Dlaczego dziecko nie chce spać w swoim łóżku?
Zazwyczaj powodów jest kilka, ale najogólniej rzecz ujmując, chodzi o poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Rozumiejąc te powody, łatwiej będzie nauczyć kilkulatka spać we własnym łóżku. Nic na siłę, małymi krokami.
Ten artykuł jest pierwszą częścią akcji, która ma doprowadzić do tego, że maluch polubi samodzielne spanie we własnym łóżku.
Drugą część znajdziesz na blogu Nie Tylko dla Mam, choć proponuję zaczać od przeczytania pierwszej: Jak nauczyć dziecko spania we własnym łóżku? >>
Spać razem czy osobno?
Ostatnio udaliśmy się do nowych sąsiadów z wizytą. Było oglądanie mieszkania, po którym oprowadzała nas ich sześcioletnia córeczka. Maja ma to, o czym zawsze marzyłą Karolina, czyli piętrowe łóżko. Piękne, prześliczne, z pościelą w misie i różowymi frędzlami. Cudeńko. Zapytałam więc Maję czy lubi spanie w takim fajnym łóżku? A ona powiedziała mi, że wcale tam nie śpi. Śpi z rodzicami. Codziennie od sześciu lat. I nie zamierza tego zmieniać.
I tak od słowa do słowa, rozmowa z sąsiadami zeszła na kombinowanie, jak tu oddelegować pociechę do jej własnego łóżka. Dzisiaj skupiam się na poradach dla tych, którzy mają już dosyć spania z kilkuletnim dzieckiem i podjęli decyzję. Tak, są tacy rodzice i mają prawo mieć dostć spania z kilkulatkiem.
Inni krytykują. Spać czy nie spać?
Dlaczego wspólne spanie z kilkulatkiem to trochę temat tabu? Jak to, dlaczego? Przecież ktoś może pomyśleć, że chcąc się pozbyć dziecka w małżeńskiego łóżka, masz go po prostu dosyć (dziecka, nie łóżka). Nie wiem, czy ma to dla ciebie aż takie znaczenie, co inni pomyślą. Bądź jednak pewna, że ja niczego złego sobie o tobie nie pomyślę. Mało tego, będę trzymać kciuki za powodzenie akcji. Jeśli czytasz ten artykuł to znaczy, że wspólne spanie zaczęło być niewygodne. Nie czekaj, aż urośnie do rangi wielkiego problemu.
Rozumiem, jak ważna jest bliskość dziecka i mamy od urodzenia. Rozumiem zagadnienie współspania. Ale też umówmy się, jeśli dziecko jest już kilkuletnie, to rodzice mają prawo chcieć przespać bez niego całą noc. I nie oznacza to, że jesteś złym człowiekiem. Matka to nie cyborg i też jej się należy odpoczynek. A przyznasz chyba, że trudno spać z dzieckiem, które nie dość, że jest już spore (w końcu to już nie niemowlak, ani nawet dzidziuś), w dodatku rozpycha się na wszystkie strony. Zdarza mi się czasem spać z Karoliną np. kiedy jest chora lub Marek gdzieś wyjeżdża na kilka dni. Spoko. Raz na jakiś czas nie mam nic przeciwko temu, że przez większą część nocy jestem kopana, szturchana, drapana i budzona. Kilka dni przeżyję. Ale muszę mieć tę perspektywę, że to za kilka dni się skończy i dziecko wróci do swojego łóżka. Ja to światełko w tunelu widzę, rodzice Mai nie bardzo, bo mała stanowczo deklaruje, że się do własnego łóżka nie wybiera.
