Mówi się, że rodzina zaczyna się wtedy kiedy pojawia się dziecko. Taka jest oficjalna wersja i tego możemy się trzymać na blogu Tylko dla Mam. A kiedy zaczyna się „prawdziwa” rodzina?
Zanim urodziłam dziecko wydawało mi się, że właśnie wtedy, ale potem dowiedziałam się, że niekoniecznie. I tak jest do dziś. Kiedy słucham i patrzę dookoła, to czasem się zastanawiam, czy bycie rodzicem jednego dziecka zalicza się do macierzyństwa, czy jeszcze nie? Cy jeszcze trzeba coś światu udowodnić?
Dlaczego się nad tym zastanawiam? Ano dlatego, że ciągle słyszę pytanie o drugie (i trzecie, i czwarte) dziecko. No dobrze, koło czterdziestki (mojej, nie ich) przestają pytać, jedynie dyskretnie (ze współczuciem) kiwając głowami. Ale pisząc ten tekst byłam młodsza więc pytania ciągle wybrzmiewały i na nich się przez chwilę zatrzymajmy.
Ludzie nie są taktowni
Te pytania… nie jest to mój wewnętrzny głos. To prawdziwe głosy dobiegające z ust znajomych, rodziny, dalszych znajomych i nawet obcych ludzi.
Nie, nie mam paranoi, ludzie po prostu ciągle pytają. Zresztą nie tylko mnie. Marka też. Nie tylko nas. Każdą świeżo upieczoną mamę i tę już z jakimś stażem. Jakby czekali, aż podejmiemy jedynie słuszną decyzję. Mówię o sytuacjach, kiedy decyzja jest zależna od rodziców, a nie np. natury, problemów ze zdrowiem, niepłodnością itd. Oczywiście każdy podejmuje ją zgodnie ze swoimi pragnieniami i marzeniami. Nam we we trójkę jest dobrze.
Jakie teksty najczęściej słyszą mamy jedynaków?
I co odpowiadać w takiej sytuacji?
„Kiedy następne?”
Ot, tak po prostu, jakby to było oczywiste, że ma być. Raczej nikt mnie nie pyta czy planuję następne, ale właśnie kiedy. Gdy odpowiadam, że nie planuję i że nigdy, to zaczyna się najlepsze. Patrzą na mnie i widzę, że mi nie wierzą. Przez kilka sekund myślą, że żartuję, ale potem (nie wybucham śmiechem) następuje pełna konsternacja.
No bo jak to? Udzielam najprostszej i najbardziej konkretnej odpowiedzi. W 9 na 10 przypadków jestem traktowana jak żartownisia lub wariatka: „Eeeee tylko tak mówisz”. Obcy ludzie nie wierzą, że mówię prawdę. Oczywiście nikogo nie przekonuję do swoich racji, ani że wiem o czym mówię. Nikomu nic do tego, ale bawią mnie te zaskoczone miny i ta szczera konsternacja. Bo to nie wiadomo, czy pouczać mnie, czy współczuć, czy pogrozić, żeby jednak odpowiedziała serio: „Kiedy”?
Zapisz się na newsletter Tylko dla Mam i nie przegap żadnego artykułu »
„A zegar ci tyka…”
Tak, wiem. Dziękuję za światłą radę, znam się na zegarku i na kalendarzu. Tyka zresztą tak samo mi, jak i tobie. Pozwalam mu tykać bez żadnych obaw z mojej strony, a ty masz jakieś? Skupiam się na tym tykaniu szukając nowych wyzwań, marzeń i doświadczeń. Własnych. Każdemu radzę skupić się na własnych zamiast wmawiać innym, co jest dla nich najlepsze.
Wierzę, że są mamy, które marzą o tzw. dojrzałym macierzyństwie, bo ono z pewnością różni się od wczesnego. Ja mam inne marzenia. Poznałam już smak macierzyństwa (niezbyt wczesnego i niezbyt późnego, bo urodziłam dziecko jako trzydziestolatka). Dla mnie przyszła pora na spełnianie kolejnych marzeń przy tym nieustannym tykaniu zegara. To takie proste, szkoda, że nie dla wszystkich.
