Współspanie bywa trudnym tematem, choć samo spanie z dzieckiem nie jest już tak kontrowersyjnym tematem, jak było jeszcze 10 lat temu, czyli kiedy urodziłam Karolinę.
Gdy Karolina była mała spaliśmy w jednym pokoju: my na łóżku, dziecko u siebie w łóżeczku obok nas lub z nami. Tylko jeden pokój mieliśmy więc wspólne spanie było jakby wpisane w codzienność. Nie wiedziałam wtedy, że jest to współspanie.
Dopiero potem dowiedziałam się, że za współspanie uznaje się: spanie w jednym łóżku, na dostawce lub w osobnym łóżku tuż przy łóżku rodziców.
Wspólne spanie ma moc
Psychologiczne doniesienia są jasne:
- Dzieci śpiące z rodzicami mniej więcej do 6. miesiąca życia są mniej podatne na choroby i bardziej samodzielne w przyszłości (to drugie ma związek z poczuciem bezpieczeństwa).
- Wspólne spanie z dzieckiem wspomaga laktację, bo maluch może w dowolnym momencie ssać pierś, tym samym podtrzymując cały proces.
- Współspanie zapewnia komfort psychiczny i fizyczny dziecku. Malec wydobyty z łona, w którym spędził 9 miesięcy, lepiej czuje się słysząc bicie serca mamy. Dzięki temu reguluje się jego własne tętno, bicie serca, jest spokój. Teoria mówi też, że gdy dziecko śpi z matką, to reguluje się ich dobowy rytm spania. Koordynacja innymi słowy.
Czy takie spanie jest dla wszystkich?
Prędzej czy później przychodzi taki moment, że wybiera się opcję wyprowadzania dziecka z łóżka rodziców do jego własnego. Dla jednych ten moment jest oczywisty od dnia narodzin. Dla innych to czas, kiedy przestaje się karmić bobasa piersią albo po prostu dziecko kończy rok, dwa, trzy.
Jeśli przygotowujesz się do tego momentu, zerknij na artykuł, w którym w tym trudnym temacie, skupiam się na odczuciach mamy: Koniec karmienia piersią. Pożegnanie i nowy początek >>
Czyja to decyzja?
Zazwyczaj decyzja o spaniu osobno należy (bardziej) do kobiety. Czy powinno być tak, że należy do obojga rodziców? Chyba tak. Partner też powinien mieć w tej kwestii coś do powiedzenia. Równie dużo, jak mama. Wiadomo, że współspanie głównie wynika z wygody i potrzeby bliskości. Jeśli karmisz piersią, to masz dziecko pod ręką w każdej chwili. I ta bliskość, cała rodzina na swoim, jakie to cudowne.
Zapytaj jednak czasem (najlepiej na głos) czy to jest dla ciebie i dla niego tak samo cudowne? Upewniaj się, co jakiś czas, bo może wspólnie o tym decydowaliście cztery lata temu, jednak od tego czasu wiele się mogło zmienić.
Plusy i minusy dzielenia się łóżkiem
Współspanie ma swoje niezaprzeczalne plusy: bliskość i wygoda. Ale ma też minusy, a właściwie zagrożenia.
- Nigdy, przenigdy nie wolno kłaść się z dzieckiem do łóżka, kiedy wypiło się choćby lampkę wina, jakąkolwiek odrobinę alkoholu.
- Palacze też nie powinni tego robić.
- A już na pewno nie rodzice, którzy mają bardzo, ale to bardzo głęboki sen. Łatwo przygnieść dziecko i udusić.
Jest też temat łóżka, które musi być odpowiednie – nie za miękkie, bez niewygodnych sprężyn, nie za twarde. Kiedy malec zaczyna już fikać koziołki (a przynajmniej przewracać się na boki) pozostaje kwestia jego bezpieczeństwa. Czyli śpi między rodzicami, tak? Jeśli tak, to oprócz tego, że ty musisz uważać, musi też uważać twój partner. Czy jesteście wyspani?
Jak niewyspanie wpływa na rodzinną atmosferę? O tym tez kiedyś pisałam: Skutki niewyspania >>
Dlaczego dziecko nie chce spać w swoim łóżku?
Usypianie dziecka w jego własnym łóżku to wyzwanie. Jedni robią to od samego początku, inni dojrzewają do tej decyzji miesiącami czy latami. Upewnij się, że jesteś na to gotowa, dopiero potem zacznij przygotowywać dziecko.
