Myśli Teo to książka dla dzieci, w której roi się od pytań. I to wcale nie takich oczywistych. Agata Królak napisała i zilustrowała książkę dla 3-6 latków. Dla tych dzieci, które zaczynają zadawać coraz dziwniejsze pytania.
Myśli są przecież czymś bardzo ulotnym, zatem zabranie się za ich nazwanie, opisanie i zilustrowanie, zdecydowanie jest wyzwaniem.
Teo jest małym chłopcem, dla którego świat (i on sam) jest zagadką. To dziecko, które zaczyna odkrywać myślenie abstrakcyjne, co sprawia, że rodzą się filozoficzne pytania.
Jednak jest to jeszcze ten moment, kiedy maluch sprowadza pojęcia abstrakcyjne do poziomu rzeczy i próbuje zrozumieć je właśnie w ten sposób. Czy myśli urosną wraz z Teo? Czy mają zapach? Co się z nimi działo, kiedy Teo był w brzuchu mamy?
No właśnie… o tym jest ta książka i muszę powiedzieć jedno – daje do myślenia.
Autorka Agata Królak Wydawnictwo Hokus-Pokus Książka dla 3-6 latków.
Teraz razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam całkiem sporo treści.
Lego Harry Potter. Gratka dla miłośników Harrego Pottera i klocków Lego. W zasadzie to mieszanka idealna. Książka picture book, wyszukiwanka dla dzieci z figurką do ułożenia i druga, w której znajdziemy informacje o postaciach.
Gdzie jest profesor Snape? i Czarodzieje z Hogwartu
Czarodzieje z Hogwartu to coś na kształt przewodnika po słynnej szkole magii. Przedstawiają nam się tutaj najważniejsze postacie: uczniowie, nauczyciele, założyciele, czarnoksiężnicy, są wszyscy. Znajdziemy tu również informacje o zakonie Feniksa i osobach wtajemniczonych. W sumie, na 110 kartkach zestawiono wszystkie ważne osobowości związane z Harrym Potterem.
Gdzie jest profesor Snape? to wyszukiwanka. Na każdej stronie dzieje się tu bardzo wiele. Z boku znajdują się podpowiedzi, a właściwie zagadki, kogo szukamy w danym rozdziale. Tym (wyszukującym) sposobem poznajemy świat Harrego Pottera, ten magiczny. Tytuły poszczególnych rozdziałów: Wielka sala, Ruchome schody, Chochliki Kornwalijskie, Peron 9 i 3/4, Quidditch, Fajerwerki, Ministerstwo Magii, Magiczne dowcipy Weasleyów, Bank Gringotta, Bitwa o Hogwart. Na końcu książki czeka dodatkowa niespodzianka. Jeszcze więcej postaci do odnalezienia w całej książce.
Teraz razem możemy zajrzeć do środka. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Oglądasz fragment nagrania na żywo odcinka podcastu „Aktywne Czytanie – książki dla dzieci” >> Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam całkiem sporo treści. Może być mały spoiler!
Wojtek to bardzo wyjątkowa książka dla dzieci. Opowiada o losach dwóch bohaterów, którzy tak naprawdę spotkali się tylko dwa razy w całej opowieści. Poznajemy tu siedmioletniego Jacka, tęskniącego za ojcem oraz wędrówkę bociana białego.
Jest w tej książce wiele wzruszających wątków, jest też masa edukacyjnych ciekawostek na temat bocianów. Z tych dwóch powodów, warto poznać historię Wojtka.
Historia bociana
Wojtek jest bocianem, którego wędrówkę śledzimy bardzo dokładnie – od wylotu z gniazda w Polsce, aż do powrotu na początku wiosny. Część rozdziałów opowiedziana jest właśnie z perspektywy bociana. To historia w dużej mierze oparta na faktach.
Taka wędrówka jest naprawdę niebezpieczna, z czego tak do końca nie zdajemy sobie zazwyczaj sprawy. A powinniśmy, bo to w dużej mierze ludzie winni są temu, że bociany masowo giną i wiele z nich nie wraca po zimie do swoich gniazd.
