Kosmiczne silent booki do aktywnego czytania to dwie książki dla dzieci, w których nie tylko śledzimy fabułę i poznajemy zabawnych bohaterów, ale też ćwiczymy koncentrację i skupienie.
Obie książki są spore, kartonowe, z mnóstwem detali. To, że są kartnowe akurat jest świetnym rozwiązniem, bo przecież silent booki można czytać wiele razy i to na różne sposoby. Kto lubi bawić się w detektywa, na pewno nie będzie się nudził.
Poznajemy chłopaca i dziewczynkę. Są rodzeństwem, ale bardzo różnią się w kwestiii zainteresowań. Mela to raczej roztargniona wolna dusza, dla której o wiele ciekawsze niż sprzątanie pokoju, jest na przykład wymyślanie zabawnych imion dla zwierzaków. Z kolei Kostek lubi porządek, lubi wszystko liczyć, segregować i planować.
Ta dwójka, mimo różnic, jest naprawdę zgranym duetem. Na każdej stronie książki dowiadujemy się o dzieciach odrobinę więcej. Ale samo oglądanie obrazków to nie wszystko.
Przed małym czytelnikiem stoi mnóstwo zadań do wykonania. Na każdej stronie jest jakieś wyzwanie, które przy okazji zachęca do ćwiczenia koncentracji. Obserwowanie tak sczegółowych obrazków jest wysiłkiem (ale też frajdą) dla kilkulatka. Dzieci w ten sposób ćwiczą cierpliwość i skupienie, o które tak często martwią się rodzice.
Jeśli jesteś tym zamartwiającym się rodzicem, zerknij do artykułu, w którym mówię o zaburzeniach koncentracji u dzieci:
W tej książce poznajemy detektywa, do którego przychodzi zmartwiona dziewczynka. W kosmicznym biurze opowiada o kosmicznym problemie z jej kosmicznym psem. Nie ma tu zadań na każdej stronie, za to jest konretna fabuła i zagadka detektywsityczna do rozwiązania.
Hewelisz Kwazar oczywiście podejmuje się niebezpiecznej misji, a mali czytelnicy mogą podążać za tropami i… śledzić całe śledztwo. Brak pisanych treści jest znakomitym rozwiązaniem, bo zostawia dziecku ogromne pole do ćwiczenia opowiadania. Jedni zwrócą uwagę na detale związane z tłem, inni skoncetrują się na emocjach, jeszcze inni po prostu podążą za głównym bohaterem.
Całą książkę można więc czytać za każdym razem inaczej. I na tym (między innymi) polega moc silent booków.
Wtedy razem zaglądamy do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
„Dziecko w brzuchu mamy” to naprawdę wyczekany patronat. Książka dla dzieci, z której maluchy dowiedzą się, co naprawdę dzieje się w maminym brzuchu, kiedy pada zdanie: Jestem w ciąży!
Mówię o wyczekanym patronacie, bo bardzo brakowało na polskim rynku książki, która dziecku w wieku przedszkolnym (i starszemu) wyjaśni prosto i zrozumiale, o co chodzi z tym zachodzeniem w ciążę. Między bocianami, zawstydzonymi uśmiechami i niedomówieniami dorosłych, są prawdziwe dzieci i prawdziwe pytania. A tu mamy nowoczesne narzędzie dające nie tylko rzetelną wiedzę biologiczną, ale otwierające furtkę do rozmów na temat bliskości, relacji i emocji. To buduje zaufanie do rodzica i nadchodzącego rodzeństwa.
Fakt, w polskim słowniku brakuje ładnych nazw części intymnych, ale ich średnia uroda nie oznacza, że należy omijać rozmowy na ten temt. Większość rodzin ma w swoich domowych słownikach najróżniejsze, całkiem fajne określenia. Jednak to nie zwalania nikogo z nauczenia dzieci, jakie są nazwy anatomiczne. Bez nich dość trudno będzie wyjaśnić sprawę seksu, poczęcia czy narodzin. Jesli ktoś woli wersję o boćkach i pszczółkach to w porządku, ale mam wrażenie (i nadzieję), że niewiele jest takich osób pośród świadomych rodziców.
