Sto razy ci to już powtarzałam, a ty dalej swoje! Moja cierpliwość ma swoje granice! Tam, gdzie kończy się rodzicielska cierpliwość, zaczyna się stres.
Kiedy słyszę, że takie lub inne zachowanie dziecka jest skutkiem bezstresowego wychowania, zawsze staram się tłumaczyć, że nie istnieje coś takiego jak życie bez stresu. Zatem wychowanie bezstresowe również istnieć nie może.
Wiem, że „bezstresowe wychowanie” to często tylko fraza, niekoniecznie dobrze rozumiana przez wielu ludzi. Łatwo czymś takim rzucić i tłumaczyć wiele spraw. Prawda jest jednak taka, że nie moglibyśmy żyć bez stresu. Mówię o jego odpowiedniej dawce, która napędza nas do działania i jest potrzebna do prawidłowego funkcjonowania (choćby reagowania na niebezpieczeństwa).
Dlaczego więc tak bardzo chcemy wykorzenić wszelki stres z naszego życia? Tego nie wiem. Wiem tylko, że zbyt duża dawka stresu jest niebezpieczna dla zdrowia. Tak jak jego odpowiednia ilość jest jakby szczepionką uodparniającą, bo dzięki temu szybciej i lepiej reagujemy w pewnych sytuacjach i uczymy się na własnych błędach. Z kolei za duża jego dawka sprawia, że organizm zaczyna wariować. Reakcje są bardzo różne, ale przedawkowanie w każdej sytuacji nie jest zdrowe.
Podcast na YouTube NieTylkoDlaMam.pl
Co to jest stres?
Kiedy jednak zadaję konkretne pytanie, rzadko ktoś udziela konkretnej odpowiedzi: Czym jest stres? Podaj mi, proszę, definicję stresu. Chciałabym o nim porozmawiać, ale tak naprawdę szukam, grzebię, zaglądam i nie do końca mam zgodność naukowców co do definicji.
Najbardziej odpowiada mi określenie, że stres jest s k u t k i e m pewnych zachowań. Naszych ludzkich zachowań. W przypadku dzieci jest skutkiem zachowań rodzicielskich. Jakich? Przemocy (psychicznej i fizycznej), krzyku, wiecznego pędu, niezrozumienia sytuacji. Jest wszędzie, jest wręcz namacalny.
I bardzo często słyszę, że nie da się z tym nic zrobić, bo łatwo powiedzieć zwolnij lub przestań, kiedy się nie da. Nie zgadzam się jednak z postawą „się nie da”. Nie ma takiej postawy w moim słowniku, nie ma w dziecięcych słownikach, dlaczego miałabym się na to godzić?
Zerknij na artykuł, w którym mówię o takim rodzaju postawy i skutecznych sposobach na zrozumienie jej oraz słowa „cierpliwość”: Szybko się poddaje >>
Po co ten stres?
Stres jest jednym z czynników, które potrafią zniszczyć dzieciństwo. Zaczynając od niemowlaków, które pozostawione do wypłakania się, przeżywają go na naprawdę wysokim poziomie. Bezradność w oczach rodzica stojącego nad płaczącym dzieckiem jest stresująca. Czy nam się to podoba, czy nie.
Przecież dziecko dorasta i zaczyna się komunikować, ale też chodzić i wreszcie uciekać. Po prostu się rozwija i świetnie rozumiem, że nie zawsze mamy cierpliwość do tłumaczenia. Każdy ma swoje granice. Z tym że właśnie dziecko też ma. I to o wiele mniej wytrzymałe niż dorosły. Kiedy więc krzykiem załatwiamy sprawy, poziom stresu czasem sprawia, że zamiast osiągnąć zamierzony efekt, dziecko zaczyna zachowywać się gorzej.
Stres i cierpliwość?
Oczywiście, że w wielu przypadkach tak. Dokładnie tak samo, jak frustracja, smutek, wycofanie, nadpobudliwość, niecierpliwość. Każdy reaguje inaczej, bo każdy organizm jest inny. Jednak fizyczne skutki stresu dają o sobie znać w pewien charakterystyczny sposób:
- ból głowy, brzucha, mięśni itd.,
- kłopoty z sercem,
- nadciśnienie,
- spadek odporności organizmu,
- problemy ze snem,
- brak apetytu lub napady głodu.
To tylko kilka dolegliwości, z którymi mamy do czynienia przy przewlekłym stresie.
Dlatego chętnie wspieram inicjatywy uczące, jak sobie z nim radzić. Nie da się go uniknąć, ale nauczyć się go oswajać już można. I właściwie chciałabym, żeby był to spory dział nauczania w przedszkolach i szkołach. Póki co – nie jest. Pozostaje więc liczyć na ludzi, którzy na rzeczy się znają i którym chce się podzielić wiedzą z resztą świata, dlatego popieram inicjatywy Fundacji Dzieci wolne od stresu.