Tak mnie cieszy, że można dziś dostać pięknie wydane książki dla najmłodszych. One mają podwójne, a nawet potrójne, zadanie do spełnienia: bawią, uczą i jeszcze do tego muszą przetrwać.
Czytanie najmłodszym to jest wyzwanie, bo przecież taki raczkujący maluch nie jest w stanie skupić uwagi i siedzieć grzecznie podczas lektury. I dobrze, nikt nie powinien tego wymagać. Zresztą od dziecka w żadnym wieku. Jeśli pociecha uzna, że łatwiej zrozumieć treść bajki, kiedy wisi się na łóżku głową w dół, to przecież nic nie szkodzi, prawda? To, że podskakuje podczas czytania, wcale nie znaczy że nie słyszy. Wręcz przeciwnie – czasem tak się słucha i przyswaja o wiele lepiej.
Seria z Gąską to bajeczki dla najmłodszych, mogę śmiało powiedzieć, że to pierwsze bajeczki (o wyglądzie, schemacie i użyteczności pisałam tutaj 80 książek dla dzieci od roku do 8 lat). Na początek polecam „Kolory z Gąską”, bo to zawsze bardzo interesujący i taki podstawowy temat. Jedna kartka to jeden kolor. I na nim się całkowicie skupiamy. Czerwone tło, czerwona sukienka, do tego napis i już mamy zgrabną całość.
Dlaczego podoba mi się nieprzeładowana ilustracja? Bo najmłodszy czytelnik i tak ma sporo do ogarnięcia. Samo zrozumienie, co przedstawia prosty obrazek jest skomplikowanym procesem umysłowym, z którego dorośli nie zdają sobie czasem nawet sprawy. Więc im prostsza w przekazie ilustracja, im bardziej klarowna, tym lepiej.
Zawsze zachęcam podczas czytania tego rodzaju książeczek, żeby nie poprzestawać na samym czytaniu. Wtedy dziecko szybciej się nauczy i będzie kojarzyło. Nie, nie ma nic złego w przerywaniu czytania co stronę i proponowaniu zabawy. Wręcz przeciwnie. Zatem jeśli mamy czerwoną sukienkę i całą czerwoną stronę, warto poszukać w najbliższym otoczeniu innych czerwonych rzeczy, posmakować czerwonych owoców i warzyw.
Szukanie polega na odnalezieniu wzrokiem, podejściu i dotknięciu. Na nic nauka kolorów kiedy nie chce nam się wstać z miejsca, żeby sięgnąć po czerwoną piłkę leżącą na stercie innych piłek. Jeśli malec nie dotknie, nie rzuci, nie poślini, to po prostu nie zapamięta i już. Potem dalej zabawa w czytanie: żółty, niebieski, pomarańczowy itd.
Twarda oprawa oczywiście jest obowiązkowa przy dedykowaniu książki najmłodszemu czytelnikowi. Myślę, że ta książka będzie wam towarzyszyć przez długi czas i przetrwa naukę kolorów. Może nawet przyda się potem do nauki czytania?
Autor Laura Will
Wydawnictwo Galaktyka
Ulubioną książką moich dzieci (zarówno syna, jak był młodszy, tak i córeczki teraz) jest książka pt. „Moje polskie rymowanki”. Znajdują się w niej popularne wierszyki i piosenki, które, moje pociechy, chętnie się uczą na pamięć i śpiewają lub mówią w każdej wolnej chwili czy to w domu, czy na placu zabaw.
Mój 5-cio miesięczny synek uwielbia książeczkę pt „Piękna i Bestia”. Oczywiście książeczka nie dość, że mega kolorowa to jeszcze ma głośnik i jakaś Obca Pani czyta mu razem z mamusia ????
Mamy nadzieję że Poszerzymy nasza biblioteczke
Nasza ulubiona bajeczka jest ” Piotruś Pan” , a ja czytając zamieniam na Wojtus Pan i mój synuś jest bardzo szczęśliwy.
Mam rocznego synka, który uwielbia słuchać czytania książek 🙂 aktualnie jego ulubiona książka jest „Babo chce” autorstwa m.in. Evy Susso. Uwielbia już strony za okładka, gdzie są różne lampiony – wskazuje je palcem 🙂 a potem krótkie zdania, pokazywania, gdzie Babo chce… super 🙂 a i rodzice mają ubaw naśladując różne odgłosy 🙂
Ulubioną książką Różyczki są „Zakątki” Wydawnictwa Dwie Siostry. Jest to książka, która rośnie z dzieckiem. Maluszki poznają podstawowe określenia – chłopiec, dziewczynka, dziecko, dom i skupią się na kolorowych obrazkach. Starsze poznają imiona dzieci z różnych krajów, ubranych w tradycyjne stroje wraz z charakterystycznymi dla poszczególnych regionów świata domami.
Z lekkim opóźnieniem, wypadło na Gra Żyna… bęc! Gratulacje 🙂
Dziękuję bardzo 🙂