Reklama

Dlaczego niektórzy uważają klapsy za nieszkodliwą metodę wychowawczą? Klaps jest w Polsce elektryzującym słowem. Wiele osób uważa go za potrzebną i nieszkodliwą formę porozumiewania się z dzieckiem.

Klaps, szarpanie, popychanie, szczypanie, to jest przemoc. Wyobraź sobie dorosłego człowieka, pięć razy większego od dziecka, opiekuna uczącego życia, warto postawić się na miejscu tego dziecka i dorosłego.

Tylko jeden klaps!

Bijący człowiek nie stawia się w sytuacji dziecka, a pewnie nie chciałby dostać klasa za krzywo pościelone łóżko. Może kiedyś nie było tylu metod wychowawczych, propozycji innej komunikacji, ale dzisiaj jest ich cała masa i źle pościelone łózko nie jest powodem do bicia. A jednak… bywa.

Jeśli rodzic nie szuka innych argumentów, za to chętnie sięga po klaps, jako metodę wychowawczą, pokazuje brak szacunku dla człowieka. Bite dziecko najczęściej się uspokoi, ale nie mam wątpliwości, że kiedy dostaje klapsa od większego i silniejszego, reaguje lękiem i wycofaniem, a nie wnioskiem: Ooo teraz to ja tego rodzica bardzo szanuję. Uspokaja się, czyli klaps działa. Czy jest to wychowanie? Uczenie szacunku? Zdecydowanie nie.

Klaps to przemoc

Klaps to kara, czyli świadome sprawianie przykrości drugiemu człowiekowi, zamiast wyjaśnienia, jak można się zachować inaczej. Bicie jest pójściem na skróty, choć na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że klaps „działa”.

Dlaczego dorośli ludzie, świadomi, oczytani, uważają, że klapsy to jest normalna metoda wychowawcza. Oczywiście, jest to spadek po naszych przodkach. Kiedyś nie badano, jak tak forma agresji wpływa na psychikę dziecka.

Nie można jednak tłumaczyć, że kiedyś tak było i było dobrze więc dzisiaj też się sprawdza. Kiedyś nie było możliwość zbadania tego, tylu wiadomości, ani świadomości społecznej. Dzisiaj to wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Jeśli rodzic nie zadaje sobie trudu, żeby poszukać, to tym bardziej okazuje brak szacunku własnemu dziecku.

 Podcast Nie Tylko dla Mam

Bite dziecko to bijący dorosły

Jednak o wiele silniejszym czynnikiem powodującym, że dorośli na siłę próbą usprawiedliwić klapsy i wkładają tak wiele energii w wyjaśnienie światu, że klapsy są OK, jest fakt, że sami pewnie byli bici. Najczęściej klaps ma zagorzałych obrońców wśród ludzi uważających, że mieli całkiem dobre dzieciństwo, choć rodzice od czasu do czasu ich bili.

Gdyby ten dzisiejszy dorosły miał przydać głośno, że kochający rodzice robili mu krzywdę, musiałby się zmierzyć z ogromnym rozdarciem wewnętrznym i wieloma dylematami do przepracowania (często podczas terapii).

Dlatego spora część ludzi woli zamieść pod dywan te trudne przemyślenia i emocje, uznając, że nie ma o czym mówić, a na klapsy narzekają mięczaki.

Wiele osób jest wręcz przekonanych, że dzięki klapsom, bardziej szanują swoich rodziców, że byli bici, dzięki temu wyszli na ludzi. Prawda jest taka, że wiele z tych osób uznaje tego rodzaju artykuły za bzdury, bo nie mają na tyle silnej psychiki, by spojrzeć prawdzie w oczy.

Klaps wyzwala lęk

Boją się (bali) własnych rodziców, bo ci używali przemocy. Tak działa mózg. Kiedy ktoś nas atakuje, bije nas, my się boimy. Logiczny wniosek bitego dziecka – moi rodzice nie są fajni, choć mówią, że to dla mojego dobra. Rodzice ranią mnie, robią mi krzywdę. Naturalna byłoby ucieczka z takiego domu, gdzie biją. Jednak małe dziecko nie może tak po prostu uciec z domu. Zwłaszcza gdy klaps nie zdarza się codziennie.

