#chatbot #sztucznainteligencja #szkoła
Ostatnio wiele mówi się o sztucznej inteligenci, jeszcze więcej o Chatbot, czyli programie komputerowym, który w przyszłości prawdopodobnie zrewolucjonizuje wiele dziedzin życia.
Z Chatbot można porozmawiać, niemal jak z człowiekiem. Zadajemy pytania, a on odpowiada, wykorzystując wiedzę zdobywaną każdego dnia. Uczy się. Podaje rozwiązania problemów biznesowy, wychowawczych (tak, sprawdzałam), szkolnych (edukacyjnych) jak najbardziej też.
Sam Chatbot to tylko jeden z programów, ostatnio bardzo popularny, są tez inne. Niektóre wspierane są sztuczną inteligencją, co otwiera tak wiele możliwości i inspiracji.
Niesiona falą zaciekawienia nowością i tematem powiem, że pobawiłam się rozmową sztuczną inteligencją i jestem zafascynowana. Mam mieszane uczucia, ale to normalne przy poznawaniu nowości.
Sztuczna inteligencja w szkole
Zerkając na artykuły o Chatbot takie „z mojej bańki”, co chwilę wyświetla mi się informacja o tym, jak sztuczna inteligencja wykorzystywana jest przez uczniów do odrabiania zadań domowych i nauki. I teraz rodzi się pytanie: cieszyć się z tego, czy smucić?
Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego, w jakim systemie szkolnym jesteśmy osadzeni. W Polsce mam wrażenie, że myślenie o AI, idzie w kierunku wroga nauczycieli, bo „zwalania uczniów z myślenia”. Głównym problemem staje się więc dla szkoły odróżnienie, które zadanie zrobił uczeń samodzielnie, a kiedy dostał pomoc od Chatbot czy innego programu. Na tym skupiona jest nauczycielska energia.
Mam córkę w szkole w UK, od kilku lat obserwuję, jak totalnie różne jest tu podejście do samego nauczania, ale też uczniów. Ostatecznie jednak wszystko sprowadza się do tego, że dzieci nie są przeładowane zadaniami domowymi, a czas po szkole należy do nich. Rozwijają pasje, spotykają się ze znajomymi, nudzą się i uwaga (!) niektórzy wykorzystują go, by ODPOCZYWAĆ.
Nie ma tu zadań domowych, a przynajmniej nie było ich zbyt wielu do 9 klasy. Teraz Karolina dostaje zadania na weekend (niewiele, ale są) i w tygodniu poświęca na szkolne sprawy jakieś pół godziny dziennie. Najczęściej to projekty do wykonania online z wykorzystaniem wiedzy zdobytej w szkole, zasobów z sieci, książek i tzw. reaserch. Bardzo duży nacisk położony jest na samodzielne wyszukiwanie informacji i sprawdzanie ich, zanim poda się dalej.
I tu wkracza zrozumienie, jak dzisiaj działa sztuczna inteligencja.
Chatbot jako narzędzie
Jeśli ktoś ma ochotę popracować przy zadaniu domowym ze sztuczną inteligencją, proszę bardzo. Nauczyciele w szkole Karoliny nie są nastawieni na ściganie oszusta, ale na wyjaśnienie uczniom, że samodzielne myślenie się opłaca.
Konsekwencją niezdobycia wiedzy nie jest jedynka czy zostanie na kolejny rok w tej samej klasie, ale po prostu NIEPOSIADANIE WIEDZY. Jeśli więc ktoś tu komuś wymierza karę za „brak zadania”, to uczeń sam sobie i doskonale o tym wie.
Zauważcie, że to dość mocno ucina zabawę w kotka i myszkę, czyli ty oszukujesz, a ja cię łapię na gorącym uczynku. Energia idzie w zupełnie innym kierunku. Uczniowie mają świadomość, że w szkole uczą się dla siebie. Co zrobią z tą świadomością to ich sprawa.
Łatwiej takie podejście zaakceptować dzieciom, które nie mają pretensji do świata, że po szkole muszą siedzieć godzinami i wciąż wkuwać. Mam wrażenie, że to jest klucz do podejścia i chęci zdobywania wiedzy w ten szkolny sposób.
Przeczytaj też artykuł pt. Nie chce odrabiać lekcji >>
Chatbot, z którym odrabiałam lekcje jest totalnie niedoskonałym narzędziem, bo też dopiero się uczy i warto o tym pamiętać. Jednak myślę, że już dosłownie za chwilę sztuczna inteligencja będzie elementem rzeczywistości tak powszechnym, jak dzisiaj telefon komórkowy czy internet, bez którego nie wyobrażamy sobie załatwiania codziennych spraw. A przecież sama pamiętam czasy, kiedy internetu nie było.
