Wiem, zdrowe dziecko oddycha bez żadnego wysiłku. Mały zdrowy człowiek jest nie do zdarcia. Kiedy ja wchodzę na szóste piętro po schodach, to sapię jak lokomotywa, a pociecha w podskokach pyta rozczarowana, dlaczego schody się już skończyły. Jestem przekonana, że te ćwiczenia oddechu pomagające najmłodszym w nauce wyraźnego mówienia, przydadzą się też rodzicom!
Nauka oddychania
Kojarzysz dziecko recytujące wierszyk? Najczęściej pierwsza zwrotka jest na wdechu (bez żadnej pauzy), a druga na wydechu (bez pauzy). Po dwóch zwrotkach człowiek jest zmęczony jak mama po wejściu na szóste piętro z zatkanym nosem, bo po prostu brakuje tchu.
Dzieci nie mają czasu na prawidłowe oddychanie. Jest tyle rzeczy, o których trzeba opowiedzieć, o które koniecznie, właśnie w tej chwili, trzeba zapytać, że nie ma kiedy zastanawiać się nad pauzami i wdechem żebrowo-brzuszno-przeponowym. Jeśli jest coś do powiedzenia w szkole czy w przedszkolu, to jeszcze trzeba przebić się przez masę innych głosów, pytań i dyskusji, bo przecież każdy chce.
Chcesz porozmawiać z pedagogiem on-line? Kliknij po więcej informacji»
A kiedy pani na zajęciach zadaje pytanie, to trzeba się zgłosić i czekać na swoją kolej. Najczęściej czeka się z zapartym tchem. To samo czasem zdarza się przy oglądaniu bajek, gdzie akcja nie bardzo przystosowana jest do wieku dziecka i maluch się boi (wstrzymuje oddech). Takich drobnych, codziennych „skuch oddechowych” jest naprawdę sporo. I najczęściej nikt się nad nimi nie zastanawia. Jest jak jest.
Wdech, wydech, wdech, wydech
Jednym z cenniejszych prezentów jakie rodzic może dać dziecku jest umiejętność zapanowania nad oddechem. Zwłaszcza dla najmłodszych, jest to bardzo istotne z kilku powodów:
- Miarowy, prawidłowy oddech jest bardzo ważny dla rozwoju mowy. Chodzi nie tylko artykulację (wyraźne mówienie), ale też o: zacinanie się, powtarzanie, wrzucanie „yyyy” co drugi wyraz, a nawet sporadyczne jąkanie się (zwłaszcza na początku zdania/wypowiedzi).
- Czasem takie zacinanie się związane jest z rozwojem intelektualnym dziecka. Maluch chce coś powiedzieć, o coś zapytać, ale jego aparat mowy nie jest jeszcze dostatecznie wykształcony albo brakuje mu odpowiednich słów. Mózg pracuje na najwyższych obrotach i może pojawiać się: „Ja, ja, ja, ja… chciałam powiedzieć o…„. To także można ćwiczyć i regulować oddechem.
- Nawykowe oddychanie przez usta jest mniej zdrowe niż oddychanie przez nos. Nie zawsze dziecko umie dostatecznie (i samodzielnie) zadbać o czystość nosa, a to podstawa do pozbycia się niepotrzebnego nawyku.
- Prawidłowe oddychanie to też dostarczanie odpowiedniej ilości tlenu do organizmu (układ nerwowy, krwionośny). W praktyce dziecko dotlenione łatwiej wykonuje zadania, koncentruje się i po prostu funkcjonuje sprawniej. Jest też bardziej wytrzymałe fizycznie, a zmęczenie jak wiadomo, ma wpływ na ogólne samopoczucie (matki i dziecka).
- Oddychanie wyłącznie przez usta (także przez sen) prowadzi do częstszego zapadania na różne infekcje górnych dróg oddechowych.
Pamiętam jak u Karoliny pojawiały się problemy z panowaniem nad oddechem i tą chęcią szybszego opowiedzenia wszystkiego całemu światu. Do tego alergiczny katar i kłopot gotowy. Chęć to jedno, a moce przerobowe młodego aparatu mowy i niewyćwiczonych płuc, to druga sprawa. Dlatego zaczęliśmy ćwiczyć i tak ćwiczymy do dzisiaj.
To właśnie wtedy przygotowałam zabawy oddechowe i grę, którą możesz pobrać na końcu artykułu:
Oddechowe rozwiązanie
Jeśli o mnie chodzi, ciekawa (i użyteczna) zabawka wcale nie musi być wielka, droga i obsypana brokatem. Najlepszym rozwiązanim (i zachętą zarazem) okazała się właśnie niepozorna, drewniana dmuchajka. Małe urządzenie przypominające mini studnię, wiaderko, czy dziurawy kubeł (jak to mawia Karola). W każdym razie, to rewelacyjna zabawka do ćwiczenia płynności oddechu i panowania nad nim.
Jest dziecinnie prosta w obsłudze i daje nieskończenie wiele możliwości zabawy. W drewnianej bazie znajduje się dziurka na rurkę (tak, zwykłą słomkę do napojów), przez którą dziecko wdmuchuje powietrze. Powietrze natomiast unosi kulkę położoną na kubełku. I w zasadzie to wszystko.
Ktoś mógłby zapytać, po co kupować dmuchajkę, skoro można ćwiczyć na wiatraczkach, piórkach, piłeczkach i skrawkach papieru? Oczywiście, że można, ale zauważyłam, że namówienie dzieci do ćwiczeń bez zabawki, jest o wiele trudniejsze niż namówienie mając do dyspozycji taki gadżet. Dmuchajka to brzmi bardzo… zabawowo. Bo przecież niezbyt poważnie.
Tajemnica tkwi w…
Zdradzę ci teraz pewną tajemnicę jeśli chodzi o zabawki (i różne inne przedmioty). Opisywało to wielu pedagogów, ale mnie zawsze najbardziej kręciła teoria Lwa Wygotskiego, dotycząca rozwoju dzieci. Często miał pod skrzydłami podopiecznych z najróżniejszymi problemami i wadami (wymowy też). Często musiał młodych pacjentów zachęcać do współpracy na różne sposoby. I udowodnił (nie on jeden), że zabawki są dziecku po prostu potrzebne jak narzędzia dorosłemu do pracy.
Jak to? Wyobraź sobie, że chcesz się pozbyć za długiej trawy z ogrodu. Teoretycznie dasz sobie radę bez kosiarki, prawda? Od czego ręce? Ale o wiele łatwiej i sprawniej pójdzie ci to z pomocą narzędzia.
Podobnie jest z maluchami. Dziecko wcielając się w pewne role lub po prostu wczuwając w zabawę, o wiele łatwiej i chętniej wykona twoje polecenie (zamierzenie, w tym wypadku ćwiczenia oddechowe) jeśli będzie miało do dyspozycji coś więcej niż tylko słowa mamy na zachętę.
Właśnie dlatego dzieci tak chętnie zamieniają patyki w czarodziejskie miecze, krzesła w samochody, a poduszki w kamienie wystające z rwącej rzeki. Teoretycznie nie muszą tego robić. Mogą sobie wyobrazić, że trzymają miecz w dłoni i bawić się „na niby”. A jednak pewnie widziałaś nie raz, że ten patyk jest koniecznością, przynajmniej w pewnym wieku.
Dlatego dmuchajka jest mi potrzeba, kiedy chcę zachęcić dziecko do zabaw oddechowych. Dla mnie to narzędzie pracy, dla dziecka zabawka i frajda. W zestawie są: instrukcja obsługi, rurka i leciutka kuleczka. Ale wykorzystując dmuchajkę do codziennych ćwiczeń nie ograniczamy się tylko do tej kuleczki. W ruch idą pióra, piłeczki do ping-ponga, wata i różne inne lekkie elementy, które wpadną nam do głowy i w ręce.
Dla mnie dmuchajka ma kilka podstawowych zalet:
- Jest mała, dlatego mogę ją zabrać wszędzie. Poważnie podchodzę do ćwiczeń oddechowych, nie mogę (i nie chcę) sobie pozwolić na odpuszczanie na wyjeździe. Jej wielkość ułatwia mi trzymanie się postanowień.
- Jest zabawką i narzędziem jednocześnie. Dlatego kiedy dziecko dostaje informację, że czas na zabawy z dmuchajką to wie, że sprawa jest poważna i jednocześnie czeka je uciecha. Bo śmiechu przy łapaniu piór i innych drobiazgów jest zazwyczaj naprawdę sporo. Dodatkowy plus dla dziecka, to skupienie na nim (i ćwiczeniach) całej uwagi rodzica. Bezcenne.
- Jest drewniana, a takie zabawki są ekologiczne i bardzo przyjazne w obsłudze, dotyku oraz dla środowiska.
- Jest też trwała, nie raz bywało, że spadła nam na ziemię podczas szalonych dmuchajkowych zabaw i nic się nie stało.
- Higiena. Wielki plus. Praktycznie codziennie mogę zmieniać słomkę na nową.
- Może służyć więcej niż jednemu dziecku. Ta wymienność rurek używanych podczas zabawy sprawia, że może z niej korzystać wiele dzieci, każde oczywiście ze swoją słomką.
- Jest prosta w obsłudze, co oznacza, że dziecko może jej używać bez asysty dorosłego. Zauważyłam, że dzieci sięgają po nią nawet kiedy nie jest to nasz codzienny czas na ćwiczenia.
- Mały kreator wyobraźni, tak ją czasem nazywam gdy widzę jak maluchy kombinują, jak jeszcze (oprócz standardowej kulki) można wykorzystać dmuchajkę do zabawy. Kilka podpatrzonych pomysłów od razu podrzucam dla ciebie.
Zabawy oddechowe
- Latające piórka. Zamiast piłeczki do dmuchajki wędrują kolorowe piórka. I już mamy fontannę z piór.
- Confetti. Zamiast piłki kładziesz na dmuchajce pocięte paseczki bibuły, najlepiej w różnych kolorach. Wspólnie śpiewacie głośno i wyraźnie: „Sto lat”, po czym dziecko wydmuchuje confetti w górę. I tak od nowa, i od nowa.
- Lis w kurniku. Garść kolorowych piórek układacie na podłodze. Dziecko wydmuchuje kulkę z dmuchajki tak, żeby ta wylądowała na podłodze. Najlepiej prosto w piórach, które przy lądowaniu piłki rozproszą się jak kury na widok lisa w kurniku.
- Piłka z refleksem. Jedna osoba wydmuchuje piłkę, a druga próbuje ją złapać. Czasem to dziecko wydmuchuje, a dorosły łapie, a czasem na odwrót. Przy okazji ćwiczymy precyzję i refleks.
- Do kubeczka. Mając opanowane wydmuchiwanie piłeczki z dmuchajki można dziecku zaproponować celowanie piłeczką do kubeczka lub innego pojemnika (miska dla młodszych dzieci).
- Krótki-długi. Poproś dziecko, żeby dmuchało w dmuchajkę tak, by piłeczka unosiła się raz wyżej, raz niżej. To znakomite ćwiczenia uczące panowania nad oddechem.
- Długi oddech. Postaw przed dzieckiem zegar z widocznym sekundnikiem i poproś żeby spróbowało utrzymać dmuchajkową piłeczkę w powietrzu jak najdłużej. Zapisujcie wyniki każdego dnia. Dzięki temu dziecko samo zauważy, jakie robi postępy przy zabawach oddechowych.
- Wyjmijcie rurkę z dmuchajki i ustawcie piłeczkę na podłodze. Poproś dziecko, by dmuchnęło najmocniej jak potrafi (przez rurkę, a potem bez rurki) przesuwając piłeczkę po dywanie. Zmierzcie odległość na jaką udało się popchnąć piłeczkę. Zapisujcie wyniki na tablicy. Widoczne postępy są zawsze motywacją do dalszej nauki.
Spodobała ci się ta propozycja? Sprawdź cenę dmuchajki!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.





tego szukałam. brakuje mi tylko jednej informacji: jak długo ćwiczycie każdego dnia?
W zależności od wieku i wytrzymałości dziecka. Wystarczy kilka minut dziennie, max. pół godziny i to niekoniecznie za jednym posiedzeniem.