Reklama

W tym odcinku podcastu Nie Tylko dla Mam skupimy się na impulsywnych zachowaniach 4-5 latków. To te momenty, gdy prosimy dziecko, żeby zaczekało dosłownie chwilę, a ono słysząc naszą prośbę i tak to robi… nie czekając.

Wyobraźmy sobie sytuację, w której proponujemy dziecku, że wspólnie zrobimy ciasto na naleśniki. To jest najczęściej wielka frajda, wszyscy są zadowoleni. Maluch, bo spędzi czas z rodzicem, na bardzo fajnym babraniu w miksturze z mąki, jajek itd. My też się cieszymy, że wspólnie gotujemy obiad.

Po przygotowaniu wszystkich składników prosimy 4-5 latka, żeby dosłownie kilka sekund zaczekał, przyniesiemy tylko jego fartuch kuchenny. Po co nam kolejna brudna bluzka, prawda?

Niby prosty komunikat, jednak do malucha jakoś nie dociera. W trakcie tych kilku sekund (od prośby do przyniesienia fartucha), nasz mały kucharz zdążył już wsypać mąkę do miski i w kilka innych miejsc przy okazji. Ubrudzić sobie rozbitym jajkiem bluzkę i uwinąć z całą masą czynności, choć jedyne co miał zrobić, chwilę zaczekać.

Jak mam to powiedzieć?

4-5 latki dość często działają pod wpływem impulsu, a my się denerwujemy. Niby wiedzą, że powinny zaczekać, ale zwyczajnie nie potrafią. To nie jest złośliwe [1] zachowanie, nie robią tego z przekory, ani dlatego, że gdzieś popełniliśmy błąd wychowawczy. Są na tym etapie rozwoju, kiedy czekanie bywa trudne. Czasem się udaje, innym razem nie.

Dlatego warto wykorzystać tego rodzaju sytuacje do ćwiczenia jakże bardzo przydatnej umiejętności. Czekanie jest do wyćwiczenia.

Zrobię to teraz!

W sumie to zupełnie naturalne, że dzieci często działają pod wpływem impulsu. Bardzo wiele mówi się o włączonym mózgu gadzim, kiedy jesteśmy w dużych emocjach. Najczęściej jednak mówimy o tym przy okazji tych trudniejszych emocji – gniew, irytacja, złość [2]. Więcej w nas wyrozumiałości dla niedojrzałości emocjonalnej dzieci, gdy chodzi o akcje związane z gniewem. O wiele mniej, gdy chodzi o radosne sytuacje, ekscytacje z powodu wspólnego robienia naleśników.

Wystarczyło zaczekać!

Wtedy często mówimy poirytowani: No przecież wystarczyło zaczekać chwilę, tych kilka sekund by cię zbawiło? A teraz, wszędzie bałagan, ty brudny!

Cała frajda ze wspólnego czasu nagle gdzieś pryska. A przecież to ten sam pierwotny impuls, tylko w nieco innym wydaniu, skłania 4-5 latka do działania zamiast czekania. Emocje [3] są tak duże, że nie da się racjonalnie podejść do sprawy. To znaczy, da się, tylko trzeb to często ćwiczyć.

plakaty-inspirowane-ksiazkami-dla-dzieci-aktywne-czytanie

Nie umie czekać

Współczesne dzieci mają trudniej, bo nie ma zbyt wielu okazji do ćwiczenia cierpliwości. Kiedyś na większość rzeczy trzeba było długo czekać, dzisiaj niemal wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Więcej opowiedziałam o tym w artykule pt.

Daj mi! Chcę to! Dlaczego ze współczesnymi dziećmi tak trudno czasem wytrzymać? >>

Bardzo pomocne w nauce panowania nad takimi impulsywnymi zachowaniami jest pokazanie, że to się opłaca, bo każde zachowanie rodzi jakieś konsekwencje. Skoro dziecko upaprało koszulkę, idźcie ją przebrać.

Wiem, kusi, żeby już zostać i dobrudzić, machnąć ręką i powiedzieć, że już trudno. Jednak przerywając pieczenie, idąc się przebrać, dajemy dziecku chwilę na opanowanie nadmiernej ekscytacji. Pokazujemy też, że warto zaczekać kilka sekund, bo wtedy nie trzeba przerywać zabawy (robienia ciasta).

