Buziak? Nie! To prosta i mądra książka dla dzieci, z której mały czytelnik dowie się, jak sobie poradzić w sytuacji, kiedy nie ma się ochoty na buziaki ze strony dalszych krewnych, a oni nie przyjmują do wiadomości jego sprzeciwu.
Tym razem poznajemy Leosia i jego rodzinę. Chłopiec lubi swoją rodzinę i nie ma nic przeciwko spotkaniom rodzinnym, ale nie lubi nieproszonych buziaków. Rodzina z kolei: babcia bez sztucznej szczęki, mocno wyszminkowana ciocia czy wujek z nieprzyjemnie kłującą brodą, przepadają za takim okazywaniem uczuć. I co teraz?
Daj cioci buziaka!
Nieproszone buziaki to te, o które się nie prosi, a się je dostaje. Większość z nas pewnie kojarzy sytuacje, kiedy babcia, dziadek lub dawno niewidziana ciocia, postanawiają obdarować nas na powitanie, pożegnanie lub tak po prostu, z serca, serią niechcianych buziaków i uścisków.
Leoś ma ten sam problem. Nie chce tych buziaków. Ma jednak sprytne rodzeństwo, które podpowiedziało mu, jak POKAZAĆ stanowcze „nie”, kiedy dorośli ignorują zwykły komunikat.
Buziak? Oczywiście, że nie!
Dzieci, które nie miały okazji ćwiczyć mówienia nie, będą wiedziały, że dzieje się coś złego, ale nie zaprotestują. Pewnie nawet nie będą wzywać pomocy, ze strachu, z nerwów, z poczucia, że nie wolno się sprzeciwiać dorosłym. I nie jest to sprawa obecnych czasów. Takie sytuacje zdarzały się zawsze, tylko nie zawsze dzieci potrafiły powiedzieć „nie”.
Dlatego takie książki dla dzieci, są bardzo potrzebne. Zwłaszcza, że tutaj nauka asertywności odbywa się w sposób naturalny, podczas czytania zabawnej opowiastki. Dla dziecka to będzie powód do uśmiechu. Mam jednak nadzieję, że dla dorosłych będzie to też okazją składniąjącą do refleksji o tym, że samo dziecięce „nie”, to za mało. Edukować trzeba również krewnych i znajomych.
I tu ukłon w stronę wydawnictwa, które podziwiam za odwagę w promowaniu książek idących krok dalej niż tylko to co „na czasie” i powszechnie już wiadome. Od dawna wiemy, że dzieci mają prawo być asertywne, jednak teraz pokazujemy im coś więcej. Jeśli twoje „nie” nie działa, zawalcz o to. Pokaż dorosłym, dlaczego się nie zgadzasz i jak to jest miło dostawać nieproszone buziaki.
Niegrzeczne czy asertywne dziecko?
Za moich czasów nie było takiej możliwości, nikt mi nie mówił, że mogę powiedzieć „nie” na takie buziaki. Dzisiaj jest inaczej?
Tak, dzisiaj jest inaczej, bo rodzice dają dzieciom przyzwolenie na głośne i asertywne „nie” w sprawie niechcianych buziaków. I Leon o tym doskonale wie. Tylko ze zdziwieniem zauważa, że jego „nie”, po prostu nie działa.
Mówi głośno i wyraźnie dorosłym, że nie chce buziaków i co? I nic, babcia Emilia , ciocia Kasia i wujek Karol, nie bardzo się przejmują tym dziecięcym „nie”.
Dziecięca asertywność to dla wielu dorosłych trudny temat. Pokolenia przyzwyczajone do wymagania bezwzględnego posłuszeństwa dziecka nie mogą zrozumieć, jak można pozwolić dzieciom na takie wybryki. Niektórzy mylą asertywność z byciem nieuprzejmym czy wręcz aroganckim. I nie mają hamulców, żeby informować dzieci i rodziców o swoich przemyśleniach.
Rodzice asertywnego dziecka często mają pod górkę, bo nasłuchają się o tym, jakie to rozpieszczone, jak wchodzi na głowę, niewychowane po prostu. Z jednej strony rozumiem to oburzenie niektórych dorosłych, bo kiedyś naprawdę tak poważne sprawy jak niewybredne żarty pod adresem dzieci, wyśmiewanie czy właśnie całowanie na siłę, nie były właściwie zauważane. To było na porządku dziennym.