Jest już dziecko w brzuchu mamy
Dwójka głównych bohaterów to bliźniaki – Oskar i Mia. Pewnego dnia Mia przychodzi do mamy z wiadomością, że koleżanka będzie miała rodzeństwo. Mama wykorzystuje okazję do powiadomienia dzieci, że też będą mieli nowego brata lub siostrę. Od razu też powiem, bo wiele osób pytało, zanim jeszcze książka się ukazała, że urodzi się mały Kuba. Dowiadujemy się o tym na końcu. Przez cały czas starszaki czekają po prostu na dzidziusia. Nowego członka rodziny.
Cała fabuła – napisana przez mamę lekarkę – poprowadzona jest na zasadzie rozmowy dzieci z rodzicami, ich szczerego zdziwienia, czasem dziwnych pytań i otwartości dorosłych w odpowiadaniu na te wszystkie dziecięce wątpliwości.
Z pełnym szacunkiem dla niewiedzy, ale też braku możliwości zrozumienia, czym tak naprawdę jest ciąża i powstawanie nowego życia w brzuchu mamy. Z nowoczesnym podejściem do spraw związanych z miłością i seksem, dzięki któremu może (choć nie musi) powstać nowe życie.
Co czuje dziecko czekające na rodzeństwo?
Oprócz konkretów na temat zapłodnienia, cudownych ilustracji i prostego języka, został tu poruszony temat emocji związanych z miłością i ciążą, a potem przyjściem na świat nowego członka rodziny.
Jasno jednak podkreślam, że jest to książka o ciąży, kładąca nacisk na to, skąd się biorą dzieci, a nie na skomplikowane relacje między starszym i młodszym rodzeństwem, czyli tym wszystkim, co dzieje się po porodzie.
Najcześciej maluchy (nieco automatycznie, na zasadzie lustra) podzielają emocje towarzyszące dorosłym np. radość i ekscytację. To jednak bardziej przypomina emocje związane z otwieraniem jajka niespodzianki (Co to będzie? Co to będzie?!), niż faktyczne rozumienie sytuacji i jej dalszych konsekwencji.
Często dziecięce emocje podczas ciąży są bardziej odpowiedzią na oczekiwania rodziny (wszyscy się cieszymy), niż prawdziwą, wewnętrzną potrzebą. Im starsze dziecko tym więcej rozumie, wiadomo. Ale to i tak jest dość abstrakcyjna sprawa. Dlatego tak ważne jest wyjaśnianie i obrazowanie w rozmowie z dzieckiem.
Oswojone, znane sytuacje nie budzą w dziecku lęku i stresu. Dlatego to takie świetne, że książka prowadzi maluchy przez niemal całą ciążę i daje odpowiedzi na jak największą ilość pytań.
Odliczamy dni do porodu
Mówiąc o emocjach, mam na myśli wyczekiwanie, odliczanie dni. Dla mnie ważne jest bardzo plastyczne wyjaśnienie, jak wygląda to czekanie, ile trwa. W pewnym momencie dzieci nawet się martwią, że dzidziuś w brzuchu mamy po prostu się nudzi. Tak długo już tam przecież jest.
Dlaczego to odliczanie jest ważne? Z kilku powodów. Z typowo poznawczego, biologicznego. Wiele dzieci uważa, że od samego początku mama ma w brzuchu duże dziecko, a przecież nie jest to prawda.
Podanie wielkości dziecka w brzuchu mamy w centymetrach jest ważna sprawą. Jednak zdecydowanie ważniejsze jest zobrazowanie tej wielkości np. maluch jest wielkości kciuka taty albo wielkości książki. To o wiele bardziej przemawia do wyobraźni rodzeństwa niż cyferki.
Jak się rodzi dzieci?
Znakomicie został tu przedstawiony temat spokojnego czekania na nowe dziecko, z informacją o porodzie. Żeby starsze rodzeństwo nie było zdziwione (nawet przestraszone), gdy pewnego dnia mama pojedzie do szpitala. To i tak jest stres. Im mniej wiedzy mają dzieci tym większa szansa na zaburzenie poczucia bezpieczeństwa.
Na samym porodzie zatrzymam się też przez chwilę, bo chcę zauważyć coś ważnego, czego nie widziałam w wielu książkach dla dzieci. Jest tu wyjaśnione, że rodzić można wszędzie, nie tylko w szpitalu. To cudowna treść dla rodziców, którzy coraz cześciej decydują się na porody domowe. Jest też informacja o tym, że dziecko może chcieć przyjść na świat wcześniej niż w zaplanowanym terminie.