Jak sprawdzić, czy dasz radę? Po prostu, jeśli uważasz, że jest ci niewygodnie z tym wspólnym spaniem, mąż z dziką radością przyklaskuje twoim nieśmiałym próbom pogadania o koncepcji „dziecko we własnym łóżku”, to sprawa jest zdecydowanie rozwojowa.
Zatem dobry moment i wsparcie partnera. I twoja pewność, bo tak naprawdę to ty poniesiesz największe koszty. Jeśli jeszcze karmisz, to będziesz musiała w nocy do malucha wstawać. Do butelki można oddelegować partnera. Dziecko może nie być zadowolone z takiego obrotu sprawy. Ma do tego prawo więc i na to się przygotuj.
Jak to niezadowolone, skoro takie otwarte na współpracę? Sama pomyśl, ciebie też by wkurzało, gdy ci ktoś kazał znienacka przenosić się do innego łóżka, z inną pościelą, bez bliskiej osoby na wyciągnięcie ręki, bez jej zapachu itd. Zatem zanim podejmiesz to wyzwanie, zadbaj o to, żeby pociecha czuła się bardzo bezpiecznie i pewnie.
Kiedy będzie trudniej?
- Powrót do pracy. Kiedy mama zaczyna znikać na cały dzień to jest powód do niezadowolenia oraz braku stabilizacji. Nie ma co łączyć dwóch rewolucji, czyli powrotu do pracy i wyprowadzenia dziecka ze wspólnego łóżka. Wspólne spanie jest wtedy ważne. Jest duża szansa, że całym tym zamieszaniem ty będziesz bardziej zestresowana niż pociecha. Po co ci to? Zaplanuj jedną rewolucję po drugiej, a nie obie naraz.
- Czas. Jeśli jesteś już w pracy i dziecko widzi cię bardzo rzadko, to może być po prostu stęsknione i niezadowolone z odebrania wieczornego zasypiania w łóżku rodziców. Trzeba będzie jakoś wygospodarować więcej wspólnego czasu w ciągu dnia. Jak się nie da, to po prostu pozwolić, by pociecha przyzwyczaiła się do rytmu „matka pracująca”.
Jest jeszcze kilka innych powodów, które wykluczają, że akcja-separacja pójdzie gładko. Jeśli np. w waszym życiu pojawiło się (lub ma pojawić) drugie dziecko, to starszy malec nie będzie skory do ustąpienia miejsca temu młodszemu. Uzna to za wygnanie. Zatem jeśli już wiesz, że taka jest sytuacja, działaj jak najszybciej i nie używaj, jako argumentu, pojawienia się drugiego dziecka.
Samodzielne spanie
Przeprowadzka starszaka ma też kilka plusów. Głównie taki, że możesz mu więcej wytłumaczyć. Możecie razem iść na zakupy i wybrać to nowe łóżko, a już na pewno pościel do niego. Możecie zrobić z tego święto. Jeśli jest okazja do lekkiego przemeblowania dziecięcego pokoiku (czy kącika) to też z tego skorzystaj. Mimo upodobania do rytuałów, dzieci przecież, w zupełnie naturalny sposób, akceptują zmiany w życiu. Dziecko rośnie, wyrasta z małego łóżeczka, jest okazja do dobrej zmiany.
Dziecko z zabezpieczonym poczuciem bezpieczeństwa i gotowe na zmianę, będzie bardzo dumne ze swojej samodzielności, pięknej pościeli i własnego kąta. Nie odbierze tego jak karę czy wygnanie, jeśli wszyscy będziecie się z tego cieszyli. Dlatego tak ważne jest twoje przygotowanie na to trudne rozstanie.
Powód do dumy
Tak, to jest milowy krok w rozwoju i wychowaniu. Dla całej rodziny. Odzyskujesz odrobinę wolności i miejsca, ale oczywiście to kosztuje. Już nie będzie wspólnych przytulasków na dobranoc w łóżku u rodziców. O ile są one męczące (zwłaszcza o 5:00 rano), to oczywiście są też cudownym rodzicielskim doświadczenim. Jasne, że za tym się teśkni. Warto sobie wypracować nowe zabawy i rytuały wieczornego usypiania.
I najważniejsze przy zmianie – przygotuj pociechę. Dla starszaka dobierz argumenty, o których wiesz, że przekonają. Może to być coś o samodzielności, przygodzie itd. Jest wiele opcji, a ty najlepiej wiesz, co podziała na twoją pociechę. Maluchowi zapewnij poczucie komfortu, stabilizacji i ciepła rodzinnego. A sobie zaserwuj sporą dawkę wiary we własne siły i konsekwencję.