„Pięknie się bawią! Twoja córka na pewno chce mieć rodzeństwo”
Hmmm, jeden z moich ulubionych tekstów, bo jak wiadomo wszyscy dookoła wiedzą l e p i e j, czego potrzebuje i chce moje dziecko. Na szczęście, my się z Karoliną świetnie dogadujemy i wiem, że ona nie bardzo marzy o rodzeństwie. Ma inne marzenia, o których dużo rozmawiamy, ale siostra lub brat, to tylko wymyśleni.
Jeśli ktoś się ma zamiar teraz zmartwić tymi wymyślonymi dziećmi, zapraszam do przeczytania artykułu o stereotypach na temat jedynaków >>
Zresztą, nawet gdyby to było marzenie mojego dziecka, to jeszcze wciąż nie jest powód do zachodzenia w ciążę. Rodzice też powinni mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. A wygląda na to, że nie bardzo mają, oczywiście zdaniem wszystkich żałośnie kiwających głową nad losem biednych jedynaków.
To, że jedynaczka lub jedynak fajnie się bawi z drugim dzieckiem, jest powodem do radości, ale na pewno nie jest powodem do sprawiania jej prezentu w postaci brata lub siostry.
„Zobacz jak do twarzy ci z chrześniakiem na rękach. Koniecznie musicie mieć chłopczyka do parki”
Rany! Jak się ma jedynaczkę (i to odchowaną nieco), strach wziąć do na ręce jakiekolwiek dziecko, a już na pewno chłopca. Najczęściej oczywiście zdarza się to przy uroczystościach rodzinnych, co ma swoje dobre i złe strony.
Dobre są takie, że uroczystości odbywają się dość rzadko, da się przeżyć. Złe są takie, że podczas tych zgromadzeń jest zazwyczaj sporo rodziny, która bez najmniejszych skrupułów udziela cennych rad lub rzuca nietaktowne uwagi. Akurat moja rodzina jest w porządku, ale jeśli takie spotkania to dla ciebie wielki problem, koniecznie zerknij na artykuł pt. Jak przetrwać trudne spotkania rodzinne? >>
A do tego wszyscy mają aparaty (telefony) więc kiedy biorę jakieś dziecko na ręce, to w zasadzie czuję się jak celebrytka na ściance. Flesze migają z każdej strony. Jasne, że mi do twarzy z dzieckiem. Mało komu nie jest do twarzy z bobasem. Ale oczywiście już mniej twarzowo wyglądam po nieprzespanych nocach, kolkowych bojach, kaszkowych pluciach i całej codzienności macierzyńskich cieni, o których jakoś rzadziej ktokolwiek wspomina.
„Dlaczego nie chcecie drugiego dziecka? Nie jesteście szczęśliwi?”
Łoł, to jest gruby kaliber nietaktu. Nie wiem dlaczego szczęście należy odmierzać ilością dzieci w rodzinie? Nie pojmuję. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, być może właśnie dlatego, że mamy jedno dziecko. Nie widzę macierzyństwa jako pasma udręk, bo każdy dzień z maluszkiem cieszył mnie ogromnie, a teraz każdy dzień z kilkulatką cieszy równie mocno. To niewątpliwie cudowne doświadczenie, którego nie da się opisać na żadnym blogu, bo każda matka czuje to inaczej.
Ale nie będę udawać, że nie raduje również to, że dzisiaj nie muszę wstawać już w nocy, zmieniać pieluszek, spędzać większości dnia na podłodze, planować dnia według drzemek i butelek z mlekiem, spacerować z torbą wypełnioną smoczkami, pieluszkami, maskotkami, napojami i słuchać jakie te matki chciewe, leniwe, bo kiedyś to było gorzej.
Cenię sobie ten rodzaj wolności. Tym bardziej, że znam smak jej ograniczenia związanego z pojawieniem się na świecie dziecka. Dzięki tej wolności mogę pracować z innymi dziećmi, poprawiać ich życie, pisać książki, prowadzić bloga, więcej podróżować (wiem, dziecko nie dla każdego jest ograniczeniem w podróżach, ale dla mnie akurat tak). Dziecko jest moim wielkim szczęściem, które doceniam z wielu powodów. Ale nie jest j e d y n y m powodem do szczęścia więc żebym się czuła szczęśliwa, nie muszę mieć kolejnej pociechy.
