Świadomy rodzic wie, że „bycie kochanym”, jest dla dziecka najważniejszą sprawą na świecie. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi budowanie poczucia wartości. Wydawać by się mogło, że to „bycie kochanym” widać na każdym kroku. Czy zawsze?
Warto wziąć pod uwagę, że maluchy nieco inaczej niż dorośli, widzą pewne sprawy. O tej rozbieżności tym razem na blogu Nie Tylko dla Mam.
Zbuduj poczucie wartości
Im starsze dziecko, tym więcej pracy trzeba włożyć w okazywanie miłości i budowanie relacji. Słodki bobas oczywiście jest „do zjedzenia” i zacałowania, łatwo okazywać miłość w ten sposób.
Potem jednak przychodzi moment kiedy dziecko: ucieka, robi po swojemu, nie ma ochoty współpracować, wreszcie zaczyna mówić i generalnie działa nam często na nerwy. Nie oszukujmy się, to mówienie nie zawsze brzmi tak, jak chcielibyśmy słyszeć.
Więcej na ten temat napisałam tu: Jak on do mnie pyskuje, to ja też zaczynam! >>
Dlatego twierdzę, że pokazanie miłości nieco starszemu dziecku, trzeba wkładać o wiele więcej wysiłku.
Żadnych „ale”!
Najprostszy z możliwych przykładów na pokazanie tej trudności, to słowa: „Kocham cię, ale…”. Jeśli mamy jakieś „ale” do malucha, a to bardzo możliwe i nie ma w tym niczego złego, nie zaczynajmy zdania od „kocham cię”. Nikt nie chce być „kochany, ale”. Lepiej tą informację o kochaniu zostawić na inny raz, a tu i teraz załatwić samo „ale”.
Czasem słyszę z ust rodziców: „Kocham cię, dlatego zabraniam ci to robić”. Gwarantuję, że każdy człowiek wolałby usłyszeć inny, bardziej konkretny argument, niż „zabraniam z miłości”. Warunkowa miłość nie buduje poczucia wartości.
Rozumiem takie mówienie, bo faktycznie czasem z troski, lęku, rozsądku, odpowiedzialności, zabraniamy czegoś naszym dzieciom. To normalne, ale już argumentowanie: „bo cię kocham”, jest drogą na skróty. Trochę jak słynne: „bo tak”. Rzeczy oczywiste dla dorosłych, nie są tak „powiązane logicznie” w głowach dzieci, dlatego warto szukać innych argumentów niż „robię to z miłości”.
Pokaż, że kochasz
Drugą ważną sprawą jest pokazywanie, że się dziecko kocha. Mówienie jest wspaniałe, ale dla dziecka słowa to za mało. Maluchy uczą się obserwując to, co robimy i żadne słowa tego nie zmienią. Żeby poczuły się kochane, warto im to uświadamiać na różne sposoby. Nie tylko słowami.
- Wspólne wygłupy. Spontaniczne, bez okazji, czasem nawet w zaskakujących sytuacjach np. kiedy dziecko czymś się denerwuje, lepiej zamienić pewne momenty w żart, niż dążyć do kolejnej awantury.
- Opowieści z dzieciństwa. Najlepiej podparte wspólnym oglądaniem zdjęć, filmów, pamiątek. I to też nie z wyrzutem: „Bo ja w twoim wieku nie miałem tylu gadżetów”, ale z naciskiem na emocje: „Jak pierwszy raz wdrapałam się na tą górkę, czułam się jakbym zdobyła najwyższy szczyt na świecie. A ty jak się czujesz?”.
- Wspólny taniec. Żadne tam lekcje baletu, ale właśnie spontaniczny ruch. Oczywiście, jeśli ktoś ma ochotę na rodzinne lekcje tańca, to też jest świetny pomysł, choć w tym wypadku chodzi jedynie o poddanie się muzycznej chwili.
- Wojna na poduszki. Nie każdego dnia, ale od czasu do czasu – to frajda, którą pamięta się całe życie.
- Zdjęcia w domu, to też ważny element budowania poczucia przynależności dziecka do danej rodziny. Fotografie rodzinne, przyjaciół, drobiazgi, które pokazują maluchowi, kim są bliscy ludzie. To też świetny sposób na opowiadanie rodzinnych historii i anegdot.
