Najwyższa na świecie wieża z książek

Najwyższa na świecie wieża z książek

Tak się zastanawiam, z jakich książek składałyby się wieża mojego dziecka. A moja? Najwyższa na świecie wieża z książek to naprawdę krótka historia, skłaniająca do naprawdę długich przemyśleń.

Uwielbiam książki, na zakończenie których przechodzą mnie ciarki. Przyznam, że niewiele mam takich w zbiorach, bo mnie niełatwo (książkowo) wzruszyć. Tym bardziej się cieszę, że zdarzają się takie tytuły. 

Jeszcze bardziej cieszę się kiedy mogę taką książkę objąć patronatem i z dumą obwieszczać światu, że wspieram ten przekaz i ten sposób rozmawiania z dziećmi. Myślenia o dzieciach. I mocy czytania.

Całą historię Jerzyka opowiedziałam filmowo. W skrócie powiem tylko, że chłopiec ma marzenie. Chce latać. To nawet nie jest marzenie, bardziej przekonanie, bo wie o tym lataniu praktycznie od urodzenia. Ludzie jednak nie mają skrzydeł, prawda?

Dwie ważne postacie

To wspaniałe, że kluczowymi postaciami w tej książce są dziecko i mama. Jak się nad tym zastanowić, to naprawdę mocny duet i razem potrafią dokonać rzeczy niemal niemożliwych. Czasem nawet całkowicie niemożliwych. Tym razem też się tak stało. 

Mama podarowała Jerzykowi pierwszą książkę i zostawiła tajemnicze słowa, których chłopiec nie rozumiał. 

Mama jednak nie tłumaczyła, pozwoliła sprawom potoczyć się własnym rytmem. Jerzyk przeczytał tę i mnóstwo książek. Tyle, że z jego zbioru dało się stworzyć najwyższą wieżę na świecie. Dzięki temu mógł w końcu spełnić swoje wielkie marzenie i zrozumieć słowa mamy. 

Masz tę moc

To historia o potędze miłości i sile wyobraźni. Z mojego punktu widzenia to też opowieść o tym, że czytanie daje wiedzę, a co za tym idzie – moc sprawczą. 

Gdy chłopiec zorientował się, po przeczytaniu którejś z koli książki, że stoi na czubku wysokiej wieży, mógł się przestraszyć. Mógł nawet uznać to za spory problem. Jednak nic takiego się nie stało, bo po przeczytaniu tylu książek dowiedział się, że (i jak) może polecieć.  

I poleciał… 

Autorka Rocio Bonilla
Wydawnictwo Publicat
Spodoba się dzieciom w każdym wieku, bo jest cudowną metaforą. 

Kliknij w zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność książki. 

  

 

Czasami lubię opowiadać o książkach

Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK!

Sprawdź cenę i dostępność tej książki!

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i mnóstwo aktywnego czytania.
Kto zgubił kapelusz?

Kto zgubił kapelusz?

 Kto zgubił kapelusz? Strachliwy zajączek znajduje na łące przepiękny kapelusz. W tym momencie jeszcze nie wie, że dzięki temu kapeluszowi przeżyje kilka ważnych spotkań.

Wydawać by się mogło, że to prosta opowiastka o zalęknionym zającu, który zdobywa się na odwagę. Postanawia oddać kapelusz właścicielowi, a to wcale łatwe nie jest, bo przecież nie wiadomo kto tym właścicielem jest. Zając uważa się za prawego więc zaczyna poszukiwania od ogłoszenia. Na to ogłoszenie odpowiadają różne zwierzęta.

Co ciekawe, żadne z nich nie jest właścicielem tego kapelusza. Przychodzą tak po prostu zerknąć. Sprawdzić, czy ten kapelusz by im pasował, choć dobrze wiedzą, że nie do nich należy. Ciekawość? Wścibskie pyszczki?

Bocian na przykład radzi zającowi zaprzestać poszukiwań i dziwi się, że szarak nie chce po prostu zatrzymać znaleziska dla siebie. Bóbr (jak już stwierdzi, że kapelusz nie jest w jego guście) także radzi zającowi żeby zatrzymał znalezisko.