Nasz mózg woli wyjaśnić sobie, że pewnie na to zasłużyłam, niż dopuścić myśl, że osoby kochające mnie, opiekujące się mną, są zdolne do bicia. Przecież musiałam zasłużyć. Nie biliby mnie, gdybym nie zasłużyła, bo mnie kochają. Mózg dziecka potrafi usprawiedliwić działania rodziców, choć te działania są agresją. To już jest myślenie ofiary. Podobnie bite żony, potrafią latami znosić opresję, będąc przekonane, że zasłużyły na taki los.

Dziękuję rodzicom za klapsa

Bici dorośli często są przekonani o słuszności swoich racji, ponieważ gdyby przyznali, że kochający rodzice zrobili im krzywdę (a bicie jest krzywdą, tak klapsy też), ich kruchy stan spokoju psychicznego ległby w gruzach. Będą bronić klapsów nie dlatego, że klaps to fajna sprawa, sami pewnie nie lubili ich dostawać. Będą ich bronić, żeby nie załamać się psychicznie, nie musieć pracować nad żalem, smutkiem, rozgoryczeniem, rozczarowaniem i lękiem, które zostają w dziecku bitym. Wolą przestrzeganie przed klapsami nazwać psychologicznym bełkotem. To łatwiejsza droga.

Klaps dla twojego dobra!

Bez zracjonalizowania sobie cierpnie, człowiek by zwariował. Bite dzieci potrafią to zrobić, ale bijący dorośli, też. Osoby broniące klapsów, jako nieszkodliwej metody wychowawczej mówią o tym, że już nie wytrzymali. Bite dziecko słyszy: No i widzisz, wyprowadziłeś mnie z równowagi.

Dorosły jest w stanie zrzucić winę za używanie przemocy na dziecko, zamiast spojrzeć prawdzie w oczy – jestem większy, silniejszy, uderzyłem, zamiast poszukać innych argumentów, dokształcić się, poprosić o pomoc specjalistę. To nie moja wina, bo przecież klaps uczy szacunku.

Prawda jest taka, że klaps dany dziecku, to wyłącznie nasza decyzja, nie dziecka i nie rodziców, którzy nam je dawali (przynajmniej nie bezpośrednio). Nasza.

Dlaczego ten klaps nie działa?

Bite dziecko, słyszące, że to jego wina, czuje się podwójnie zranione. Podwójnie winne i ma coraz więcej problemów. Od umiejętności powiedzenia „nie” w różnych sytuacjach, przez kontakty z rówieśnikami i naukę. Niska motywacja do nauki bardzo dziwi osoby dające klapsy: Im więcej dostaje, tym gorzej mu idzie. Dziwne, przecież powinien się uczyć, żeby nie dostawać klapsów.

Dziecko bite (nawet tylko zastraszone klapsem od czasu do czasu) w ramach bronienia się przed atakiem, tak bardzo skupia się na lęku, że nie ma już energii do nauki. Wkłada ją w kombinowanie, co zrobić, żeby nie dostać klapsa, nie na tym, jak zdobyć lepsze wykształcenie i do czego mi się to przyda w przyszłości.

Jak są kłopoty w szkole to też z nauczycielami i rówieśnikami. Jeśli dziecko nie jest nauczone komunikacji, bo jak przychodzi co do czego, to jest bicie, będzie uciekało lub reagowało agresją. Wniosek – im więcej bijemy dzieci, tym gorzej się zachowują. Koło agresji zatacza coraz szersze kręgi. Trochę jak rozpędzona śnieżna kula, dlatego uważam, że nie ma czegoś takiego, jak tylko jeden klaps.

Jak przestać dawać klapsy?

O klapsach opowiedziałam i napisałam naprawdę wiele. Właściwie o tym rodzaju przemocy wobec dzieci, opowiadam, gdzie się da, na każdym kroku. Nie zostawiam cię bez narzędzi. Jeśli chcesz przestać bić dziecko, najmocniej na świecie trzymam za to kciuki.

Podrzucam pomysły, wspieram, zostawiam informacje, ale decyzja i działanie są wyłącznie po twojej stronie.

Tytuł
Klaps
Opis
bicie dzieci