Mamy wspólne wartości
- Buziak na dobranoc. Nie wiem czy kogoś trzeba szczególnie zachęcać do tego rytuału, pewnie w wielu rodzinach jest o wiele bardziej rozbudowany niż sam buziak. Jednak jeśli ktoś uważa, że to nie ma znaczenia, nie warto odpuszczać. Słowa, które słyszymy przed zaśnięciem, tak naprawdę zostają w nas na bardzo długo, najłatwiej się „zakorzeniają” i są najlepiej pamiętane. To będą więc najtrwalsze wspomnienia. Dlatego też nie warto kłaść się spać w gniewie, po awanturze.
- Pokazuj i ucz. Wiem, że brzmi jak banał, bo przecież codziennie czegoś uczymy. Chodzi o to, żeby uświadomić dzieciom, że wspólne uczenie się jest przyjemnością. Jeśli więc ćwiczycie sznurowanie butów, warto zadbać o to, żeby nie odbywało się w pośpiechu, z krzykiem, z ponaglaniem. I tak z każdym drobiazgiem: zwijanie skarpet, wkładanie naczyń do zmywarki, ścielenie łóżka, szukanie w encyklopedii informacji o tym, skąd się bierze tęcza, itd.
- Twórzcie rodzinne teksty i gesty. Takie drobiazgi sprawiają, że dziecko czuje się częścią tej konkretnej rodzinnej drużyny. Wiele rodzin ma swoje powiedzonka lub np. taniec zwycięstwa na wyjątkowe okazje. O takie właśnie elementy codzienności chodzi. To wasz tajny kod, wewnętrzny żart, którego nikt z zewnątrz nie musi rozumieć.
- Pokaż, że interesujesz się tym co dzieci. Mnie osobiście nudzą np. bajki, które uwielbia córka, ale staram się nimi interesować z dwóch powodów. Po pierwsze, żeby wiedzieć, z czym ma do czynienia moje dziecko. Po drugie, żeby jej pokazać, że jej zainteresowania są dla mnie ważne. Nawet jeśli mnie nudzą, to są dla mnie ważne z jej powodu. Nie muszę udawać entuzjazmu i tego nie robię, ale okazuję zainteresowanie.
- Róbcie wspólne plany. To cudowny sposób na pokazanie rodzinnej miłości. Mogą to być większe plany np. wakacyjna wycieczka w wymarzone miejsce. Samo czekanie na ten wyjazd dostarcza tak wielu emocji. Rozmawianie o tym, co będziemy na tym wyjeździe robić, cieszenie się „na zapas”. Czasem słyszę, że nie warto, ale robię, bo ta wspólna radość z samego planowania, te rozmowy przy kolacji o tym, co będzie za kilka miesięcy, to jest właśnie budowanie więzi, nasza wspólna sprawa. Tak samo można cieszyć się na mniejsze plany/cele.
Wspólne działania
- Jeśli tylko się da, jedzcie choć jeden wspólny posiłek. Niech to będzie radosny, wspólny czas na rozmowę, ale niekoniecznie w formie przesłuchania: Jak było w szkole? O ważnych pytaniach zadawanych przy kolacji napisałam bardzo dużo tutaj: 3 pytania do zadania codziennie przy kolacji >>
- Odkładaj telefon, kiedy dziecko do ciebie podchodzi z jakąś sprawą. Nie ma nic smutniejszego niż rozmowa rodzica z dzieckiem, kiedy jedno (lub oboje) patrzą w ekran. Odruch odkładania telefonu podczas rozmowy wcale nie jest prosty, ale jest do wyćwiczenia. Oczekuj też tego od dziecka. Kiedy coś mówisz, nich nie wgapia się w ekran odpowiadając półsłówkami. Każdą grę, każdy film można na chwilę zatrzymać, żeby usłyszeć lub powiedzieć ważną informację. Które informacje są ważne? Od jakiegoś czasu przyjęłam w domu zasadę, że każda informacja ze świata rzeczywistego jest ważniejsza niż telefon. Każda. Za każdym razem staram się głośno powiedzieć: „Poczekaj, już odkładam tablet i słucham, bo przecież to nie jest ważniejsze od ciebie”. Ćwiczę to codziennie, napisałam o tym w artykule pt. Jak oderwać dziecko od komórki? >>
- Przepraszaj, jeśli się pomyliłaś, popełniłaś błąd. Przyznawanie się do błędów przychodzi z trudem każdemu, bo to nie jest przyjemna sprawa. Jest to jednocześnie jedna z ważniejszych lekcji, jakie możemy przekazać dzieciom. I to bez moralizowania, tylko na własnym przykładzie.
