Jak naszybciej i zabawnie nauczyć dziecko liczenia? Licząc na głos wszystko. Albo zdać się na przeczytanie pewnej misiowej przygody.

„Zęboszczotki”. W tej książce aż roi się od takich szczotek, których wygląd, zastosowanie i konstrukcja, są cudowną pożywką dla wyobraźni kilkulatka.

Zabawa puzzlami od najmłodszych lat to same plusy: ćwiczenie koncentracji, spostrzegawczości, koordynacji dłoni, a przy okazji też wymowy.

Kłopoty to specjalność Matyldy. Zresztą, może bardziej tarapaty. Takie, jak przeżywa każdy kilkulatek. Zabawne, urocze i pouczające.

Figle migle Mam książkę zachęcającą do figlowania. Nie do siedzenia spokojnie, o nie! Mały czytelnik przy okazji poćwiczy koncentrację i dłonie.

Złamałem trąbę! Czasem coś się zdarza lub coś się robi… bo tak! Słoń Leon pewnego dnia postanowił właśnie tak zrobić.

Za co najbardziej lubię? Za połączenie ważnych dla malucha elementów: kolorowych obrazków, które są proste i znakomicie odzwierciedlają liczenie dźwięków.

„Mieszkamy w książce” to jedna z tych książek dla dzieci, w których bohaterowie rozmawiają z czytelnikami, czyli aktywizująca! I prześmieszna.

Blipek bawi się z dzieckiem czytającym książkę. Lubi podskakiwać, wygłupiać się i przede wszystkim rozmawiać z małym czytelnikiem.

Położyć spać malucha, który całkiem niedawno odkrył czym jest samodzielne chodzenie, bieganie, fikanie i uciekanie rodzicom, to jest wyczyn.

Czasem trzeba rzucić światu brzydkie słowo prosto w twarz. Bywają takie sytuacje, w których po prostu trzeba i już.

Mam w rękach przygodę związaną z uczuciami. Które – jak to w przypadku dzieci bywa – nie do końca są tu pojmowane (nomen omen) „książkowo”.

Maja jest małą dziewczynką, która ma wiele pytań na temat świata. Jak każdy kilkulatek. Odpowiedzi są słowami, ale też ilustracjami. Piękne!