„Widzę jak patrzysz na tę bawiącą się gromadkę. Zróbcie sobie kolejne i będziesz to miała w domu”
Jaaaasne. To, że na coś patrzę z zachwytem wcale nie znaczy, że chcę to mieć w domu. Zachwycają mnie też zabawne pandy i zachód słońca nad morzem, ale to nie znaczy, że chcę mieć pandę w domu i mieszkać nad Bałtykiem.
Dzieci zachwycają mnie w dużej części z zawodowego punktu widzenia i nieraz wyłącznie pod tym kątem je obserwuję. Często taka obserwacja jest inspiracją do napisania artykułu lub nagrania odcinka podkastu Tylko dla Mam.
Jednak w oczach czujnego obcego, zawsze (ale to zawsze) moje patrzenie ma związek ze skrytym marzeniem o kolejnym dziecku. A ja tak naprawdę, to czasem marzę, żeby ci czujni obcy, byli tak samo czujni kiedy słyszą płacz bitego dziecka, widzą dawanie klapsów „wychowawczych”. Jakoś wtedy ta czujność, jakby mniej wyczulona się robi…
„Kiedyś pożałujesz, że nie miałaś więcej dzieci”
I jak tu odpowiedzieć na taką złotą radę? Ignoruję, jednym uchem wpada, drugim wypada. Przecież to nie jest tak, że matki jedynaków nie przemyślały sprawy. Że zdają się na ślepy los i już. Założę się, że matki jedynaków mają macierzyństwo (w sensie ilości dzieci) lepiej przemyślane niż niejedna liczna rodzina, gdzie dzieci „jakoś się trafiły” bez planowania.
Tak samo mogę pożałować, że nie skakałam ze ze spadochronem, nie zostałam kasmonautką i nie jadłam wystarczającej ilości czekolady. Tak samo kiedyś pewnie jakaś mama gromadki dzieci zatęskni za sylwetką, wolnością, rzeczywistością „sprzed dzieci”. I to jest w porządku.
Każdy w życiu kiedyś czegoś przez chwilę pożałuje, bo życie składa się z wyborów. W moim przypadku jest o tyle inaczej, że w sumie ciągle pracuję z dziećmi, myślę o nich, piszę, rozmawiam z rodzicami i w zasadzie całe moje życie kręci się (i tak pozostanie) wokół dzieci. Do tego stopnia, że szukam chwili wytchnienia w nieco bardziej dorosłym świecie zainteresowań, potrzeb i spełnienia.
„Duża rodzina to fajna rodzina”
Zgadzam się z tym oczywiście, ale wiem też, że mała rodzina to fajna rodzina. Ja w zasadzie nie miałam nigdy małej rodziny, bo mam brata, wychowywałam się z kuzynami. Razem w przedszkolu, razem w szkole. I było świetnie. Koniecznie zerknij na artykuł o kolejności urodzenia. Sporo tam o roli, w jaką wbijani są jedynacy. Ale też sporo można się dowiedzieć o sobie i – takich, a nie innych – powodach patrzenia na świat, macierzyństwo.
Mała rodzina to dla mnie odkrycie, które daje ogromną radość z wielu powodów. Mam czas dla córki. Mogę się na niej skupić z całą energią i pełnym zaangażowaniem. Wiem, czym jest radość z macierzyństwa. Realizuję się zawodowo kiedy dziecko jest w przedszkolu (dziś w szkole).
Kiedyś myślałam, że z czasem zapragnę gromadki biegającej po domu. Ale jest zupełnie odwrotnie i zamierzam tej intuicji słuchać, bo chcę żyć w zgodzie z sobą, a nie z tym, co inni uważają za dobre dla mnie i mojej rodziny.
Książki dla mamy jedynaka
Zebrałam kilka książek, po które możesz sięgać w wolnych chwilach. Dotyczą budowania poczucia pewności siebie, własnej wartości i wychowania.
- Jedynak
- Rewolucja w wychowaniu
- Naucz ich, jak mają Cię traktować!
- Śmiało przez życie. Asertywność dla kobiet
- Ziemskie anioły. Poradnik asertywności dla wrażliwych
Pewnie jak się ma dużą rodzinę, to też słyszy się najróżniejsze komentarze. A ty jaką masz rodzinę: dużą czy małą? Jakie nietaktowne komentarza słyszałaś?
