Jak być wystarczająco dobrą mamą? Dzisiaj wiemy, że wszystko dzieje się w naszej głowie i bycie wystarczająco dobrą trzeba samodzielnie przepracować. Łatwo powiedzieć, trudniej jednak zrobić, kiedy wszyscy dookoła „wiedzą lepiej”.
Przekleństwo dzisiejszego rodzicielstwa polega na tym, że wiemy tak dużo, jest tyle informacji dookoła, że przestajemy odróżniać, co jest prawdą. I tak naprawdę przy całym tym bogactwie, nie wiadomo, w co i komu wierzyć.
Uwierz w siebie?
Porównania, zwłaszcza te bezsensowne, potrafią zabić najpiękniejsze chwile. Jesteśmy tego uczeni już od przedszkola, kiedy w grupie trzeba zachowywać się podobnie. Ja wiem, że jest teraz nacisk na indywidualne podejście do potrzeb dziecka. Nazywa się pięknie i brzmi podobnie, jednak często tylko w teorii.
W praktyce jest trudne do wykonania. Wygodniej, sprawniej i szybciej działa grupa przedszkolna, kiedy dzieci reagują i wykonują zadania w podobnym tempie. Zatem nie da się uniknąć porównań, bo różnice w tempie, dokładności czy choćby chęciach, są zasadnicze.
I tak od przedszkola, przez szkołę (tu nawet łatwiej, bo są oceny, które czarno na białym pokazują co i jak), przez wyścig szczurów na studiach, aż po pracę. Potem ciąża. Z jednej strony fajnie ją przechodzić z inną mamą w podobnym stanie, bo jest się na tym samym etapie, bo ona najlepiej rozumie. Z drugiej jednak znowu pułapka porównań. Bo ty przytyłaś już cztery kilo, a ja tylko dwa. Może coś nie tak z dzieckiem, za wolno się rozwija? A może to ty za szybko tyjesz? Odłóż tę drożdżówkę!!
Dobrą czyli jaką?
Ktoś może pomyśleć, że to nie my (rodzice) tylko społeczeństwo wciska nas w te równe ramy, gdzie mierzą, ważą i ustawiają w szeregu. Ale my sami też nie dajemy sobie spokoju.
Wystarczy wejść na jakiekolwiek forum dla młodych mam i zaczyna się. Bitwa na poród: kto dłużej, kogo bardziej bolało, komu poszło szybciej itd. Potem na wielkość i wagę dziecka, wiadomo. I wreszcie na codzienność, czyli rozwój i wychowanie. Kiedy pierwszy ząbek, kiedy nocnik, czy już mówi „mama”, czy milczy jak zaklęty? Ile waży? Czemu nie lubi książek? Nie gra w piłkę nożną? Jeszcze nie czyta?… i tak w nieskończoność. Jak być w końcu tą dobrą mamą?
Czy można tego uniknąć?
Pewnie wszystkiego się nie da, zwłaszcza na początku, przy pierwszym dziecku. Kiedy wszystko jest nowe, do poznania i przetrawienia. Nie da się wtedy zamknąć w czterech ścianach i przeżywać w skrytości. Po pierwsze chce się krzyczeć o ciąży do całego świata, a po drugie chce się zdobywać informacje. Wtedy do gry wchodzi internet. To jednak zbawienie i przekleństwo zarazem. Niby się wie, że każdy jest inny, każda ciąża inna, każdy poród inny i każde dziecko inne. A jednak jest niepokój i chyba zawsze będzie.
Jestem zwolenniczką polegania na sobie i specjalistach. Internet traktuję jak źródło informacji, które należy sprawdzić i tyle. Rozmawiam tu z mamami i dzielę się doświadczeniami, które niekoniecznie u każdego muszą wyglądać tak samo. Porównania z założenia traktuję z przymrużeniem oka. I to z roku na rok coraz większym.
Bądź wystarcająco dobra po swojemu
1. Cesarka, znieczulenie czy poród naturalny
Oj, pewnie mi się dostanie, ale jestem zwolenniczką dawania ludziom wyboru. Wiem, że temat rozgrzewa fora do czerwoności, ale wszystko zależy od punktu widzenia (i siedzenia), prawda? Sposób rodzenia nie determinuje tego, czy jesteś wystarczająco dobrą mamą.
