
Gdzie jest konik morski? (z filmem)
W tej książce mieszka rodzina zdecydowanie wielodzietna. Jeden tata i dziesięcioro dzieci. Mieszkają w oceanie, są konikami morskimi i jeden z nich… gdzieś się właśnie zapodział. (więcej…)
W tej książce mieszka rodzina zdecydowanie wielodzietna. Jeden tata i dziesięcioro dzieci. Mieszkają w oceanie, są konikami morskimi i jeden z nich… gdzieś się właśnie zapodział. (więcej…)
Seria książek o Wilku to już naprawdę wielka kolekcja. Od czasu do czasu pokazuję na blogu Tylko dla Mam lub Aktywne Czytanie, co tym razem wykombinował też Wilk.
Wiem, że książki o Wilku pomogły już bardzo wielu dzieciom, od dwulatków po pięciolatki, które odnajdują siebie w jego pomysłach i przygodach. Myślę, że jest tak lubiany, bo nie jest idealny. Czasem nie wie, czego chce, czasem się wymądrza, zazdrości, kłóci się, obraża, ma humory i już. Jak dziecko – poznaje świat i szuka ciekawych przygód.
Ważnym wątkiem w tych książkach są przyjaciele, którzy mają z Wilkiem wiele kłopotów, ale też zawsze może na nich liczyć, nawet gdy nie do końca fajnie się zachowuje, bo np. ma humory. To też świetne, że w tych książkach pokazane są błędy i potknięcia, z których bohater wyciąga wnioski i uczy się, jak postępować (lub nie postępować) w przyszłości.
Autor Orianne Lallemand
Wydawnictwo Adamada
Najbardziej spodoba się dzieciom w wieku 2-5 lat.
Zostawiam recenzję tych części, które wpadły mi w ręce. Klikając w zdjęcie przejdziesz do szczegółów.
50 rzeczy, które musisz zrobić, zanim skończysz 13 lat to jedna z tych książek, które zachęcają do przygody. Ta zachęca też do zastanowienia się nad sobą. (więcej…)
Babcia Rabuś to już w zasadzie kultowa książka dla dzieci. W Wielkiej Brytanii czytana jest jako lektura z sześcioaltakmi.
Bardzo się cieszę, że wydawnictwo Mała Kurka właśnie od niej zaczęło przygodę z książkami Davida Walliamsa.
Od razu też powiem, że dzisiaj jego książek po polsku mamy bardzo dużo, tu znajdziesz je wszystkie – KLIK!
Kiedy dzieci są małe, bardzo chętnie podrzucamy je do babci i dziadka, prawda? O ile oczywiście jest taka możliwość.
Część rodziców mówi wprost o tym, że chcą mieć czas tylko dla siebie (do nich należą też rodzice Bena, o którym za chwilę opowiem). Druga część dodaje, że więź między babcią a wnuczkami jest bardzo ważna. W sumie, w każdym argumencie jest sporo racji. Tyle z punktu widzenia rodziców.
Nie mówię o bobasach czy przedszkolakach, z którymi dziadkowie i babcie zazwyczaj bawią się „do upadłego”, przy okazji rozpieszczając i (czasami) doprowadzając do szału rodziców, przez to całe naginanie reguł.
Kiedy przedszkolak zamienia się w ucznia, to już wizyty u babci, nie przedstawiają się zazwyczaj tak ciekawie. Choć nadal, część z nas, ma w głowie cudowne wspomnienia z wakacji u babci na wsi, to jednak dzisiaj, wiele się zmieniło w tej kwestii.
Dlatego bardzo się cieszę, że książka, o której opowiem, porusza temat relacji wnuczka z babcią. I to w sposób na pewno zaskakujący – dla małego czytelnika i tego dużego – także.
Rodzice zmuszają Bena do zostawania u babci w każdy piątkowy wieczór. Dla chłopca to jest męka. Bardzo nie lubi zostawać u babci, bo tam jest po prostu nudno. Żeby było t y l k o nudno, to jeszcze pół biedy. Ben bardzo dokładnie opisuje, co mu się u babci (i w babci) nie podoba.
Jest to tak szczere, że aż boli (dorosłego) podczas czytania. Jednak świetnie rozumiem, że dzieci mogą tak postrzegać osoby dorosłe. Nie mówię tylko o staruszkach (którymi zresztą i my kiedyś będziemy). Dzieci często i rodziców widzą w zupełnie innym świetle niż nam się wydaje.
A prawda jest taka, że Ben nie mówi o babci niczego nieprawdziwego. Prawda bywa jednak np. krępująca – babcia puszcza głośno bąki i śmierdzi kapustą. Bywa też przykra – Ben nie znosi spędzać czasu z babcią.
Prawda bywa też swego rodzaju katalizatorem, uwalniającym emocje i zachęcającym do działania. Bo też często jest tak, że dziadkowie (z niewiadomych przyczyn) nie chcą się dać poznać z tej najprawdziwszej strony.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że (zwłaszcza dzisiaj) chcąc „zasłużyć” na szacunek wnucząt, wolą wydać ostatnie pieniądze na chińskie duperele i kilogram słodyczy, niż zaciekawić dzieci po prostu sobą. Swoim życiem. Doświadczeniem.
