Gang Godziny Duchów, to kolejna książka Davida Walliamsa, przetłumaczona na język polski. Nie ukrywam, że jest on jednym z moich ulubionych autorów dla dzieci. Sprawowanie patronatu medialnego nad jego (kolejną) książką, traktuję jak ogromne wyróżnienie.
Tym razem poznajemy historię chłopca, który jest po prostu samotny. Jego dzieciństwo upływa na tęsknocie za pracującymi gdzieś daleko rodzicami i zastanawianiu się: Co ja robię w tej beznadziejnej szkole z internatem? Pewnego dnia, Tom trafia do okropnego szpitala, w którym na oddziale dziecięcym, spotyka garstkę schorowanych dzieci. I tu się zaczyna przygoda.
Choć zazwyczaj maluchy nie przepadają za szpitalami, okazuje się, że dla Toma wszystko jest lepsze od powrotu do szkoły. Gotowy jest symulować chorobę, żeby tylko zostać jeszcze kilka dni. Co sprawił, że chłopiec chce przebywać w tak okropnym miejscu? Nowi przyjaciele, którzy pozwalają mu dołączyć do Gangu Godziny Duchów.
Czym się zajmuje Gang Godziny Duchów?
Oni spełniają dziecięce marzenia. Brzmi poważnie i dokładnie tak do sprawy podchodzą, choć są „tylko” dziećmi i tylko pacjentami. Wydawać by się mogło, że dziecięce marzenia spełniają raczej takie postacie jak Superman, ewentualnie Święty Mikołaj. Jednak to tylko w bajkach, a szpitalna rzeczywistość daleka jest od baśni. Gang bierze sprawy w swoje ręce, nie czekając aż jakaś wróżka machnie czarodziejską różdżką.
Czasami lubię opowiadać recenzje
Wtedy razem możemy zajrzeć do książki, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu subskrybując kanał TylkoDlaMam.pl na You Tube.
Autor David Walliams
Ilustracje Tony Ross (tak, ten od Koszmarnego Karolka)
Dom Wydawniczy Mała Kurka
Spodoba się dzieciom 7+.
Jestem wielką fanką książek tego autora, dlatego na blogu znajdziesz jeszcze kilka zrecenzowanych tytułów:
Jeśli masz ochotę dołączyć do grupy na FB, gdzie rozmawiamy o ciekawych książkach dla dzieci i polecamy sobie fajne tytuły, to zapraszam serdecznie Aktywne czytanie ????
Spodobała ci się recenzja? Sprawdź cenę tej książki!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.





Gdy bylam dzieckiem moja rodzina przeprowadzilasie w inne miejsce z daleka od moich przyjaciol. Czy lam sue bardzo samotna i marzylam, zeby moja przyjaciolka mieszkala gdzis blizej. Niestety nigdy sie nie spelnilo.
Jedyne marzenie z dzieciństwa, jakie pamiętam do tej pory, to takie, żeby w przyszłości pracować w lodziarni ???? (Gwoli wyjaśnienia – dziecko PRL-u, pustki w sklepach, marne słodycze, dwie prywatne lodziarnie z lodami z automatu na osiedlu, marzyłyśmy z przyjaciółką, żeby kiedyś pracować w lodziarni i mieć dostęp do nieograniczonej ilości lodów za darmo, a wtedy ryzykowałyśmy życie, przechodząc przez jezdnię (4 pasy! obie lat. 5/6!) w miejscu niedozwolonym, żeby dotrzeć do lodziarni).
Pamietacie bajke ‘Zaczarowany olowek’? Zawsze marzylam, zeby taki miec i zebym mogla narysowac sobie co tylko zapragne, a rysunek stalby sie rzeczywistoscia.
Pewnego razu rodzice kupili mi gdzies taki wielki olowek, ale jakie bylo moje rozczarowanie, kiedy okazalo sie, ze nie jest on zaczarowany ????
Na szczescie szybko sie przekonalam, ze warto marzyc, bo marzenia sie spelniaja, nawet bez udzialu zaczarowanego olowka ☺️
Mieliśmy z kuzynem domek na drzewie zbity przez dziadka z paru desek. Pamiętam jak popołudniami wspinaliśmy się po drabince ze szczepek przybitych do drzewa, kładliśmy się j patrząc w niebo poprzez gałęzie starej jabłonki marzyliśmy… najbardziej utkwiło mi w pamięci takie łobuzerskie marzenie żeby zatrzymać czas na chwilę i wynieść ze sklepu całą górę słodyczy 🙂 marzenie się nie spełniło, ale przecież nie musiało. Niektóre marzenia dają radość przez sam fakt, że można je z kimś dzielić
W dzieciństwie marzyłam żeby mieszkać w mieście. Mogłabym wtedy chodzić do kina, robić zakupy w supermarkecie i kiedy tylko zechcę spotykać się z koleżankami (bo pech chciał że moje koleżanki ze szkoły też były „dojezdne” i po lekcjach wsiadałyśmy każda w inny autobus). Do tego jak już urosne, będę pracować, tak jak mamy z miasta i mieszkać w bloku gdzie będzie elegancka łazienka z wielką wanną.