Choć właściwie nie o wyższość porodu naturalnego nad cesarką mi tu chodzi, tylko o szacunek dla decyzji kobiet rodzących różnymi sposobami. Czasem z wyboru, czasem z konieczności. Jeśli może boleć mniej, to powinna taka opcja być. Nie ma to związku byciem lepszą lub gorszą matką.
2. Karmienie piersią czy butelką
Z całym zrozumieniem dla cudu i wspaniałości mleka z piersi (pisałam kiedyś z przymrużeniem oka na ten temat i znowu mi się dostało), warto dać sobie wybór. Po tamtym wpisie wiele mam, które nie miały odwagi odezwać się w komentarzach, napisało do mnie maile z podziękowaniem za „odczarowanie tematu” traktowanego ze śmiertelną powagą przechodzącą momentami w agresję.
Będąc matką, nieustannie dokonujesz wyborów. I już nie chodzi wcale o to, czy chcesz tego, co najlepsze dla swojego dziecka – bo to oczywiste – tylko o możliwość wyboru. Nie, nie jesteś egoistką, jeśli nie karmisz. Nie, nie jesteś gorszą matką. Nie, nie jesteś złym człowiekiem.
Czasem się nie da, czasem się nie chce. Czasem są jeszcze inne powody. Nie dajmy się zwariować. Tak, mleko matki jest najzdrowsze, ale nic się nie stanie, jak podejmiesz inną decyzję lub jeśli po prostu laktacja nie przebiega jak trzeba. Serio, nic się nie stanie. A dobre rady w stylu: „Musisz się starać mocniej”, które tylko wdeptują w ziemię twoje poczucie godności i wartości jako matki, zagłuszaj głośnym, szyderczym śmiechem.
3. Czy dziecko prawidłowo się rozwija?
Pierwszy ząbek, raczkowanie, siadanie i wreszcie chodzenia. Ale chyba najczęściej sen z powiek spędza nam etap mówienia. To już dwuletnie dziecko, więc jesteśmy nieco bardziej okrzepłymi rodzicami. Niby już powinnyśmy być wprawione w olewaniu porównań. Jednak kiedy Feluś sąsiadki woła: „Mama, piciu”, a moja miesiąc od Felusia starsza i jeszcze ani be, ani me, to zaczyna się jazda. I jak półtoraroczniak czy dwulatek, to jeszcze pół biedy, dajemy czas. Kiedy jednak i potem nic, to zaczyna niepokoić. Zadajemy sobie pytanie: Jak nauczyć dziecko mówić? >>
Czy wystarczająco dobra mama może nie wiedzieć?
I zaczyna się gonitwa myśli. Czy ja przypadkiem nie panikuję? Czy ona się nie rozwija zbyt wolno? Jeśli czujesz potrzebę, to szukaj odpowiedzi. Odwiedź laryngologa i zbadaj dziecku słuch. Możesz też zahaczyć o logopedę i sprawdzić, czy wszystko gra. Najwyżej odeślą cię do domu.
Jeśli tak, to luzik. Dziecko zacznie mówić, jak będzie miało coś do powiedzenia. Koniec i kropka. Wiele trzylatków nie ma na to ochotyUwierz, przyjdzie taki czas, że będziesz się modlić o chwilę ciszy. 😉
4. Wizyta u doktora Google
Czy zdarza mi się googlować w poszukiwaniu odpowiedzi na jakieś niepokojące objawy choroby u dziecka? Coraz rzadziej, ale owszem. Jednak stanowczo wybieram lekarza w realu (choć też z dystansem). Już przy ciąży oduczyłam się szukać porad wyłącznie w internecie. Dlaczego? Bo można ich tam po prostu znaleźć za wiele.
Jak się nie zna tematu, to w sumie nie wiadomo co wybrać. Kiedy mam problem, to jednak idę do lekarza lub innego specjalisty. Fora internetowe przydają mi się wtedy bardzo do znalezienia kogoś odpowiedniego. Bo mamy najlepiej doradzają w sprawie lepszych i gorszych specjalistów.
