Czytanie dzieciom książek bywa wyzwaniem, między innymi dlatego prowadzę grupę Grupa Aktywne Czytanie. Tam rozmawiamy o takich wyzwaniach. Czuję się kompetentna, bo znalazłam sposób na to, żeby czytać z dzieckiem codzinnie.
Jestem z tego naprawdę dumna, bo przez ostatnich 10 lat nie było dnia bez min. 15 minut czytania książki z dzieckiem.
Kiedy zacząć?
Można już w ciąży, ale nie trzeba. Pierwszą książkę dla Karoliny przyniosła w prezencie babcia. Pamiętam ten tytuł do dziś, choć minęło kilka lat.
To właściwie były dwie książki, o kotku i o piesku. Jedno zdanie na stronę i oczywiście całość do rymu. Mała miała wtedy równo sześć miesięcy. Od tego dnia codziennie czytaliśmy jej książki. Każdego dnia.
Książki dla niemowlaków >>
Nie ukrywam, że bywały dni, kiedy po szesnastym przeczytaniu (wyrecytowaniu właściwie) przygód pieska Łatka, miałam kilka pomysłów na dokończenie jego historii w bardzo brutalny i krwawy sposób. Ale dziecku się to najwyraźniej nie przejadło.
Potem oczywiście było coraz więcej książeczek. Każda przerobiona dokładnie od deski do deski. Każdego dnia jakaś.
Książki dla roczniaka i 2-latka >>
Potrzebujesz wsparcia?
Czytanie to sposób na nudę
Nie uważam, żeby to było wielkie wyzwanie. Umówmy się, przecież liczba rzeczy, które rodzice robią codziennie z dzieckiem, takim jeszcze niechodzącym – do przedszkola, żłobka czy na własnych nogach – jest ograniczona.
Tak, tak, znam instagramowe wypowiedzi o tym, że każdy dzień z bobaskiem to nowa przygoda, że nuda, monotonia i jeszcze raz nuda, nie wkradły się nigdy na ich podwórko. Cóż, na moje podwórko, monotonia wkradała się dość regularnie.
Możesz zresztą przeczytać o niej wartykule pt.: Nie lubię się bawić ze swoim dzieckiem >>
Aktywne czytanie – co to jest?
I walczyłam z nudą między innymi właśnie czytając książki. Przy czym nie było to zwykłe czytanie, bo przy małym dziecku nie da się zwyczajnie czytać. Były to niewątpliwej urody scenki aktorskie, obrazujące życie Łatka i jego kompana kotka, którego imienia już nie pamiętam.
Im częściej, tym łatwiej
Potem jest o wiele łatwiej. Mimo zmęczenia przedszkolnego, powrotów do pracy po macierzyńskim, szukania nowych zasad funkcjonowania rodziny bogatszej o małego (potem już dużego) człowieka, nie dałam sobie wmówić, że nie da się czytać każdego dnia.
Kwadrans przed snem albo dłużej, jeśli ktoś ma życzenie. Wtedy książkę można po prostu traktować, jak narzędzie wyciszające. Choć oczywiście czytanie dzieciom w dzień nie jest zabronione. Każdego dnia.
Książki dla 3-latka i 4-latka
Jeśli dziecko jest przyzwyczajone do codziennego czytania, będzie się go domagało niezależnie od miejscowości, w której nocuje i strefy czasowej, w której aktualnie przebywa. Więc jest łatwiej. Nie trzeba pamiętać o czytaniu, wystarczy czytać. Każdego dnia.
Zawsze w walizce znajdzie się miejsce na książkę dla dziecka. To nie jest ciężki przedmiot, nie jest też bardzo duży, zwłaszcza gdy mądrze wybierze się książki na podróż z dzieckiem >>
Zamiast trzeciej pary sandałów, można spakować kilka bajek. Choć oczywiście nie wierzę, żeby ktoś kiedykolwiek przed takim wyborem stanął. Zawsze da się upchnąć jedno i drugie, prawda?
Gdyby jednak się nie dało, zawsze mamy audiobooki dla dzieci >>
Dlaczego codzienne czytanie jest ważne?
- Bajkowy świat fantazji jest idealnym miejscem dla naszych dzieci, które świetnie czują się w krainie mówiących zwierząt, przedmiotów i wszelkich symboli. A to dlatego, że w ich sposobie myślenia dominuje jeszcze animizm, który powoduje, że przypisują przedmiotom nieożywionym cechy istot żywych.