To niezmiernie ważne, że dzieci dostają takie informacje. Kiedy naprawdę zdarzy się przedwczesny poród dziecko będzie wiedziało, że to w zasadzie mogło się zdarzyć. Tak prosta informacja sprawia, że sytuacja (na pewno podwójnie stresująca dla wszystkich) nie będzie jednak kompletnie nowa, było o niej w książce!
Tak samo zresztą jak o cesarskim cięciu. Już nie chcę nawet podejmować polemiki z idiotycznymi twierdzeniami, że cesarskie cięcie to pikuś, a tak naprawdę to nawet nie poród. Zakładam, że żyjemy w cywilizowanym świecie i czasach, w których dzieci po prostu informuje się, że i tak poród może wyglądać.
Skąd się wzięło dziecko w brzuchu mamy?
Z naszej dorosłej perspektywy, ciąża często nazywana jest cudem i to trudnym do wyrażenia słowami. Dla dzieci jest to tym bardziej trudne, że mają mniejszą wiedzę, możliwości językowe, poznawcze i mniejsze doświadczenie w myśleniu abstrakcyjnym. Tak naprawdę, mało które dziecko potrafi wyobrazić sobie brata lub siostrę w brzuchu mamy.
Dlatego też wspomniałam o szacunku i szczerości wobec małego czytelnika. Całość napisana jest bardzo lekkim językiem, ale nie pozostawia cienia wątpliwości, co do tego, jak to się dzieje, że w brzuchu mamy znajduje się dziecko. I kto może je urodzić.
Autorka wyjaśnia dzieciom, czym jest poczęcie, używając słowa seks, ale też „osadzając” termin w kontekście „kochania się”. To bardzo naturalnie prowadzi do rozmowy o rodzajach miłości. „Kochać się” a „kochać kogoś” to dwie różne sprawy.
Dzieci pytają o sprawy dosłownie: Jak to zamieszkało w brzuchu? Kiedy się wprowadziło? Cudownie, że kilka razy w tekście powtarzają się te dosadne zdziwienia. Dla dorosłych wszelkie ogólniki typu: „Pojawi się dzidziuś” są oczywistością. Dla dziecka to kompletna abstrakcja. Pojawi się? Skąd? Jak?
Oprócz konkretnego, prostego języka, niezmiernie mocną stroną tej książki są ilustracje. Ciepłe, przyjazne dla oka, bardzo szczegółowe, nie pozostawiające „pola dla bociana”. Idealnie uzupełniają teksty i to również w tych (dla niektórych) krępujących obszarach, jak na przykład rozmawianie o seksie czy częściach intymnych. Są też przygotowaniem do lekcji biologii w szkole, gdzie dziecko będzie już wyposażone w podstawową wiedzę.
Wiedza daje poczucie bezpieczeństwa
Daje też poczucie komfortu, bo pozwala odnaleźć się w najróżniejszych sytuacjach. Także tych rówiesniczych, kiedy Jaś czy Marysia rzucają w eter słowo „penis” i nie do końca wiadomo czy to przekleństwo, czy może jakieś zwierzę? Im więcej dzieci wiedzą, tym łatwiej odnajdą się na takich momentach. Ta wiedza ma związek również z niewybrednymi żartami, na które niekoniecznie będą sobie pozwalały rozumiejąc ideę szanowania własnej (i cudzej) intymności.
Nie tylko dla oczekujących
To nie jest książka wyłącznie dla dzieci wyczekujących rodzeństwa, jest dla wszystkich dzieci, bo nie znam domu, w którym prędzej czy później nie padnie pytanie: Skąd się wzięło dziecko w brzuchu mamy?
Zdecydowanie przyda się też do rozmawiania z najmłodszymi o bezpiecznym zachowaniu czy złym dotyku. Ciocia w pewnym momencie tłumaczy rodzeństwu, czym miłość różni się od seksu, wyraźnie podkreślając, że seks jest zarezerwowany dla dorosłych, choć mówi się, że ludzie się kochają. Ta różnica jest wyraźnie opisana. Dzieci powinny mieć takie informacje żeby wiedzieć, jak asertywnie stawiać granicę w żartach lub konkretnych sytuacjach zagrożenia np. molestowanie.