Nie da się spać
Inna sprawa, że rodzice też niechętnie o tym rozmawiają, bo uważają, że dziecko faktycznie, jest już trochę za duże na wspólne spanie. Trochę wstyd o tym gadać na lewo i prawo, bo nie zareagowali wcześniej. Teraz nie wiadomo, co z tym fantem właściwie zrobić. Kilka prób zachęcenia do spania we własnym łóżku, spełzło na niczym. I tak wraca, i wraca, i wraca. Może z tego wyrośnie? Dochodzą do tego kolejne wyrzuty sumienia (lub chociaż refleksja), że może trochę ten kilkulatek jest „zdzidziusiowany” za bardzo przez kochających rodziców. Jak to sprawdzić, czy jest zdzidziusiowany? (Nie, to nie jest fachowy termin). Odpowiedz sobie na pytanie, czy twoja pociecha choć w jakiejś części sama się ubiera, myje, sprząta zabawki, czy jednak robisz to ty, bo uważasz, że dziecko ma na to jeszcze czas? I na drugie pytanie: czy twoje dziecko widzi ciebie jako konsekwentnego rodzica, który potrafi postawić granice i je jasno wytłumaczyć?
Dróżki do poduszki
Do nagrania tego odcinka podcastu Nie tylko dla mam zainspirowała mnie współpraca z Legmi i wydawnictwem Labreto. Chodzi o „Dróżki do poduszki”, które napisała Kasia Keller. Są takie kojące… To seria siedmiu audiobooków przeznaczonych dla najmłodszych, opartych o wielowarstwowe dźwięki przyrody, których zadaniem jest wspomaganie wyciszenia i zasypiania. Zostały zaprojektowane jako element wieczornej rutyny ułatwiającej zredukowanie aktywności, co umożliwia łatwiejsze osiągnięcie przejście od wysokiego poziomu pobudzenia do relaksacji niezbędnej do zaśnięcia. To także znakomite wsparcie dziennej rutyny wyciszającej oraz element wychowania słuchowego i narzędzie relaksacji dla dzieci z wadą słuchu. Zdaniem Prezes Stowarzyszenia Słyszeć bez Granic: „Dźwięki przyrody, w które możemy się wsłuchać, tworzą przestrzeń na odpoczynek, relaks i uzyskanie wewnętrznego spokoju. (…) Dróżki do poduszki wydają się być w naszej ocenie pozycją doskonałą, aby pozytywnie wpływać na nasze zmysły i nastrój”. Nagrania zrealizowano w dźwięku stereo, wspaniale sprawdzą się więc podczas odsłuchu na słuchawkach, co zapewni dodatkowe doznania i ułatwi zanurzenie się w magicznym świecie. To co, słuchamy?
Czy warto być konsekwentnym rodzicem?
Brak konsekwencji jest rodzicielskim przyzwoleniem na to, żeby dziecko ignorowało stawiane przez mamę i tatę uczucia i mądre, przemyślane „nie”. Nie stawiasz tych granic bez wyraźnego powodu, prawda? Jednak między tworzeniem reguł, a ich egzekwowaniem, jest często spora przepaść. I dziecko to widzi. Nie przestrzega ich tylko wtedy, kiedy (słusznie) uważa rodziców za osoby, które same nie wiedzą, czego chcą.
Nie zrozum mnie źle, bo nie jestem też zaciekłą obrończynią nieugiętej konsekwencji. Mam na myśli mądre mówienie „nie” i przede wszystkim, tłumaczenie dziecku, co się dzieje i po co, w jego życiu.
Czy jesteś gotowa sama spać?
Jest jeszcze jeden aspekt, który warto przemyśleć w temacie samodzielnego spania. Możesz udawać, że tak nie jest lub sobie zwyczajnie tego nie uświadamiać, ale bardzo często właśnie dorosły nie jest gotowy na rozstanie z dzieckiem. W sensie, na oddelegowanie do własnego łóżka. I nie ma to nic wspólnego z potrzebami dziecka, bo jest to twój dorosły problem.
Zdarza się to np. na życiowych zakrętach (np. rozwód). Kiedy czujesz, że świat sypie się na kawałki, a jedyną stałą (kochającą stałą) jest dziecko. Tak, to jest stała, ale niech ta stała nie płaci swoją samodzielnością i emocjami, za dorosłe problemy. Wiem, że to cudowne uczucie tak się wspólnie przytulić. Wtedy złe emocje odchodzą daleko. Tylko że na dłuższą metę, to jest droga do odebrania dziecku samodzielności. Nie można pociechy traktować jak lek na smutek, depresję i cudowną przytulankę. Wiem, że to tak działa, ale nie rozwiązuje problemu.