Babcia Bena usłyszała pewnego wieczoru, jak chłopiec mówił przez telefon do rodziców, że nie chce u niej być. Już dłużej nie wytrzyma. Mogłaby zrobić chłopcu awanturę. Mogłaby się obrazić, bo przecież opiekuje się nim najlepiej jak potrafi. Oczywiście w jej mniemaniu. Jednak ta mądra babcia, zamiast obrażać się, postanowiła chłopca sobą zaciekawić.
Przy kolejnej wizycie, Ben znalazł w szafce ze słodyczami, najprawdziwsze diamenty. I tak – od słowa do słowa – okazało się, że babcia kiedyś była najprawdziwszym rabusiem. Tu właściwie zaczyna się kolejna część opowieści, podczas której relacja wnuczka i babci, przechodzi na zupełnie inny poziom.
Teraz planują wielki skok na wielki skarb. Mają o czym rozmawiać, muszą też pokonywać przeszkody np. poradzić sobie ze wścibskim sąsiadem i ambicjami rodziców Bena, którzy marzą dla niego o karierze tancerza.
Ci rodzice to też świetnie pokazany przykład budowania relacji. Tata ochroniarz w sklepie, a mama kosmetyczka, której wiecznie odpadają tipsy. Przelali na syna swoje marzenia. Lubią tańczyć, stąd te piątkowe wieczory spędzane przez Bena u babci. Rodzice wtedy wyskakują się rozerwać. Są bardzo zwykli, w tym swoim marzeniu o tańcu. Chcą dla syna jak najlepszej przyszłości.
I to jest kolejny z wątków, który bardzo mnie zaciekawił. Tak już nawet wychodząc poza jej karty. Wszyscy – cała rodzina – chcą dobrze dla Bena. Ta troska jest prawdziwa i jednocześnie trochę… chybiona. Ben wcale nie marzy o tańczeniu i nie uważał, że spokojne wieczory u babci są fajne. To wszystko wyobrażenia dorosłych.
Zresztą, to nie pierwsza książka tego autora, która w tak niebanalny sposób opisuje mniej typowe rodziny.
Została przetłumaczona na wiele języków, jest jedną z najbardziej znanych książek w Anglii. Cieszę się, że w końcu ktoś odważył się ją świetnie przetłumaczyć i wydać w Polsce. Tak, odważył się, bo to kolejny tytuł, w którym znajdziesz nietypowy język, nietypową relację autora z małym czytelnikiem i nietypowe – bo do bólu szczere, zabawne i zmuszające do refleksji – spojrzenie na dzieci i dorosłych.
Dlatego właśnie wydaje mi się, że byłoby świetnie, gdyby ta książka została przeczytana przez dziecko, rodziców, a nawet babcię i dziadków. Podrzucasz czasem dziecko do nich na weekend, prawda? Podrzuć razem z tą książką!
Autor David Walliams
Ilustracje Tony Ross
Dom Wydawniczy Mała Kurka
Spodoba się dzieciom 6+.
Zdjęcia bez filtrów.
Przy ogladaniu (i zamawianiu) tej książki online, zwróćcie uwagę, że została wydana w dwóch wersjach – z kolorowymi ilustracjami i twardą oprawą oraz z czarno-białymi ilustracjami i miękka okładką.
Ile razy zdarzyło ci się dostać lub zobaczyć informację o tym, że jest potrzebna góra pieniędzy na czyjąś operację? Ile razy e-maile o zbiórkach pieniędzy spadają na twoją skrzynkę? Ile razy pomyślałaś o tym, że warto pomóc, tylko jakoś tak, nie bardzo wiadomo, od czego zacząć, prawda? Ile razy chciałaś coś zrobić, ale nie wiedziałaś j a k? (więcej…)
Jakoś tak często w bajkach „się składa”, że kiedy dzieci oderwane od rodziców, zamieszkają (na zawsze lub jakiś czas) u cioci czy dziadków, okazuje się, że przygoda czeka za każdym rogiem. Tym razem też tak jest. (więcej…)
Każdemu pewnie zdarzyło się powiedzieć coś w stylu: Ściany mają uszy. Każdemu przeszło pewnie przez myśl: Gdyby to drzewo potrafiło mówić, na pewno opowiedziałoby wiele ciekawych historii. Współczesne baśnie dopuszczają do głosu rzeczy i ich wspomnienia. (więcej…)
To co dorosłym wydaje się zupełnie normalne, a czasem nawet konieczne, dzieciom może się wydawać dziwne lub obce. Dziecko boi się lekarz, ciemności, wiartu, muchy itd. Dlatego książki dla dzieci, tych najmłodszych, dwulatków i roczniaków, pomagają oswoić nieznane sytuacje. (więcej…)