A sami specjaliści to już inna bajka. Czasem trzeba po prostu zasięgnąć drugiej opinii. Młode mamy w gabinetach lekarskich często są traktowane jak panikary. Bardzo mnie to wkurza, choć nie jestem mamą biegającą po lekarzach. Kiedy już jednak idę i zadaję (może naiwne) pytania, to oczekuję szczerej, konkretnej odpowiedzi, a nie pobłażliwego uśmieszku pod nosem i kiwania głową z politowaniem, bo przecież „to takie oczywiste”.
Moja lista na tym się kończy. Czy coś byś do niej dodała?
Zostań ze mną na dłużej, zapisz się na NEWSLETTER!
Jest dokladnie jak pani posze. Ciagle porownania od zlobka az do doroslosci poprzez prace i porod.
Sama to przezylam na wlasnej skorze….porownywanie do corki sasiadki bo lepiej sie uczyla. Oj przez to czulam sie gorsza i wiara w siebie ulatniala sie. Ale „wyszlam na ludzi”. Staram sie nie robic porownan mojej corki do innych. Bardziej jej tlumacze ze to wolno a tego nie wilno. Pamietam jak bolaly porownania.
Do tej listy dorzucilabym:
– podawanie pierwszych posilkow u dzidziusia
– nocne spanie
– powrot mamy do pracy.
W kazdym badz razie zycie nauczylo mnie duzo i nalozony mam pancerz i krytyki innych mnie nie bola.
Masz rację, dopisujemy do listy!
…
5. NIE PORÓWNUJ SIEBIE Z MAMAMI Z OKŁADEK MAGAZYNÓW
Zanim zaszłam w ciąże prowadziłam bardzo aktywny tryb życia, dzięki czemu czułam sie piękna, pewna siebie i atrakcyjna. Nie przeszkodziła mi w tym rownież ciąża. Do 9 miesiąca chodziłam kilka razy w tygodniu na aquaaerobic, jeździłam rowerem i ubierając obcisłe sukienki podkreślające duzo krąglejsze niż dotychczas piersi, pośladki i brzuch czułam sie szałowo. Wyobrażałam sobie siebie po porodzie z wózeczkiem, z dzieckiem na spacerku, w szpilkach….
Tak tak… Byłam pewna, że bede wyglądać jak piękne mamy z okładek magazynów (full make-up, ułożona fryzura, pięknie ubrane dzieciątko w wózeczku i ja w szpilkach oczywiście)
Życie zweryfikowało…
Z tych wyobrażeń zrealizowałam jedynie – pięknie ubrane dziecko w wózku.
A ja w dresach, w czapce na głowie, w sportowym płaszczu i najwygodniejszych płaskich butach pchałam wózek z pięknie ubranym i szczęśliwym chłopczykiem przez błoto i kałuże po osiedlowej dziurawej drodze…
Nauczyłam sie w koncu, ze zeby byc szcześliwą mamą wystarczy zamiast tracić czas na robienie make up’u uszczypnąć policzki kilka razy zeby wyskoczyły rumieńce, a włosy wystarczy jedynie uczesać. Zrozumiałam, że naturalność tez moze byc mega sexowna, a wózka nie trzeba pchać w szpilkach. Ma byc wygodnie w każdej sytuacji i mamie i dziecku 🙂
Pozdrawiam wszystkie mamy, którym udało sie byc mamami z okładki.
Jestem szczęśliwa nie goniąc juz za byciem ideałem na każdym kroku.
Macierzyństwo jest piękne!!!
