości tanio nie zapłacimy za dzisiejsze wyniszczenie płuc Ziemi.
Oleju palmowego używa się w całej masie produktów, w jedzeniu, kosmetykach, chemii gospodarczej itd. Właściwie, dość trudno znaleźć na półkach sklepowych produkty nie zawierające oleju palmowego.
Im więcej osób kupuje (bezrefleksyjnie) takie produkty, tym więcej lasów zostanie wyciętych. Tym więcej orangutanów zginie. Analogicznie i logicznie, im mniej osób będzie kupować, tym mniej będzie się opłacało taki olej produkować. Tym więcej lasów przetrwa. Niby proste, prawda?
Niszczenie środowiska
Niby... to jest słowo klucz. Unikanie produktów zawierających olej palmowy jest trudne. I drogie, bo te produkty mają wyższą cenę. To też wymaga wysiłku, bo czytanie etykiet jest czasochłonne. I wreszcie, to też wymaga poświęcenia, bo czasem trzeba zrezygnować np. z ulubionych batoników zawierających olej palmowy.
Dlatego takie książki są ważne i potrzebne. Pokazują konkretne dziecko, które konkretnymi działaniami zmienia świat i uświadamia innym, co zrobić żeby wspierać środowisko. Całą planetę.
Mądra książka dla dzieci
Od samej lektury wprost trudno się oderwać. Jest napisana lekko i konkretnie, to Majka nam o wszystkim opowiada. Jak dla mnie, to też świetny materiał do wykorzystania w klasie szkolnej lub w przedszkolu. Jest tu mnóstwo inspiracji do rozmów i tworzenia warsztatów w większych grupach.
Jak powstał Klub Ochrony Orangutanów Majki?
Dowiadujemy się o początkach idei ratowania orangutanów.
Pomaganie zwierzętom
Poznajemy jej podopiecznego, którego wraz ze znajomymi adoptowała. Wsparcie finansowe pozwala ekologom ratować orangutany znalezione w lasach lub tym, co z nich pozostało.
Wyprawa na Borneo
Śledzimy jej wyprawę na Borneo, gdzie znajduje się ośrodek ratujący te piękne zwierzęta. To bardzo emocjonalna podróż, bo uświadamia, że to całe cierpienie zwierząt jest spowodowane wyłącznie głupotą ludzi. Niczym więcej.
Mądre orangutany
Poznajemy też same orangutany w ich (w miarę) naturalnym środowisku. To fascynujące zwierzęta, a ich nazwa oznacza „ludzie lasu”. Ludze… czy to nie powinno już na wstępie dać innym ludziom do myślenia?
Zagrożone gatunki
Majka pokazuje też w książce inne zagrożone gatunki. Znowu, winą za to można obarczyć tylko jedno stworzenie. Człowieka.
Ekonawyki
Poza tym, pokazuje konkretne działania, dzięki którym możemy pomagać planecie, a nie rujnować ją każdego dnia. To drobne gesty tzw. ekonawyki, których wypracowanie nie kosztuje wiele, a wspiera planetę.
Ekodziennik
Świetnym pomysłem jest też ekodziennik. Może jakieś dziecko zainspiruje się i stworzy własny? A może jakaś rodzina zacznie taki prowadzić? Byłoby super mieć czarno na białym pokazane, jak codziennie dbamy (wspólnie) o nasz dom.
Ekoprzepisy
W książce znajdziemy też ekoprzepisy, czyli pomysły na zdrowe jedzenie bez oleju palmowego i wszelkich szkodliwych dodatków.
Całą książka jest jedną wielką inspiracją i co ważne, zachętą do działania. Tuż po jej przeczytaniu można zapisać się do grupy na Facebooku, a 1% z każdego sprzedanego egzemplarza wspiera działania organizacji Orangutan Appeal UK.
Nie pozostaje mi nic innego jak zacytować Majkę na sam koniec: I wiecie co? Kiedy ktoś nam mówi, że nic nie możemy zrobić, nie wierzcie mu.
Autorka Maja Mulak Wydawnictwo Znak Emotikon Spodoba się dzieciom w wieku 8-12 lat.
Moje opowieści są ścieżką dźwiękową z recenzji filmowych, dlatego czasami mówię o oglądaniu ilustracji. Słychać też szelest przewracanych kartek, bo to się często dzieje na żywo. Nie każdy jednak może (lub chce) oglądać, niektórzy wolą posłuchać. I bardzo mnie to cieszy!
To seria skierowana do starszych czytelników, bardziej nastolatków. Właśnie w tym wieku, dość trudno poradzić sobie z samodzielną odpowiedzią na wiele pytań, sprowadzających się często do… sensu życia.
Michał Zawadka zawodowo zajmuje się motywowaniem ludzi. Na każdej stronie widać, że lubi swoją robotę i się na niej zna. Haseł motywacyjnych jest tu cała masa. Ale są też strony zachęcające do aktywności, notowania własnych myśli, działania.
Cały pomysł polega na tym, żeby pokazać czytelnikom ich życie, jako coś w rodzaju aplikacji. Dobrze skonfigurowana aplikacja może świetnie działać. Źle skonfigurowana, może być powodem do stresu i nerwów. Od czytelnika zależy, czy wysili się trochę przy tym konfigurowaniu, czy woli mieć „wywalone”.
Cztery części serii, przeprowadzają przez kolejne zagadnienia dotyczące życia każdego człowieka, dośc ogólne, uniwersalne, ale szczegółowo omówione.
Jeśli o mnie chodzi, wiele z tych rozdziałów, to rozmowy, które rodzice powinni przeprowadzić z nastolatkami. Z wielu powodów jednak tego nie robimy. Przynajmniej nie wszyscy i nie zawsze
Prawda jest też taka, że czasem przeczytanie książki, jest o wiele bardziej motywujące do zmiany życia, niż „to co mówią starzy”.
Nie dlatego, że starzy mówią coś nie tak, ale dlatego, że przechodząc okres buntu i odkrywania swojej tożsamości, nastolatki w rodzicach widzą wrogów, ich relacje oparte są na konflikcie (to prawidłowe). Głos z książki może więc zostać lepiej usłyszany, niż głos rodzica stojącego obok.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Moje opowieści są ścieżką dźwiękową z recenzji filmowych, dlatego czasami mówię o oglądaniu ilustracji. Słychać też szelest przewracanych kartek, bo to się często dzieje na żywo. Nie każdy jednak może (lub chce) oglądać, niektórzy wolą posłuchać. I bardzo mnie to cieszy!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.