Co mówić, kiedy inni krytykują twoje metody wychowawcze? Bardzo często zdarza się, że piszą do mnie rodzice maluchów, którzy z dziećmi nie mają najmniejszego problemu, za to z resztą rodziny, owszem.
Chodzi o to odwieczne wtrącanie się innych (lepiej wiedzących) w sprawy i sposób wychowania dzieci przez młodych rodziców.
Wszyscy wiedzą lepiej więc krytykują
Osobiście lubię słuchać o różnych stylach wychowania, jestem otwarta na nowinki i niektóre babcine metody, ale czym innym jest rozmowa, a czym innym pouczanie i niekonstruktywna krytyka. Mówię teraz o ludziach którym się wydaje, że wiedzą lepiej, co jest dobre dla dziecka i rodzica, choć to nie jest ich dziecko i nie są jego rodzicem.
Mam na myśli te wszystkie dobre rady, przemycane cichaczem przez osoby trzecie, obgadywanie za plecami lub wypowiadanie prosto z mostu tego „jak powinnaś wychowywać” i „robisz wszystko źle”. Co to znaczy źle? Inaczej, niż ktoś to sobie wyobraża? Jeśli taka krytyka nijak ma się do sposobu myślenia rodzica, to tak naprawdę pokazuje wyłącznie brak szacunku. Wbrew pozorom, takich ludzi jest wokół nas bardzo dużo i nie ma tygodnia żebym nie rozmawiała z kimś dokładnie na ten temat.
Ty nic nie wiesz, rodzicu!
Trudność polega na tym, że to nie jest problem typowo pedagogiczny, bo dziecko zachowuje się zupełnie normalnie, naturalnie i zwyczajnie. Czasem ucieka, czasem psoci, czasem marudzi, czasem histeryzuje, czasem nie słucha, a czasem nie chce dać cioci buziaka. I w porządku. Co jednak robić w takich patowych sytuacjach rodzinnych, kiedy wiadomo, że nie można się od tych podpowiadaczy tak do końca odciąć?
Logiczny wniosek nasuwający się sam: Ogranicz kontakty, jeśli dziecko i ty macie z tego powodu wyłącznie stres. Tylko że nie zawsze się da to zrobić. Najczęściej właśnie się nie da, choć radziłabym spróbować, na ile się da.
Oprócz tego ograniczenia można spróbować odwrócić rolę, pryzmat, przez który nas np. teściowie czy inni doradzający, postrzegają. Chodzi o to, żeby z roli młodego, niedoświadczonego, źle wychowującego rodzica (a taka pewnie powstała w głowie komentatorów), wejść w rolę asertywnego, nowoczesnego, świadomego dorosłego, który wie, co robi i dobrze zna potrzeby swojego dziecka.
Oczywiście, żeby wejść w taką rolę najpierw należałoby odrobić lekcje i naprawdę poznać (choćby ogólnie) potrzeby rozwojowe i emocjonalne dziecka na różnych etapach życia. Nie jest to dzisiaj wielki problem. Mnóstwo młodych rodziców jest bardzo świadomych swojej roli w życiu malucha i tego, że pewne trudne do zniesienia dla innych zachowania np. histeria, są zupełnie normalne i potrzebne dziecku do nauczenia się wielu spraw. Nie są oznaką niekompetencji rodzica.
Ćwicz asertywność
Nie mam jednej złotej rady, jak wyjść z roli żółtodzioba, bo każda sytuacja rodzinna jest inna, inne są zależności, relacje i warunki środowiskowe. Jeśli naprawdę czujesz, że masz już dosyć i każda uwaga doprowadza cię do białej gorączki (w dodatku dziecko też ma dość), zacznij powtarzać tych kilka zdań jak mantrę. Za każdym razem, gdy ktoś zaczyna ci doradzać niezgodnie z twoją filozofią wychowania, światopoglądem, kiedy obcy krytykują, po prostu informuj.
- Wiem co robię.
- To normalna faza rozwoju.
