Czasem mam wrażenie, że sposobów na naukę czytania jest tak wiele, że rodzice mają kłopot żeby się w tym wszystkim rozeznać. Koniec końców, zapada decyzja o tym, że kilka literek – tak – może się maluch nauczyć, ale już całą resztę związaną z nauką czytania zostawiam przedszkolu i szkole.
Jako, że wczesna edukacja dzieci jest tematem, który bardzo leży mi na sercu, chciałabym dzisiaj podrzucić coś na kształt ściągi dla rodziców zainteresowanych wsparciem dziecka w zabawach związanych z wczesną nauką czytania. O jej pozytywnych stronach i zagrożeniach, pisałam już kiedyś na blogu. Jeśli nie znasz tego wpisu, to zapraszam do przeczytania:
Czym właściwie jest wczesne czytanie? >>
Po co już teraz czytanie?
Czasem słyszę głos z wyrzutem: Kiedyś dzieci uczyły się czytać dopiero w szkole i było dobrze. Po co robić to wcześniej? Oczywiście nikt nie ma takiego obowiązku, ale jeśli obiektywnie spojrzymy na to, co było kiedyś i dzisiaj, to nie ulega wątpliwości (i jest to poparte wieloma badaniami), że kiedyś dzieci wiele rzeczy zaczynały robić później.
Albo inczej – dzisiaj dzieci wiele rzeczy zaczynają robić wcześniej. I to nie dlatego, że ktoś je zmusza. Mają inaczej ukształtowane mózgi, ale też sami rodzice o wiele bardziej skupiają się na wszechstronnym rozwoju dziecka. Do tego dochodzi większy i szybszy dostęp do informacji. I technologie, o których kiedyś nikt nawet nie marzył. Dlatego wiele spraw toczy się szybciej. Dotyczy to również czytania.
W moim odczuciu jednak (zupełnie na marginesie), nie dotyczy to pisania, bo sześciolatki jednak mają z tym trudności z konkretnych przyczyn. Z uwarunkowań rozwojowych i po prostu siły mięśni dłoni. Mówię o tym dlatego, że to szybciej, wcale nie dotyczy każdego dziecka. I nie każdej dziedziny życia. Na pewno nie emocji.
Sześciolatek i jego zachowania. Skąd te pomysły? >>
Wracając do czytania
Mózgi współczesnych sześciolatków różnią się od mózgów sześciolatków sprzed 20-30 lat i nie ma się co spierać, że jest inaczej. To się nazywa ewolucja. Współczesne sześciolatki mają wiedzę (nawet techniczną), do której kilkadziesiąt (a nawet kilkanaście) lat temu, jeszcze nie było dostępu. Nic dziwnego, że te różne (inne) bodźce sprawiają, że dzieci mają inne spojrzenie na wiele spraw.
Do tych spraw zaliczają się również umiejętności związane z czytaniem. Ale żeby było jasne, te umiejętności wcale nie zależą wyłącznie od postępu, ewolucji i cywilizacji. Dziecko się z nimi nie rodzi, tylko nabiera w trakcie wychowania w konkretnym środowisku. Nie każde dziecko też lubi czytać książki i nie ma w tym niczego złego. Bo każde dziecko jest inne.
Najwięcej zależy od środowiska, w którym się maluch wychowuje. Jeśli w domu rodzinnym nie ma książek i dorośli nie zachęcają do sięgania po nie, to jakoś pęd do czytania, raczej, sama z siebie, rzadko się rodzi. Chyba, że mówimy o ucieczce w świat książek i wyobraźni, co ma już związek z jakimiś trudnymi przeżyciami dziecka, ale nie ma związku z tzw. wczesną edukacją.
Zachęcanie do czytania
Kluczem są rodzice i ich zaangażowanie w zainteresowanie dziecka czytaniem książek. Pisałam o tym dużo w artykule pt. Jak skutecznie zachęcić dziecko do nauki czytania? >>
Jasne, że nie trzeba (i nie ma sensu) od razu w y m a g a ć żeby maluch płynnie czytał już w przedszkolu. Jednak, jeśli są to pomysłowe zabawy wprowadzane od najmłodszych lat i konkretne metody, dostosowane do wieku i potrzeb dziecka, to nie widzę powodu żeby za tymi potrzebami nie podążać.
Co zatem wybrać?
To jest najważniejsze pytanie. Dlatego zdecydowałam się napisać e-booka o nauce czytania. Opisać po krótce kilka metod wczesnego czytania, które możesz zaproponować dziecku w trakcie wspólnych zabaw. Pewnie trzeba będzie podjąć decyzję idąc tropem prób i błędów. Domyślam się, że maluch sam ci pokaże, która z metod najbardziej mu odpowiada. Może też się zdarzyć, że zechcesz wesprzeć pierwszaka, któremu szkolne czytanie przychodzi z trudnością. Również z myślą i nich jest ten e-book.
Znajdą się tam rozdziały o:
- wczesnych metodach nauki czytania (sylabowa, globalna, odimienna, krakowska),
- nauce liter,
- „szkolnej metodzie” nauki czytania,
- masa ciekawostek i przydatnych informacji wspierających koncentrację podczas nauki czytania.
Będzie dostępny pod koniec września 2020, a już dziś możesz się zapisać na newsletter. Zapisanym osobom wyślę wcześniejsze powiadomienie o dostępności o e-booka ze zniżką i bonusami.
Choć mój Synek jest jeszcze malutki i ledwo mówi kilka wyrazów, z wielkim zaciekawieniem przeczytałam Twój artykuł. Dodałam go nawet do zakładek 🙂 Bo jest na tyle cenny, że będę do niego wracać. Dzięki niemu wiem też, które książeczki warto kupować.