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.
Dokładnie jest tak jak piszesz. Moja córka ma 3 lata i już się zaczynają pytania kiedy następne. Czas myśleć o drugim bo lepiej się razem chowają. Teraz będzie dobra różnica wieku a później to nie wiadomo czy się dogadają. Teściowa ciągle powtarza ze czas na kolejne. Inni w rodzinie też ale nie jest to aż tak uporczywe. A dziś to nawet obca Pani mi tak powiedziała. Odpowiadam zawsze ze nie mówię że nigdy więcej dzieci ale przeżyłam swoje (wada serca u dziecka) jestem jeszcze młoda (25 lat). Ale teraz to najlepszy wiek na rodzenie . aaaaa masakra zwariować idzie.
A tak, zapomniałam o tekście „to najlepszy wiek na rodzenie”, dopisuję do listy 🙂
Swieta parwda.. Jedne dziecko to nieszczescliwe dziecko. teraz, pozniej, wogole.
Mam jedno i szczęśliwe, kiedyś i teraz. Co będzie później trudno przewidzieć, ale pewnie masz jakieś doświadczenia w temacie skoro tak mówisz.
Ja jestem jedynaczką i mamą pięciorga dzieci w wieku 16, 14, 11, 4 i 2 lata i po prostu (pewnie to dziwnie zabrzmi) im zazdroszczę 🙂
Jeśli wszyscy szczęśliwi, to tylko się cieszyć 🙂
A ja jestem mamą jedynaka i nigdy się nie spotkałam z takimi tekstami (a może spotkałam, ale olałam i mam z głowy?!). Fajnie być mamą jedynaka – to jest bardzo szczególna więź! Mama ze swoim jedynym dzieckiem tworzy super team, ma więcej czasu, pieniędzy i dzięki temu – dzieciak ma większe możliwości – takie jest moje zdanie! Pozdrawiam!
Cieszę się, że Ciebie takie teksty ominęły 🙂 Też lubię być mamą jedynaczki 🙂
A ja napiszę z innej perspektywy – co mnie ostatnio zdenerwowało.
Mam 2 dzieci – chłopca 4 lata i córkę prawie 3.
Teraz staramy się o 3 dziecko (póki co poroniłam ale próbujemy dalej) a ostatnio od mamy jedynaczki usłyszałam – po co wam kolejne dziecko – macie już chłopca i dziewczynkę to po co chcesz się jeszcze raz w pieluchy bawić … Trochę mi w pięty poszło.
Ogólnie uważam, że każdy ma prawo wyboru -po pierwsze czy mieć dziecko. Jeśli tak to ile ich mieć ….
Denerwuje mnie jak ludzie ingerują w nasze sprawy rodzinne.
ja mam czworke dzieci, ale nie mam potrzeby namawiania kogokolwiek zeby poszedl w moje slady. Moje dzieci byly moja decyzja i nikomu nic do tego. Nie domagam sie od nikogo wzgledow czy pomocy bo mam ich czworke, dajemy rade sami i jest ok. A takie samo prawo do decydowania o liczbie dzieci ma mama jedynaka albo kobieta bezdzietna. To wolnosc wyboru ktora jest podatawowym prawem kazdego czlowieka. I nic innym do tego. A dyskusja o wyzszosci „jedynaka” i jego wiezi z mama lub rodzenstwa i ich wiezi z rodzicami to spor w kategoriach „wyzszosci swiat Bozego Narodzenia nad Wielkanoca”. Znam wystarczajaco jedynakow ktorych rodzice mieli mniej czasu dla nich niz zaangazowana matka 8 dzieci dla kazdego z nich. Tyle w temacie.
Mądre słowa, podpisuję się pod nimi 🙂
Skąd ja to znam ☺️ Ciagle teksty jak wyżej. A ja jestem szczęśliwą mamą cudownej córci która wypełnia moje serce w całości. Poprostu dobrze mi tak jak jest teraz.