Jedynie wydra rzuca sensowny pomysł – zamiast siedzieć w norce i czekać aż się zgłosi właściciel, przepraw się na drugą stronę rzeki i sam go poszukaj. Zając nie bardzo wierzy we własne siły, ale daje się namówić na tę przygodę. 

Szybko przekonuje się, że po drugiej stronie rzeki jest „tym nowym”, czego nie omieszkały mu bezceremonialnie wytknąć kosy siedzące na drzewie, obgadując bez litości.

Jest jakiś nowy

Zwierzęta po drugiej stronie rzeki okazują się podobne do tych, które szarak zna. Dość mocno zajęte swoimi sprawami, skupione na gromadzeniu swoich bardzo potrzebnych rzeczy i niekoniecznie chętne do pomagania obcemu. Wiewiórka nie chce pożyczyć zającowi za dużych butów, których wcale nie nosi. Wydra nie zaprosi go do domu żeby się schronił przed wiatrem. każdy zapatrzony w siebie.

Kiedy szarak już straci nadzieję na schronienie prze wiatrem, zimnem, nocą oraz znalezienie właściciela kapelusza, trafia do domu wilka. I co dalej? O tym opowiedziałam filmowo.

Dodam tylko do tej opowieści, że to świetna bajka uświadamiająca na czym polega życzliwość i wrażliwość na drugiego człowieka. Przyda się przy rozmowach o dzieleniu się z innymi swoimi rzeczami, dzieleniu się pomocą czy choćby dobrym słowem. Ale też pokaże, że nie warto oceniać innych po pierwszym wrażeniu (czyli książki po okładce). To też książka dla dzieci, które wchodzą do nowej grupy lub są zwyczajnie nieśmiałe.

Dla wycofanego szaraka poszukiwania właściciela kapelusza wcale nie są prostą sprawą, ani zabawną przygodą. Wyjście poza strefę komfortu jest trudnym doświadczeniem, o którym dość rzadko mówi się w kontekście rozmów z dziećmi. A przecież takich wyjść przed maluchami jest naprawdę wiele i warto przygotować dzieci na te trudniejsze doświadczenia.

Autorka Aleksandra Struska-Musiał
Ilustratorka Dorota Rewerenda-Młynarczyk
Wydawnictwo BIS
Spodoba się dzieciom w wieku 4-9 lat.

Czasami lubię opowiadać o książkach

Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK!

Sprawdź cenę i dostępność tej książki!

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i mnóstwo aktywnego czytania.

Kot kameleon

Kot kameleon

Kot kameleon to bardzo klimatyczna historia o pewnej zadziwiającej przyjaźni. Natalia mieszka z rodzicami i nie przepada za wyjazdami na wieś do babci. Nie zna za dobrze babci, a po śmierci dziadka… nic się nie zmieniło, nadal nie czuje się komfortowo w domu babci. 

Sprawy toczą się jednak tak, że dziewczynka musi zostać u babci na kilka dni. Do tego jeszcze zostaje na tej wsi bez elektronicznych gadżetów i zabawek, bo niechcący w podmienionej walizce rodzice zabrali je ze sobą na wyjazd.

I co teraz? 

To historia o budowaniu relacji. Babcia nie narzuca się wnuczce, choć też nie daje się ponieść jej fochom czy marudzeniu z powodu braku telefonu. Powoli pokazuje jej własny świat. Do tej pory obcy, z dnia na dzień staje się ciekawszy. 

Nie ma tu żadnych fajerwerków, niesamowitych atrakcji czy zwrotów akcji rodem z filmów sensacyjnych. Jest za to wspólne spędzanie czasu, poznawanie siebie, są – jak to u babci – wspomnienia zamknięte na strychu.

A gdzie tytułowy kot?

Tak, jest i na tym strychu często rozmawia z Natalią. Pokazuje jej kolorowy świat, który da się zobaczyć przez kolorowe szkiełka potłuczonej przed laty lampy. Czasem było to granatowe, wzburzone morze i latarnia morska. Innym razem zielone, spokojne fale, łąki, smok.  Za każdym razem, każdego dnia pojawiał się też jeszcze jeden kot. Codziennie ten kot miał inny kolor. Jak on to robił?