Na bociany się poluje, zabija dla sportu i to dość łatwo potępiać, bo sprawa jest oczywista. Mniej oczywiste są jednak wciąż rosnące wysypiska śmieci, które dla wielu ptaków stanowią przystanek, często ostatni. Na wysypiskach mnóstwo jest trujących rzeczy, które bociany zjadają, a ludzie, zamiast zmniejszać ilości produkowanych, trujących śmieci, raczej się tym nie przejmują.
Historia chłopca
Drugim wątkiem w książce są rozdziały opowiedziane przez chłopca, dla którego bocianie gniazdo stało się symbolem tęsknoty i jednocześnie dało nadzieję. Tato Jacka jest bardzo chory i nie chcąc być ciężarem dla rodziny, opuszcza ich. To bardzo trudna decyzja, zwłaszcza dla siedmiolatka, który po protu chce być ze swoim tatą. Usłyszawszy legendę o bocianach wracających po zimie z Wyraju, z rajskim (leczniczym) chlebem, bardzo czeka na powrót Wojtka.
Z tym, że bocian nie wróci, jeśli nie będzie na niego czekało gniazdo. A gniazdo jest bardzo stare, sypie się i stwarza zagrożenie dla życia. Dlatego trzeba je zlikwidować. Chłopiec wkłada całą energię i masę (również tych trudnych) emocji w to, żeby uratować gniazdo, bo ono jest jego „deską ratunku” i ono pozwala wierzyć, że ojciec wróci.
Opowieść o nadziei
W tej książce bardzo wiele się dzieje. Na tym polega jej wyjątkowość, choć klimat tworzą także ręcznie wyszywane ilustracje. Bardzo pasują do tej miejscowości, wierzeń, starych legend i podań oraz bociana, symbolu polskiej wsi.
Jest w tej opowieści coś wciągającego, bo została poprowadzona tak, że nasi bohaterowie przeżywając swoje rozterki, w sumie czują podobnie: lęk, niepewność, gniew, czasem desperację, innym razem nadzieję. Nie poddają się, walczą o swoje domy do samego końca. Powrót do domu jest tu ważnym elementem opowieści, która kończy się dobrze, pięknie i wciąż wzruszająco. Wiosną, czyli nowym początkiem.
Autor Wojciech Mikołuszko Ilustracje Małgorzaty Dmitruk Wydawnictwo Agora Książka dla dzieci 7-12 lat.
Teraz razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam całkiem sporo treści.
Te książki są kolejnym (pokazanym na blogu) projektem aktywnych mam, które marzyły o wydaniu właśnie takich bajek i na marzeniu się nie skończyło. Wzięły sprawy w swoje ręce i wydają książki. Bardzo cenię i zawsze chętnie wspieram takie projekty, bo przecież marzenia trzeba spełniać.
Autorki: Ewa Dahlig, Marta Dahlig Wydawnictwo Tumilu Książka dla dzieci 2-4 lata.
Teraz razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam całkiem sporo treści.
W tej części poznajemy małą i nieśmiałą Mimi. Nieśmiałość może być bardzo uciążliwa dla małego człowieka i chętnie pozbyłby się jej, tylko żadne sensowne sposoby nie działają. Kiedy wyczerpują się wszystkie logiczne argumenty (typu: Nie ma się czego wstydzić), dzieci często sięgają po czary.
Na szczęście mali ludzie potrafią w nie wierzyć, w ten sposób często pomagając sobie w trudnych sytuacjach.
Tutu wstaje lewą nogą i to jest naprawdę zła informacja. Nic mu nie pasuje, z niczego nie jest zadowolony. Wszystko go irytuje i chętnie pozbyłby się złego humoru, ale nie wie, jak to zrobić. CZeka więc (coraz bardziej zdenerwowany), aż ten humor zniknie, jednak nic takiego się nie dzieje.
Na szczęście Tutu ma świetnych przyjaciół, którzy wciągając go do zabawy i prosząc o pomoc, sprawiają, że ten zły humor zamienia się na całkiem dobry. Nasz bohater odkrywa ważną prawdę: pomaganie innym poprawia nastrój.
Petra to książka dla dzieci o kamieniu. Prosta opowieść o myślącym i mówiącym kamieniu, który wyobraża sobie, że jest zupełnie czymś innym, niż naprawdę jest. Jest kamieniem.