- Dzięki bajkowym postaciom dzieci mogą zobaczyć świat z innej perspektywy, co może być pomocne choćby w przełamywaniu egocentryzmu (ja, ja, ja, moje, moje, moje).
- Mogą wspólnie z bajkowymi bohaterami przeżywać ich przygody, troski, smutki i radości, dzięki czemu rozwijają wrażliwość i empatię.
- W bajkach, normy i zasady są jasne, przystępnie przedstawione. Wolę sięgnąć po mądrą bajkę niż głowić się jak czterolatkowi opowiedzieć o ideałach dobra, piękna, sprawiedliwości oraz kryteriach ocen ludzkich zachowań.
- W bajkowym świecie wyraźnie zaznaczają się role społeczne, co pomaga w ich przyswojeniu i daje wzorce do naśladowania.
- Książki rozbudowują słownictwo, wyobraźnię, poczucie piękna oraz przekazują tradycje (naszej lub innej) kultury.
- Na każdym kroku widzę, że są również źródłem radości, optymizmu i świetnej zabawy.
- Potencjał istniejący w książce można z powodzeniem wykorzystać, aby pomoc dziecku poradzić sobie w trudnej dla niego sytuacji (rozwód rodziców, problemy szkolne, odrzucenie przez rówieśników, itd).
Czytanie w kółko tego samego
Dlatego za każdym razem, kiedy czytamy, pozwalam dzieciom (z racji zawodu, nie tylko z córką czytam) przeżyć książę. Może mnie nudzić, że po raz kolejny sięgamy po tę samą bajkę. Dla dziecka to ważne. Prośba o czytanie raz po raz tej samej opowieści jest dla mnie informacją, że bajka trafiła, jest trawiona, ma znaczenie dla malucha. Kiedy to widzę, nie zostawiam dziecka samego z przemyśleniami.
Oczywiście cieszę się na wewnętrzną refleksję, ale też zachęcam do rozmowy. Im młodsze dzieci, tym trudniej im ogarnąć całość. Rozmowa bardzo pomaga. Nawet zwykle opowiadanie własnymi słowami. Dlatego czasem „zapominam”, co się przydarzyło Pippi czy Karolkowi. Żeby usłyszeć, jak daną treść widzi dziecko.
Fantastyczne książki dla dzieci
Żyjemy w czasach, kiedy pięknych, wartościowych książek jest pod dostatkiem. Poruszają się po najdziwniejszych (często też bardzo trudnych) tematach. Staram się, jako rodzic, orientować w tym rynku. Bo tak jak z zabawkami, nie wszystko, co szeroko reklamowane warte jest uwagi.
Z drugiej strony, mnóstwo wartościowych tytułów umyka, bo się o nich po prostu nie dowiadujemy. Jakoś trzeba się w tym gąszczu możliwości odnaleźć. Czasem trafi się skucha, trudno, taki życie. To nie znaczy, że przestajemy szukać. Każdego dnia.
Na Instagrmie @Ksiazki_AktywneCzytanie też opowiadam o książkach dla dzieci.
Mój 2 -latek niestety nie lubi czytania 🙁 Najchętniej przeglądałby strony i oglądał obrazki, pokazywał gdzie jest pies itp. Kiedy zaczynam mu czytać to albo mnie ucisza albo szybko przewraca kartkę ma następną stronę.
Nie wiem jak wyrobić w nim chęć słuchania bajki..
Masz jakieś pomysły?
Moja 2,5 latka też woli pokazywanie postaci na obrazkach. Ale przecież to też jest wartościowe – poznaje nowe słowa, umieszcza je w jakimś kontekście, czasem powiemy sobie kilka zdań, co dana postać robi. Żeby dziecko ubogacać nie musisz mu „czytać” sensu stricte.
Dziecko nie jest jeszcze dojrzale aby rozumiec ksiazke. Opowiadaj co widzisz na obrazku i coraz sklecaj to bardziej w historie.
