Przygotowałam subiektywne zestawienie książek dla dzieci z uwzględnieniem wieku i potrzeb rozwojowych dziecka. To są tytuły sprawdzone przeze mnie, testowane na dzieciach w różnym wieku.
Do większości dodaję krótki komentarz, żeby każdy wiedział, czego szukać i na co zwracać uwagę przy zakupie książki dla danego wieku. (więcej…)
Syfon pies taki jak Ty! to książka dla dzieci o wrażliwym psie. Ale tym razem nie od treści zacznie się moja opowieść, ale od kupy. Wielu kup. A konkretniej, braku tych kup.
Gdy zamieszkałam w UK, pierwszą zasadniczą różnicą, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, były parki. Spacer do parku, w którym znalazłam hektary zieleni. Zieleni, po której można (a nawet trzeba) deptać. I robi się to z wielką radością, bo te hektary nie są skażone ani jedną psią kupą. (więcej…)
Czasem chcę dziecku (a często i grupie dzieci) po prostu opowiedzieć piękną historię. Jakąś niosącą modre, ponadczasowe przesłanie. Bywa, że wymyślam, ale też bardzo chętnie korzystam z ciekawych propozycji. (więcej…)
Szkoła dla początkujących czyli pierwsze dni w szkole. Warto pomóc dziecku zrozumieć nową sytuację. I wejść w nią ze spokojem.
Postanowiłam sobie, że będę podrzucać pomysły na fajny początek szkoły dla pierwszaków. Nie tylko dlatego, że politycy fundują nam reformę za reformą, ale le dlatego, że to bardzo ważny początek.
To jedna z najtrudniejszych decyzji rodzicielskich. Wiem, że nie łatwo zdecydować, czy dziecko jest już gotowe na rozpoczęcie szkoły. Może wpis o sześciolatkach i test gotowości, który w nim zamieściłam, pomoże choć odrobinę.
Co i jak zrobić, żeby dziecko, które skończyło przedszkole z dumą i uśmiechem na ustach, zachowało ten uśmiech także w pierwszych dniach szkoły i długo, długo później? Można zrobić naprawdę wiele. Jedną z takich rzeczy jest czytanie dobrych książek dla dzieci, które opowiadają, jak w tej szkole jest. CZasem wprost, innym razem przy okazji jakieś akcji.
Kiedyś już pisałam o książce pt. Zając zostaje >>, w której krok po kroku opisane są pierwsze dni szkolne i sama szkoła (np. klasy, gabinety, ludzie tam pracujący, droga do szkoły, emocje oczywiście też!).
Oczywiście, żeby pomóc dziecku przejść przez pierwsze dni adaptacji, a właściwie zapanować nad napięciem i ekscytacją związanymi z myśleniem o szkole i nowych wyzwaniach, warto dużo rozmawiać. To jest banalna rada, ale jedyna sensowna. Dlaczego?
Dlatego, że dziecko poprzez rozmowę ma szansę opowiedzieć o swoich emocjach. Dla sześcio- i siedmiolatka to najlepszy sposób. Co innego trzylatek w przedszkolu. Jemu jeszcze „wypada” nieco więcej nie ogarniać. Od 6-7 latków wymagamy często więcej. To czasem sprawia, że zdarzają się wybuchy i histerie.
Warto też po prostu znać etap rozwojowy sześciolatka. Łatwiej wtedy rozumieć, dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej w konkretnych sytuacjach. Im bardziej oswojona sytuacja, tym lepiej dla jej zrozumienia.
Czasem dorosłym się wydaje, że jeśli nie będą dziecku przypominać o trudnych sprawach, to jakoś wszystko rozejdzie się po kościach. Wiedząc, że posyłasz dziecko do nowej szkoły i obcej klasy, koniecznie pytaj o emocje.