Autorka Anna Herzog Ilustracje Joëlle Tourlonias Wydawnictwo Sam Spodoba się dzieciom 5-8 lat.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter Nie Tylko dla Mam >>
Jednorożce w książkach dla dzieci to hit. Zresztą, jednorożce ogólnie są hitem, bo ostatnio stały się bardzo modne. Poznajmy więc „Stowarzyszenie magicznych jednorożców” i „Oskara. Głodnego jednorożca”.
W tej książce magia aż skrzy się na każdej stronie. Przepięknie wydana, na papierze kredowym, z mnóstwem delikatnych zdobień i kolorowymi ilustracjami.
Miłośnicy jednorożców będą zachwyceni, bo w tym oficjalnym poradniku, kryją się wszystkie tajemnice związane z tymi magicznymi stworzeniami.
Oskar nie jest typowym jednorożcem. O ile oczywiście bierzemy pod uwagę znane nam powszechnie, delikatne, niemal eteryczne jednorożce. Większość przynajmniej tak się kojarzy.
Oskar ma jeden cel – jedzenie. Zjada wszystko, co nawinę się w okolicę pyska. Nie przysparza tym sobie przyjaciół w baśniowej krainie, ale wygląda, jakby się nie przejmował.
W końcu i on trafią na osobę, która kocha go z tym całym apetytem i nie oczekuje, że Oskar się zmieni. Bo niby po co miałby się zmieniać?
Wtedy razem zaglądamy do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Aktywne czytanie książek dla dzieci o dorastaniu, zazwyczaj wiąże się z pytaniem: Skąd się biorą dzieci? Być może nie jest to ulubione pytanie rodziców, ale jest ważne! Jak do wszystkiego w rodzicielstwie, do tego też warto się przygotować.
Podpowiadam kilka propozycji dopasowanych do konkretnego wieku. Inaczej będziemy przecież odpowiadać na pytania 2-3 latka, inaczej rozmawiać z przedszkolakiem, a jeszcze inaczej z uczniem.
To książka dla 4-9 latków. To tytuł pod patronatem Tylko dla Mam. Bliskościowo, mądrze i w pięknym wydaniu przekazuje najważniejsze informacje o dojrzewaniu, zapłodnieniu, ciąży i narodzinach. Napisana przez lekarkę, bardzo rzeczowo odpowiada na dziecięce pytania, choć jest tu też fabuła.
Wydawnictwo Albus zaproponowało trochę abstrakcyjne ilustracje, połączone z bardzo konkretnym tekstem. Myślę, że ze względu na te ilustracje, książka będzie bardziej czytelna dla dzieci powyżej szóstego roku życia. Wiek 6-9 lat. Opowiedziałam o niej ze szczegółami w recenzji: Skąd jestem? >>
To książka o ciąży. Nie ma tu zagłębiania się w dorastanie, dojrzewanie czy samo „skąd się wziąłem”. Pierwsza strona to informacja o połączeniu plemnika z komórką jajową. Każdy kolejny rozdział to jeden miesiąc ciąży. Pięknie opowiedziane o tym, co dzieje się z mamą i dzieckiem w jej brzuchu. Dla dzieci w wieku 6-9 lat.
To książka dla 9-12 latków. W prostych słowach i obrazach przeprowadz dzieko przez dylematy związane z dorastaniem. Co się będzie działo? Jak to wygląda? Jak o siebie zadbać w tym czasie?
To książki dla 9-13 latków. W tej odsłonie główną rolę gra chłopiec, jest on bratem Mai z książki powyżej. Maja jest jego starszą siostrą. Te dwie pozycje uzupełniają wiedzę dziecka i moim zdaniem, powinny być czytane zarówno chłopcom, jak i dziewczynkom. Warto przeciez wiedzieć, jak to wygląda z perspektywy obu płci. Tu sprawdzisz cenę i dostępność – KLIK!
Najlepsza, jaka dotychczas czytałam książka przygotowująca osoby miesiączkujące do tej zmiany w życiu. Proste, konkretne informacje, piękne rysunki. Taka trochę forma pamiętnika. Po przeczytaniu można poczuć się zaopiekowanym. Dużo więcej o tej książce opowiedziałam w recenzji: Miesiączka. Chce wiedzieć! >> Wydawnictwo Debit
Książka dla czytelników 10+.