Więcej na ten temat opowiedziałam w odcinku podcastu Nie Tylko dla Mam pt. Jak rozmawiać z dziećmi o seksualności >>
Bezpieczeństwo dziecka
Czasy się zmieniły, dzisiaj kładziemy większy nacisk na budowanie poczucia bezpieczeństwa dzieci i umiejętność zareagowania, kiedy są stawiane w sytuacji „buziaka na siłę”.
Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że ćwiczenie tej odmowy w bezpiecznych warunkach (rodzinnych, domowych) jest podstawą do tego, jak kiedyś w przyszłości nasze dzieci poradzą sobie z mówieniem „nie” np. namawiane przez kolegów na jakieś głupie pomysły czy w niedwuznacznej sytuacji z dorosłym.
Nie mam wątpliwości, że to dzisiejsze, uznawane za niegrzeczne „nie”, może kiedyś komuś uratować życie. Bez przyzwolenia na mówienie „nie” dorosłym wychowujemy dzieci przekonane, że z dorosłymi trzeba się zawsze zgadzać i robić co mówią. Nietrudno sobie wyobrazić, co się stanie, kiedy takiemu właśnie zawsze przytakującemu dziecku, jakiś wujek w sytuacji intymnej powie: Daj buziaka! Ale tam w pokoju, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
Inspirujące plakaty Aktywne Czytanie
Leon uczy dorosłych
Nasz bohater wpada na bardzo sprytny pomysł pokazania dorosłym, jak to jest, kiedy dostaje się niechciane buziaki. Kiedy te buziaki dostaje się w niekomfortowej sytuacji, mimo protestów, one są „Fe!” i dokładnie takie powinny być. Weź sprawy w swoje ręce i zamień słowa w działanie.
Czasami trzeba sztuczki, żeby dorośli zrozumieli dziecięce „nie”. I bardzo podoba mi się pomysł Leosia na rozwiązanie tej sytuacji. Wszyscy będziemy się z tego śmiać, choć dla mnie sam wydźwięk tej historyjki jest bardzo poważny.
Uczymy nasze dzieci mówienia „nie” i to jest w porządku. Idźmy jednak krok dalej i pokażmy, że szanujmy to dziecięce „nie”, bo inaczej wszystko pozostanie na poziomie ładnej teorii: Tak, moje dziecko wie, że może zaprotestować.
Co z tego, kiedy dziecko po kilku próbach dowie się, że te protesty na nic się nie zdadzą, bo dorośli je ignorują lub nazywają niegrzecznym zachowaniem. Wniosek? Edukacja w tej sprawie przyda się także dorosłym. A dzieci bez naszego (rodzicielskiego) wsparcia w ćwiczeniu asertywności, nie mają szansy wygrać z szantażem emocjonalnym ze strony dorosłych: Nie kochasz cioci?
Nie dajmy się zwariować. Miłość i przywiązanie do cioci można pokazać inaczej. Tego nauczmy nasze dzieci (i ciocie).
Autorka Barbara Rose
Ilustracje Volker Fredrich
Wydawnictwo Sam
Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 3 +
Myślę że ta książkę powinny przeczytać nie tylko rodzice dzieciom ale i najbliższym znajomym. Moj starszy syn bardzo czesto odmawia, wręcz robi sie nerwowy jak ktos na sile chcę mu dac całusa czy przytulić. I niestety ja jestem potem postrzegana za tą „zła” co to dziecka nie nauczyła kultury… wielu ludziom wydaje sie ze dziecko jak przedmiot ma robić cos czy tego chce czy nie.
Zgadzam się, że wielu dorosłym by się tez przydała. 🙂
A mi się nie podoba w ogóle dotykanie mojego dziecka przez obce osoby np. sąsiadka dotykająca jego rąk. A ostatnio Pani w restauracji uznała za stosowne dotykanie „pulchniutkich” policzków mojego syna.
Ojej, to naprawdę nietaktowne. Wyobraziłam sobie jak by się ta pani czuła, gdyby ktoś podszedł w restauracji podotykać jej pulchnych policzków.