- Nie tłumaczę go, tylko wyjaśniam ci fazę rozwojową dziecka.
- Dzisiaj inaczej wychowuje się dzieci niż kiedyś.
- Za waszych czasów było inaczej, teraz jest tak i mi to odpowiada.
- Dzięki za rady pozostanę przy swoich metodach.
- Nie musi się zachowywać tak, jak ty tego chcesz.
Kompetentny rodzic
Te zdania nie tylko stawiają cię w innym świetle, ale też pozwalają odciąć się od stresu i przeżywania nietrafionych komentarzy otoczenia. One tak naprawdę ciebie nie dotyczą, bo opierają się wyłącznie wyobrażeniu tej drugiej strony na temat wychowania. Im bardziej się tłumaczysz, tym bardziej w ich oczach jesteś winna.
Chodzi o to, żeby z roli młodej, niedoświadczonej, „źle wychowującej mamy”, za jaką cię mają doradcy od siedmiu boleści i dlatego krytykują co chwilę, wejść w rolę mamy, która jest asertywna (Wiem, co robię). Osoby, która nie widzi powodu do tłumaczenia się z zachowania swojego czy dziecka (Nie musi się zachowywać, jak wy chcecie, wszystko z nim w porządku). Nie daje się wciągać w długotrwałe dyskusje, tylko po to, żeby bronić swoich rodzicielskich decyzji (Te metody stosowano kiedyś, dziś jest inaczej).
Jeśli życzliwi nie odpuszczają i zaczną porównywać, że „kiedyś lepiej się dzieci wychowywało”, krytykują bez sensu, warto zwyczajnie i grzecznie uciąć rozmowę: „To twoje zdanie, ja mam inne. Poczytaj współczesne badania psychologiczne, mogę ci podrzucić kilka książek, jeśli chcesz. Potem wrócimy do rozmowy”… i wyjść. Inaczej do końca życia będziesz się tłumaczyć z tego, co robisz z dzieckiem i jak.
Książki dla rodziców
Zerknij też na kilka fajnych książek dla rodziców, w których jeszcze więcej wskazówek o tym, jak przestać się przejmować tym, co mówią inni i skupić na budowaniu rodzicielskich kompetnecji:
Dziękuję, że przeczytałaś. Jeśli uważasz, że ten artykuł może się komuś jeszcze przydać, udostępnij go, śmiało!
Asertywność przede wszystkim! Podchodźmy do krytyki z dystansem
O ile ta krytyka jest sensowna 😉
Moja teściowa wręcz uwielbia dawać mi do zrozumienia że wszystko robię źle względem dzieci hehe właśnie dlatego że robię inaczej niż ona robiła lub by zrobiła. Nawet już nie odpowiadam na jej komentarze bo ona ich i tak nie slucha, jak powiem że wiem co robię to mi powie że młoda jestem co ja tam o życiu wiem. Haha dlatego się nie odzywam i tak robię swoje, dziecku loda z ręki przecież nie wyrwie (chyba) 🙂
Czasem po prostu nie ma wyjścia i trzeba przemilczeć. Ale robić swoje! 🙂
A co zrobić kiedy rodzina nie szanuje moich metod
wychowawczych i robi z moim dzieckiem rzeczy na które ja nie zezwalam? (dają słodycze, godzinami puszczają tv, uczą złych zachowań typu „kopnij mamę, złap kota.. ” Jakieś rady?
Pewnie rodziny się nie zmieni, ja widzę tylko jedno wyjście – jak najwięcej rozmów z dzieckiem.
Świetny wpis! Aż dodałam sobie w zakładki ????
„to mi powie że młoda jestem co ja tam o życiu wiem” elegancka obraza i brak szacunku.
Lista „co powiedziec” do powieszenia na lodówce i do nauki na pamięć! Dzięki za podpowiedzi, bardzo się przydadzą ❤
To się bardzo cieszę, że się przyda. 🙂
Dziękuję za ten wpis!
