Czego nie mówić, jeśli chcemy wzmocnić odporność psychiczną dziecka? No właśnie, czasami tak bardzo skupiamy się na tym, co powiedzieć w trudnym momencie, że umyka nam jedna ważna sprawa – czasem lepiej czegoś nie powiedzieć. O tym dzisiaj na blogu Nie Tylko dla Mam.
Wzmacnianie odporności psychicznej
Jedną z sytuacji, o których opowiadam w tym odcinku podcastu, jest moment, który część z nas pewnie kojarzy. To ta chwila kiedy na lekcji wychowania fizycznego wybierają drużyny. Stoisz, czekasz aż ktoś cię wywoła, a tu ciągle nic. Innych już dawno zaprosili do zabawy, a ty stoisz i czekasz. Znasz to? Ja takie sytuacje pamiętam dokładnie.
Trochę więcej o budowaniu odporności psychicznej opowiedziałam w artykułach pt.
- Nie uda mi się! Co zrobić z małym nerwusem, który szybko się poddaje? >>
- Czyt to jest sposób na wychowanie emocjonalnej ciamajdy? >>
Narzędzia do budowania odporności psychicznej
Zdaję sobie sprawę z tego, że temat odporności psychicznej dzieci jest bardzo szeroki. Z mojego punktu widzenia jest to to jeden z najważniejszych obszarów do zaopiekowania już od najmłodszych lat. Samo pojęcie odporności psychicznej jest bardzo ogólne i tak do końca nie wiadomo, co się pod nim kryje.
Na blogu zresztą jest mnóstwo treści związanych z budowaniem odporności psychicznej dziecka. Jednak wciąż dostaję sygnały, że to trochę za mało. Dlatego przygotowałam coś, co mam nadzieję, pozwoli zrozumieć emocje malucha i wiedzieć, jak działać jeśli chodzi o wzmacnianie odporności psychicznej.
Na końcu zostawiam też podpowiedzi książek dla dzieci na temat wspierania odporności psychicznej.
Czego nie mówić?
W tym odcinku podcastu Nie Tylko dla Mam podpowiadam, czego nie mówić, chcąc wzmocnić odporność psychiczną dziecka.
W tym odcinku podcastu Nie tylko dla mam chciałabym rozwinąć temat odporności psychicznej naszych dzieci. Nie tylko, co mówić, ale czego nie mówić.
Wiem, że to hasło „odpornośc psychiczna” jest bardzo szerokie i obecnie mam wrażenie, że również bardzo modne. To niezmiernie mnie cieszy, bo odporny psychicznie człowiek, to osoba, która potrafi poradzić sobie z emocjami. Nie pozwala, żeby wyłącznie emocje nią targały i sprawiały, że będzie na przykład podejmowała pochopne decyzje.
Wzmocnić odporność psychiczną
Jak zrobić, żeby nasze dzieci były odporne psychicznie na różne doświadczenia? Jedną z takich najprostszych odpowiedzi, jakie przychodzą mi do głowy – pozwolić przeżyć te doświadczenia.
Chodzi o to, żeby nie chronić za wszelką cenę naszych pociech przed trudnymi emocjami. Trudnymi, czyli takimi, których nie lubimy, z którymi my sami często mamy problem. Tym bardziej nie chcemy, żeby nasze dzieci były smutne, płakały albo się stresowały.
Nie mam na myśli wyłącznie tak zwanego radzenia sobie z emocjami. Mam na myśli udział w najróżniejszych sytuacjach, które prędzej czy później i tak spotkają nasze dzieci. Cały myk polega na tym, żeby nasze pociechy przeżyły trudne sytuacje, miały możliwość przeżyć gniew, strach, różne emocje i różne momenty wtedy, kiedy my jesteśmy blisko. Kiedy możemy je wesprzeć, kiedy możemy im coś podpowiedzieć.
Mówić przemyślane rzeczy
Często tak jest, że zastanawiamy się, co robić, jak wesprzeć? Jest kilka takich momentów, które warto zauważyć, bo są tymi momentami, kiedy nie robimy nic. Pozwólmy dziecku po prostu przeżyć daną sprawę.