Petra z greckiego oznacza kamień. Petra nie jest zadowolona z tego, że jest kamieniem. Przez całą książkę przekonuje nas, że jest np. górą, królową, jajkiem, wyspą, ale nie kamieniem. Nie jest zadowolona z tego, że inni widzą w niej zwykły kamień.
Jednak nawet kamień może być niezwykły i Petra, po wielu przygodach, również dochodzi do takiego wniosku.
To zabawna, plastyczna, prosta książka dla najmłodszych. Uczy wrażliwości i patrzenia na świat oczami drugiej osoby. Pokazuje też, że warto polubić siebie, zamiast wciąż udawać kogoś innego, bo najczęściej tak jest, że inni lubią nas najbardziej, kiedy jesteśmy sobą. Petra już o tym wie.
Autorka Marianna Coppo Wydawnictwo Wytwórnia Dla dzieci 3-5 lat.
Teraz razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam całkiem sporo treści.
Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów to współczesna baśń dla dzieci, którą blog Tylko dla Mam objął patronatem. W tych współczesnych baśniach nie ma tak grozy, nie ma przemocy, są za to przemycane piękne wartości, ważne dla rozwoju człowieka.
Dokładnie o tym jest Pan Taro w Krainie Śpiących Talentów. Poznajemy tu ucznia i mistrza, czyli klasyk. Mały chłopiec chce sprawdzić czy będzie potrafił grać na skrzypcach, czy tego da się nauczyć. Pan Taro – mędrzec, mistrz, nauczyciel muzyki, postanawia zmierzyć się z tym wyzwaniem.
Okazuje się jednak, że chłopiec nie może nauczyć się grać. Mimo wielu prób i ćwiczeń, jakoś mu to nie wychodzi. Wtedy Pan Taro wyrusza w przedziwną podróż po to, żeby odszukać talent swojego ucznia.
Kraina Śpiących Talentów
Od Albiego – starego węża albinosa mieszkającego w ogrodzie – pan Taro dowiaduje się, że jest ktoś, kto wie skąd się bierze talent. I czym on właściwie jest.
Całą historię podróży i wszystkich przygód poznajemy z listów pisanych przez Pana Taro do swojego ucznia. Ten czeka z Albim na powrót mistrza, przy okazji wciąż ucząc się grać na skrzypcach. Nie czeka więc z założonymi rękami na przywiezienie talentu w prezencie. Czeka, jednocześnie wytrwale ćwicząc.
Listy od Pana Taro
Pan Taro przeżywa wiele dziwnych przygód i poznaje wiele postaci. Spotyka muzycznych mistrzów sprzed lat, wyimaginowane postacie i wciąż szuka. Od każdego dowiaduje się czegoś nowego. Każdemu też stara się pomóc, gdy zachodzi taka potrzeba. I szuka.
W końcu dociera do krainy Śpiących Talentów, ale na tym historia się nie kończy.
Wytrwałość i cierpliwość
Mogłabym snuć tę opowieść dalej i jeszcze trochę opowiadam w recenzji filmowej. Jednak oprócz ciekawej treści, ważne jest też przesłanie tej baśni. Jedni wierzą, że z talentami się rodzimy, inni, że do mistrzostwa można dojść ciężką pracą i talent nie jest konieczny. Pewnie prawda leży gdzieś po środku.
Dla mnie ważne jest to, że baśń w sposób spokojny, bez straszenia, grożenia czy nakazów, pokazuje dzieciom, że mają prawo szukać swojego talentu i nie znać go od razu. Może nigdy go nie odnajdą, ale samo szukanie jest przygodą.
Nie poddawaj się od razu
Mówi też o tym, że czasem coś się nie udaje za pierwszym razem. Może nawet nie udawać się po wielu próbach, ale wytrwałość w dążeniu do celu zawsze się opłaca. To ważne w przypadku współczesnych dzieci, dla których cierpliwość nie jest tym, co ćwiczą najczęściej.
Jest też kwestia szybkiego poddawania się. Mały nerwus, taki 5-7 latek, często rzuca w kąt trudność i nie ma ochoty wracać. Z tej baśni dowie się, że warto ćwiczyć, wracać, z uporem podejmować kolejny raz wyzwanie sprawiające problemy, bo na dłuższą metę można wyćwiczyć bardzo wiele.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że recenzując książkę, czasem opowiadam też całkeim sporo treści. Tak zrobiłam w przypadku tej baśni więc będzie mały spoiler.