W całej tej opowieści czuć magię. Unosi się jakby między kartkami, ale nic nie jest do końca powiedziane. W niektórych opowieściach wiemy, że chodzi o magię. W innych rozwiązania są realistyczne. A tu… jest jedno i drugie. Mówiący kot? Tak, ale może to tylko wyobraźnia dziewczynki? Kot zmieniający kolory? A może da się to jakoś wyjaśnić? A babcia? Czy ona jest czarownicą? Zna tyle eliksirów, potrafi leczyć ludzi, choć nie jest lekarką. Mnóstwo w tej opowieści zagadek. 

Magiczne są też oczywiście ilustracje Emilii Dziubak. Świetnie oddany klimat kocich pomruków, kolorowych szkiełek, zakurzonego strychu pełnego skarbów i krain wprost z wyobraźni małej dziewczynki. Wszystkie zagadki rozwiązują się na końcu. Jak? Powiem tylko, że Natalia wracając z rodzicami do domu, już nie będzie się czuła samotna i smutna. 

Autorka Joanna Wachowiak
Ilustracje Emilia Dziubak
Wydawnictwo BIS
Spodoba się dzieciom w wieku 7-10 lat. 

Czasami lubię opowiadać o książkach

Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK!

Sprawdź cenę i dostępność tej książki!

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i mnóstwo aktywnego czytania.

Jestem Aki

Jestem Aki

„Jestem Aki” to odrobinę filozoficzna, pięknie zilustrowana i opowiedziana historia o tym, że każde nasze spotkanie jest ważne. Każde może coś zmienić.

Aki jest owadem. Mieszka w lesie. Pewnego dnia jego rodzice mówią, że czas ruszać na spotkanie. Aki nie jest pewien czy tego chce, ale wyrusza. 

To jedna z tych książek, które trochę wymykają się, jeśli chodzi o ramy wiekowe. Na pewno  pięciolatek polubi Akiego, ale jestem pewna, że dopiero starsze dzieci wykorzystają cały potencjał tej książki. 

Jest piękna jako przedmiot i jako historia. Dorota Kassjanowicz opowiedziała ją poetycko, kolorowo i obrazowo. Kipi od językowych smaczków i poczucia humoru.

Powiedziałam o tym na filmie, ale jeszcze powtórzę, że najfajniej będzie czytać ją dziecku na głos. Zatrzymywać się przy każdym spotkaniu i rozmawiać o tym, co właśnie przytrafiło się Akiemu. 

Ten las ma warstwy

Ogólne przesłanie jest więcej niż jedno.

  • Nie ulegajmy presji otoczenia.
  • Nauczmy się obserwować świat, nie tylko iść z prądem czy modą.
  • Wyciągajmy pomocną dłoń.
  • Zastanawiajmy się nad tym, co nas spotyka i wyciągajmy wnioski. 

Takich owadów jak Aki jest przecież w lesie całe mnóstwo. Jestem pewna, że każdy z nich ma własną historię. Równie piękną, jak Aki. Wystarczy się rozejrzeć i chcieć ich wysłuchać.

Wesprzeć pewność siebie

Jeśli czujesz, że z tego krótkiego opisu nie do końca dowiedziałaś się, o czym jest ta książka, to czujesz właśnie ten klimat. Jest o spotkaniu. Dorastaniu i doświadczaniu. Myślę, że to znakomita książka dla dzieci, które coś kończą np. zerówkę czy jakiś etap w życiu. I dla tych, które coś zaczynają np. szkołę. Pokazuje, że od nas zależy, jaką drogę wybierzemy. Co zrobimy z nowymi przyjaźniami. Ile weźmiemy od innych, a ile damy z siebie.

Jak wesprzeć pewność siebie? Trzy (wcale nie takie proste) zdania

Jestem AKI 

Tekst Dorota Kassjanowicz
Ilustracje Patryk Hardziej
Wydawnictwo Tashka
Kładę ją na półce:

recenzja ksiazki dla dzieci jestem aki ksiazka dla 6-7-8-9-latka

Ortografia Metodą Hakową

Ortografia Metodą Hakową

Metoda haków pamięciowych jest wspaniałą techniką wspierającą uczenie się. Konkretniej jest to mnemotechnika pozwalająca zapamiętywać konkretne rzeczy przez skojarzenia. Znasz ją? Podpowiadasz dzieciom żeby wykorzystywały ucząc się nowych rzeczy?