Jedną z takich sytuacji jest na przykład moment, kiedy idzie do przedszkola albo do szkoły i „zderza się” z rówieśnikami, którzy nie zawsze je lubią. Nie zawsze wybierają do zabawy, a przecież ono jest taki urocze.
Wyobraźcie sobie, że stoimy teraz na w-f w rzędzie i są dwie osoby, które wybierają inne dzieci do swoich drużyn. Czekacie, aż ktoś Was wybierze i niekoniecznie jesteśmy wybierani w pierwszej kolejności. Są też dzieci, które są wybierane, jako ostatnie. Mnie się to parę razy zdarzyło i to nie było przyjemne uczucie.
Mówić otwarcie
Przychodzi takie dziecko do domu i mówi: „Mamo, nikt mnie nie wybrał do tej zabawy” albo „Zostałam wybrana, jako ostatnia do drużyny”.
Co nam się wtedy rodzi w głowie? Najchętniej uchronilibyśmy nasze dzieci przed taką sytuacją. Natomiast to, co możemy zrobić, żeby wesprzeć odporność psychiczną małego człowieka, to możemy mu wyjaśnić.
To, że ono nie zostało wybrane do tej zabawy, jeszcze nie świadczy o tym, że jest kiepskim kolegą, złym człowiekiem albo słabym kompanem. Tylko świadczy o tym, że w tym momencie nie zostało wybrane.
Co mówić, żeby pocieszyć?
Najlepsze, co możemy powiedzieć, to możemy z empatią zauważyć to, że jest naszemu dziecku smutno. Zamiast odganiać te emocje i powiedzieć: „Eeee, ta głupia koleżanka nie zauważyła, jak Ty świetnie grasz w piłkę”, albo: „Eeee, oni się nie znają. Niech się bawią sami, jak są tacy niefajni”.
Lepiej jednak wyjaśnić, że takie rzeczy się zdarzają, że jeszcze nie raz i nie dwa zostanie odrzucone. Możemy mu opowiedzieć jakąś własną historię tak, jak ja Wam teraz opowiedziałam. Doskonale pamiętam te sytuacje i one nie były miłe. Natomiast zdecydowanie są potrzebne do tego, żeby zrozumieć, jak funkcjonują relację społeczne, że nie tylko jest różowo i brokatowo.
Nauczyć zdobywać przyjaciół >>
Mówić o realiach
W przyszłości, kiedy dziecko będzie budowało przyjaźni z rówieśnikami i pokłócą się lub posprzeczają – jest większa szansa, że dziecko łatwiej sobie to wszystko poukłada w głowie. Tak się zdarza. Mamy inne zdanie. Nie zawsze muszę być pierwsza. Nie zawsze muszę robić to, na co mam ochotę. To jest element bycia i życia wśród innych ludzi.
Co możemy zrobić to, zamiast odganiać smutek, żal, rozczarowanie, rozgoryczenie? Lepiej to nazwać, bo to dzieje się z moim ciałem, w mojej głowie. Jest to emocja, która ma wpływ na to, co ja w danej chwili myślę i jak się czuję. Powiedzieć, że to jest normalne, że takie rzeczy się zdarzają.
To jest lepsze niż takie tworzenie mentalnej ofiary z dziecka, kiedy mu się wmawia: „Ty nie musisz się starać, żeby lepiej grać w kosza, żeby ktoś kiedyś wybrał Cię do drużyny w pierwszej kolejności. Nie. To oni się nie znają. To oni kompletnie nie wiedzą, co robią”.
O czym nie lubimy mówić?
Jeszcze jedną ważną informacją, o której chciałabym porozmawiać, to jest pokazywanie dzieciom, że jak zawinimy, jak coś zrobimy źle, jak czujemy się winni z jakiegoś powodu, to warto się do tego przyznać. Ja do dzisiaj się tego uczę. Najłatwiejsza droga, jaką podpowiada nasz umysł, to jest: „Nie mów tego”, „Nie przyznawaj się”. Zwłaszcza w momentach, kiedy mamy takie przekonanie, że nie zostaniemy złapani za rękę, nikt się nie dowie, że nie powiedzieliśmy prawdy.