1. to jest dziewczynka
2. to jest dziewczynka w czerwonym ubranku
3. a to patrz wilk a titaj co ma? zeby…
opowiadaj czytaj ta strone ktora chce dziecko. Nie musza byc strony po koleji. Rob pasujace odglosy aua aua albo piesek robi hau hau jak robi piesek?
zobaczysz juz po krotkim czasie efekty. Postaraj sie aby czytanie bylo jakims rytualem zawsze po albo przed…
U nas tak jest często, że jak sięgamy po nowa książkę to najpierw jest oglądanie i opowiadanie obrazków a dopiero później czytanie. Np. kiedy do obrazka dziecko zadaje pytanie to odpowiadam „nie wiem, ale jak przeczytamy tę stronę to na pewno się dowiemy”, czytam stronę i odpowiadam na pytanie. Warto wypróbować.
Ale super sposób na zaciekawienie czytaniem. 🙂 Dzięki!
Jest dużo pięknych książek obrazkowych. Każde dziecko jest inne, może czytanie tego czego jeszcze nie rozumie go nudzi. Można spróbować zmieniać tonacje, aby to było raczej jak teatrzyk, lub po prostu rozkręcić dziecko w czytaniu z książką obrazkową. Mój starszy syn, teraz ma 3 lata, od zawsze lubi siedzieć i długo czytać, młodszy, teraz 1,5 roku, szybko się nudzi ale próbujemy różnych książek. Obaj lubią książki obrazkowe, a najpiękniejsze jest to , że jak tylko dziecko się nauczy mówić to można powiedzieć, że umie czytać! Bo książkę obrazkową umie przeczytać nawet maluch, który w swoim słowniku ma tylko kwa kwa i brud brum ????
Mnie zawsze mama czytała bajki na dobranoc. Najbardziej pamiętam lokomotywę i baśnie braci Grimm. Teraz sama codziennie czytam córce i uważam że to jest niesamowity czas dla nas obu. Nawet jeśli długo jestem poza domem, A w weekend w szkole to wieczór jest zawsze dla nas. Nawet jeśli jestem bardzo zmęczona to moja 4 latka nie odpuszcza. A jak słyszę „mamo to dzisiaj tylko króciutką” to nie mogę odmówić. Pozdarawia
wszystkich czytających!!!
Nic na siłę, u nas sprawdzały się baaaardzo proste rymowanki i dużo obrazków. Dużo szczekania, gdakania, beczenia, klekotania, no wiesz, takie wstęp do czytania. Jak był w zdaniu kotek to byłam kotkiem, a jak krowa to i krową 🙂 Najprostsze klimaty się sprawdzały. Dojrzeje do reszty tylko nie ustawaj w czytaniu/szczekani/gdakaniu 😉
Wspaniały tekst, od razu przypominają mi się czasy kiedy mój małżonek -pracował w odległym mieście i przyjeżdżał tylko na weekendy- codziennie wieczorem przed snem dzwonił i czytał lub jak właśnie był w drodze z pracy to opowiadał historię, na którą z niecierpliwością czekały dzieci, miały już zakodowane, że tata dzwoni tylko po to żeby im coś opowiedzieć i ta rozłąka była trochę chociaż mniej bolesna. Śmiesznie było również mężowi jak opowiadał jakąś historię i odpowiadał na tysiące pytań a ludzie w autobusie dziwnie się mu przyglądali. To bardzo miłe wspomnienie przyszło mi do głowy po przeczytaniu tego artykułu. Pozdrawiam wszystkich czytających dzieciom.
Takie historie z dzieciństwa i te książki… my obecnie Dzieci z Bullerbyn mamy w małym palcu, a czytanie tej książki przypomniało mi piękne chwile. Masz rację, że coś w tym jest, u nas też od opwiadania bajek na dobranoc jest tata 🙂
Mnie dziwi, że ktoś się dziwi. U nas podobnie – czytamy codziennie, przed spaniem, wprawdzie rzadziej w ciągu dnia – ale jednak. Czasami, gdy padam na twarz jest jedna jakaś króciuteńka pozycja – dla samego faktu, a czasami czytanie przeciąga się, aż obie nie padniemy. Często to też robi to mój mąż – choć sam w życiu przeczytał może kilka książek i to głównie lektury szkolne… 😉 Za to do czytania Lei nie trzeba go namawiać – więc nadrabia 😉
Zatem same plusy 😉
Ja mojej 8-miesiecznej coreczce czytam zawsze rano jak tylko wstaniemy i wieczorem przed snem to już jest obowiązkowo.
Kiedy zaczęły ją intesowac książki to mi je zabierała gryzla, ale teraz już nie ma problemu, słucha uważnie bajki, książek już nie obgryza, bo czytam codziennie.