Zamiast więc tracić energię na kotka i myszkę, może lepiej pokazać nauczycielom, jak pracować z Chatboot czy innymi programami, żeby wszyscy mieli z tego korzyści i fun. Jeśli ktoś chce uważać sztuczną inteligencję za wroga szkoły, proszę bardzo, co nie zmienia faktu, że z takim przekonaniem również warto się wysilić i poznać programy, na które się narzeka.
Sztuczna inteligencja dopiero się uczy
Dzisiaj, kiedy Chatbot jest bardzo niedoskonałym narzędziem, warto testować, sprawdzać, uczyć go (i siebie), jak pracować z takim programem. Wykorzystać to, co dzisiaj ma – czyli też niedociągnięcia – w pokazywaniu uczniom: jak sprawdzać źródła, myśleć samodzielnie przy podanych na tacy informacjach. Podkreślam słowo informacje, bo to co innego niż fakty.
Inna sprawa to konspekty wypracowań, burze mózgów, wiersze, rozwiązania matematyczne czy ciekawe metafory, o które można zapytać sztuczną inteligencję. Nie ze wszystkim sobie radzi, ale ma swoje dobre momenty. Uczeń może korzystać z tego, jako pomocy w zdobywaniu wiedzy lub bezmyślnie kopiować. To jednak jego sprawa, którą drogę wybiera, bo tyle będzie warta jego wiedza. Wracam do tematu świadomości tego, co jest uczniom potrzebne, a co jest zwykłym przeładowaniem szkolnego programu.
Przez chwilę sama miałam takie „ale”, że to przecież Chatbot podaje gotowe rozwiązania i odrobinę faktycznie zwalnia z myślenia. Jednak gdy naprawdę zaczęłam pracować z wyplutymi, często inspirującymi tekstami, okazało się, że każdy z nich przesiewam przez swoje potrzeby, możliwości i to, co mnie a danej chwili interesuje.
Nie do końca samowolka
Jeśli ktoś się obawia, że kopiowanie gotowych treści przygotowanych przez sztuczną inteligencję rozprzestrzeni się na masową skalę, to też nie do końca jest pewne, że tak się stanie. Choćby dlatego, że Google mocno pracuje przy tym, by wyłapywać takie sztampowe kopiuj-wklej i banować tego rodzaju treści żywcem przyklejone z Chatbota na strony internetowe.
Inna sprawa to zadania domowe, ale już wiemy, że to decyzja i odpowiedzialność uczniów. Jeśli się nie nauczą, nie będą mieli wiedzy i to jest ich wybór.
Dla mnie to, że AI podrzuca ciekawy zarys interesującego mnie tematu, gotowe obliczenie czy plan działania strategicznego, bywa wyręką. Jednak bez wiedzy, którą mam (w moim wypadku pedagogiczna) i wciąż poszerzam, nie wyszłoby z tego nic ciekawego. Z pewnością też byłoby w tym wiele przekłamań, bo jeśli chodzi o źródła, dzisiaj Chatbot jest beznadziejny. Na prośbę o podanie linków do tych źródeł dostajemy informację, że nie ma takiej możliwości. 🙂
Nie jest to więc na razie źródło wiedzy, ale już źródło inspiracji jak najbardziej. Podpowiedzi, jak pisać, tworzyć, składać zdania, podrzucać ciekawe anegdoty, porównania, wyliczenia, eksperymenty i… ogólniki. Dużo niewiele wartych, banalnych ogólników.
Dla mnie jednak to ciekawe narzędzie i widzę, że pracując w szkole też można je na różne sposoby wykorzystać. Choćby po to, by lekcje były dla uczniów bardziej atrakcyjne (i nadążające za współczesnością). Przecież sztuczna inteligencja nie jest zastrzeżona dla młodego pokolenia, z pewnością byłaby świeżym powiewem w wielu murach szkolnych.
Mając świadomość, że nie ma już w zasadzie drogi odwrotu, podobnie jak było z internetem, mamy dwie możliwości. Obrazić się i udawać, że pojawił się kolejny wróg na horyzoncie. Albo zaciekawić, wysilić i dowiedzieć się, jak wykorzystać to raczkujące jeszcze dzisiaj narzędzie.