Bardzo na czasie 🙁
Bo ja wszystko robię nie tak… 🙁
…zdaniem innych. A ono ma najmniejsze znaczenie. 🙂
Ja kiedyś usłyszałam od teściowej na temat mojego 3,5 latka, że „może powinnam go tak zostawic u niej na kilka dni to może by się ogarnął”…. to było jak policzek
Myślę, że to raczej był wielki nietakt, choć rozumiem, dlaczego odebrałaś jak policzek… przykrość. 🙁
Ja nie moge sobie poradzic z krytyka i ciaglym sie wtracaniem, podwazaniem mojego slowa, sposobu wychowania przez partnera. Wedlug niego moje wychowanie jest nieskuteczne, jestem zla matką. Oczywiscie dziecko wychowujemy wspolnie , wspolnie jako rodzice powinnisy działać, ale nie moge partnerowi wytlumaczyc, ze jak ja, matka zwracam uwage synowi gdy jest niegrzeczy, gdy dostaje ode mnie kare, to on nie powinien po mnie „poprawiac”. Czy mam rację.?
Mam taką sytuację, że teściowa szanuje moje metody wychowaecze i nie usłyszałam od niej słowa krytyki w tym temacie. Natomiast moja mama to masakra. Uważa, że ona wychowałaby moje dzieci lepiej. Przy każdej wizycie milion rad. Od tych w kwestii czytania książek psychologicznych i badań po krytykę żywienia, zabaw z dziećmi. Mam tego dość. I tu niestety nie pomagają takie teksty. Mama jest kuloodporna i naprawdę już nie wiem jak wyjść z tej sytuacji. Chcę, żeby widywała wnuki, ale znoszenie jej uwag okropnie mnie męczy, a wytykanie błedów po prostu mnie boli.
Przykro mi, że nie masz wsparcia z jej strony. Nie ma innej drogi niż rozmowa z mamą. 🙂
Wczoraj miałam sytuacje poyczania zwyczajnie wybuchłam i zerwałam wszystkie kontakty z rodziną swoją i męża. Jedynie mamy kontakt z rodzicami którzy się nie wtrącaja. Nikt do nas nie przyjeżdża my też nie jeździmy a ja po prostu przed oczami najbliższych zamykalam drzwi na klucz i nie krylam się że jestem w domu tylko dałam do zrozumienia że ich nie chce
Moja tesciowa od dobrego roku mowi, ze mamy strasznie niegrzeczna corke. co gorsza w kolko mowi to malej.. Przez ostatnie kilka miesiecy corcka miala histerie ( bunt dwulatka) i tesciowa zaczela nazywac ja opetana albo diablem… ehh, wszystko jakos tolerowalam i puszczalam mimo uszu bo widywalysmy sie na chwilke albo rozmawialysmy przez telefon. jednak po kilku dniach speodzonych u nas w domu jak mi w kolko zaczela gadac jak to zle wychowujemy dziecko, ze ja wykancza i , ze ma nadzieje, ze drugiego tak nie zepsujemy…szlag mnie trafil. powiedzialam jej, ze jestem otwarta na krytyke ale ciagla krytyka nikomu nie pomaga. doskonale znam swoje dziecko, jej wady i zalety i potrzebuje rady, wsparcia a nie ciaglego krytykowania. niestety zadnej rady do dzis nie ulszyszalam. Pare dni zajelo mi , zeby to przetrawic i nie stracic zupelnie pewnosci siebie jako mama. Dziekuje za artykul, bardzo mi pomgl.. Postaram sie zapamietac i uzyc niektore ze zdan:)
Oj, opętanie?… To trzymam kciuki i życzę dużo cierpliwości i asertywności!
Moja teściowa była przez swoją mamę tylko krytykowana i sama teraz niestety umie jedynie krytykować i narzucać swoje zdanie. Czasami zachowuje się jak taran w swoim zachowaniu, bo nawet nie daje czasu na odpowiedź czy reakcję. A wszystko z uśmiechem na twarzy. Na wszelkie niezgodne z jej wizją metody jest kontra. Żadne książki, badania psychologiczne, nic jej nie przekonuje. Ona wie swoje i najlepiej. Fakt, tłumaczenie (się) to najgorsze co można (sobie) zrobić. Wchodzi się w rolę dziecka lub ofiary. Najlepiej skupić się na wzmocnieniu swojej pewności siebie jako człowieka i rodzica.