Jest wiele obszarów, w których haki pamięciowe bardzo się przydają. Jednym z nich jest ortografia. Nie od dziś wiadomo, że zapamiętywanie regułek ortograficznych jest dość nudne, konkretniej mówiąc – nudne. Kluczem do opanowania tych regułek jest więc coś znanego od dawna – zaciekawienie dziecka i odpowiednie skojarzenie.

Być może niektórzy pamiętają własne doświadczenia związane z wkuwaniem trudnych słówek. Jedni powtarzali do znudzenia (jeśli się powtórzy odpowiednio wiele razy to da się zapamiętać). Inni pisali ściągi. Jeszcze inni układali wiersze. Może niektórzy szykowali tzw. fiszki (małe karteczki). Każdy sposób jest dobry o ile przynosi efekty. 

Haki pamięciowe

Haki pamięciowe to łącznie tego co mamy do zapamiętania np. ósemka czyli wyraz, który piszemy przez „ó”, z jakimś obrazem. Tak żeby ta ósemka zaczęła się kojarzyć z „kreskowanym”, podobnie jak inne kreskowane wyrazy. 

Tym sposobem można sobie wyobrazić ósemkę w spódnicy stojącą na szóstym peronie. Ona tam czeka na pociąg, bo wybiera się do przyjaciół. Taka krótka historia, dzięki której w jednym miejscu zebraliśmy wyrazy z „ó”, a dziecku łatwiej będzie je zapamiętać, bo to już nie jest sucha regułka, ale zabawna opowiastka. Inny sposób uczenia mózgu… jak się uczyć. 

Ortograficzne haki pamięciowe

Dokładnie na tej zasadzie stworzone zostały haki pamięciowe dla dzieci potrzebujących wsparcia przy nauce ortografii – niemal każdy potrzebuje na pewnym etapie – Ortografia Metodą Hakową.

Podczas kursu dziecko poznaje głównych bohaterów, odpowiadających za poszczególne litery:

  • Rzodkiewka odpowiadająca za wyrazy z RZ,
  • Urwis odpowiadający za wyrazy z U,
  • Żaba odpowiadająca za wyrazy z Ż,
  • Hiena odpowiadająca za wyrazy z H.
  • Ósemka odpowiadająca za wyrazy z Ó.
  • Chińczyk odpowiadający za wyrazy z CH. 

Każda lekcja składa się z kilku etapów, które w sumie zajmą dziecku kilkanaście minut dziennie. Opowiem o pokazowej żeby zobrazować na czym cała zabawa polega. Nie mam wątpliwości, że uczenie się ortografii powinno być kojarzone z zabawą. 

Co ważne, dziecko nie może samodzielnie skakać z lekcji na lekcję. Przechodzi do kolejnej po skończeniu poprzedniej, a rodzic ma do wszystkiego wgląd w panelu ogólnym. To także świetne ćwiczenia związane z wytrwałością, samodzielnością i systematycznością. 

Wszystko dzieje się online. Program najlepiej działa na komputerach stacjonarnych z przeglądarką Chrome. Z kolei jest zbyt rozbudowany żeby działał na telefonach komórkowych, bo jest w tu mnóstwo, całe mnóstwo najróżniejszych ćwiczeń i wyzwań edukacyjnych. 

Inne podejście do nauczania

Relaksacja

Zaczynamy od relaksacji, podczas której dziecko podąża za głosem prowadzącej i ćwiczy oddychanie, wycisza się, przygotowuje mózg do pracy. Już samo wprowadzenie bardzo różni się od szkolnego podejścia do nauki, kiedy tuż po dzwonku z bardzo rozkrzyczanej przerwy, dzieci wpadają do klasy, wyjmują zeszyty i nikt nie ma czasu na złapanie oddechu. Cóż dopiero relaksację.

Rozgrzewka

Na tym etapie dziecko powoli wychodzi z relaksacji i podczas prostego zadania przygotowuje się do ćwiczenia haków pamięciowych. Każdy dobry trener wie, że bez rozgrzewki można zrobić więcej złego niż dobrego. Mózg też do dobrego funkcjonowania potrzebuje rozgrzewki. Tu akurat memo.