Dziękuję, cieszę się, że będziemy się częściej „widywać” na blogu 🙂
Dziękuję za ciekawy tekst.
Zastanawiam sie własnie jak rozwijać w zakresie czytania 1,5 rocznego malucha, który zaczyna interesować się literkami i potrafi je już pokazywać. Wszystkie te metody są raczej dla starszych dzieci.
Można też zainteresować go czytaniem globalnym, to świetny pomysł na wspólny czas z dzieckiem, ta metoda (wyłącznie w formie zabawy) jest świetna dla najmłodszych.
Mój synek bardzo wcześnie zainteresował się literami (i innymi znaczkami). Pani logopeda wykorzystała to i uczyła go czytać metodą Krakowską. Sama nigdy nie miałam ciśnienia, żeby uczyć dziecko wcześnie czytać. Wierzyłam, że nie ma to sensu, jeśli sam się nie zainteresuje – ma czas. Obecnie synek ma 5 lat i płynnie czyta. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale na prawdę tak jest. Mam blade pojęcie o metodzie i sama do tego nie przykładałam za bardzo ręki (poza tym, że czytam dziecku). On nadal woli jak ja czytam i nie zabiera się za dłuższe teksty, ale książeczkę dopasowaną do wieku z czytelną czcionką spokojnie jest w stanie przeczytać. Tak więc polecam tą metodę. Nie na siłę, ale jeśli dziecko wyraża zainteresowanie to dlaczego nie. W końcu to daje mu supermoce we wczesnym rozwoju 🙂
Wcale mi nie ciężko uwierzyć w czytającego pieciolatka, znam ich coraz więcej 🙂 Cieszę się, że synek polubił czytanie, a wciąż czytacie razem, to piękne 🙂
Mój Syn od 2 lat interesował się liczbami i literami – zaciekawiony numerami rejestracyjnym samochodów, numerach na drzwiach czy skrzynkach pocztowych. W wieku 3 lat poznał alfabet, potrafił układać prawidłowo litery. Cała nauka była naszą zabawą. Wykorzystywalismh puzzle z alfabetem bądź literki i cyferki „Czuczu” . Kolejnym etapem było swoje imię i nazwisko które ciągle pojawiało się w przedszkolu. Bez problemu je rozczytywał. Kolejno wzrokowo łapał imiona kolegów z grupy. Potem napisy w programach informacyjnych w TV.
Zainspirowana takimi zdolnościami sięgnęłam po serię książeczek Egmont. ” Czytam sobie” Poziom 1 , miał wtedy 4,5 roku. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Nic na siłę. Pierwsze książeczki czytaliśmy po 5-10 stron jak tylko miał ochotę. Na koniec czekał na niego dyplom i naklejki. Był z siebie tak dumny że przeczytał ją jeszcze 5 kolejnych razy by zdobyć wszystkie.
Każdy mówił „zna już ją na pamięć, że to nie jest czytanie” . Podsuwalam kolejne tytuły z serii. Strzałem w dziesiątkę okazał się numer o Lewandowskim, w tym czasie mundialowym był to jego hit.
Takim sposobem syn czekał z dnia na dzień na kolejne tytuły i historie o bohaterach. Przeczytał 16 tytułów z pierwszego poziomu. Kilka -wielokrotnie. 30 stron jednozdaniowych płynnie czyta w ciągu 15-20 minut. Najwspanialelsze są pytania przy każdym tytule. Wiem że czyta ze zrozumieniem.
Sam zażyczył sobie na swoje 5-te urodziny drugi poziom 🙂
Nigdy nie korzystaliśmy ze spotkań z logopedami. Sam inspiruje nas jakiego typu zabawy , zajecia lubi A my jako rodzice dajemy mu narzędzia do tego by mógł się rozwijać.
I o to chodzi. 🙂
dziękuję za bardzo pomocny artykuł. moja córka w styczniu skończy 6 lat, próbowałyśmy uczyć się literek metodą „szkolną” ale z marnym skutkiem… musimy spróbować podejść do czytania bardziej zabawowo:)
Miło mi, że artykuł się przydał. Oczywiście, że zabawa to najlepsze rozwiązanie. 🙂 Powodzenia!
Czytanie dla rozwoju w metodzie Cudowne Dziecko dr A. Czerskiej. Co sądzi Pani o tej metodzie?
Kiedyś próbowałam przez nią przebrnąć, ale mi się nie udało, więc tak naprawdę nie mam zdania na temat tej metody, książka leży od kilku lat na półce, raczej do niej nie wrócę.
Dziekuje bardzo za artykul. Moj synek ma prawie 2.5 roku, intersuje sie literkami i bardzo lubi ksiazki. Mieszkamy we Francji i jestem jedyna osoba mowiaca do niego po polsku. Zdecydowanie wiecej mowi po francusku, z pewnoscia rowniez z powodu latwosci wymowy francuskich slow. Chcialabym sprobowac metody globalnej do nauki czytania po polsku. Zastanawiam sie jedynie czy nie utrudni mu to w przyszlosci nauki czytania w „konserwatywnej” francuskiej szkole.
Myślę, że nie utrudni, o polskiej szkole tez można powiedzieć, że jest konserwatywna. 😉 Jeśli będzie to czytanie globalne za zasadzie zabawy to tylko rozwinie jego mózg, niczego nie utrudni.
Witam, bardzo prosiłabym o dodatkową pomoc. Mój syn ma 12 miesięcy, nie ma problemów rozwojowych, od początku stosuję u niego profilaktycznie stymulację (śpiewanie, pokazywanie, naśladowanie). Zastanawiam się nad tym czy wprowadzić metodę Domana czy Cieszyńskiej i mam mętlik. Może Pani mogłaby mi coś podpowiedzieć?