Ta dziecięca spontaniczność

Absolutnie nie namawiam do zabijania w dzieciach spontanicznej radości w najróżniejszych sytuacjach, bo też nie każdy dziki obaw szczęścia, sprowadzamy do lekcji panowania nad impulsami.

Jednak chyba wszyscy mają świadomość, że wychowujemy dziecko, które ma sobie w przyszłości umieć poradzić z własnymi emocjami oraz potrafić zachować się wśród rówieśników czy w różnych miejscach, no być ogarniętym człowiekiem, a nie przysłowiową świętą krową, której wszystko wszędzie wolno.

Nie zawsze i nie wszędzie możemy podawać się działaniom pod wpływem impulsu i to jest naprawdę ważna informacja dla dziecka. Ułatwi mu (i reszcie świata) funkcjonowanie na co dzień.

Pokaż, jak czekać

Jeszcze jeden sposób na ćwiczenie tych nieco bardziej opanowanych zachowań to po prostu przykład z naszej strony. Na pewno czasem mamy wielką ochotę obejrzeć fajny serial czy przeczytać książkę tu i teraz, ale nie robimy tego, bo wiemy, że opłaca nam się poczekać. Jeśli nie poczekamy, to np. obiad nam się przypali albo sterta brudnego prania zasypie łazienkę.

Pokazujmy dzieciom, że my też nie zawsze działamy pod wpływem impulsu, choć mamy wielką ochotę. Poczekanie wymaga wysiłku, ale warto go włożyć i docenić, kiedy następnym razem uda się na ten fartuch zaczekać: Super, ty nie ubrudziłeś bluzki, nie musimy przerywać pieczenia, a w dodatku ja mam mniej prania, bo nie musiałem się przebierać. Kilka sekund, a ile korzyści i wszyscy w dobrych humorach.

Złap dystans, rodzicu!

Chciałabym też bardzo wyraźnie podkreślić, że czasem nasze dorosłe oczekiwania mocno przerastają możliwości dzieci. W przypadku tzw. panowania nad emocjami czy impulsami to naprawdę jest dopiero początek.

Najczęściej, gdy pojawia się świetny pomysł, w głowie dziecka zapala się lampka: Zrobię to! I już, nic więcej się nie liczy. 4-5 latki często działają pod wpływem impulsu i w porządku, mają do tego prawo, bo przed nimi lata nauki. Im więcej ćwiczeń, tym oczywiście lepiej.

Warto też zabezpieczyć te nasze oczekiwania, upewniając się, że dziecko rozumie, o co prosimy. W przypadku zapalnego do działania 4-5 latka sprawy wcale nie są oczywiste.

O ile możemy wytłumaczyć różne zachowania półtoraroczniaków [4] i dwulatków brakami w komunikacji, tak już 4-5 latki wydają się gadułami więc wysnuwamy prosty wniosek: Komunikuje się w porządku, to znaczy, że mnie rozumie.

Czterolatek i współpraca

Jednak w dużych emocjach (radość też do tego oczywiście zaliczmy) dzieci słyszą, ale nie kodują w głowie słów. Dziecko może przytaknąć i czujesz, że przystało na prośbę zaczekania, ale w wielu przypadkach to tylko takie „na odczep się, żeby szybciej zacząć”. W głowie wciąż pali się lampka: Robię! Jak robimy, to robimy! To jest komunikat przewodni, żadne tam czekanie.

Wiele sobie ułatwimy, jeśli upewnimy się, że nasza prośba dotarła do rozemocjonowanego 4-5 latka. Wystarczy kucnąć, spojrzeć w oczy dziecka, złapać kontakt i poprosić, żeby zaczekało. Upewnić się, że komunikat dotarł do bazy. Tym prostym sposobem czasem udaje się zaoszczędzić sobie irytacji, dziecku marudzenia (Co? Muszę się przebierać?), a pralce prania.

Więcej o sposobach wspierania koncentracji dziecka w komunikacji opowiedziałam w odcinku pt. Dlaczego on mnie nie słucha? Najpierw naucz słyszeć, wtedy zacznie słuchać >>

nowy Instagram Anna Jankowska
Dziękuję, że przeczytałaś. Jeśli uważasz, że ten artykuł może się komuś jeszcze przydać, udostępnij go, śmiało!