Koncentracja

Kolejne ćwiczenie polega na mocnym wytężeniu mózgu. Przykład w tym ćwiczeniu wymaga od dziecka wybrania czy obraz i słowo są prawdą, czy może fałszem. Trudność polega na tym, że naszemu mózgowi łatwo zapamietać i skojarzyć to co wizualnie pasuje. Jednak napis pomarańczowa pod czarną owcą naprawdę pozwala wejść na najwyższe obroty jeśli chodzi o koncentrację. 

W dłuższej perspektywie takie ćwiczenia mają usprawnić kojarzenie prawidłowej pisowni wyrazów bez zastanawiania się nad nimi, trochę automatycznie. Pewnie każdemu czasami zdarza się powiedzieć: Nie jestem pewna jak czy tu nie ma błędu. Czekaj, napiszę sobie to słowo na kartce i będę wiedziała czy pasuje.

Lekcja 1

Dopiero na czwartym etapie zaczynamy lekcję. Możesz w każdej chwili zerknąć na darmową lekcję pokazową – KLIK! Jednak zanim to zrobisz, w wielkim skrócie powiem co się tam wydarzy. Dziecko poznaje historyjkę o Urwisie (już wiadomo, jaką literę dzisiaj ćwiczymy). To ważne żeby maluch patrzył na ekran i czytał razem z narratorem. 

W tej opowieści pojawią się cztery wyrazy z U. Dziecko widzi ich pisownię, ale też animację, w której U w wyrazie zamienia się w Urwisa. Tak się ma przecież kojarzyć ten wyraz, to jest hak pamięciowy.

W podsumowaniu lekcji jeszcze dodatkowo dziecko słyszy i widzi dany wyraz, jednocześnie słysząc (jakby w tle) słowo Urwis.

Przyznaję, że jestem pod wielkim wrażeniem tego sposobu nauczania. Dużo się mówi o wykorzystaniu nowoczesnych technologii do wspierania edukacji. Tu mamy je podane na tacy, bo gdyby ktoś chciał w ten sposób nakładać głos w realu… byłoby trudno.

Pod koniec lekcji dziecko jeszcze poznaję regułkę – wierszyk, dzięki której będzie wiedziało, jak zastosować „Urwisa” w innych wyrazach, takich, o których w tej lekcji nie było mowy. Oczywiście podczas kursu tych zasad/regułek będzie więcej, chodzi o ich polubienie i zapamiętanie, a wiersz jest tylko jednym (przykładowym) z narzędzi. 

Wybieranka

Po lekcji można pobawić się w wybieranie odpowiedniej brakującej litery w wyrazie. Oczywiście te wyrazy pochodzą z przerobionych lekcji. Dzięki temu dziecko nie tylko powtarza materiał, ale też samodzielnie kontroluje wyrazy, z którymi miało kłopot. Do każdego dołączony jest rysunek z postacią odpowiadającą za dną literę wiec jest to jednocześnie kolejna porcja wiedzy ortograficznej. 

Co ciekawe, to już nie jest nazywane lekcją. Może drobiazg, ale dla ucznia informacja, że już przerobił lekcję i teraz jest „zabawa” może być bardzo motywująca. Co nie oznacza, że ta pozalekcyjna zabawa nie jest nauka ortografii.

Pociąg

To już jest gra, do której potrzebujemy nie tylko koncentracji, ale też refleksu. Pociągiem sterujemy za pomocą czterech klawiszy, co oznacza, że pracują również nasze dłonie i oprócz skojarzenia litery uzupełniającej dany wyraz, dodatkowo wybieramy czy chcemy do pociągu załadować literę U czy Ó przy wyrazie KUBEK. Takie manipulowanie świetnie wspiera zapamiętywanie. 

Do tego rolę gra czas, jest wyzwanie, trzeba szybko podjąć decyzję. Wprawni gracze mogą sobie sterować szybkością pociągu. Liczą się więc szybkość kojarzenia i refleks.

Komnata

Kolejna gra, w której dziecko ćwiczy kojarzenie pisowni słów. Pingwinek skaczący z jednego bloku lodowego na drugi. Pingwin porusza się po podświetlonych blokach, a dziecko ma do wyboru np. przez jakie U nasispać BUKIET. Po zakończonej rundzie można iść dalej lub wykonać zadanie jeszcze raz i poprawić błędy. 