Też bardzo lubiłam to czytanie z obgryzaniem, szarpaniem i poznawaniem książki jako przedmiotu, dzieci tak poznają świat na pewnym etapie, prawda? 🙂
u nas rowniez czytanie jest czynnoscia naturalna, nie pamietam ile miesiecy miala corka gdy zaczelismy ten rytual, dzis ma 5 lat i uwielbia czytane bajki- gdy rok temu urodzil sie synek, czesciej czytalismy w ciagu dnia, bo wieczorem nie zawsze byl czas. Ale nasz „roczniak” tez juz bardzo lubi bajeczki, mam nadzieje, ze bedzie lubil czytanie jak siostra. Corka jeszcze sama nie czyta, ale z ksiazka w raczkach juz nie raz zasnela 🙂
Najlepszy widok, prawda?
Moja córa nie wyobraza sobie zasniecia bez czytania. Dla mnie to o wiele wieksza przyjemnosc, gdy odeszlysmy od tradycyjnych ksiazek z obrazkami na rzecz „Dzieci z Bullerbyn” czy Joachima Lisa. Detektywa dyplomowanego”. A na wakacje zabieramy ksiazki dla dzieci w formie ebookow, bo wtedy czytania w ciagu dnia jest duzo i albo trzeba by czytac w kolko to samo, albo spakowac pol biblioteczki do walizki.
Super pomysł z tymi ebookami, a masz jakieś sprawdzone tytuły w formie ebooków?
Nie czytałam córce do 3 roku życia. Nic kompletnie. Szczerze i serdecznie tego nienawidziła. Czasem dała sobie opowiedzieć pana Hilarego albo słonia Trąbalskiego ale co dwa słowa przerywając i żądając dodatkowych wyjaśnień. Teraz lubi czytanie, sama co wieczór wybiera książki. Ale częstotliwość czytania, w ogóle jego fakt nie stanowi o tym jakim rodziciem się jest. Warto o tym pamiętać, bo mam wrażenie, że dla wielu osób zrobił się z tego jakiś wyznacznik.
Karmienie piersią czy mlekiem modyfikowanym, ilość czapek zakładanych na spacer, czy to kiedy dziecko zaczęło siadać na nocnik nie są wyznacznikami tego jakim ktoś jest rodzicem. Jednak uważam, że o dobrych (z punktu widzenia rozwoju dziecka) nawykach warto rozmawiać i to dużo. Zwłaszcza, że wielu rodziców uważa, że jak dziecko się wierci, biega, nie siedzi spokojnie, to czytanie nie ma sensu. A ma 🙂 Moja sześciolatka do dziś się wierci, ale czytamy namiętnie.
U mnie zawsze czytała mi babcia przed snem i nie tylko. Na pamięć to babcia znała Królewne Śnieżke – wałkowałysmy ją chyba setki razy???? Teraz ja mam 3.5 miesiecznego synka i czytam mu bajki i pokazuje odrazu obrazki. Czasami jak skończy sie baja to jest placz to zaczynamy od poczatku 🙂
A czytanie z bacią lub dziadkiem, to zupełnie inna, jeszcze lepsza historia 🙂
U nas czytania na dobranoc nie ma a to dlateg ze Kuba uwielbia jak sie do niego mowi i chocby nie wiem jak byl spiacy, jak uslyszy slowa skierowane do niego to oczy jak piec zloty, usmiechy i pogaduchy 🙂 mozna przyzwyczaic dziecko do wieczornego czytania czy pozostaje nam czytanie w ciagu dnia? ( to wychodzi super 🙂 skupienie i zaineresowanie jest 🙂 )
Cgyba wiele zależy od wieku Kuby, pewnie mu się czytanie z dobrą zabawą kojarzy, a niekoniecznie wyciszeniem. W ciągu dnia jest też przecież super 🙂 A wieczorem dzieci bardzo lubią pogadać z rodzicami i takie budowanie bliskości jest bardzo cenne. Nawet bardziej, niż zaraz po szkole czy przedszkolu. Ja tam jestem zwolenniczką podążania za potrzebą dziecka. W tym wypadku wieczorne pogaduchy wygrywają 🙂
Kuba ma aktualnie 7,5 mca i wlasnie w ciagu dnia jak zaczynam czytac to sie uspokaja i slucha, cos tam pogryzie strony ale zainteresowany jest i lubi to a wieczorem jest troszke spiacy i chcialabym go 'dobic’ ksiazeczka a on wtedy ani mysli zamknac oko 😉