I niech tak zawsze będzie 🙂
Ja też jestem mamą jedynaczki. Tak wyszło. Ogólnie denerwują mnie powyższe teksty, ale jeszcze bardziej jeśli mówią to osoby, które nie mają wogóle dzieci i w dodatku oburzają się jeśli się sprzeciwiam. Ja nikomu nie wmawiam, że powinien mieć dzieci i nie wnikam dlaczego ich nie mają i tego samego oczekuję od nich.
Otóż to 🙂
Jestem mamą dwulatka, ale nie planuję kolejnego. Wszystko w domu praktcznie robię sama, bardzo traumatycznie i praktycznie samotnie (nie wiem co by się stało gdyby nie moja matka) przeżyłam pierwszy rok mojego nieustannie płaczącego wtedy dziecka. Do tego po nieudanych zszyciach wszystko mnie bolało i musiałam przejśc kolejną operację aby „naprawić” to wszystko i również dochodziłam do siebie dość długo wiecznie z dzieckiem na ręku. Mój mąż wtedy pracował i niewiele obchodziło go zajmowanie się wtedy dzieckiem. Teraz jest lepiej jak podrosł i jest komunikatywny i jest lepiej. Ale jak mam pomyśleć że mam przez to wszystko znowu przechodzić sama i mieć 2x więcej obowiązków to nie dziękuje. Teściowa oczywiście pyta się o następne, ale chyba pewnego razu się zdenerwuję i powiem, że nie mogę mieć kolejnego. To sposób na ucinanie wszystkich dalszych rozmów z takimi osobami. Niestety jak przychodzi do pomocy to te osoby najczęściej znikają i zapadają się pod ziemię….
Przykro mi, że nie masz nikogo do pomocy. Mam nadzieję, że mąż się ogarnie, bo to przecież też jego dziecko. A nie możesz powiedzieć teściowej prawdy, że nie chcesz mieć więcej dzieci? To nie zabronia przecież, tylko decyzja dorosłego człowieka na temat WAŁSNEGO życia.
Ja bym powiedziala prawde tesciowej (i pewnie powiem bo mam podobna sytuacje), ze wiecej dzieci nie bedzie bo ojciec nie zajmuje sie dzieckiem.
Osobiście uważam postawę rodziców jedynakow za nieco egoistyczna.. bo dobra mają prawo do wyboru że chcą jedno i wychowaja na szczesliwe dziecko bo daja mu od siebie wszystko a juz nie chca przechodzić drugi raz przez te pieluchy kaszki itd ale zobacz Ty bylas z mężem w tym wszystkim nie byłaś sama, a niestety za jakies 30 lat sytuacja się odwróci i jak masz dziecko wychowane w milosci o jakiej piszesz to na pewno bedzie chcialo Wam pomoc na starość i będzie w tym wszystkim samo, bo pomoc kuzynow przyjaciol to nie to samo co rodzeństwo i oby miala dobrego męża to jej pomoze ale jak bedzie chciala miec wiecej dzieci to akurat to sie zbiegnie z Waszą staroscia i z rodzeństwem byloby łatwiej psychicznie i fizycznie. Wiem po sobie bo mam dwie sporo starsze siostry i mimo ze przez różnice wieku nie mamy jakieś bardzo bliskiej więzi to jeśli chodzi o rodziców i trzeba im pomóc to jesteśmy wszystkie razem zjednoczone i jest dużo łatwiej. Nie wyobrażam sobie żeby ich nie było. Z racji stanu zdrowia tez nie mam zadnej pomocy od rodzicow a tesciow nie ma na miejscu, mam malego syna i planuje niebawem min jeszcze jedno dziecko zeby mu w życiu latwiej i raźniej bylo bo ja wiecznie zyc nie bede. To jest moje zdanie wiadomo że Ty mozesz mieć inne i je szanuje ale tak jak pisalam jest dla mnie nieco egoistyczne.
Każdy ma prawo do swojego punktu widzenia. Dla mnie akurat egozimem jest planowanie kolejnych dzieci wyłącznie z myślą o tym, żeby się mną zajęły na starość. Zdaję sobie sprawę z obciążenia jedynaka, nie jest tak, że o tym nie myślałam. Są inne możliwości i różne alternatywy „na starość”. Źle bym się czuła licząc na to, że Karolina „dobrze wyjdzie za mąż”, żeby ewentualny mąż i wnuki się mną zajmowali. Mam inne plany 😉 I wiesz… znam mnóstwo wielodzietnych rodzin, w których nikt nawet nie pomyśli o starszych rodzicach.