Spróbujcie poćwiczyć mówienie prawdy. Nie chodzi mi o to, żeby każdemu strzelać prawdą prosto w oczy. Na przykład, jeżeli ktoś dzisiaj nie ma dopasowanych kolorystycznie ubrań – naszym, zdaniem, bo jemu może się podobać – to my mu powiemy: „Brzydko dzisiaj wyglądasz”.
Mówić odpowiedzialnie
Chodzi mi raczej o takie sytuacje, w których to my bierzemy odpowiedzialność za swoje działania. Jeżeli zapomniałam napisać maila do kogoś, kto czeka na odpowiedź już dwa dni, to mówię: „Przepraszam. Zapomniałam” Mogę wyjaśnić, że coś miałam na głowie, ale nie kłamię, mówiąc na przykład, że mail do mnie nie dotarł.
Mogłabym, bo nikt mnie nie złapie za rękę, ale ćwiczę sobie takie sytuacje, w których biorę odpowiedzialność za to, co się dzieje z moim życiem. Mimo tego, że czasami „przełknąć żabę” jest ciężko, nie jest fajnie się przyznać, ale z drugiej strony jest to bardzo oczyszczające doświadczenie, bo wiem, że jestem w porządku wobec siebie i wobec świata. Nie muszę kombinować, nie muszę udawać, nie muszę szukać wykrętów i nie uczę sama siebie kłamać.
Zacznij mówić prawdę
Ważne jest, żeby zacząć od siebie, bo to, co widzą nasze dzieci, one to robią, będą to powtarzały. Więc nie będziemy musieli przekonywać maluchów do tego, aby przyznawały się, jeżeli coś im się nie uda. To wspiera odporność psychiczną każdego człowieka. Jeżeli moje dziecko widzi, że ja nie kombinuję, nie kłamię, nie uciekam się do żadnych wymówek, to jest większa szansa, że ono również będzie tak robiło, bo będzie widziało, że tak naprawdę świat się nie zawalił, kiedy ja się przyznałam do mojego błędu.
Faktycznie nie jest to miłe. Być może samo przyznanie zajęło mi chwilę, potrzebowałam dnia albo dwóch, żeby to sobie przemyśleć, ułożyć w głowie, ale dałam radę. Dzieci również zaczną to robić.
Naucz mówić szczerze
W tym momencie bardzo często dostaję od Was pytania: „Co ma zrobić? Moje dziecko, jak coś przeskrobie, to nigdy się nie przyznaje. Ono potrafi kłamać w żywe oczy i nie chce powiedzieć, że to była jego wina”.
Jeżeli to są jakieś drobiazgi, typu: „Przewróciłam niechcący szklankę z wodą i woda wylała się na stół, ale to nie ja jestem wina, tylko ktoś źle na mnie popatrzył i ja się zagapiłam, zestresowałam, stół stoi krzywo”… To są sytuacje, kiedy zrzucamy z siebie winę, zupełnie niepotrzebnie kombinując i dodatkowo stresując się tym, że nie jesteśmy szczerzy ze sobą i ze światem. Jeszcze raz zachęcam do tego, żeby ćwiczyć przyznawanie się do różnych potknięć, bo to są zupełnie normalne sprawy.
Czasem mówić „nie”
Trzeci element, o którym bardzo chciałam porozmawiać, to jest ten moment, kiedy nie stawiamy dziecka w centrum wszechświata. Wiem, że w tym momencie niektórzy sobie pomyślą: „Jak to? Przecież dzieci są najważniejsze, najcudowniejsze”. Ja się oczywiście z tym zgadzam, że to są naprawdę nasze wspaniałe, kochane, cudowne istoty i myślę, że nie trzeba jakoś szczególnie tego światu tłumaczyć.