Nie wprost: Co czujesz w związku z tą sytuacją? (bo na takie pytanie nawet dorosłemu trudno odpowiedzieć), ale podczas wielu rozmów o tym:
co lubi,
co go śmieszy,
czego się obawia,
jakie lubi zabawy,
za którymi sportami nie przepada,
dlaczego wyzwiska mogą ranić,
jak współpracować z nauczycielem,
jak komunikować o swoich wątpliwościach, potrzebach itd.
Tak, o obawy również warto pytać. Nie dlatego, żeby podsycać strach, ale dlatego, że przecież one w głowie dziecka istnieją. Zupełnie zresztą jak w głowie dorosłego. Wyobraź sobie, że zaczynasz od września nową pracę. Czy naprawdę będą tobą targać wyłączenie pozytywne uczucia? Pomyśl, co byś poczuła, bo podobnie (tylko bardziej) czuć się może twoja pociecha.
Z rewelacyjnych książek, które pomagają zrozumieć obawy, oswoić lęki i podpowiadają, jak sobie poradzić, bardzo polecam: Martw się mniej >>
Oprócz rozmowy pokazuj dziecku świat i tę konkretną, nową sytuację. Oswajaj powoli. Właśnie między innymi przez książki ułatwiające komunikację z rówieśnikami. Mądre, proste i przemyślane.
Uwierz, łatwo w dobrej wierze, nieźle przestraszyć dziecko szkołą. Znam kilka tytułów, których unikam jak ognia, o nich innym razem.
Jakich książek szukać?
Takich, gdzie są opisane emocje pierwszych dni, ale niekoniecznie tylko tych. Świetne są też takie, w których szkola jest tłem innych przygód. Zazwyczaj wtedy znajdzie się coś na temat szkolnego życia, które jak pewnie doskonale pamiętasz, rządzi się własnymi prawami.
W szkole obowiązuje klasowy regulamin. Jest pani, która zawsze jest „jakaś”, są inni koledzy, nie wypada się spóźniać na lekcje, trzeba nauczyć się odrabiać zadania domowe, odpoczywać po szkole, rozwiązywać problemy z rówieśnikami. Czasem ktoś się obrazi, czasem jest wycieczka, czasem zawody sportowe. Jest też zawsze bal przebierańców, pasowanie na ucznia, zimowe i świąteczne przygotowania, pikniki i dużo, dużo emocji.
Dość ciekawa jest seria Jaś pierwszoklasista. Tu zerkamy do „Połykacza liter”.
Pytania do początkujących uczniów
Dziecko też będzie to wszystko przeżywać, choć nie zawsze chętnie opowie, co konkretnie się wydarzyło. Zamaist zanudzać pytaniami: Jak dzisiaj było w szkole? albo ogólnego: Co się wydarzyło?… lepiej pokombinować i zaciekawić.
Do tych rozmów można (nawet trzeba) się przygotować. Zerknij na artykuł, w którym podrzucam 70 pytań, dzięki którym dowiesz się, co siedzi w sercu i głowie twojego małego ucznia.
Karolina nie znosi szlaczków. Pamiętam jak w pierwszej klasie (czyli byłam rok starsza niż ona) z namaszczeniem wręcz rysowałam w zeszytach szlaczki z zadziwiającą ilością szczegółów. Dzisiaj jednak sama za szlaczkami nie przepadam. (więcej…)
Wciąż słyszę, że dziecko musi się nauczyć przegrywać. Najchętniej zrezygnowałabym z tej konieczności i nauczyła je tylko wygrywać. Jednak nie zrobię tego. Pomimo różowych okularów, które najczęściej nosi moja córka, musi umieć radzić sobie także z porażkami. (więcej…)
„Mamo, a co jest we mnie najbardziej wyjątkowe?” – coraz częściej pyta moje dziecko. Nie lubię tych pytań, bo najchętniej odpowiedziałabym, że wszystko. A to najgorsza z możliwych odpowiedzi. Wszystko czyli nic. Zbyt ogólnie, zwłaszcza dla kilkulatka. (więcej…)