Opowieści biblijne w książkach dla dzieci mogą wyglądać bardzo różnie. Wybrałam książki dla dzieci w trzech odsłonach: „Arka Noego” z figurkami do układania, „Historie Biblijne” i kartonowe „Stworzenie świata”.
Arka Noego
To kartonowa książka dla dzieci, z której można wyjąć i poukładać figurki zwierząt. Bardzo prosty tekst, bo to propozycja dla najmłodszych do aktywnego czytania.
Po wyciągnięciu wypychanek, pod nimi, jest obrazek i tekst do przeczytania więc wciąż jest to pełnowartościowa książka.
To malutka, urocza książka napisana wierszem. Bardzo prosto i jednoczesnie uroczo opowiada kolejno o tym, co powstało i jak. Bardzo spodoba się dwulatkom i trzylatkom.
Autorka Barbara Żołądek Ilustracje Ola Makowska Wydawnictwo Jedność Umieszczam w mojej wirtualnej biblioteczce na półkach: książki dla dwulatka, książki dla trzylatka. Motyw przewodni: religia, kartonowe historie biblijne
Wtedy razem zaglądamy do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Basia i śmieci to kolejna część znanej serii książek dla dzieci. Tym razem dziewczynka odkrywa, że przez ludzką głupotę, lenistwo i brak refleksji, giną wieloryby. Basia zauważa, że Ziemia jest mocno zaśmiecona.
To odkrycie bardzo przygnębia dziewczynkę. Moim ulubionym fragmentem jest ten, w którym Basia wchodzi do swojego pokoju i widzi wszędzie śmieci. To, co wczoraj było zwykłym, może nieco zabałaganionym pokojem, dzisiaj jest śmietnikiem.
Sprzątanie pokoju dziecka
Jeśli ten tytuł zachęci choć jedno dziecko do rozejrzenia się po pokoju lub domu i zastanowienia, co da się zrobić, zmienić w życiu, żeby produkować mniej śmieci, już będę szczęśliwa.
Czasami po prostu wzruszamy ramionami, wznosimy oczy ku niebu i stwierdzamy, że nic się z tym nie da zrobić. A da się i to bardzo wiele. Dbanie o czystość planety jest uczeniem empatii i wrażliwości. Tego trzeba się nauczyć, bo żaden maluch nie rodzi się z wiedzą na temat empatycznych zachowań.
Nauczmy dzieci wrażliwości
Mało tego, wiele dzieci przechodzi fazę pewnego rodzaju znieczulicy, kiedy ciekawość wygrywa ze zdrowym rozsądkiem lub współczuciem . Wtedy kilkulatki z zminą krwią „bawią się zwierzętami”, sprawdzając np. odporność na zimno, zostawiając chomiki na balkonie w grudniu. W takich wypadkach dorośli wpadają w panikę, bo przecież, co wyrośnie z takiego brutala?
Zamiast panikować, warto pokazywać od najmłodszych lat (na własnym przykładzie), że szacunek dla planety jest tak samo ważny jak np. dbanie o własne zdrowie, badania kontrolne, wietrzenie pokoju, wybieranie zdrowego jedzenia. Warto też uczyć wrażliwości na drugiego człowieka i właśnie o tym zostawiam artykuł na blogu Tylko Dla Mam.
Wtedy razem zaglądamy do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
RABAT z okzji Dnia Ziemi
Wraz z wydawnictwem Egmont przygotowaliśmy kod rabatowy na książki dla dzieci o ekologii. Wpisując kod BasiaEko w sklepie Egmont otrzymujecie 30% zniżki na tytuły:
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Często słyszę, że chcemy dla naszych dzieci jak najlepszej przyszłości. Czasem, mówiąc to mamy na myśli spełnianie marzeń lub budowanie poczucia bezpieczeństwa. Jednak wszelkie wysiłki uszczęśliwienia dzieci pójdą na marne, jeśli przy okazji zniszczymy świat, w którym przyjdzie im żyć jako dorosłym. A potem ich dzieciom, naszym wnukom i prawnukom.