- Wspólne gotowanie, to ważny element pokazywani miłości, bo jedzenie jest potrzebne do życia. Nawet jeśli nie przepadamy za pichceniem, można mieć jedną lub dwie popisowe potrawy, takie do wspólnego przygotowania. Może to być zupełnie wyjątkowy tort urodzinowy albo zwykła jajecznica. Ważne żeby to robić w miarę regularnie (przy mniejszych posiłkach). Z tego tortu lub świątecznych pierniczków, warto stworzyć rodzinną tradycję np. jakiś jeden sposób ozdabiania lub domowe ciastka dla osób mieszkających w pobliskim domu spokojnej starości.
- W wielu sytuacjach maluchy myślą o sobie w kategoriach: niegrzeczny, niefajny, inny, słabszy itd. Im częściej usłyszą od rodzica: „Zawsze będę cię kochać, niezależnie od okoliczności” lub „Kocham cię i będę kochać zawsze, choćby nie wiem co się stało, moją miłość masz gwarantowaną”, tym lepiej poradzą sobie w życiu. Warto te słowa powtarzać jak najczęściej i zrezygnować z zasady: „Raz powiedziałam, to już wie. Nie będę się powtarzać”.
Poczucie wartości i „bycia kochanym”, dodaje mocy i sprawia, że człowiekowi po prostu lżej się oddycha, łatwiej rozwiązuje problemy i idzie przez życie pewniejszym krokiem.
Brak poczucia wartości u dziecka
Poczucie nieskiej samooceny i pewności siebie. Jest to złożony problem emocjonalny i psychologiczny, który może mieć różne przyczyny i skutki. Oto kilka możliwych czynników, które mogą przyczynić się do braku poczucia wartości u dziecka:
- Niezdrowe relacje rodzinne, brak wsparcia emocjonalnego, nadmierne oczekiwania lub przemoc w rodzinie mogą negatywnie wpływać na poczucie wartości dziecka.
- Problemy w szkole, takie jak trudności w nauce, prześladowanie (bullying) czy izolacja społeczna, mogą wpływać na samoocenę dziecka.
- Społeczne normy, oczekiwania społeczne i presja rówieśnicza mogą negatywnie wpływać na samoocenę dziecka, szczególnie jeśli nie spełnia ono pewnych standardów.
- Doświadczenia traumatyczne, takie jak utrata bliskiej osoby, przemoc fizyczna czy emocjonalna, mogą powodować poważne konsekwencje dla psychiki dziecka.
- Choroby fizyczne lub problemy zdrowotne mogą wpływać na poczucie własnej wartości, zwłaszcza jeśli dziecko odczuwa się jako „inne” niż rówieśnicy.
- Dziecko potrzebuje akceptacji, zrozumienia i wsparcia ze strony rodziny, rówieśników i społeczeństwa. Brak tych elementów może prowadzić do utraty poczucia wartości.
Negatywne skutki braku poczucia wartości mogą obejmować depresję, lęki, problemy z relacjami społecznymi, trudności w szkole, a nawet ryzyko zachowań autodestrukcyjnych. Dlatego ważne jest zidentyfikowanie przyczyn i zapewnienie dziecku wsparcia emocjonalnego oraz profesjonalnej pomocy, jeśli to konieczne.
Bardzo fajny poradnik 🙂 Polecam przeczytać każdemu rodzicowi
Super, bardzo dziękuję. 🙂
Fantastyczne ujęcie wszystkiego co istotne w Byciu z Dzieckiem, a nie obok dziecka. Dziękuję ????
Super napisane! Od razu do mnie przemówiło.
warto przeczytać 🙂
Jaki przedział wiekowy czytelników? Od którego roku pani poleca tą książkę?
Nie wszystkie są skuteczne
Świetny artykuł!
Oby takich więcej!
Świetny artykuł 💪😃👍
Gdyby tylko wszystko w życiu było tak łatwe jak pisanie poradników… ale jak nie wiesz jak wychować dziecko, wyobraź sobie, że jest cudze…wszyscy wiedzą najlepiej jak wychować cudze dziecko…
Gdyby tylko zamiast krytykować i mówić, że się nie da, ludzie zechceli włożyć trochę wysiłku i wcielać porady specjalistów w życie. Ale byłaby heca!