Dlaczego nie chce spać u siebie?
Z miłości
Pewnie dlatego, że jesteś fajną mamą. A dziecko (i chyba każdy człowiek) lubi przebywać w towarzystwie osób, przy których dobrze się czuje. Dziecko cię kocha i dlatego chce z tobą spędzać 24 godziny na dobę. Dotyczy to też wspólnego spania. Miłość dziecka jest szaleńcza, bezwarunkowa i trochę ślepa. Dla kilkulatka niewidoczne są twoje sińce pod oczami i powieki na zapałki. Bo twoja pociecha, przy całej swej słodyczy, jest też małym egoistą, dla którego rodzic jest po prostu człowiekiem do kochania. Zawsze. Wszędzie. O każdej porze. Na każde zawołanie. I jak tu powiedzieć „nie” w kwestii spania?
Automatycznie włączają się wyrzuty sumienia, o których wspomniałam na początku. I to jest bardzo ważna sprawa, żebyś sobie z tymi wyrzutami sumienia poradziła. Chodzi o to, że musisz być na taką zmianę (powiedzenie „nie”) gotowa. I oczywiście dziecko w pewnym sensie też, choć w tym wypadku, raczej nie do niego należy decyzja.
Wiem, wiem, słyszę te oburzone głosy, że trzeba brać pod uwagę to, czego chce dziecko i poświęcić się dla dobra sprawy. Jestem jednak zdania, że przychodzi taki czas (przypominam, że rozmawiamy o kilkulatku), kiedy to rodzic musi dojrzeć do pewnych decyzji i wcielić je w życie mimo niezadowolenia dziecka. Współspanie powinno być potrzebą wszystkich, nie tylko jednej ze stron. Wtedy to ma sens i nie ma mowy o poświęceniu.
Słodki bumerang
Czasem też jest tak, że dziecko spało już u siebie, ale teraz śpi u was, bo… parę razy przytuptało i już zostało. Ot tak, po prostu jakoś tak wyszło. A ty – dla świętego spokoju – pozwoliłaś, żeby spało u was przez kilka nocy. Raz mu się coś śniło, innym razem nie mogło zasnąć, jeszcze innym bolał brzuszek, było smutne, chciało się poprzytulać, poczytać tylko chwilę w waszym łóżku. A potem obiecuję, że pójdę do siebie – słyszałaś za każdym razem. Ale nie poszło i tak zostało aż do dzisiaj.
I wraca każdej nocy, a kiedy próbujesz wynosić, to znowu wraca, i znowu, i znowu. A kiedy tłumaczysz, to krzyczy, oponuje, wygłupia się i zawsze na końcu usłyszysz: I tak do was przyjdę. Po takim wyznaniu pojawia się kolejny dylemat: wynosić po raz setny (i tak przez to jestem niewyspana) czy pozwolić zostać (i tak jestem przez to niewyspana)?
Tu jest impreza zamiast spania
Maluch może uważać, że u was w łóżku jest weselej i przyjemniej niż u niego. Wiele pociech tak uważa i mają do tego pełne prawo. Wy sobie leżycie we dwójkę, możecie się przytulać, pogadać, a dziecko ma samo w tym swoim małym łóżku leżeć? Wtedy rodzi się zupełnie naturalna myśl: Wstanę i sprawdzę, czy za mną tęsknią. I tak wstaje, i wstaje, i wstaje. Jasne, że tęsknicie, jasne, że czekacie na buziaka, przytulasa i uśmiech. To miłe, tylko potem konieczny jest spacer do dziecięcego łóżka, żeby wiedziało, że jest kochane, ale ma swoje miejsce na ziemi do spania. Własne łóżko.
W takiej sytuacji spraw, żeby jego łózko kojarzyło się z przyjmnym spędzaniem czasu np. przy wspólnym czytaniu książek na dobranoc.
Twoja decyzja, twoja odpowiedzialność
Decyzja należy do ciebie. Rzadko się zdarza, żeby dziecko przyszło do rodziców i powiedziało, że od dzisiaj chce spać we własnym łóżku. Jeśli tak się zdarzy, możesz się cieszyć, jakbyś wygrała los na loterii. Jeden na milion. W innym przypadku bierzesz na klatę całe przedsięwzięcie ze wszystkimi konsekwencjami.