A okładki przereklamowane 😉
Porównania to katastrofa…. rodzice oczekują, że skończysz dobrą szkołę potem studia no i ze karierę rozkrecisz w mig… bo przeciez ta czy tamta sasiadka, kolezanka itp. To robi taka zawrotna kariere. A w między czasie okazuje się ze powinnaś już dawno temu dziecko urodzic bo przecież już wszystkie kuzynki i siostry młodsze od Ciebie mają dzieci w szkołach. Jak jesteś w ciąży to okazuje się ze to też niedobrze bo za pozno to ze ta czy tamta w tym wieku chore dziecko urodzila. No i jak mozna tak straszyc kobiete ktora tym czasem powinna sie cieszyc… ale Społeczeństwo i rodzina potrafią być okrutne. A jak jest juz to malenstwo no to wtedy ciag dalszy sie rozkreca. A bo to się okazuje, że kiedyś to się dbalo o to czy dziecko jest dobrze ubrane na taką pogodę, a ty młoda matko to nie dbasz wogole… No i lawina takich porównań już pewnie do 18 roku życia dziecka. Ciekawe czy kazdy tak ma i czy my mlode mamy biorac przyklad ze starszyzny będziemy to robić. Może to się przejmuje nieświadomie. Pozdrawiam serdecznie; )
A widzisz, ważny temat, żeby sobie potem nie pozowlić na krytykowanie innych mam (i nie tylko mam przecież) 🙂 dzięki
A wiecie co mnie wkurza? Dogadywanie przez inne matki, i to nawet przez te niby koleżanki, ze źle ze siedze w domu z dzieckiem. Ze on ma juz poltoraroku, ze mogliby iść do zlobka, a ja do pracy. Ze robię z siebie kurę domowa, ze przez to maz mnie nie będzie szanowali, a dziecko nie będzie mialo dobrego przy kladu. Oczywiście wg wszystkich to IDE na wlasna wygode. A ja po prostu cieszę się ze siedze z synem w domu. Nie przegailam niczego z jego życia, pierwszego kroki, słowa. I choć widze jakieś tam minusy np.finansowe, to i tak cieszę się ze tak jest. Malo tego, jestem Wlasnie w drugim miesiącu ciazy i planuje tak o schować dzieci w domu aż oboje pójdą co najmniej do przedszkola:-) natomiast przykro mi gdy inne mamy tak mówią, gdy nie rozumieją. To taki kolejny wyścig w byciu lepszym. Bo super mama wzór, robi wszystko, łącznie z karierą:-(
Nie daj się wpędzać w kompleksy. Coś mi się zdaje, że najgłośniej krytykują osoby, które z jakiegoś powodu mają „macierzyńskie wyrzuty sumienia”. Cała reszta koncentruje się na sobie i rodzinie. I tak powinno być.
Wydaje mi się, że w przypadku bycia mamą porównania można znaleźć na każdym kroku. Od tego jaki wózek się kupuję, przez poród, połóg, po pójście dzieci na studia. 😉
Uwielbiam mamy które nie wstydzą się powiedzieć że zostają w domu, nie robią makijażu a na obiad zamowia pizzę bo im się nie chcę poprostu.
Wracając do porównań. Najgorsze jak dla mnie są porownani ogółem. Wszystkie. Same sobie dokładamy sztucznych zmartwień, które z perspektywy czasu są śmieszne i nic nie warte.
Najważniejsze jest szczęście. To które same sobie wybieramy i tworzymy.
Pięknego Dnia Matki, bo to najważniejsza rola w Naszym życiu.
I jak uodpornimy siebie to może nasze pociechy nie będą zwracały uwagi na… głupie uwagi otoczenia i porównania.
Myślę, ze porównywanie zaczyna sie wczesniej. Zanim trzymasz na rekach swoje wyczekiwane, sliczne bobo.
1.News:
„Wiesz ze Z jest w ciazy? A W juz urodzila. A kiedy Wy? Juz najwyzszy czas bo X tak dlugo odkladala decyzję o dziecku ze teraz juz nie moze/ nie ma z kim/ odpadla jej reka/ zepsula sie kanapa i nie ma gdzie ale ma z kim.” To jest ten moment kiedy jako mloda kobieta, 20paro letnia czujesz sie jak zgrzybiala stara raszpla. Twoje poczucie wartosci spada ponizej poziomu morza. Do tej pory myslas ze jestes super babka. Masz pasje, super faceta u boku. I naprawdę fajne zycie.
Bylabys -gdybys byla matka. Serio?