Wiem.. ze są takie rodziny ale mysle że na to ma wplyw juz wiele czynników, szczególnie podejscie do dziecka relacja z rodzicami itd bo nie wierzę że jak ktos ma relacje pełną miłości akceptacji i bliskosci to na starość nie chce pomóc swoim rodzicom..ok wiem że nie liczysz na to żeby ona sie Wami zajmowała i masz inne plany ale ona wcale nie musi się na to w dorosłości zgodzić.. a nawet jesli fizycznie ją ktos odciąży to psychicznie będzie sama bo nawet najlepsza przyjaciółka nie zastąpi jej rodzeństwa. A o to żeby miala dobrego męża to chodzilo mi w kontekscie zeby ją wspierał, rozumiał i pomógł się z tym pogodzić że ukochani rodzice odchodzą. Szanuje Twoją decyzje ale mam inne zdanie, pewnie przez pryzmat moich doświadczeń dlatego chcialam sie tym zdaniem podzielić. Pozdrawiam 🙂
Dzięki, że się podzieliłaś, twój komentarz „długo za mną chodził” 🙂
Ta cała „samotność” jedynaków to „stereotyp”. Mam 60letnią ciocię jedynaczkę, która ma 33letniego syna jedynaka, który stara się o potomka i jeszcze „depresji” z powodu samotności nie mają.
Skoro tak panicznie boisz się samotności, to może powinnaś zastanowić się nad sobą? Może problem jest w Tobie?
Moja babcia np. ma czwórkę non stop kłócących się ze sobą dzieci. I niestety na pomoc może liczyć tylko od jednego dziecka, bo dla innych jest tylko balastem.
Mój tata nie ma kontaktu ze swoim rodzeństwem już od 10 lat, a wszystko przez jedno nieporozumienie. Może liczyć tylko na siebie, przyjaciół i rodzinę, którą sam założył.
Możesz być samotnym mając czwórkę rodzeństwa, albo również być szczęśliwym bez niego. Nie ma na to złotego środka.
Napisałaś, że ludzie decydujący się na jedno dziecko są egoistyczni – nie oceniaj, bo nie wiesz dlaczego podjęli taką decyzję. Tymi słowami możesz kogoś zranić.
Właśnie takie myślenie jak Twoje jest egoistyczne. W ogóle ocenianie innych jest egoistyczne – dlatego ja nie oceniam ludzi ani ich wyborów.
Widac ze nie jestes jedynaczka, ja jestem i wlasnie nigdy nie chcialam zalowac jak moja mama ze miala tylko jedno. Wiec mam cudowna dwulatke ktora zaraz zostanie stars za siostra. Nic tak mnie nie cieszy ze bedzie mala roznica wieku ,beda sie bawic razem beda mialy siebie, ja tego niestety nie mialam.
Rozumiem, że nie każdy jedynak jest szczęśliwy, każdy człowiek ma inne marzenia i przeżycia, co nie znaczy że WSZYSCY jedynacy czują podobnie jak Ty. To super, że na podstawie swoich doświadczeń podjęłaś decyzję o większej rodzinie 🙂
Ja jestem jedynaczką i mi to nie przeszkadza. I nigdy nie obwiniałam o to rodziców. No, ale każdy człowiek jest inny i inaczej przeżywa swoje życie 🙂
Dzięki 🙂
Hallo!!! Jestem jedynaczka i mam jedynaczkę (9lat) !!! Super jest!!!
I tak trzymać! 🙂
Rownież jestem mama jedynaka,i choć sama mam rodzeństwo to dla mojego 5latka nie planuje. Poród łatwy …pozniej wiadomo,nieprzespane noce ,chyba nie ma osoby ktora je lubi.jednak przez pryzmat własnych doświadczeń ,braku czasu i sytuacjii(nikogo do pomocy) na myśl o kolejnym dostaje wysypki.Moze i jest to egoistyczne,ale wydaje mi sie ,ze nie każdy jest stworzony do posiadania większej ilości dzieci .Moje sloneczko wypełnia cały mój świat i czas. Mysle,ze nie można kategoryzować matek przez pryzmat ilości dzieci-bo różnimy sie bardzo ,jak i nasze życia ,pragnienia i sytuacje .Zawsze powtarzam-szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko- i niech każda z nas o to zadba-niezależnie od ilości potomstwa:-)
No właśnie, bo w sumie ja ten tekst napisałam bardziej po to żeby wybrzmiało „dajcie ludziom decydować o swoim życiu i niech każdy skupi się na własnym” niż żeby opisywać, czy to fajnie mieć jedynaka. Dzięki 🙂
Zgadzam się w 100,% to nasza indywidualna sprawa.