Zaliczenie

To ostatni etap lekcji. Tutaj dziecko ma do wyboru odmienione na różne sposoby wyrazy, które poznało w danej lekcji. Uzupełnia tekst, jednocześnie utrwalając sobie pisownie poznanego wyrazu w różnych konfiguracjach. 

Kto za tym stoi?

Osoby uważnie śledzące mój blog dobrze wiedzą, że staram się polecać rzeczy przetestowane i sprawdzone. Dlatego przed napisaniem artykułu porozmawiałam z twórcami kursu Ortografia Metodą Hakową.

Chciałam wiedzieć, jaka stoi za tym opowieść. Stoi za tym wiele lat doświadczenia i osoba pracująca z dziećmi od lat. Chcesz ją poznać? 

Po co wprowadzać haki w życie?

Same haki pamięciowe to metoda znana od dość dawna, ale jak to często w życiu bywa – wiemy o metodzie, jednak dalej zmuszamy dzieci do wkuwania nudnych rzeczy, zamiast zamienić to na ciekawszą formę edukacji. Podobnie jak twórcy, ja też wierzę, że dziecko może się nauczyć wszystkiego, tylko trzeba je wesprzeć odpowiednią formą/narzędziem.

Jednym ortografia nie sprawia trudności, dla innych to ogromne wyzwanie. Kurs jest dla wszystkich, bo przecież wszyscy musimy się jej zasad nauczyć. 

Pokazując dziecku od samego początku, że to nie musi być nudne wkuwanie, ale może być świetna zabawa, dajemy szansę na polubienie ortografii. To też niewątpliwie ukierunkowanie myślenia (sposobu uczenia się) na zupełnie inne tory niż te praktykowane kiedyś (często też dziś) w szkołach. Haki pamięciowe to uniwersalna metoda, przydatna nie tylko w nauce ortografii. Przyda się z pewnością także w wielu innych dziedzinach. 

Zdecydowanie kurs może pomóc także dzieciom z zagrożeniem dysleksją lub dyslektykom., bo uczy mózg pracować i kojarzyć inaczej niż wyłącznie przez zapamiętywanie reguł pisowni.

Ogólnie też można powiedzieć, że kurs otwiera na język i poznawanie polskiego. Przecież są tu dodatkowo rymy, budowanie zdań, odmiana wyrazów, liczba mnoga itd. Wszystko czego tak naprawdę każde dziecko powinno się nauczyć żeby biegle władać językiem.

Jeśli komuś się wydaje, że stworzenie takiego kursu to „bułka z masłem” to może się zdziwić. Autorzy edukują dzieci od szesnastu lat. Obecne postacie i haki pamięciowe oraz cała metodologia dojrzewały w swoim tempie. Bardzo lubię, jak za produktem stoją lata wzlotów i upadków, bo to dla mnie oznacza, że ludzie go tworzący ciągle się rozwijają, nie poddają, szukają nowych rozwiązań.  

Kilkanaście lat temu nie było dostępu do nowoczesnych technologii, dlatego najpierw powstały (zresztą przy współpracy z artystami z ASP) książkowe słowniki ortograficzne. Dopiero potem zrodził się pomysł na postacie – haki. Najpierw zostały ulepione z plasteliny, następnie dostały wirtualne życie. 

Dlaczego o tym mówię? Jeśli mamy w domu dziecko marudzące, że ta ortografia jest trudna, nudna i głupia, można mu (oprócz pokazania kursu), opowiedzieć historię powstania tej (i każdej innej) pomocy edukacyjnej. Nic w życiu nie dzieje się ot tak, na pstryknięcie palcami. Uczenie się ortografii też nie, nie wysysamy jej z mlekiem matki. Regułki trzeba zapamiętać i wyćwiczyć, a małe kroki są kluczem do osiągnięcia celu.  

Dla kogo jeszcze? 

Osobiście kurs ortograficzny z metodą haków pamięciowych polecam też dzieciom wychowującym się dwujęzycznie. Dokładnie jak moja córka. Obecnie chodzi do angielskiej szkoły, gdzie oczywiście mówi i pisze po angielsku, ale chcę żeby znała też polski.