W pewnym momencie myslisz ze dziecko to cos niezbędnego, koniecznego. No Bo jak „Z” ma to ja tez powinnam… I jak byc dobra mama ze swiadomoscia, ze dziecko to pewien wymog.
Najlepszy czas na dziecko- jest wtedy kiedy naprawdę się tego chce a nie bo babcia, ciocia czy sąsiadka w Twoim wieku mialy juz pięcioro.
I jedno sie zgadza- dziecko jest niezbedne do zycia. Ale nie fakt posiadania dziecka tylko więź, ktora łaczy z tym malym czlowiekiem, ktory nagle stal sie Twoim powietrzem. A jak wiadomo zyc bez powietrza sie nie da.
2. Ciąża
Jest, udalo sie! Rosnie we mnie moj Dzidź! Partner szaleje ze szczescia. I znowu pojawiają sie porownania… Wielkosci brzucha, jakosci diety, założeń do bycia lepsza mamą niz siostra chlopaka koleżanki, co do jakosci opieki lekarza. O f**k myslisz sobie- tak to ma wygladac? Cala ciaza? Ze ten zrobil lepsze foto usg a ten lepiej badal wiadomo gdzie. Porażka.
Pomijam porownania kg, lepszej cery, ladniejszych włosów i ogolnie wygladu mamy z telewizji.
3. Mama i porodowka
Koniecznie najlepsza w kraju, no chociaz w województwie. Bardzo popularna u mnie w mieście tzw. Turystka porodowa- wszystko dlatego, ze w najbliższym szpitalu sasiadka mowila ze maja okropne warunki. Rodem z PRLu. Wiec jedziesz 200km na porodowke swoich marzen- na ktorej wcale mniej Cie nie boli. Lekarz zajal sie ciaza zagrozona, twoj porod odbierala polozna, lekarza nawet nie widzialas i wcale nie jest tak pięknie jak mowila sasiadka.
3. Inwestowanie w dziecko
Oczywistym jest ze dziecko musi miec zabawki tylko takie ktore rozwijaja go intelektualnie badz manualnie. Bo moje dziecko mysi byc najlepsze w piaskownicy i robic najwyzsze babki z piasku. W porownaniu do innych dzieci to istny geniusz!
4. NAJlepsze dziecko
Dzidź- najpiękniejszy najmądrzejszy najcudowniejszy. Dlaczego moja córeczka chociaż dzisiaj kończy dopiero 3 miesiące jest Naj?
Naj nie dlatego ze przy urodzeniu wazyla wiecej niz dziecko sasiadki z porodowki, mimo ze sasiadka rzucala zlowrogie zerknięcia i komentarze bo jak to:jej syn wazy mniej niz jakas tam dziewczynka i nie ma takich dlugich czarnych wlosow jak jakas tam dziewczynka. A jej pierworodny?!
Jest NAJ bo tak po prostu, po ludzku kocham ja NAJbardziej na świecie.
Jednoczesnie mysle ze jest jedno porównanie które każdego dnia daje mi kopa do bycia i uczenia sie jak byc nie perfekcyjna, nie idealna mama dla mojej 3 miesięcznej córeczki, lecz mama z której moje bobo za X lat bedzie dumne. Zeby byc choc w polowie tak fajna jak kobieta ktora nauczyla mnie jak starac sie być po prostu mamą. Chcialabym choc w niedużej części byc jak moja mama. Osoba ktora jak nikt wspiera mnie w każdej decyzji i potwierdza to ze nie warto porownywac sie z nikim. A to czy jestem dobrą mamą świadczyć bedzie na pewno nie to czy w odpowiednim dla sasiadow czasie zwieksze diete mojej córeczki tylko to zeby moja córka jako dorosla kobieta pomyślala ” cholerka, moja mama to fajna babka jest.”
Pięknie to ujęłaś 🙂 Nieważne są drobiazgi, o których za kilka lat nikt nie będzie pamiętał.