Amen
Tak jest!
Jejku, u mnie jest to samo. Z różnych powodów nie planuję drugiego dziecka i wprawia to wszystkich w osłupienie. Wciąż nie mogę się nacieszyć tym moim pierwszym (3 latka), więc każdy mi wmawia, że czas na drugie. Jednocześnie ludzie zakładają, że nie wiem, jak rodzeństwo jest ważne, nie wiem, co robię swojemu dziecku, czyli podejrzewają mnie o kompletny brak refleksji. A ja wiem, jaki to skarb rodzeństwo, bo sama swoje mam i uwielbiam. My jednak tworzymy z różnych przyczyn (ale nie są to biologiczne niemożności) inny model rodziny i też jestem w nim szczęśliwa. Dziwne, ze ludzie nie potrafią tego zaakceptować.
Dodam jeszcze, że mam syna i wszyscy mi wmawiają, że marzę o córce. A ja jestem takim typem, że jakoś nigdy o córeczce nie marzyłam – to też jest dla ludzi nie do pojęcia…
No tak to już jest, że wszyscy dookoła wiedzą co jest dobre dla Ciebie 🙂 Może z czasem im przejdzie, u mnie z czasem przeszło 😉
Ja jestem mamą jedynaka i znam jedynaków oraz dzieci tych którzy mają rodzeństwo. Nie da się określić czy moje dziecko będzie szczęśliwe jako jedynak czy mając rodzeństwo. Ja mam rodzeństwo, ale jakoś nigdy nie czułam się z tego powodu szczęśliwa, a wręcz przeciwnie. Teraz gdy mam swoje dziecko i kiedy zaczęłam wracać do normalnego życia wraz z jego kolejnymi latami na tym świecie czuje się coraz bardziej szczęśliwa, bo znalazłam pasje, ale nadal szukam swojego celu w życiu i poznaję siebie.
Droga Aniu,
Dziękuje Ci bardzo za powyższy tekst. Dziś na rodzinnym spotkaniu po raz enty miałam do czynienia z sytuacja podobna do tych które opisujesz. Ponieważ jestem dość wrażliwa na tym punkcie to rozpłakałam się. Długo nie mogłam dojść do siebie chociaż musiałam (spotkanie dopiero sie rozpoczęło)… Jest mi bardzo przykro z powodu docinek i czuje się oceniana jak pol matka, kobieta niekompletna. Ocenianie jest krzywdzące, przykre i niesprawiedliwe. Chyba w naszej kulturze potrzeba jakiegoś przełomu w tej sprawie. Myśle ze podobne doświadczenia maja matki wielodzietne. One tez są często stygmatyzowane, wytykane palcami. Kobiety bądźmy dla siebie dobre. Ludzie bądźmy dla siebie.
Takie gadanie jest chyba wpisane w ludzkie geny..
– robisz mu krzywdę nie chcąc mieć następnego
– będzie samolubem
– będzie się lepiej rozwijać mając rodzeństwo
– 2 lata to najlepsza różnica wieku dla dzieci
– nie bądź egoistka
– będzie miało do Ciebie pretensje, że nie „zrobiłaś” mu braciszka/siostrzyczki
– 2+1 to nie rodzina
– itd.
A ja uważam, że oprócz tego, że to oczywiście nasza, indywidualna decyzja, to decydując się na kolejne dziecko trzeba brać pod uwagę szereg innych czynników – warunki mieszkaniowe, warunki finansowe, ekonomiczne, tego by nie odstawało nadto od grupy z różnych przyczyn, czy tego by przede wszystkim zapewnić mu dobry start w życiu.