my czytamy co wieczor 🙂 minimum 2 opowiadania badz jedna bajke,na hicie teraz byly „Opowiadania Przedszkolaka” a syn ma 4lata.Nie wyobraza sobie chyba wieczoru bez bajki 🙂 i tez oczywiscie narracja odpowiednia jest,ile przy tym czesto smiechu 🙂 czytanie jest bardzo wazne i tego nigdy nie odpuszczam,nawet o 22 czy pozniej…
No właśnie, jak jest bardzo późno to chociaż jedna strona, jeden wierszyk…
Cieszę się bardzo, że trafiłam na Twój post. Sama jestem wielką amatorką książek, czytam dużo, wręcz ubolewam, że po powrocie do pracy tego czasu na czytanie mam dużo mniej. Uwielbmian książki, czasem są jak nałóg, nie mogę się oderwać. Chciałąbym by takiego bakcyla złapała również moja córeczka. Obecnie ma 16 miesięcy, mamy dużo książeczek, ale nie czytamy, raczej oglądamy, pokazujemy wspólnie elementy na obrazkach i widzę w tym ogromne postępy. Natomiast jak próbuję czytać, to Ula się nudzi i już chce przewracać stronę. Więc chyba jeszcze nigdy w pełni bajeczki nie przeczytałyśmy, czasem 1-2 strony rymowanki a tak to samo oglądanie i pokazywanie, naśladowanie odgłosów. Może podpowiesz jak zachęcić ją do tego, by słuchała samej bajki? (oczywiście mówię o krótkich rymowankach)
Kochana, w wielu Uli czytanie bajki to jej oglądanie. Jak chce przewracać to przerwacajcie stronę. Jest jakiś odgórny nakaz czytania strony „od deski do deski”? Dwie strony rymonaki to baaardzo dużo! Niemusisz jej do niczego więcej zachęcać, naprawdę 🙂
Zawsze uwielbiałam ten moment,kiedy przychodził wieczór i czytałam swojej córce,ulubionymi książkami mojego dziecka jest seria o Mikołajku ale nie ukrywam że ja też bardzo go lubię 🙂
Jest mi bardzo przykro że nie jest mi już dany ten wieczorny rytuał gdyż dzieli nas duża odległość,czasem czytam jej coś przez Skype ale nie ukrywajmy,nie jest to już to samo…i najczęściej kończy się to tak że kiedy wyłącza się już komputer to niestety pojawiają się łzy…
No właśnie, parę razy zastanawiałam się nad Skypowym rozwiązaniem, ale jakoś się nie przemogłam, chyba z obawy przez tymi łzami 🙁 To chyba taki ostateczny środek zastępczy, prawda?
Wśród tylu zalet czytania książek wymieniłaś jedną, ale za to ogromną wadę- wciskanie dziecka w klatkę stereotypów kulturowych związanych z płcią. „W bajkowym świecie wyraźnie zaznaczają się role społeczne, co pomaga w ich przyswojeniu i daje wzorce do naśladowania” — a co jeśli Twoje dziecko będzie z tymi rolami na bakier? Nie ze złośliwości tylko z bycia sobą?
Poza tym samo czytanie dzieciom może nie skutkować lubieniem tej czynności- znam osoby, którym czytano, a one nie lubią. Może ważniejszy jest przykład czytających dorosłych? A może to kwestia czysto indywidualna i jeśli nie jest czytelnikiem to choćbyśmy na głowie stanęli to nie będzie czytało i tyle?
Żyjąc w danej kulturze, chcąc nie chcąc, wchodzimy w pewne role, a przynajmniej je poznajemy. Ale od nas zależy jakie książki (i wzorce) dzieciom czytamy. U nas w domu na porządku dziennym są bajki o zwariowanych księżniczkach zjadających smoki itp. nie mające nic wspólnego ze stereotypami. Jest klasyka, jest i awangarda 🙂 Jeśli pozwalasz dziecku wybierać bajki, to chyba jest ono w zgodzie ze sobą?
Jasne, samo czytanie nie skutkuje. Zagadzam się z tobą. Ale z pewnością rozwija. I dlatego uważam, że warto.
Mnie z kolei zdziwiło ze mozna NIE czytać dziecku codziennie. Dla nas to jest taka sama czynność obowiązkowa jak ubieranie czy mycie zębów 🙂