Tak bardzo dążyłam do spełnienia tego marzenia, że skończyłam liceum i wyjechałam na studia. Tata wynajął mi mieszkanie w samym śródmieściu, w kamienicy. I po roku okazało się, że już wcale nie chcę mieszkać w bloku, bo to wcale nie jest taka utopia, jak sądziłam. Ludzie w mieście byli smutni i wcale nie liczyli na „dzień dobry” od „tej spod 6” i pogaduchy, jak sąsiadki ze wsi. Na dodatek klatka schodowa, jako część wspólna była w opłakanym stanie sanitarnym. Do tego non stop był hałas. A w moim rodzinnym domu sami zdecydowaliśmy kiedy odpoczywamy. No i nie było mowy o przestrzeni i eleganckiej łazience. Moje małe mieszkanko nazywałam czule „dziuplą”. Kolejnym rozczarowaniem był mój pęd do pracy. Bo kiedy poszłam na studia moja mama poszła do pracy. Wyobrażasz to sobie!? Po 20 latach prowadzenia domu odważyła się prowadzić własny biznesik. A ja mogłam tylko podziwiać, pomagać i… docenić jakim luksusem jest mama w domu. Do tego biznesik to spożywczak i przy okazji uświadomiłam sobie jak ważne jest wspieranie lokalnych przedsiębiorców i raczej omijam supermarkety. Zostało jeszcze kino. Też go nie lubię. Wolę kupić film i wieczorem odpalić DVD żeby w spokoju, na własnej kanapie obejrzeć to w przyjaźniejszych warunkach niż arktyka przesyłana popcornem sal kinowych. A rano wypić kawę na ganku i zabrać się za kolejne zlecenie, nie w biurze, a na laptopie, z jednym okiem zawieszonym na synku. Bo nigdy nie wiadomo co ten urwie wymyśli…
Gratulacje, książka pojedzie do Ciebie. 🙂
Będąc dzieckiem kochałam jeść, nie dziwi więc, że marzyłam o świecie, w którym ściany domów byłyby z czekolady, łóżka z precelków, a poduszki z waty cukrowej. Bawiłam się dopasowywaniem smakołyków do każdej napotkanej rzeczy. Niestety, marzenie się nie spełniło ????
Gdy byłam dzieckiem, marzyłam o pierścieniu, takim jaki miała Arabella :). Przymierzałam wszystkie pierścionki mojej cioci, nawet naparstki, niestety po przekręceniu na palcu i po wypowiedzeniu życzenia nie działał żaden :(. Ale wierzyłam wtedy, że kiedyś znajdę taki pierścień i będzie spełniał moje życzenia 🙂
Bardzo chciałam zostać architektem, zwłaszcza po obserwacjach taty, który wykonywał rysunki techniczne… z czasem jednak zainteresowania się zmieniły, ale zamiłowanie do aranżacji przestrzeni pozostało 🙂
Po przeczytaniu „Dzieci z Bullerbyn” zawsze marzyłam żeby znalesc się w ich świecie I dzielić z nimi przygody Wiadomo ze marze ie się nie spelnilo ????
Mialam, mam wiele marzeń ???? ale jedno pamiętam doskonale, nos spełniło się jak już dorosłam. Jako dziecko marzylam,zeby jeździć na rondzie dookoła samochodem. Jak już wcześniej wspomnialam, spełniło się!!! Warto mieć marzenia ????
Ja marzyłam o tym żeby móc otworzyć telewizor i wyjąć z niego to, co akurat reklamują ???? dlatego właśnie zastygałam w bezruchu gdy rodzice coś oglądali, a zaczynały się reklamy. Stałam z otwartą buzia i myślałam „to bym wzięła, o a to nie. No ale to bym wzięła i dała tacie. A to, to już dla siebie” ???? Fajne to były marzenia i wyobrażenia, a było takich pełno! Córka moja 2-letnia marzy aktualnie, że dziadek zabierze ją na księżyc i pokaże Twardowskiego… No cóż, tak też jej obiecał… ????
Marzyłam o rodzeństwie. Wszyscy w klasie mieli tylko nie ja. 🙁 I mając 10lat jest!! Udało się. Najlepsza wiadomość i niespodzianka pod słońcem. 🙂 kochany brat 🙂 do dzisiaj mój najlepszy przyjaciel.
Będąc dzieckiem bardzo chciałam być nauczycielką a moim ogromnym marzeniem było posiadanie prawdziwego dziennika lekcyjnego. Ku mojej radości moja mama zdobyła taki dziennik i spełniła moje marzenie 🙂
Dziękuję za zabawę. Tym razem książka powędruje do Ameby. Gratulacje. Bardzo prosze o podesłanie adresu wysyłki na priv.
Cudowna książka 🙂 mamy trzy książki tego autora – Babcie, Ciotuchne i Gang…. Wszystkie sa swietne i przypadły córce do gustu (8lat) ale Gang najlepszy. Przeczytalysmy w trzy dni- miała zakaz „samodzielnego” czytania 🙂 tzn bez mamy 😉 zastanawiam się która teraz wybrać…. 🙂
Teraz może Pana Smrodka! 🙂
Mój mały 2,5 latek pewnie marzy o tym żeby zostać bobem budowniczy lub strażakiem samem