Nauka angielskiego to temat, który co jakiś czas powraca w waszych pytaniach, bo nie jest tajemnicą, że z siedmioletnią (wtedy) Karoliną, przeprowadziliśmy się do UK i tu (na razie) mieszkamy, a ona tu rozpoczęła naukę w szkole.
Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma własne doświadczenia, potrzeby i etap życia, kiedy dochodzi do wniosku, że warto podszkolić język. Pisałam już o kursach online dla mam, dzisiaj skupiam się na kursach dla dzieci.
Szkoła językowa online to rozwiązanie dla rodziców, którzy nie mówią biegle po angielsku, a chcą, żeby dzieci się języka po prostu nauczyły w jego naturalnym brzmieniu. Uważam, że to najlepsza droga.
Nie od dziś wiadomo, że o wiele więcej niż lekcje w grupach (które również mają swoje zalety), dają dzieciom anglojęzyczne bajki, programy i ogólnie styczność z obcym językiem w praktyce. Wielu dzisiejszych dorosłych nauczyło się angielskiego z MTV, dekadę później uczono się też z YouTuba i choć może odrobinę dziwnie to brzmi, jest to zupełnie zrozumiałe.
Angielski dla dzieci metodą Speakera
Na czym właściwie polega taka nauka online? Ile szkół tyle pomysłów, trudno wybrać w gąszczu propozycji. Mogę powiedzieć, co mnie przekonuje do lekcji proponowanych przez All Right. Chodzi o podejście do dziecka, sam proces nauczania.
Skupili się na dwóch obszarach:
LCT – komunikacyjne nauczanie języka, gdzie dziecko jest zachęcane do spontanicznego mówienia, komunikowania o swoich emocjach, potrzebach. Nauczyciel dba o to, żeby dziecko mówiło ok. 50% czasu przeznaczonego na lekcję. Tylko tak można przełamać barierę przed używaniem języka.
Total Physical Response (TPR) – reagowanie całym ciałem. I to jest to, czego oczekuję od edukacji tak ogólnie, czyli zaangażowania wszystkich zmysłów w proces uczenia się, zapamiętywania i kojarzenia. Dziecko poznając nowe słowa (zwłaszcza czasowniki), nie tylko je powtarza, ale też pokazuje np. skacząc, fruwając, biegając, czołgając się. Nie wymaga się od dziecka siedzenia w skupieniu w jednym miejscu przez 30 minut.
Za każdym razem są to oczywiście tematy „użyteczne”, bliskie dziecku i znane. Dla mnie osobiście jest to wielki plus, bo pamietam, jak Karolina po lekcjach w Polsce (które były rewelacyjne) wchodziła do grupy dzieci i z powodu wielu bodźców, akcentu, hałasu… nie rozumiała ani słowa i sama nie potrafiła nic powiedzieć. Im więcej przerobionych sytuacji z życia wziętych, naturalnych warunków do używania języka, tym lepiej dla ogólnej komunikacji.
Angielski dla dzieci, także tych najmłodszych
O ile jestem za otaczaniem dziecka językiem już od najmłodszych lat, tak niekoniecznie interesują mnie zorganizowane zajęcia dla dwulatków. Spokojnie można się z takim maluchem bawić w angielski w domu.
Lekcje online w szkole All Right zaczynają się od czwartego roku życia. Ma to wiele sensu, zwłaszcza w przypadku, gdy ktoś planuje posłanie dziecka do angielskiej szkoły (od piątego roku życia w UK) oraz dlatego, że czterolatek potrafi się skupić odrobinę dłużej niż młodsze dzieci. A do lekcji jednak potrzeba skupienia.
Lekcja angielskiego online
Sama lekcja trwa 30 minut dla dzieci do ósmego roku życia. Dopiero starsze dzieci uczestniczą w lekcji przez 60 minut.
Są też różne poziomy, dostosowane do wieku i potrzeb uczniów. A jeśli wam się spodoba, to też ważna informacja, że dzieci zapisane na lekcje mogą też uczestniczyć w Speaking Club, gdzie rozmawiają z nauczycielami z USA i Wielkiej Brytanii.