A będą to najprawdopodobniej: nieprzespane noce w najbliższym czasie, niezadowolenie pociechy, twoje chwile załamania i koniecznie konsekwencja. Wiem, dużo tego i nie wygląda różowo, ale jeśli jesteś pewna, warto poświęcić kilka nocy.
Zadbaj o poczucie bezpieczeństwa
Żeby jednak mieć spokój sumienia, że dziecka nie krzywdzisz, upewnij się, co do powodów nalegania na wspólne spanie. Jeśli to tylko (aż) oznaka miłości, dziecko jest zadbane, szczęśliwe, bezpieczne, sytuacja rodzinna jest stabilna, nie ma za sobą żadnej traumy czy wielkich zmian, to nie widzę powodu, żeby nie wcielić decyzji w życie.
Bywa jednak i tak, że dziecko tego wspólnego spania potrzebuje z konkretnej przyczyny. Najczęściej jest to brak stabilizacji emocjonalnej i poczucia bezpieczeństwa. Dziecięcy świat zawala się, kiedy w sposób drastyczny i nagły są wprowadzane spore zmiany w życiu rodzinnym. Mam tu na myśli np. rozwód, śmierć w rodzinie, chorobę. Takie naprawdę skrajne przypadki. Wtedy oczywiście nie ma sensu dodawać kolejnych zmartwień.
Powrót mamy do pracy i inne sytuacje
Mogą to również być stany chwilowe, kiedy np. wracasz do pracy i spędzacie ze sobą o wiele mniej czasu, kiedy dziecko rozpoczyna przygodę z przedszkolem lub szkołą i czuje się niepewnie w nowej sytuacji. Albo (co dość powszechne), kiedy ma się pojawić młodsze rodzeństwo.
Zrób wszystko, żeby dziecko nie poczuło się odrzucone tylko dlatego, że ma przyjść ktoś inny na jego miejsce. Zająć to miejsce w łóżku rodziców. Wtedy oczywiście trzeba zacisnąć zęby i poczekać. Ale nie czekaj z założonymi rękami, tylko działaj. Rób wszystko, żeby ustabilizować sytuację i przede wszystkim, emocje dziecka. W wielu przypadkach wystarczy czas. Trzeba poczekać, aż pociecha przywyknie do nowej sytuacji.
W przypadku traumy, emocjonalnego trzęsienia ziemi, zdarza się tak, że sam czas to za mało i bierne czekanie nie wystarczy. Może potrzebna będzie pomoc specjalisty (psycholog, pedagog, pediatra)? Rozmowa, po której ty będziesz wiedziała jak pracować z dzieckiem, żeby wyszło na prostą.
Bardzo dobry artykuł. Podoba mi się
Bardzo dziękuje za artykuł właśnie śpię z moja 7 latka i 8 mc córeczka jak sardynka wciśnięta między jedną a drugą na szczęście łóżko duże mają miejsce. Właśnie ja nie jestem gotowa żeby bez nich spać młodszą mała to wiadomo strach żeby sama spała starsza boje się , że pomyśli że ja przestałam kochać i chyba ja już nie umiem bez nich spać a wiem że powinnam ale boje si
Moje dziecko kiedyś jako 4latek zachciało łóżko i swój pokój. Nie czekałam dwóch minut, zorganizowałam wszystko jak trzeba. Spał sam, spał całe noce. Przyszedł etap strachów i potworów, zaczęły się nocne budzenia o 3 w nocy. Brałam do łóżka, bo głaskany przytulony nie zasypiał u siebie. Teraz to tylko się położy u siebie mówi, że się boi. Jest płacz okropny i opowiada że łzami w oczach i strachem, okropne sny. Naprawdę okropne. Co robić w takiej sytuacji? Ma zawsze na noc zapalone cotton ballsy. Te noce dla mnie są mega ciężkie i z początków mojego macierzyństwa i tak mam efekt uboczny w postaci bezsenności.