A kiedy któregoś dnia będziesz już pewna i zapadnie decyzja: wyprowadzka do własnego łóżka, zapraszam do artykułu, w którym skupiam się na dziecku i łagodnym pożegnaniu z rodzicielskim legowiskiem.
Po przeczytaniu tego artykułu mam wrażenie, że mój mąż jest tyranem. Z dzieckiem spałam w jednym łóżku tydzień w szpitalu, a potem 1,5 tygodnia w domu. Po tym czasie mąż ogłosił, że syn idzie do swojego łóżeczka, które znajduje się nadal w naszej sypialni. Największą traumę oczywiście miałam ja. Jakoś ciężko było mi wypuścić go z rąk. Po upływie 3 miesięcy nadal usypiam syna w naszym łóżku, a dopiero w środku nocy, gdy dołącza do mnie mąż, przenosi go on do swojego łóżeczka, by od 6 rano znów wrócił na miejsce obok mnie. Czy to dobrze? Nie wiem. Póki co się sprawdza. Co gorsza jednak, mąż odgraża się, że w wieku 6 miesięcy syn pójdzie z łóżeczkiem do swojego pokoju. Mam jednak w związku z tym mieszane uczucia.
Wiesz co, nie wiem czy „tyran” to dobre słowo, ale na pewno miło by było gdyby mąż uwzględnił to co ważne dla Ciebie i synka, nie tylko ”się odgrażać”.
Witam mój syn ma 22 miesiące i dalej spi ze mną niestety moje próby poszły na marne kończyły się wrzaskiem do praktycznie utraty przytomności ze zmęczenia i nic. Syn spi ze mną ponieważ mąż pracuje za granicą gorzej w weekendy jak w łóżku jest nas 3 nie powiem że jest ciasno nie mam pomysłu jak namówić moje dziecko do spania w swoim łóżku proszę o podpowiedzi bo ręce opadają????☺
Wydaje mi się, że jeśli próbowałaś i naprawdę nic się nie sprawdziło, to być może Twoja pociecha po prostu potrzebuje Twojej bliskości i daje Ci to do zrozumienia na wszelkie sposoby.
Witam! Z pierworodnym wszystko było jakieś takie proste: zaczynało nam (mi albo synowi) coś przeszkadzać to następowała zmiana. Przeważnie łączyło się to ze skokami rozwojowymi …
1)trzy miesiące spałam z nim na piersiach, chyba oboje tego potrzebowaliśmy, potem ewidentnie się kręcił i pokładał na moich ramionach to odłożyłam do dostawki… spokój
2)po roku gdzieś zaczął mnie wkurzać porannym podjadaniem z piersi (3-4 rano, spał dalej w dostawce), to przez trzy noce nagrałam mu się o poranku (chyba bardziej dla siebie), ale nie dostawiłam i odpuścił sobie, przesypiał pięknie nocki…
3)jako półtoraroczny szkrab (4.miesiąc drugiej ciąży) dostał osobne łóżeczko (dalej w naszej sypialni-bo podobno dobrze jest, jak dzieci są blisko rodziców w nocy do trzeciego r.ż.- kiedyś trafiłam na taki artykuł, a poza tym mamy małe mieszkanie), bo nie mogłam zdzierżyć go obok siebie (spał w dostawce jak aniołek, ale mnie aż nosiło, kiedy kładłam się spać) i bez problemu zaakceptował to NOWE OSOBNE (dostawka z kolei musiała zostać rozkręcona- mąż chciał ją wynieść na te pół roku w całości, ale ja miałam wewnętrzną potrzebę destrukcji tego cudownego wynalazku). No i dopiero po około roku użytkowania gdzieś z pięć razy potrzebował rano być w naszym łóżku, ale to wiążę z jego przeżyciami odnośnie młodszego syna, i to nam z mężem nie przeszkadzało…
4)odstawienie od piersi na podobnej zasadzie: byłam już w drugiej ciąży ,w piątym miesiącu, kiedy zaczęło mi doskwierać podkarmiania trzy razy dziennie, więc dałam nam trzy dni na poobiedniej karmienie tylko, a potem, kiedy byłam pewna, że łatwo się „zasuszę”, to i z tym skończyliśmy i żadnych problemów nie zaobserwowałam (nie prosił, rąk nie wkładał za bluzkę, nie szukał).
Przy drugim o dziwo idzie na razie podobnie, śpi jak aniołek jeszcze w dostawce (ma 8 miesięcy).
Pozdrawiam!
Ps.dziękuję za wpisy o adaptacji przedszkolnej.