Myśle, że mimo wszystkie mamusie piszą, że porywnywanie to samo zło to wg. mnie nie unikniemy niestety tego zarówno w przypadku gdy nas porównują, jak i w momencie gdy my to robimy. Chyba po prostu jesteśmy tak skonatruowane:) kwestia tego jak podchodzimy do tematu. Uważam że pewne porównania nie są wcale takie złe a mogą stanowić świetną motywację do działania pod warunkiem, że mamy do nich zdrowe podejście. Okres ciąży też pomimo że jest cudownym radosnym okresem dla kobiety może być czasem „stresu” o maleństwo rozwijające się u nas w brzuszku, pomimo że każda z nas dobrze wie że stres jest to niedobry 🙂 jest to zachowanie podświadome szczególnie w przypadku gdy straciłyśmy dzieciątko w poprzednich ciążach. Prawda jest taka że gdy będziemy wspierać zawsze swoje pociechy krytykować konstruktywnie wtedy kiedy potrzeba i po prostu być będziemy najlepszymi mamami dla swoich dzieciaczków:)
I wszystkiego najlepszego z okazji dnia mamy dla wszystkich mamuś 😉
Porównywano kiedyś, porównuje się obecnie i pewnie będzie się porównywało dopóki na Ziemi będą żyły co najmniej 2 osoby 😉 Rozpoczętą w poście listę można by mnożyć w nieskończoność – dziecko poczęte naturalnie czy z in vitro, w związku małżeńskim czy konkubinacie, urodzone w domu czy w szpitalu, używające pieluch jednorazowych czy tych wielokrotnego użytku, korzystające ze smoczka czy nie…
Niemal wszystkie wymienione kwestie nie powinny interesować nikogo poza rodzicami, a jednak tak często stają się one przedmiotem rozmów osób zupełnie obcych. Nie bez powodu mówi się, że porównywanie jest złodziejem radości. Ja bym dodała jeszcze „źródłem frustracji” i „przyczyną bezsennych nocy”, zwłaszcza kiedy tzw. dobrą radę poprzedza hasło „bo ja w Twoim wieku…”.
Czy jest na to sposób? Jest! Robić swoje. A oni niech sobie gadają, bo gadać będą zawsze.
Ja apeluję o to, żeby na trakcie porodowym każdej świeżo upieczonej mamie wręczać oprócz bukietu kwiatów oprawiony w piękną ramkę plakat z hasłem: „Kobieto! Twojemu dziecku trafiła się najlepsza mama na świecie. Naprawdę! Słuchaj swego serca, a Wasza wspólna droga będzie najpiękniejszą przygodą Twojego życia.”
O ile świat byłby wtedy piękniejszy… 🙂
Fajny pomysł na prezent, zwłaszcza dzisiaj 😉
sa jeszcze rodzice wychowujący swoje dzieci bezstresowo inni próbujący czegoś nauczyć stawiając dziecko w koncie, rodzice wychowujący w bliskości noszący swoje dzieci śpiący z nimi i rodzice którzy od razu kłada dzieci do swojego pokoju zeby sie nauczyło spac samo wiele porównan rodziców można by jeszcze znaleść 🙂 ja nosze swojego syna w chuście i non stop słyszę ze to zle ze przyzwyczajam małego do noszenia do rak i nic nie bede mogła zrobic bo inny rodzic nie nosił i nie wie jaka to przyjemność przytulać sie do swojego dziecka przez tyle czasu 🙂 każda z nas porównuje sie do innych mam innych rodziców i dzieci do innych dzieci moze nie specjalnie i nie po to zeby sie poczuć lepiej tylko podświadomie czasami nie zdając sobie z tego sprawy 🙂 ja dzisiaisj świętuje swój pierwszy dzien mamy z moim ukochanym synkiem i „porównując” go do innych dzieci w jego wieku dla mnie jest najpiękniejszym stworzonkiem na świecie :))
To ostatnie porównanie, to w sumie powinno być obowiązkowe 😉
Bardzo bardzo dziękuje
Pierwszy raz w życiu udzieliłam sie na jakimkolwiek blogu i od razu takie miłe zaskoczenie.
Pozdrawiam serdecznie
kurcze ale mądry wpis, podbudowałaś mnie :-), każda matka powinna to przeczytać i zastanowić się nad swoim zachowaniem 🙂