W poszukiwaniu niebieskiej marchewki. Dobre połączenia zawsze się sprawdzają, a ta książka dla dzieci, to połączenie pięknych ilustracji, zagadki i ciekawej treści. Wiem, że ta marchewka jest świetnym narzędziem do ćwiczenia koncentracji dziecka. Z kilku ważnych powodów, warto sięgnąć po tę konkretną książkę.
Zacznę od treści, bo jest zabawna. Puszcza oko do dorosłego czytelnika, a małego oprowadza przez dzieje świata. Przez kilka epok, w których działy się ważne rzeczy i sprawy. Nie jest to opowieść typowo historyczna, ale trochę (jakby) bazująca na faktach (choćby elementy charakterystyczne dla danego momentu na linii czasu). Dlaczego jest tak cenna, z mojego (edukacyjnego) punktu widzenia?
W poszukiwaniu niebieskiej marchewki
Nie dlatego, że można z niej czerpać jak z książki historycznej. Jednak nie raz spotkałam takie właśnie zabawne książki (trochę przepuszczone przez gabinet śmiechu pełen krzywych luster), które zapadały dzieciom w pamięć. A po latach (lub po chwili) okazywało się, że pierwowzór tej lub tamtej postaci, pojawia się na lekcji geografii, historii czy matematyki. To forma nauki, która bazuje na kojarzeniu przez zapamiętywanie zabawnych scen lub postaci. W tym wypadku jednych (epoki) i drugich (niektórzy bohaterowie).
Znani bohaterowie
Występują tu fikcyjni bohaterowie, o imionach, które dorosłemu kojarzą się jednoznacznie ze znanymi i ważnymi osobami w dziejach ludzkości np. Juliusz Królikokróllus lub Galileusz Królikolius. Nie są to jedynie postacie historyczne, ale także te znane z popkultury można tu spotkać np. Audrey Królikodietka. Drobna, w charakterystycznych ciemnych okularach i pięknie skrojonej, czarno-białej sukni.
Rozbawiła mnie też postać Kevina Królikobolosa, który – jak wynika z opisu na końcu książki – jest buntownikiem, pragnącym uciec z domu, bo mam dosyć rodziny (czy nie przypomina ci to pewnego słynnego Kevina?). Ten Kevin ma problemy z trądzikiem i odkłada ucieczkę do momentu, gdy ojciec oddali szlaban związany ze wstrzymaniem kieszonkowego. Zrozumiałe, prawda?
Wszystkie ważne postacie z książki są dokładnie opisane. Tak jak się to robi w wielu typowych picture bookach. Po co? Przecież to zawsze milej poznać daną postać. Wiedzieć o niej odrobinkę więcej. Wtedy jej zachowanie, czyny i przygody, nabierają pełniejszych kolorów. Tak przynajmniej dzieje się w książkach obrazkowych. Osobiście uwielbiam poznawać w ten sposób bohaterów. Krótka notka i już wiadomo, z kim ma się do czynienia.
Takie przedstawienie postaci może być też pomocne przy podjęciu decyzji o zakupie książki. I pokazuje konwencję, w jakiej utrzymana jest akcja. Często zaczynam właśnie od strony z życiorysami, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co mogę zastać w środku. I od razu wiem, czy mam ochotę na dalszą znajomość, czy może nie. To coś w rodzaju spisu treści w picture bookach.
Niebieska marchewka
Niebieska marchewka jest z kolei czymś w rodzaju Świętego Graala. No może nie do końca, bo czym jest Święty Graal tak naprawdę nie wiadomo, ale takie nasunęło mi się skojarzenie. W każdym razie jest bardzo cennym przedmiotem dla wszystkich występujących w tej książce królików. Niezależnie od wieku, płci, wyglądu i epoki. Jest ważna.
A jak to z ważnymi rzeczami na przestrzeni dziejów bywa, często ginie. Króliki bardzo starają się ją upilnować, ale jakimś cudem, marchewka ciągle gdzieś się zapodziewa. I właściwie mnóstwo uwagi czytelnika angażuje konieczność jej znalezienia na poszczególnych stronach.
Wymowne obrazy
Ilustracje są przebogate. Bardzo dokładne i piękne. Dzieje się tu sporo, ale nie ma co się dziwić. Przecież to dla czytelnika coś w rodzaju podróży w czasie. A w czasie działo się naprawdę sporo. To podróż z małymi przystankami, oczywiście na poszukiwanie marchewki.
Ten motyw z szukaniem nie jest odkryciem Ameryki. Genialna seria Gdzie jest Wally? także opiera się na tej zasadzie. Dzieciaki uwielbiają Wally’ego właśnie za to, że trzeba go wciąż szukać. Myślę, że za to samo polubią niebieską marchewkę. Wyzwanie związane z poszukiwaniem, nie zdarza się w każdym picture booku. To taka dodatkowa atrakcja.
Ćwiczenie koncentracji
Jak dla mnie, książki obrazkowe są bardzo cennym elementem wszelkich zabaw związanych z ćwiczeniem koncentracji. Jak to czasem bywa, wiele dzieci trzeba mocno do takich ćwiczeń namawiać. A to jest narzędzie, które na pewno pomoże. Bo zaprasza do zabawy.
Przecież mam tu nie tylko powieść, którą mogę przeczytać. Nie tylko zabawne postacie, z których każdą mogę bliżej poznać, przypatrując się poszczególnym obrazkom. Mam też ten dodatek, którym jest skupienie na jednym elemencie – na niebieskiej marchewce. Czyli poszukiwania wymagające koncentracji.
Oczywiście, to nie jest książka wyłącznie dla dzieci mających problemy z koncentracją. Jeśli jednak zastanawiasz się, czy twoja pociecha je ma, przeczytaj artykuł pt. Już mam się martwić zaburzeniami koncentracji? >>
Lubię opowiadać o książkach dla dzieci
Wtedy razem możemy zajrzeć do środka, a ja mogę opowiedzieć, co ciekawego wypatrzyło pedagogiczne oko. Nie przegapisz żadnego filmu, zapisując się na Newsletter Tylko dla Mam >>
Weź pod uwagę, że podczas opowiadania o książce, podaję niektóre szczegóły akcji. Jest więc mały spoiler. Nie oglądaj, jeśli nie chcesz wiedzieć, co się przytrafi głównym bohaterom.
Autor i ilustrator: Sébastien Telleschi
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 4-10 lat.
W poszukiwaniu niebieskiej marchewki
Spodobała ci się recenzja? Sprawdź cenę tej książki!
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.