Moja teściowa za każdym razem kiedy się z nią widzę a są to wizyty raz bądź dwa razy w roku informuje mnie, że mam poważny problem z córką bo nie chce jeść. Zawsze zaznacza, że dzieci innych to zjadają po kanapce albo całe obiady i jeszcze 5 kotletów a moja córka lat 4 nawet zupy nie chce. Pdzestalam sie tlumaczyc bo to nie ma sensu. Ostatnio powiedziałam że połowa dzieci na świecie to niejadki to dopiero dopuściła. Znając ją nie potrwa ta cisza za długo. To typ nietoperza bo nic nie widzi, nic nie słyszy a wszystkiego się czepia szczególnie jeśli chodzi o moje wychowywanie i moje zasady.
A co robić gdy wlasna matka ciagle cie krytykuje i ma obsesje na punkcie wnuczki?
Jak robię dobrze- nie powie nic pozytywnego
.
Jak zrobie zle- spada na mnie fala krytyki.
Najlepiej ona wzielaby corke do siebie bo ja sie nia zle zajmuję.
Wg niej- nie jestem ogarnieta, jestem glupia, nie naddaje się na matke, nie umiem gotować, zajmowac sie dzieckiem, ona zabiera ja na spacer bo ja bym pewnie nie wyszla z mała….
Itd….
Tylko nie mowcie ze trzeba przemilczec bo ja juz nie mam sil. Fizycznie i psychicznie….
Jeśli wszelkie inne sposoby, rozmowy, negocjacje (może przez mediatora) zawiodły, to niestety, trzeba odciąć się od takiej osoby. Nie milczeć. Odciąć kontakt.
Odciąć kontakt.. I tu jest problem. Nawet prawnie dziadkowie mają prawo do kontaktów przecież z wnukami.. więc nie do końca te porady są dokładne. My dorosłe dzieci rodziców możemy kontakty zerwać ale niestety są przepisy o kontaktach dziadków z wnukami. więc?
Moja matka ciagle wydzwania i wszystko krytykuje co ja robię, ze 8 miesięcy dziecko schabowego już powinno jeść i ziemniaki z sosem, czemu on jeszcze nie umie siedzieć, ze z nim nie ćwiczę i na dole go nie sadzam, ze jestem beznadziejna matka i te wszystkie moje przeczytane książki o wychowaniu dzieci mogę sobie wsadzić gdzieś bo nijak maja się do praktycznego wychowania. Ze te ekologiczne warzywa i mięsa to bzdura mam małemu już mielone normalnie z dola zrobić i herbatniki sztuczne dawać a nie sama piękne jakieś g… i ze jak małemu coś kiedyś by się stało, albo na coś zachoruje to ona do mnie się nigdy już nie odezwie. Ostatnio wysłałam jej zdjęcie na śniegu ja , mąż i mały i odpisała mi: mały śliczny, i maz tez fajnie wyszedł a ty jak blond niemiecka świnka. Matka krytykowała mnie tez już od dziecka i do tej pory tak jest. Czasami po jednym telefonie z nią odechciewa się żyć i człowiek się w skrytości popłacze. Doskonale wie jak wywiercić dziurę w mózgu a jak chce z nią o tym pogadać to do niczego się nie przyznaje i rzuca słuchawka.
Ja mam inny problem, problem nowego partnera. Uważa że jestem usługującą mamą dla moich dzieci, wszystko podtykam im pod twarz i wszystko za nich robię. Rzeczywiście tak jest, ale jeśli dzięki temu jest harmonia w rodzinie i wszyscy są zadowoleni to warto to zmieniać dla widzimisię osoby, która dopiero dołączyła do rodzinnego grona?