Natomiast to, co możemy dla naszych pociech zrobić, żeby wesprzeć ich zdrowie psychiczne, to jest pokazanie im, że naprawdę nie zawsze i nie wszędzie ich potrzeby (nie mówimy teraz o zaspokojeniu podstawowych potrzeb typu: główd, sen), stoją na pierwszym miejscu.
Jeśli komuś trudno doróżnić, co jest potrzebą, a co zachcianką, zostawiam artykuł na ten temat: Podążam za potrzebami dziecka >>
Dziecko się niecierpliwi
Czasami tak jest, że jako fajni, kochani rodzice rzucamy wszystko, kiedy tylko dziecko podchodzi. Nie chcemy, żeby ono poczuło się zignorowane. Nie chodzi o to, żeby od dzisiaj ignorować dziecko, żeby ono sobie nie pomyślało, że jest pępkiem świata.
Chodzi o to, żeby pokazać dziecku, że w niektórych sytuacjach warto poczekać – a nawet trzeba poczekać – i nic się nie stanie. Wiem, że maluchy nie są cierpliwymi istotami, ale tym bardziej, jeżeli nie będziemy ćwiczyć cierpliwości w takich drobiazgach. Nie mówię o tym, żeby dziecko czekało dwa dni, aż my raczymy je zauważyć i odpowiedzieć mu na pytanie, ale o przedłużaniu czekania.
Więcej o braku cierpliwości dzieci napisałam w artykule pt. Zrobię to teraz i nie poczekam >>
Poćwicz cierpliwość
To są ćwiczenia, które mogą mu się przydać w przyszłości, bo będzie wiedziało, że: „Rodzic skończy robić to, co robi i zajmie się mną”. 5-10 minut dla takiego maluszka, spokojnie raz czy dwa razy w ciągu dna, to jest fajnie ćwiczenie, które tylko wzmocni poczucie, że czasami tak się zdarza, że ktoś nie reaguje na moją komunikację od razu, ale to nie znaczy, że nie zareaguje. Jeśli poczekam, to się doczekam.
Tych kilka minut, to jest rewelacyjne ćwiczenie po to też, żeby dziecku pokazać, jak się zachować w kontaktach z rówieśnikami. Przecież nie jest tak, że jak dziecko podchodzi do kogoś, to wszyscy rzucają to, co robią akurat teraz i wszyscy się bawią z naszym dzieckiem.
Jeżeli nie poćwiczy tego w domu, w bezpiecznych warunkach, kiedy będziemy mogli mu wyjaśnić, że: „Rozumiem, że to jest niefajne, stresujące, niemniej jednak tak to działa. Za chwilkę się Tobą zajmę”. Kiedy poćwiczy to w domu, jest większa szansa, że będzie rozumiało, jak działa taki mechanizm również w kontaktach z rówieśnikami.
Książki dla dzieci o emocjach
Podpowiadam też, co czytać, żeby wzmocnić odporność psychiczną dzieci.
Martw się mniej >> Książka dla 5-10 latków.
Bardzo trafne spostrzeżenia, ja byłam dzieckiem wychowanym bez jakichkolwiek wyjaśnień, po prostu „nie placz, to nie powod” w najlepszym wypadku właśnie „oni sie nie znaja” i musze przyznac ze baaardzo ciezko bylo mi podtrzymywac relacje społeczne. Jako czlowiek dorosly sama musialam wszystko przebudowac i wycwiczyc a to niełatwe zadanie. Teraz staram sie w jak najlepszy możliwy sposób przygotowac mojego syna do istnienia w społeczeństwie, nie chroniac go a wlasnie tlumaczac. Póki co mam czas i ogrom wiedzy do zgłębiania. Jak dobrze, ze sa takie miejsca. Pozdrawiam! 🙂
Cieszę się, że tych kilka słów się przydało. To naprawdę ważne żeby uświadamiać zamiast chronić za wszelką cenę. Spostrzeżenia dorosłych wychowanych w ten spósb sa najcenniejsze. Dzięki!