O ile z mówieniem nie ma najmniejszego problemu, tak już z pisaniem bez błędów – owszem. Nie ma zbyt wielu okazji do pisania po polsku, a samo czytanie polskich książek nie załatwia sprawy (choć niewątpliwie pomaga). 

Uczyłam ją ortografii wykorzystując dostępne ćwiczenia i książki, ale to wciąż takie szkolne podejście do sprawy. Zabawy online zdecydowanie bardziej jej odpowiadają, zwłaszcza, że ma w tym sporo swobody i samodzielności. Sama kontroluje co umie, co jej sprawia trudność. To trochę co innego niż wypełnianie kolejnych zeszytów ćwiczeń. No i są haki pamięciowe. Na podstawie obrazów, które sobie utrwaliła: hiena, Chińczyk itd. działamy dalej i właśnie w tym kierunku budujemy wszelkie skojarzenia, nawet już abstrahując od kursu.  

Ogromnym wsparciem jest fakt, że każde ćwiczenie wykonane przez dziecko  zapisywane jest w bazie do podglądu dla nauczyciela prowadzącego i rodziców.

W ten sposób można sprawdzić czy dziecko pracuje systematycznie, jakie robi postępy, czy potrzebuje pomocy przy konkretnych zadaniach, czy potrafi samodzielnie kontrolować swój czas pracy z kursem itd. To pozwala monitorować działania, ale też wyraźnie pokazuje, nad czym jeszcze warto popracować. Wszystko w formie zabawy. 

Ten artykuł powstał przy współpracy z Justyną Kantyką, twórczynią kursu Ortografia Metodą Hakową

Chcesz wypróbować tę metodę?

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i mnóstwo aktywnego czytania.
Dziewczynki latają wysoko

Dziewczynki latają wysoko

Dziewczynki latają wysoko to książka, dzięki której współczesne dziewczynki mogą poczuć wiarę w siebie i swoje możliwości. To też pierwszy krok do rozmawiania z dziećmi o masowej kulturze, modzie i medialnym szumie, z którym mierzyć się będą (lub już to robią) w przyszłości. 

 Poznajemy tu trzy przyjaciółki, które mają swoje marzenia. Jedna chce być skrzypaczką, druga pilotką, a trzecia pisać książki. Nad realizacją tych marzeń czuwa dobra postać o imieniu CHCIEĆ-TO-MÓC, która tka przepiękne skrzydła, które dzieci będą mogły w przyszłości rozwinąć.

 Jadnak dziewczynkom nie udaje się tego zrobić, bo do akcji wkracza cała plejada negatywnych postaci: Pan NIE-UDA-CI-SIĘ, PAN LUSTERECZKO, PANI-UTKA, PANI URODA-ZEWNĘTRZNA oraz PAN NIERÓWNOŚĆ. Każda z nich dba o to żeby jednak te skrzydła nie zadziałały. Każda dorzuca ciężki kamyk, przez który lecieć coraz trudniej. 

 To prosta, jednocześnie metaforyczna opowieść pokazująca dzieciom (i dorosłym), jak łatwo można zepsuć te delikatne skrzydła. Powielając krzywdzące stereotypy odbieramy dzieciom wiarę w realizację marzeń. Skazujemy na los, który wydaje nam się dla nich słuszny, choć nie ma nic wspólnego z ich marzeniami. 

 Tak naprawdę to my – dorośli – najczęściej jesteśmy tymi negatywnymi postaciami. Mniej lub bardziej świadomie, podcinamy dziecięce skrzydła. Co ciekawe, w tej książce to nie dorosły, ale właśnie dziecko pomogło zrozumieć dziewczynkom, że kamienie z butów lub kieszeni można po prostu wysypać. Naprawdę warto słuchać, co mówią do nas dzieci.  

 Autorka Raquel Diaz Reguera
Wydawnictwo DEBIT
Spodoba się dzieciom w wieku 7-12 lat.

Kliknij w dowolne zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność tej książki.

Czasami lubię opowiadać o książkach

 Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK!

Sprawdź cenę i dostępność tej książki!

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i mnóstwo aktywnego czytania.

Dzieci dawniej i dziś

Dzieci dawniej i dziś

„Dzieci dawniej i dziś” to bardzo oryginalna propozycja z serii „Mądra Mysz”. Mamy szansę zerknąć i porównać życie dzieci dzisiaj i tych sprzed stu lat.