Najcześciej maluchy już w przedszkolu uczą się, jak ważne jest dbanie o środowisko. Jednocześnie coraz więcej ludzi mieszka w miastach, coraz mniej czasu (i możliwości fizycznych) przeznaczamy na obcowanie z naturą.
Kiedyś ludzie płacili ogromne pieniądze żeby dostać się do dużych miast i obejrzeć choćby witryny sklepowe czy fabryki. Dzisiaj luksusem, za który naprawdę słono płacimy, jest możliwość spędzenia urlopu w miejscu, gdzie widać gwiazdy w nocy i słychać ptaki nad ranem. Płacimy za ciszę i naturalne warunki.
Świadomość, że trzeba dbać o środowisko to jedna sprawa. Działania – to już wyższa szkoła jazdy, bo najcześciej wymagają zmiany pewnych nawyków lub wręcz wyrzeczeń.
Na przykład: nie kupujemy plastikowych zabawek, produkujemy mniej śmieci, nie bierzemy za każdym razem w sklepie foliowej torby. To naprawdę jest dodatkowa praca, jednak myśląc trochę dalej niż tylko „tu i teraz”, warto ją wykonać. I nauczyć tego dzieci.
W tej kolorowej, bardzo zachęcającej do aktywności książce, jest mnóstwo pomysłów na tego rodzaju naukę przez zabawę. O wszystkich ze szczegółami opowiedziałam filmowo więc tylko podsumuję.
Znajdziemy tu 9 ekologicznych zabaw (quiz, zgadywanki, okienka itd.), grę planszową z ekologicznymi pionkami do samodzielnego wycięcia oraz 5 znaczków, dzięki którym wprowadzenie zmian w codziennych nawykach, stanie się łatwiejsze.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka i mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na Newsletter – KLIK!
RABAT z okzji Dnia Ziemi
Wraz z wydawnictwem Egmont przygotowaliśmy kod rabatowy na książki dla dzieci o ekologii. Wpisując kod BasiaEko w sklepie Egmont otrzymujecie 30% zniżki na tytuły:
Kliknij w zdjęcie i obserwuj relacje „Tylko Dla Mam”.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
Owco, śpij! to książka pod patronatem Tylko dla Mam – Aktywne Czytanie. Spełnia wszystkie kryteria, jakich poszukuję się w książkach dla najmłodszych: jest konkretny temat, są cudowne ilustracje, zabawa, aktywne czytanie i „to coś”.
W tym wypadku „to coś” jest odwróceniem ról. Pewnie każdy rodzic kojarzy moment, w którym wieczorem przed zaśnięciem zaczyna się kombinowanie: pić, jeść, lampka nie tak, piżama uwiera, siku, pić, znowu pić, kapcie nierówno stoją przy łóżku itd. Większość z nas zna to na pamięć.
Duduś, główny bohater tej książki, jest dzieckiem, które lubi wieczór, lubi przygotowania do spania, ale zasypiania nie lubi. Zawsze ma argument żeby jeszcze nie iść spać. Pewnego dnia mama proponuje żeby zaczął liczyć owce. Wyczerpali już wszystkie pomysły na zasypianie, zostają owce do policzenia.
Duduś zabiera się do liczenia i idzie mu naprawdę świetnie, aż do momentu kiedy owca nr 68 odmawia współpracy. Zupełnie jak nieco uparty trzylatek lub czterolatek.
Wszystkie przed nią bez problemu przeskoczyły przez łóżko chłopca i szykują się do snu po drugiej stronie. A ta nie! Ona nie chce przeskoczyć przez łóżko. Ma mnóstwo wymówek żeby tego nie robić, bo nie chce iść spać.
W tym momencie następuje „to coś”, zamiana ról. To Duduś stara się za wszelką cenę przekonać ją żeby poszła spać. Zazwyczaj to on wymyśla wymówki, teraz jest odwrotnie.
Czy mu się uda? Powiem tylko, że takie namawianie do przeskoczenia przez łóżko i zaśnięcia, może być bardzo męczące. Duduś przekonał się o tym na własnej skórze. Więcej opowiedziałam w recenzji filmowej.
Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność książki Owco, śpij!
Lubię opowiadać o książkach
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK!
Znajdź mnie na Instagramie
Kliknij w zdjęcie i obserwuj relacje „Tylko Dla Mam”.
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.