Gdyby moi Rodzice mysleli podobnie, mnie nie byloby na swiecie, wiec mnie tez wkurzaja takie teksty. Uwazam, ze dziecko to najwiekszy skarb i nie wyobrazam sobie miec jedynaka. Jestem mega zmeczona, pracuje po 12h co drugi dzien, dojezdzam sama 100km do pracy, w nocy roznie bywa. Czasami spie 7 godzin, czasami 2. Moja torba to beben maszyny losujacej, nie ma tam nic mojego, zycie totalnie podporzadkowane synowi, ale KOCHAM to. Uwielbiam! Po to sie urodzilam i na to czekalam cale zycie i chce to przezyc jeszcze raz, wiec niech PYTAJA. Jak Bog da, bedzie drugie. Niedlugo.
Z innej strony ujmując temat… Jestem jedynaczką i mamą jednaka. Syn ma 5 lat i z dużym zaskoczeniem odkrywamy, że nasze potrzeby są podobne… On zaczyna mówić o posiadaniu spraw własnych ,prywatnych i się nimi nie dzieli – a ja wiem z doświadczenia że buduje zręby własnej prywatności. Wiem że poczucie własnego prywatnego świata będzie z nim na zawsze. Cudownie posiadać doświadczenie bycia jedynakiem i móc obserwować budowanie podobnego świata przez innego, mniejszego jedynaczka.
Też jestem jedynaczką i mamą synka jedynaka. Mam jeszcze czas na decyzję czy chcę mieć drugie dziecko i bardzo to rozważam, dlatego między innymi trafiłam na tę stronę. Rozważam to jednak od niedawna i nie jestem przekonana w ogóle czy tego pragnę. Przyjęłam kolejne zlecenia w pracy i naturalnie decyzja się odkłada. Naturalnie albo świadomie?
Ostatnio ktoś użył w stosunku do mnie dziwnego argumentu: jak mam dwoje to jakby jedno z nich umarło to mamy po co żyć.
Wiem że to bardzo dziwny argument, ale jakoś bardzo we mnie uderzył. Mój syn jest dla mnie całym moim światem, w sumie ja dla swoich rodziców też… Jak się urodził syn to trochę ta presja ze mnie zeszła, wiem że już moi rodzice mają kolejny powód żeby żyć jakby mi się coś stało. Podchodziłyscie w ten sposób do tematu kiedykolwiek?
Jestem mamą jedynaczki i najbardziej wkurzający tekst to: „jak umrze, to pożałujesz, że nie chciało ci się mieć więcej dzieci”. Serio, usłyszałam coś takiego. Tak jakby nie trwał w najlepsze XXI wiek, kiedy można się skupić na tym, by zapewnić dziecku jak najlepsze zdrowie i bezpieczeństwo, a nie na bezmyślnym produkowaniu gromadki do wyżywienia. I w ogóle co to za myślenie, to śmierć jedynaka boli, ale jak umrze jedno z rodzeństwa, to takie meh, przecież mamy inne dzieci?
Bardzo, bardzo współczuję tego, co usłyszałaś. 🙁
Jestem mamą 10 letniego jedynaka. Zawsze marzyłam o gromadce dzieci i jeszcze do niedawna bardzo pragnęłam mieć drugie. Jednak tak mi się życie potoczyło że mam tylko jedno dziecko. Mąż właściwie od samego początku chciał tylko jedynaka. On sam ma 1 brata z którym właściwie nie rozmawia… Ja z kolei mam 4 rodzeństwa a na codzien najczęściej kontaktuje się tylko z 1 siostrą. Gdy syn był młodszy często słyszałam te złote rady i pytania kiedy następne dziecko, przydało by się rodzeństwo. Zawsze odpowiedalam na odczepnego że może kiedyś. a tak naprawdę serce pękało że mimo że chce dziecko drugie mąż uparcie nie chce. Pogodziłam się z tym w końcu ale było mi ciężko. Teraz gdy widzę że mój syn nie ma się z kim bawić w domu czy na podwórku to jest mi go bardzo żal…aczkolwiek on twierdzi że nie chce rodzeństwa. Dużo czasu spędza z telefonem bądź przed komputerem. Ale do teraz bolą mnie hasła co poniektórych dotyczące posiadania jedynaka. Bo to tak naprawdę nie moja wina… Zresztą co komu do tego…