Jest też darmowa lekcja pokazowa, co ma chyba kluczowe znaczenie, bo opis opisem, a gdy tylko można wypróbować, warto z takiej możliwości skorzystać. Zapisz się na darmową lekcję >>
Jeśli masz dodatkowe pytania związane z nauką angielskiego online, pisz śmiało do szkoły All Right. Oni z radością odpowiedzą na wszystkie pytania: All Right >>
Od siebie dodam to, co robi na mnie wrażenie, mianowicie – internetowa szkoła językowa dotarła w ciągu ostatnich trzech lat do pięciu krajów. To są możliwości, których kiedyś po prostu nie było, dlatego warto z nich korzystać.
Zalety nauki angielskiego on-line
Sama korzystam z zalet pracy online, bo przecież tak prowadzę codziennie konsultacje z ludźmi w różnych krajach. Dlatego nauka języków taką metodą jest mi bliska.
Wiem, że to oszczędność czasu, bo nie trzeba nigdzie jeździć (i stać w korkach).
Można uczyć się z dowolnego miejsca na świecie np. w domu lub na wakacjach, wystarczy mieć połączenie z Internetem.
Co ważne! Uczniowie sami wybierają tu sobie nauczyciela i układają grafik (dzieci oczywiście wspólnie z rodzicami).
Rodzic oddający dziecko w ręce wykwalifikowanego nauczyciela ma czas na pozałatwianie własnych spraw, zamiast kwitnąć na korytarzu lub w poczekalni, aż minie 30 minut lekcji i trzeba będzie wracać do domu (znowu w korkach).
Balonowa 5 to jedna z tych odrobinę zwariowanych książek dla dzieci. Zaglądamy do kamienicy przy ul. Balonowej 5, żeby lepiej poznać mieszkańców. Oni są bardzo artystycznie usposobieni do życia, wrażliwi, z pasjami. Nie ulega wątpliwości, że te pasje aktywnie rozwijają, dlatego dużo się tam dzieje.
W tej książce pierwsze skrzypce grają ilustracje, co mnie bardzo cieszy, bo ich autorką jest Gosia Herba (o której już kiedyś opowiadałam na blogu Nie Tylko dla Mam). Autorem tekstu jest Mikołaj Pasiński, a Balonowa 5 nie jest pierwszą współpracą tego duetu. Chyba właśnie dlatego, tak wielką przyjemnością jest czytanie tej książki, a nawet samo trzymanie w rękach pięknego wydania Egmont ART.
Jak każda szanująca się kamienica, ta przy Balonowej 5 ma swoje zakamarki, tajemnice i urocze dziwactwa. Cieszę się, że większość z nich mamy okazję poznać, bo strona po stronie, zaglądamy do kolejnych barwnych mieszkań. Zastajemy w nich mieszkańców z ich zainteresowaniami i pasjami np. mysz raper, hipopotam marzący o podróżach, umuzykalniona rodzina pająków czy małpy piekące ciasto.
Każde mieszkanie ma swoją rodzinę, a co za tym idzie, także swoją opowieść. Po całości oprowadza nas urocza postać mieszkająca na samej górze. Nie do końca wiem czy to jakieś zwierzę, może stworek, przypuszczam, że jakaś pszczoła. Poniekąd właśnie na tym polega urok ilustracji Gosi Herby, nie są wcale oczywiste. (A tak na marginesie, kojarzycie plakaty przedwyborcze z pędzącą do głosowania babeczką? To też dzieło Gosi Herby).
Ważne spotkanie
Podoba mi się piękne przesłanie w całej tej opowieści, a brzmi ono – spotkajmy się. Mieszkańcy mają swoje życie, swoje sprawy i zainteresowania, ale wieczorem spotykają się i dzielą nimi ze sobą. Jakże to ważne przesłanie dla dzieci (i dorosłych), w dobie cyfrowych przyjaźni i budowania relacji głównie online.
Jest jeszcze jedna sprawa do przemyślenia po przeczytaniu Balonowej 5. Jesteśmy różni, ale potrafimy się dogadać. Staramy się, bo jesteśmy sąsiadami i od nas zależy, jak nam się będzie żyło w tej wspólnej kamienicy. Można czerpać radość z przebywania z osobami, które niekoniecznie podzielają nasze zainteresowania, poglądy czy nawet emocje. Można się interesować cudzymi sprawami z pełnym szacunkiem dla odmienności.
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter >>