100 sukienek. Jeśli duch istnieje, to druga część opowieści o Buźce. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, że ta pierwsza przeszła jakoś bez echa? Koniecznie trzeba nadrobić zaległości, bo pierwsza i druga część przygód Buźki to takie bardzo współczesne baśnie.
W drugiej części spotykamy Buźkę pracującą jako służąca księżniczki Mariposy. Zna jednak pewien sekret i choć dotyczy on sukienek, z pewnością nie jest to sekret modowy. W zamku znajduje się stara szafa, a w niej sto magicznych sukienek. No dobrze, po pierwszej części wiemy, że nie cała setka jest wciąż zaczarowana. Osiemnastka (to numer sukienki) niestety umarła, to znaczy, że straciła swoje czarodziejskie właściwości.
O co chodzi z tymi sukienkami?
Autorka wpadła na niebanalny pomysł nadania im mocy zamieniania ludzi w zupełnie inne postacie. Kiedy Buźka zakłada taką sukienkę, ona jakiś magicznym sposobem zamienia ją w postać, która dawno, dawno temu, tę suknię nosiła. To znaczy, że i figura, i twarz Buźki wyglądają zupełnie inaczej. Nadal jest sobą, ale nie wygląda jak dawniej. Łatwo się domyślić, że taka magia daje człowiekowi wiele możliwości, z których Buźka w pierwszej części nie raz korzystała.
Teraz opowiada o tych czarach swojemu przyjacielowi Rogerowi. Zakłada Jedynkę żeby zademonstrować, jak to działa. Roger wydaje się być bardzo zainteresowany tymi czarami (i możliwościami). Sam miałby ochotę przymierzyć suknię, ale to z kolei Buźce nie bardzo pasuje. Magiczne suknie to nie zabawki, nie nadają się do przymierzania i zdejmowania bez wyraźnego powodu. Zwłaszcza, że raz założona i zdjęta suknia, traci swoją moc. To znaczy, że ilość czarów jest w jakiś sposób ograniczona. Magiczne sukienki działają też w konkretnych warunkach. Nie zaczarują człowieka jeśli będą mokre, to znaczy, że zabieranie ich na deszcz czy śnieg nie wchodzi w grę.
Mając takie skarby, mieszkając w zamku i pamiętając, jak wiele przeżyło się jeszcze trzy miesiące temu (w pierwszej części), nie można tak po prostu usługiwać księżniczce. Byłoby nudno, gdyby w życiu Buźki nie wydarzyło się coś zaskakującego.
Coś się dzieje
Oczywiście, że coś się zaczyna dziać. Buźka dowiaduje się, że jej przodek był słynnym architektem, który budował pałac, w którym ona dzisiaj pracuje jako zwykła służąca. To bardzo elektryzująca wiadomość, bo jak to się stało, że pochodząc z Zacnego (dosłownie i w przenośni, bo to nazwisko przodka) rodu, dzisiaj Buźka usługuje arystokracji, zamiast cieszyć się przywilejami równego z nimi pochodzenia? To tajemnica, którą postanawia wyjaśnić.
W dodatku, w zamku zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy. Giną przedmioty służących, aż wreszcie ginie też cenna biżuteria samej księżniczki. To stawia na nogi całą straż dowodzoną przez dzielnego Kapitana Śmiałego. W zamku robi się nieciekawie, bo każdy patrzy nieufnie na drugiego, a Buźce i Rogerowi zdawało się, że widzieli w zamku ducha. Tak dalej nie może być.
To trochę taka detektywistyczna historia, bo przecież jest zagadka do rozwiązania. Napisana tak, że po prostu wciąga i o to chodzi w dobrych książkach dla starszych czytelników, prawda? Zresztą… o to chodzi w każdej książce!
Spodobała ci się recenzja? Sprawdź cenę książki!
Mocno się napracowałam przy tym wpisie, teraz liczę na Ciebie, bo chciałabym żebyśmy zostały w kontakcie. Jak? Jest kilka możliwości, mam nadzieję, że skorzystasz:
- Zostaw proszę komentarz, bo dla mnie każda informacja zwrotna na temat mojej pracy, jest bardzo ważna.
- Jeśli uważasz, że piszę z sensem i o ważnych sprawach, podziel się wpisem ze znajomymi.
- Polub Fan Page na Facebooku, jest tam już mnóstwo mam, zapraszamy!
- Koniecznie zajrzyj na stronę Podcasty, gdzie czeka cała masa krótkich porad wychowawczych do odsłuchania.
- Obserwuj profil na Instagramie, tam znajdziesz kulisy bloga i moją codzienność.





Marzy mi się zamiana w Spiocha! Jest mi wszystko jedno czy tego od Królewny Śnieżki czy Spiocha Smerfa . Najważniejsze żeby moje DWA nie cierpiace spania Wampirki tez mogły się w tego Spiocha zamienić. .. ????????
A ja chciałabym być Gerdą. Zawsze marzyłam o dalekich wędrówka.
A ja umieszczę odpowiedź mojej Córki – chciałaby być Piratką Madlen – przeżywa fascynację takim życiem – przygody, odwaga, dowcip… najpierw piratki poznała w „Opowieściach na dobranoc młodych buntowniczek” ..a potem pojawiła się „Piratka” … wyciągnęła kapelusz piracki znad morza sprzed dwóch lat… na biodra zaczepia mój pasek i chustę i jest gotowa do rejsu 😉 … PS. Właśnie to kocham w książkach… inspirują, pobudzają wyobraźnie… i mała dziewczynka zamiast stereotypowo przebierać się za księżniczkę przemienia się w … młodą piratkę;)
Chciałabym być (a raczej pobyć jakiś czas) Meridą Waleczną. Jest tak odmienna ode mnie, że chętnie weszłabym w jej skórę i sprawdziła, jak to jest ryzykować, nie liczyć się z konwenansami, i znajdywać w sobie tyle odwagi, by pędzić przez życie i zatrzymywać się wtedy, kiedy trzeba wypić piwo, którego się nawarzyło. Nigdy nie pędziłam przed siebie na koniu, ani metaforycznie, ani naprawdę i Merida mnie pociąga. Kto wie, może gdy jej sukienka zniknie, ja postanowię uszyć sobie własną i już nie wrócę do dawnej postaci?
Gdybym było mi dane zamienić się w postać z bajki, to chciałabym się zamienić w tatę Alberta Albertsona z książek Gunilli Bergström. Pojęcia nie mam skąd tato Alberta bierze tyle cierpliwości i spokoju, ale ja też tyle chcę! Wiadomo, że jak każdy i tato Alberta czasem popełnia błędy, ale jest dla mnie wzorem, jeśli chodzi o poziom akceptacji dla zachowań Alberta. I siła jego spokoju – absolutny majstersztyk.
Dziękuję za zabawę, książka jedzie do Asi, która chce być Śpiochem 🙂
Ale super! 🙂 bardzo dziękuję ????