Szkoda, że Pani na ten kometnarz nie odpowiedziała, ponieważ mam identyczny problem. Syn (5 lat) nie chce spać (tzn zasypia, ale i tak w nochy przychodzi do mnie – wychowuje go całkiem sama) bo twierdzi, że śnią mu się koszmary (z rozmowy, którą z nim przeprowadziłam, były to tylko dwa sny…kiedyś…poprosiłam aby je namalował, nie pomogło.
Odpowiedź: konsekwencja i nagroda, inaczej nic nie wskórasz.
Mozesz też odwiedzić psychologa. Niekoniecznie z dzieckiem.
Bardzo ciekawy artykuł. Moje dziecko od niedawna również nie chce spać w swoim łóżku, choć akurat w tym przypadku przyczyna wydaje mi się dość prosta -mamy nowy materac piankowy i Lilka po prostu wysypia się na nim wyśmienicie. Zdaje się, że będziemy z mężem musieli po prostu kupić drugi na małej księżniczki 🙂
Bardzo trafiony artykuł.Moj syn gdy miał rok zaczął spać sam w pokoju,ale zanim to miało miejsce przeszłam przez koszmar.Kladlam się spać po 22 do swego łóżka on w łóżeczku obok już spał .Ledwie zasnęłam pobudka.Noszenie tulenie,chwilę spał na rękach i gdy był odkładany kolejna pobudka. Opadlam z sił.Pojechalismy do moich rodziców.Uspilam odłożyłam do lozeczka i wyszłam.Obudzil mnie płacz na drugi dzień rano przed 8.Cud nie mogliśmy uwierzyć .Tak zaczął spać sam w osobnym pokoju.A gdy miał 1,5 roku po kołysaniu tuleniu pokazal na drzwi mówiąc mama tam i poszłam.Zasnal samodzielnie. Czułam radość wolność i smutek,taki jakbym z czymś się na zawsze żegnała.Jak wtedy gdy sam zrezygnował z piersi.Dlatego jest coś w tym że rodzic musi być gotowy,mój syn od zawsze w ważnych dla siebie momentach przekraczał bez mojej pomocy progi samodzielności.Podobnie było z odpieluchoeaniem.Nigdy go nie sadzalam na nocnik.Dorosl pokazał na pieluchę że mu nie wygodnie i zaczął sikać do nocnika,potem ubikacji ale chodził z suchą pielucha bo tak był przejęty że ciągle sprawdzał czy ma suche majtki.A tak bawił się w spokoju.Az latem zdjął pieluchę i nie było żadnych wpadek .Noce suche w wieku 3 lat.Dziecko tak myślę trzeba podprowadzić do jego progów a potem pozwolić je przekroczyć dając wsparcie bezpieczeństwo swój czas uwaznosc i dużo czułości w dotyku.
A ja jestem z tych, które uwielbiają spać z dziećmi (córki, 4 i 6 lat). Dopiero bym się nie wyspała gdyby były w osobnych pokojach… Kocham być blisko nich.
Dopiero przed zaśnięciem mówią mi o rzeczach, które wydają się być najważniejsze, które przeżywają. Wtedy okazują mi najwięcej miłości, bo czują się bezpieczne, spokojne. Ufam, że rozdzielenie nastąpi naturalnie, przyjdzie z czasem, kiedy wszyscy będziemy gotowi. Nie wydaje mi się, że będzie to jeszcze długo i wiem, że ja to przeżyję najbardziej. Tak jak to, kiedy same odstawiły się od piersi, jak poszły do przedszkola… Kiedy zostałam matką, urodziła się we mnie siła i intuicja, dzięki którym nie tak łatwo zapędzić moje macierzyństwo w tabelki, statystyki, powinno, nie powinno. Dopiero wtedy miałam moc, aby wiele rzeczy uporządkować. W relacjach, w zostawianiu rzeczy, ludzi, w niemarnowaniu energii, ale czerpaniu z radości i wzruszeń z podążania za córkami. Uczę się podążać i towarzyszyć, słuchać, być uważną i dawać przestrzeń. Mówią żeby nie porównywać dzieci. Ale porównywanie rodziców już jest w porządku…