W tej serii jest jeszcze więcej książek np. o pojazdach. Jednak ta najmbardziej przypadał mi do gustu, bo dotyczy każdego dziecka. Wszystkie dzieci lubią słuchać o innych dziecach. Na pewnym etapie zaczynają interesować się rówieśnikami.

Taki eporównanie życia dzisiaj i kiedyś jest cudowną lekcją hisotrii, ale też pomaga uzmysłowić małemu czytelnikowi, jak wiele zmieniło się na przestrzeni tak naprawdę niewielu lat. Dorosłym tez przyda się taka lektura.

Oczywiście nie możemy pamiętać jak to było sto lat temu, ale warto zerknąć na świat, w k†órym nie było mediów, szumu i chaosu informacyjnego. Nie warto jednak wykrzystywać tej książki w kontekście rozmów pouczyających w stylu: O widzisz, wy to macie dzisiaj dobrze. Zobaczy, jak kiedyś było trudniej.

Jeśli dziecko ma polubić poznawanie hisotrii to raczej na zasadzie ciekaowstki, fascynacji, próby zrozumienia tamtego czasu. Niekoniecznie z poczuciem winy, że kiedyś biedne dzieci nie miały komputerów, a w ich pokojach ni ebyło bałaganu, bo nie miały wielu zabawek.

Więcej o książce opowiedziałam filmowo, ale zostawiam też cała masę zdjęć.

Autorki Christa Holtei i Astrid Vohwinka
Wydawnictwo Media Rodzina.
Spodoba się dzieciom 5-10 lat.

,,Dawniej i dziś. Jak żyły dzieci przed stu laty, a jak żyją dzisiaj” jest polecana przez Fundację ABCXXI Cała Polska czyta dzieciom. 

Czasami lubię opowiadać o książkach

Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK! 

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i mnóstwo aktywnego czytania.

Ada Bambini naukowczyni

Ada Bambini naukowczyni

„Ada Bambini naukowczyni” jest jednym z wielu dzieci w pewnej klasie, gdzie otwarty umysł, ciekawość świata i zadawanie pytań są najważnijeszym elementem edukacji. 

 Ada ma dwa imiona. Pierwsze to Maria, na cześć Maria Skłodowskiej – Curie, naukowczyni dzięki której wiemy czym są pierwiastki rad i polon, dzięki niej mamy też aparaty rentgenowskie. 

 Drugie imię, właśnie Ada, dziewczynka dostała na cześć Ady Lovelace, słynnej programistki komputerowej, wspaniałej matematyczki.

 Mała naukowczyni

Obecnie bardzo wiele dostępnych mamy książek przybliżających wizerunki i życiorysy sławnych kobiet. Nieco mniej jest takich, w których te kobiety są jeszcze dziećmi. Psotnymi dziewczynkami z dziwnymi pomysłami. A przecież to właśnie z dziećmi utożsamią się najbardziej mali czytelnicy. A nie z dorosłymi kobietami, które gdzieś kiedyś czegoś dokonały.

Dlatego podoba mi się pomysł na serię książek pokazujących dzieci zadające pytania i szukające odpowiedzi. Całość rewelacyjnie opisana wierszem i (co warte zauważenia, bo nie zawsze tak jest z wierszami dla dzieci) świetnie przetłumaczona. Żadne tam nudy czy dłużyzny. To naprawdę zabawka historia ze wspaniałymi rysunkami. Inspirująca może być dla dzieci w różnym wieku.

Komu się nie spodoba? Osobom, które wolą żeby jednak dzieci i ryby głosu nie miały. Cała reszta z pewnością polubi mał Adę.

Autorka Andrea Beaty
Ilustracje David Roberts
Tłumaczenie Łukasz Witczak
Wydawnictwo Kinderkulka
Spodoba się dzieciom w wieku 4-7 lat.

Kliknij w dowolne zdjęcie żeby sprawdzić cenę i dostępność tej książki.

 

 

Czasami lubię opowiadać o książkach

Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło w niej moje pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu zapisując się na mój Newsletter – KLIK!

 

Sprawdź cenę i dostępność tej książki!

Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:

  • Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
  • Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
  • Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
  • Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
  • Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i mnóstwo aktywnego czytania.